Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2014

Dystans całkowity:1068.50 km (w terenie 233.50 km; 21.85%)
Czas w ruchu:41:06
Średnia prędkość:26.00 km/h
Maksymalna prędkość:61.90 km/h
Suma podjazdów:10358 m
Maks. tętno maksymalne:187 (95 %)
Maks. tętno średnie:173 (88 %)
Suma kalorii:30593 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:41.10 km i 1h 34m
Więcej statystyk

JZR, Klasyk, Kamionka, Straż

Czwartek, 31 lipca 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

Przyszedł czas na trochę dłuższy trening. Cały dzień piękna pogoda, ale jak przyszło wybierać się z roboty, to naszły chmury i lunęło. Na szczęście nie była to nawałnica, ale pogoda się spsuła. Nie odpuściłem jazdy i w lekkim deszczu początkowo, a później w syfie z szosy spod kół jechałem. Chmury chodziły, szosy wyschły. Było ciepło, a jedyna niewygoda to mokra dupa :P
Z planu treningowego: 3x10min TEMPO, w tym co 3 minuty skoki na maksa po 15s. Noga kręciła całkiem fajnie.
Klasyk w deszczu
Klasyk w deszczu © dater
Z Planteczki na Lipinę
Z Planteczki na Lipinę © dater
Trochę chmur
Trochę chmur © dater



  • DST 41.50km
  • Czas 01:25
  • VAVG 29.29km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 165 ( 84%)
  • HRavg 139 ( 70%)
  • Kalorie 982kcal
  • Podjazdy 297m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, TEMPO przez Wólki

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

Z roboty trochę dłużej i trochę mocniej. Tysiąc stopni w piekarniku, było naprawdę... miło :)
Dwa interwały po 15 minut w strefie TEMPA.

Upał... twarz wykręca :P
Upał... twarz wykręca :P © dater
... a noga podaje :)
... a noga podaje :) © dater



  • DST 33.80km
  • Czas 01:08
  • VAVG 29.82km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 157 ( 80%)
  • HRavg 139 ( 70%)
  • Kalorie 831kcal
  • Podjazdy 229m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR, WT

Wtorek, 29 lipca 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

W poniedziałek odpoczynek po weekendzie i starcie w górach. We wtorek standard do roboty, lekko w tlenie.

  • DST 22.90km
  • Teren 16.00km
  • Czas 01:28
  • VAVG 15.61km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 165 ( 84%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 987kcal
  • Podjazdy 728m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stronie Śląskie - trasą prologu MTB Sudety Challenge

Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 04.08.2014 | Komentarze 0

Po sobotnim maratonie wskazany jest rozjazd :) Korzystając z jeszcze jednego dnia pobytu w górach, nie mogliśmy sobie odmówić wykorzystania możliwości i wyskoczenia na rower także w niedzielę. Do tego zaczynał się Challege, trasy oznaczone więc można się spróbować :) Padło na Prolog i kilkunasto kilometrową trasą na Czarną Górę i zjazd z niej.
Najwcześniej gotowy jestem ja i Maciek z PTR. Nie chce nam się czekać na wyskakująca jeszcze z łóżek i jedzącą resztę, więc jedziemy tylko we dwójkę.
Przez Stronie na Sienną, gdzie jest start prologu. Spokojnie, rozjazdowo robimy podjazd na miejsce startu. Zresztą pozostałą część właściwej trasy prologu z założenia też na lajcie.
Co tu dużo pisać, trasa wypaśna :) Jak dla mnie baaardzo, szczególnie zjazd po kamieniach z Czarnej Góry. Większość zjechana, kilka (naście, dziesiąt?) metrów zejścia. Ale jak przede mną wyjadacz schodzi, to przecież nie będę się silił na jazdę :P

