Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2010

Dystans całkowity:b.d.
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:0
Średnio na aktywność:0.00 km
Więcej statystyk
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podsumowanie sezonu 2010

Niedziela, 26 grudnia 2010 · dodano: 26.12.2010 | Komentarze 0

Koniec roku a więc czas na małe podsumowania :)

Wróciłem do pierwszego tegorocznego wpisu ze stycznia z postanowieniami noworocznymi. Cele, które sobie postawiłem zostały zrealizowane w 100%, a w porywach i w 150%. Po pierwsze – 5 tys. kilometrów – przekroczone. Udało się zrobić deczko więcej i spokojnie można było dobić do sześciu, ale już na koniec jakoś się na rower siadać nie chciało. Jak na drugi sezon rowerowania zadanie wykonane w pełni, bez większego problemu. Kilometry same się robiły, chciało się kręcić. Po drugie – 200 km w jednej wycieczce. Tu mocno przesadziłem ;) – poszło ponad 300 km za jednym zamachem na podlaskim Zażynku. Świetna impreza, w następnym roku także się piszę. Było coś niesamowitego w tej dobowej, nocnej jeździe. Grupa zawziętych zapaleńców, klimat, przeciwności i wyzwanie. Poza tym dwie inne wycieczki ponad 200-stu kilometrowe: na Mazury i runda dookoła Białego zaliczona w ekstremalnych warunkach przygotowująca właśnie do Zażynka. No i po trzecie: góry. W planach były polskie, bo łatwiejsze do zdobycia i bliższe. Wydawało się oczywistością, że dalej się nie wybiorę. Ale los sprawił mi niespodziankę i znalazłem się w Chorwacji, gdzie tydzień jeżdżenia zaowocował zdobyciem najwyższego wzniesienia jak na razie – Ucka 1400 mnpm.
A więc plany zrealizowane i to z nawiązka. Co poza tym? Kupiona szosa :) Wyjazd do Chorwacji zaraził mnie chęcią posiadania roweru szosowego i te marzenie w niedługim czasie zrealizowałem. Zaczałem chorować niemiłosiernie i po prostu musiałem ten krok zrobić. Kupiona w lipcu Orbea Onix zrobiła ze mną w tym roku prawie 2,5 tys. km. Dzisiaj stoi przypięta do następnej rowerowej inwestycji tego toku, czyli Tacx Satori. Pozwala mi to trenować niezależnie od aury na zewnątrz i daje niesamowitą satysfakcję. No i nie pozwala zardzewieć a także daje nadzieję na dobra formę w sezonie 2011.
Poza tym zrealizowałem nieśmiały plan startu w maratonie MTB. Nie wymawiałem tego nawet głośno, wiedziałem że nie jestem przygotowany. Ale postanowiłem jednak zaryzykować i skorzystać z okazji, którą dał mi wyścig realizowany tuż za miedzą. Ten pierwszy, z cyklu Maratonów Kresowych w Sokółce by prawdziwą nauką, ale zaszczepił we mnie chęć dalszych startów i rywalizacji. A także sprawdzania siebie i swoich możliwości. Drugi to Mazovia w Supraśli. To już całkiem inna bajka, maraton pojechany z całkiem innym nastawieniem i w o wiele lepszej formie. Sam byłem zaskoczony jak dobrze poszło. Następnie Kresowy w Suwałkach. Najlepszy, najlepiej pojechany, ale i najcięższy maraton zaliczony w sezonie 2010. Pełna satysfakcja i zadowolenie. No i finał Kresowych w Augustowie. Tu znów rozczarowanie i pokazanie moich słabości. Ale jak to się mówi, każda porażka uczy. Ta mi pokazała mój brak przygotowania w kwestii wytrzymałości szybkościowej i kazała stwierdzić: nie lubię płaskich szybkich wyścigów, jestem „góralem”, wolę górki :) Mam nad czym pracować w zimie z jasnym celem i aspektami do poprawienia.
Sezon 2010 można więc uznać za zakończony i bardzo udany. Cele zaplanowane zostały wykonane z nawiązka. Mam szoskę, która daję mi wielką satysfakcję. Poznałem siebie, swoje słabości ale tez mocne strony. „Biblia” przeczytana już kilka razy, plan treningowy opracowany, kręcę na trenażerze i nie mogę się doczekać wiosny. A za chwilę nowy rok… i następne cele i zamierzenia do zrealizowania. Czy będą ambitne… jeszcze kilka dni mam na zastanowienie i opracowanie.
Kategoria Bez km, Foto