Jedziemy z Maćkiem na Sienną
Jedziemy z Maćkiem na Sienną © dater
Start prologu, są strzałki
Start prologu, są strzałki © dater
Na podjeździe pod Czarną Górę
Na podjeździe pod Czarną Górę © dater
Podjazd pod Czarną Górę, w tle Sudety
Podjazd pod Czarną Górę, w tle Sudety © dater
Zjazd z Czarnej Góry
Zjazd z Czarnej Góry © dater
Uhhh... fantastycznie, nogi się trzęsą :)
Uhhh... fantastycznie, nogi się trzęsą :) © dater
Łąka na powrocie
Łąka na powrocie © dater



  • DST 41.50km
  • Teren 33.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 19.92km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 169 ( 86%)
  • Kalorie 1821kcal
  • Podjazdy 1065m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Marathon Stronie Śląskie...

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

... czyli jak boli strata dziewictwa :)
Startów w maratonach za mną kilkadziesiąt, ale przyszedł wreszcie czas na ten prawdziwy, górski. Padło na Stronie Śląskie... bo w założeniu to ten łatwiejszy, gdzie takiego górskiego startu można liznąć i zasmakować.
Dzień wcześniej, w piątek zaliczony kawałek trasy. Już wiem, że będzie bolało... i będzie pięknie :D

Stronie Śląskie - przed startem
Stronie Śląskie - przed startem © dater

Staję w pierwszym sektorze odziedziczonym po Murowanej Goślinie. Wiem, że głównym zadaniem w tym starcie będzie ten sekto utrzymać, chociaż będzie ciężko. Poza tym nie walka o pozycję, tylko nauka, trening w górach, smakowanie tego klimatu.

W sektorze z AyJay'em
W sektorze z AyJay'em © dater

Start, ruszamy o 11-stej. Początek spokojnie. Nikt się nie wyrywa, nie ma szarpania. Po trzech kilometrach lekkiego pod górę asfaltu zjeżdżamy w lewo na szutr i pierwszy podjazd. Tutaj stawka zaczyna się rozciągać. Kręcę swoje kontrolując tętno. Nie ma co się czepiać na koło, każdy jedzie swoje. Odpowiednia kadencja, rytm i ciągnę. Prawie sześć kilometrów z wypłaszczeniem po środku. Jest dobrze, nogi kręcą choć trudno powiedzieć jak mi się jedzie na tle innych zawodników. Cały czas się tasujemy, nie ma ustalonej grupy i towarzyszy jazdy. Cały czas dość szeroką drogą, ubitą, twardą. Oprócz tego, że to kilka kilometrów podjazdu i szybkie zjazdy trudności technicznych nie ma. 
Około 16-tego kilometra wpadam na asfalt, którki odcinek podjazdu i zaraz w lewo w teren. Zaczyna się pierwszy techniczny podjazd tego dnia, wzdłuż granicy z Czechami. Jeszcze na asfalcie docisnąłem i minąłem kilku zawodników z którymi jechałem. Podjazd jest naprawdę ciężki. Nie dość że ostro do góry, to jeszcze wąski, korzenie, kamienie i uślizgi tylnego koła. To że jestem na przodzie wychodzi mi na dobre. Za mną słyszę, jak się kotłuje. Ktoś staje, ktoś pada, inny klnie. Ja ciągnę swoje, nogi równo pracują. Nie popełniam błędów, omijam sprawnie przeszkody, udaje mi się utrzymać prawidłowy rytm. Doganiam kilku następnych zawodników. W dogodnym momencie dociskam bardziej korby i bez problemu od nich odskakuje. Jest dobrze, od strony siły i wytrzymałości na podjazdach jest naprawdę super! :) Zaliczam na tym podjeżdzie maksa jeśli chodzi o moje tętno w tym roku: 187
Dalej zaczyna się singiel wzdłuż granicy. Nie pod górkę, raczej płasko, ale wąsko, korzenie, trochę błota. Doganiam jednego zawodnika i mam problem. Jest słaby technicznie, co błoto to staje lub wypina się z pedałów. Nie ma możliwości wyprzedzenia. W jednym momencie próbuje, nie udaje mi się. Odpuszczam i jadę za nim dość długo. Rzuca przez ramię, że może mnie puści, ale nie mam nawet jak spróbować go wyminąć. Więc nadal jadę za nim. Powinienem być bardziej agresywny w tym momencie :/
Zjeżdżamy z singla, zakręt w lewo, duże błoto. Kolega oczywiście staje... a ja za nim w środku błotnej kałuży. Nie udaje mi się wypiąć i padam na lewą stronę prosto w błoto. Ktoś z tyłu mnie jeszcze dogania i komentuje to odpowiednio. Wygrzebuję się z błocka, wskakuję na Scott'a i wylatuję na asfalt. Lece sam. 23-ci kilometr, zaczyna się zjazd. Najpierw asfalt, później szutr, znów asfalt. Jest szybko i niebezpiecznie. Doganiają mnie zawodnicy z tyłu. Ci których brałem na podjeździe pod granicę. 27-my kilometr, kawałek błota i zaczyna się najbardziej techniczny zjazd tego maratonu. W błocie znów ktoś przede mną staje, ja też muszę. Nie mam możliwości wskoczenia na rower i wpięcia się w pedały, więc kilka metrów schodzę z największej stromizny. Znów wyprzedza mnie kilku zawodników, których brałem jeszcze przed granicą :/
Na większym wypłaszczeniu wskakuję, udaje mi się sprawnie wpiąć w pedały i... zjeżdżam na dół. Kamienie, korzenie, uskoki. Zjazdu jest dobry kilometr, pełna koncentracja, ktoś za mną słyszę leci na glebę. Ja dojeżdżam do końca i wypadam na szutr. Jeszcze z kilometr szybkiego zjazdu i zaczyna się ostatni poważny podjazd tego dnia. Twardy, szeroki, bez trudności. Kręci mi się cały czas dobrze i znów wyprzedzam zawodników, którzy mnie łykali na zjazdach. Na końcówce biorę jednego z zawodników Cyclo Trener Team, nawet gadamy przez chwilę, że to już któryś raz. Po kilometrze zjazdu... i tak mnie dogania :P Próbuję się trzymać go na zjeździe, utrzymać jego tempo. Udaje mi się przez kilka minut, ale kilka szybkich zakrętów i mi odchodzi. Niestety to co zyskuję na podjazdach, tracę na zjazdach. Brak doświadczenia i obycia w górach jest w moim wypadku bardzo widoczny.
Później jest jeszcze gorzej, bo zaczyna się karkołomny zjazd po łące do samego Stronia. Masakra. Strach w oczach, lecę sześć dych i modlę się żeby nie wyglebić. Na szczęście nie glebię :)
Dokręcam ostatni kilometr asfaltem do mety i wpadam zadowolony na linię. Wow, było mega :) Dziewictwo stracone, bolało, choć nie tak bardzo jak myślałem. Było super! :D
Na mecie, góry zaliczone!
Na mecie, góry zaliczone! © dater

Dużo przemyśleń i analizy miałem związane z tym ściganiem w górach. Zebrałem to wszystko do kupy w tym wpisie.
W wynikach znalazłem się na 58 miejscu Open i 16 w kategorii M3, 21 minut za zwycięzcą. Nie jest źle jak na debiut :)
Niestety zdjęć z trasy brak, może się później jakieś znajdą. Ale profesjonalnych fotografów raczej an trasie nie widziałem.

Pozostało wcisnąć drożdżówkę
Pozostało wcisnąć drożdżówkę © dater

 


  • DST 19.60km
  • Teren 15.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 19.60km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 167 ( 85%)
  • HRavg 134 ( 68%)
  • Kalorie 501kcal
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Stronie Śląskie - piątkowy objazd

Piątek, 25 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

Wypad w góry, pierwsze smakowanie na góralu, rowerze do tego przeznaczonym :)
Do tej pory góry w moim wykonaniu to tylko szosa. Maratony tylko nasze, nizinne, nie mające z górami wiele wspólnego. Znajdą się zmarszczki oczywiście, ale góry to inna bajka.
Maraton w Stroniu Śląskim "u Golony" to z założenia ten lżejszy, własnie na takie próbowanie i przetarcie.
Jedziemy na cały weekend bo droga daleka. I w piątek jest jeszcze czas żeby spróbować liznąć tych gór. Trasa oznaczona więc robimy pierwsze kilometry. Od razu czuć, że dnia następnego będzie boleć :P

BCTR kręci w górach
BCTR kręci w górach © dater

Pierwszy podjazd
Pierwszy podjazd © dater

Na rozstaju
Na rozstaju © dater

Zaczynamy drugi podjazd
Drugi podjazd © dater





  • DST 54.30km
  • Czas 01:57
  • VAVG 27.85km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 1412kcal
  • Podjazdy 361m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, Podlaski Klasyk

Czwartek, 24 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

Czyli od Majówki przez Krasny Las na Supraśl.
Mocniej, interwałowo. Pięć powtórzeń po 6 min - w tym 4 min LT, 2 min VO2max. Fajnie mocniej pokręcić nogą :P

Noga kręci
Noga kręci © dater

Jak to na klasyku, piękny spokój
Jak to na klasyku, piękny spokój © dater



  • DST 41.50km
  • Czas 01:20
  • VAVG 31.12km/h
  • VMAX 51.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 148 ( 75%)
  • Kalorie 1043kcal
  • Podjazdy 287m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR, w tlenie przez Sowlany

Środa, 23 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

A zmieniam krajobraz. Jakoś przez Sowlany nie jeździłem w tym roku, a podjazd na Karakule jak na nasze warunki ciekawy. Co prawda trening w tlenie więc nie dociskałem (KOMa nie ma :P )

Za Swolanami
Za Sowlanami © dater

Rzut oka kamery na łydę :P
Rzut oka kamery na łydę :P © dater

  • DST 35.50km
  • Czas 01:25
  • VAVG 25.06km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 149 ( 76%)
  • HRavg 125 ( 63%)
  • Kalorie 840kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, regen

Poniedziałek, 21 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

W niedzielę po maratonie na Białorusi... regen przy piwie na powrocie. Dopiero w poniedziałek lekkie kilometry na powrocie z roboty. Mega pogoda :)
Trasa trochę inna niż zwykle, przez Sowlany, Ogrodniczki i Nowodworce na Wasilków i dalej (niestety wyboru nie ma) DK19 do Czarnej.

Sowlany na Horyzoncie
Sowlany na horyzoncie © dater

Za Białymstokiem
Za Białymstokiem © dater

Słoneczko grzało
Słoneczko grzało © dater

Noga podawała :D
Noga podawała :D © dater


  • DST 57.90km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 26.72km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 173 ( 88%)
  • Kalorie 2200kcal
  • Podjazdy 409m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Sopoćkinie (Białoruś)

Sobota, 19 lipca 2014 · dodano: 01.08.2014 | Komentarze 0

Do pierwszej linii to ja się nie pcham... znam swoje miejsce w szeregu. Ale wyczytali, byłem blisko, stanąłem z przodu i... uśmiechałem się do fotografów :)

Pierwsza linia :)
Pierwsza linia :) © dater

Start bez opóźnień, szybkie odliczanie i poszli. Pierwsze mocne zakręcenie korbą, chwila na wpięcie drugiego bloku w pedał... tym razem poszło bardzo sprawnie :) Straciłem może ze dwa metry, muszę jeszcze nad techniką szybkiego wpięcia w Look'i popracować :P
Wiktar wyskoczył do przodu, ale z resztą miałem kontakt. Trzy mocniejsze zakręcenia korbą i jestem w czubie.

Start i ognia!
Start i ognia! © dater

Na asfalcie ustawiamy się w linii, jestem na czwartej pozycji. Tempo mocne, ale wytrzymuje. Prowadzi Wiktar, jest jeszcze inny Białorusin, Andrzej i ja na jego kole. Dobrze jest :) Za nami słyszę szum opon i młode wilczki, które szykują się do ataku. I jest szarpnięcie. Jeden, drugi... trzeci. Lecimy od prawa do lewa, tempo wzrasta. Spadam gdzieś do tył, ale tempo cały czas wytrzymuję. Jeszcze jedno szarpnięcie na hopce przed zjazdem w las. Staję na pedały i dociągam do czołówki lewą stroną.
Wpadamy w las. Mocno, mijanki, tasowania. Białorusini niesamowicie szarpią, stają na pedały i strzała do przodu. Ale na krótko. Szosowcy :P Dwa kilometry dalej zaczyna się piach... i zaczynają się ich problemu. Stają całymi grupami. Wywala się jeden, drugi, utykają, widzę przed sobą jednego, który przy dużej prędkości robi klasyczne OTB w głębokim piachu. Poszarpali, ale techniki w terenie brak. Całe to towarzystwo zostaje z tyłu :)
Niestety ja też odpadam z czołowej grupy. Jeden z Białorusinów wykłada się w piachu tuż przede mną. Muszę zeskoczyć z roweru, wyminąć bokiem, podbiec kilka metrów za piaskownicę. Gonię.
I doganiam grupę trzech czy czterech zawodników. Odpoczywam dwie, trzy minuty. Odpalam rakietę, gonię dalej. Zostaje tylko jeden na kole. Przed nami następna grupa. On odpala rakietę i w kilka minut jesteśmy już na kole tej grupy. Velopark, znów chyba Ci sami zawodnicy, z którymi jechałem w Chełmie. Trójka, czy nawet czwórka, te same koszulki. Jest jeszcze kilka innych, razem nas jest z dziesiątka. Siedzę z tyłu, oszczędzam waty, obserwuję zawodników i skupiam się na jeździe.
Po 15 kilometrach wypadamy na asfalt przed mostem na kanale. Trochę rozluźnienia, żele, bidony do ręki. Ale za minutę znów wszystko się zwiera i skupia w zorganizowany peleton. Łapię krótką zmianę na czele przed skrętem w prawo na szutr. Zaraz musimy hamować, bo okazuje się że inaczej niż w poprzednich latach, o wiele wcześniej, już w miejscowości odbijamy w lewo w las.
Jedzie się cały czas dobrze, tętno około 180 ale tego nie czuję. Kręcę swoje. Dojeżdżamy do małej skarpy, takiej do szarpnięcia i przeskoczenia na pięć obrotów na blacie. Ten który tak ładnie pociagnął dobijając do grupy jest teraz przede mną, robi dwa obroty... i centralnie przede mną schodzi z roweru. No żesz !#%&*%waaa! Ładuję się w niego, muszę zeskoczyć, dać z buta. Wściekły krzyczę, że się schodzi na bok w takich sytuacjach, choć mam świadomość że mojego kwiecistego języka w tej chwili i polskiego wybuchu emocji może i tak nie rozumieć. Wściekły wskakuję na rower i naciskam z całej siły na pedały, zostawiając go na dobre z tyłu. Gonię sam... i doganiam. Znów jestem z grupą :)
Wjeżdżamy na asfalt, przeskakujemy mały mostek. Velopark prowadzi, doganiamy zawodnika w AG2R Mondiale. Później jeszcze jednego samotnego w stroju Sky. W ogóle strojów teamowych z Pro Touru tutaj jest mnóstwo, Białorusini lubią w nich jeździć :)

Na trasie
Na trasie © dater

Jest gorąco, na patelniach ciężko oddychać. W lesie jest lepiej. Zaliczamy długi szutrowy podjazd, najdłuższy na tym wyścigu... w pełnym słońcu i z wiatrem bocznym. Trochę się morduje. Później zjazd na maksa, momentami wymyta droga i trochę niebezpiecznie. Mam spięcie z jednym Białorusinem. Lata od prawa do lewa nie trzymając linii i wjeżdżam mu w przerzutkę. Trochę się kłócimy, każdy po swojemu nie rozumiejąc drugiego :P

Łąka za bufetem
Łąka za bufetem © dater

Grupa cały czas ta sama. Velopark trzyma się razem, szarpie AG2R i Sky. Mają takie bez sensu szosowe zrywy :P Ja cały czas wytrzymuje, nie wyrywam się do przodu, nawet jak puszcza mnie ktoś na zmianę ciągnę krótko. Oszczędzam się trochę. Jak jest jakiś podjazd to idę równo, widzę że nie odstaję i jest dobrze.
47 kilometr, zaraz za przejazdem przez asfaltówkę zaczyna się szutrowy, trochę wymyty i kamienisty podjazd. 700 metrów na 2-3 minuty wspinaczki. Sky na przodzie naciska mocniej na pedały, za nim trzyma się jeden Velopark, ja trzeci. Uuuu, jest mocno. Tętno skacze mi do 180... za mocno, odpuszczam. Odchodzą we dwójkę ode mnie, oglądam się za siebie... wytrzymałem najdłużej reszta też popuściła i jest kilkanaście metrów za mną. Jadę swoje. Dajesz Ptaq, dajesz, jest dobrze, głowa każe nogom kręcić. Na górze dwójka ma przede mną może ze 30-40 metrów przewagi. Naciskam na zjeździe, później trochę łąki, znów las, zaczyna się kawałek singla. Sa coraz bliżej. Velopark puchnie, łykam go bez problemu, doganiam Sky. Uff... jestem na jego kole. Trochę przyblokowania bo kilku pół maratończyków się trafiło... reszta też nas dogania. Duża grupa na finisz :/
Wpadamy an ostatnie kilometry drogi prowadzące do bunkra. Chcę się dobrze ustawić, ale już jest szybko i niebezpiecznie. Chłopaki przeskakują z jednej strony na drugą. Znów jakiś półmaratończyk... a szykowałem się do skoku prawą stroną. Zjazd do bunkra i ostry zakręt w lewo. Jeden z Veloparku wypada na zewnętrzna za mocno, drugiego łykam wewnętrzną. Ten który wypadł ratuje się i wlatuje na wąski mostek przede mną. Drugi zostaje z tyłu. Przed nami jeszcze Sky, AG2R i jeszcze jeden dogoniony tuż przed bunkrem. Velopark przede mną zaczyna uciekać, ma przewagę po zjeździe z mostka. Nie jest dobrze :/
Dociskam goniąc go, chłopaki przed nami zaczynają już ostro finiszować pomiędzy kilkoma zawodnikami półmaratonu.

Finisz, było ostro
Finisz, było ostro © dater

Mam kilka metrów straty do zawodnika przede mną, dociskam na maksa, widzę że zmniejszam odległość. Ogląda się, też staje na pedały. Finiszujemy do końca, ale nie doganiam go. Zabrakło dosłownie kilku metrów :/

Gonię na maksa
Gonię na maksa © dater

Wynik zadowalający, a nawet bardzo dobry. 11 Open, tylko 7 minut straty do zwycięzcy. Punktowo chyba najlepszy start :) Niestety w kategorii... znów 4 miejsce :/ Okazało się, że zawodnik w stroju Sky był z mojej kategorii... przegrane pudło tym razem na finiszu o 20 sekund. Cholera, taktycznie ciężko było to inaczej rozegrać, chociaż dzisiaj bym chyba spróbował jeszcze przed bunkrem zaatakować. Zaryzykowałbym, trudno, najwyżej by mnie połknęli. A tak mam jakieś wrażenie, że nie powalczyłem za dobrze, chociaż finisz miałem na maksa. Źle taktycznie się po prostu ustawiłem.
Wyjazd bardzo klimatyczny. Kto jest zainteresowany czymś więcej niż samym startem zapraszam do tego wpisu.