Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2011

Dystans całkowity:33.40 km (w terenie 29.60 km; 88.62%)
Czas w ruchu:01:39
Średnia prędkość:20.24 km/h
Maksymalna prędkość:36.20 km/h
Suma podjazdów:200 m
Maks. tętno maksymalne:188 (95 %)
Maks. tętno średnie:169 (86 %)
Suma kalorii:1114 kcal
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:16.70 km i 0h 49m
Więcej statystyk

Pierwsze zimowe kilometry

Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 30.01.2011 | Komentarze 2

Nie robiłem jeszcze tego zimową porą, ale musi kiedyś być ten pierwszy raz :) Dziś w dzienniczku miałem zaplanowane dwie godziny spokojnego kręcenia, ale jakoś nie uśmiechało mi się kręcić na trenażerze. Nuda coraz bardziej mnie dopada, filmy nie pomagają. Wyjść na zewnątrz i pokręcić, to jednak całkiem co innego. Jakoś do tej pory zawsze znajdowałem wymówkę, a że nie lubię, a że zimno, szkoda roweru, ryzyko przeziębienia, wywrotki, jakiejś kontuzji. No ale dziś chęć zwyciężyła z wymówkami, pogoda całkiem przyjemna, w sam raz na rower :) Bezwietrznie, minus dwa stopnie, bez zapowiedzi opadów śniegu. A więc w drogę :)
Jako że po raz pierwszy wyruszałem przy minusowej temperaturze i po śniegu trudno było założyć czy zaplanować długość trasy. Pomyślałem, że jak będzie dobrze i wszystko ok. to na Osierodek sobie pojadę. No więc ubrany ciepło, zaopatrzony w dwie pary skarpetek, ochraniacze na buty (o stopy najbardziej się bałem), rękawice narciarskie i kilka warstw odzieży zaraz po dziesiątej wyruszam. Pierwsze wrażenie: jest całkiem fajnie :)
Oczywiście od razu do mnie dotarło znaczenie zwrotu „zimowa forma” (czyli brak formy), bo jechało się strasznie ciężko. Podjazdy które normalnie pykam z palca wymagały dziś dość dużego wysiłku. Tętno cały czas wysokie, prędkość żałosna. No ale na razie rekreacja ma być i podziwianie zimowych widoczków trasy, której nie znam w białej szacie.

mogiłka zimową porą © dater


Jest naprawdę ciepło, jedzie się dobrze, fajnie jest poćwiczyć technikę uślizgów :) Na razie daję radę i czuje, że cała trasę będę w stanie pojechać bez jakoś większych problemów. Ubrałem się odpowiednio, mimo że to pierwszy raz i trochę kombinowałem czy aby będzie ciepło.

pod Białym Krzyżem © dater


No więc jadę na Osierodek tak jak planowałem. No i zaczyna się podjazd. Uff, to była zabawa. Kilkanaście, może kilkadziesiąt uślizgów w wąskich, muldziastych koleinach, kilka upadków, podpórek. Zabawa na całego :) No i zmachałem się niemiłosiernie zanim wjechałem na 220 metrów. Ale widoczek ładny :)

zimowa panorama © dater


Dalej zjazd, trochę strachu, bo na śliskim przy prawie 40 km/h rower ładnie tańczył. I znów w las, przez Wilczą Jamę do Czarnej.

okolice Wilczej Jamy © dater


Wypad bardzo udany, przełamałem się jeśli chodzi o zimowe rowerowanie. Pierwszy raz, ale myślę że nie ostatni. W kilka rzeczy trzeba się jednak zaopatrzyć. Przede wszystkim jednak zimowe buty, bo na koniec już czułem mróz w paluszkach. I bidon termalny. Po godzinie napój był tak zimny, że zęby bolały :)

  • DST 1.00km
  • Czas 00:03
  • VAVG 20.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Postanowienia noworoczne

Niedziela, 2 stycznia 2011 · dodano: 02.01.2011 | Komentarze 1

Wzorem ubiegłego stycznia pora wziąć się za planowanie następnego roku i sezonu rowerowego.
Poprzedni rok już podsumowałem, ale jakoś ciężko określić konkretne i ambitne cele na 2011. Pierwsza sprawa to dystans. W mijającym roku pojeździłem sporo, choć chciałoby się więcej. Pytanie tylko czy na więcej mnie stać. Żeby pokręcić i tak wstaje wcześnie rano, wiem że wieczorem nie ma szans na jeżdżenie. Jedyne dłuższe wycieczki to weekend, bądź zarwanie się rowerowo z roboty, albo po prostu urlop. Dodatkowo całosezonowcem nie jestem, nie lubię zimy. Kręcę w domu na trenażerze gdy aura mnie odstrasza, ale kilometrów w ten sposób nie nabijam. A więc ambitnie byłoby zaplanować 7-8 tys. w przyszłym roku. Tylko chyba po prostu przy moim trybie życia nie ma na to szans. A więc trochę asekuracyjnie cel na 2011 to 6 tys. km. Chociaż jak by dobrze poszło i składało to i 7 tys. jest realne.
W zeszłym celem jednorazowym był dystans 200 km. Udało się go pokonać i to z nawiązka, bo pyknęło ponad 300 km. No więc tu ambitnie, cztery stówki do pokonania w jakimś długodystansowym wypadzie w 2011. A co, niech dupa boli :)
No i zawody. W mijającym roku połknąłem bakcyla. Ale konkretne plany startowe jeszcze ciężko ustalic, a tym samym cele. N pewno będę zaliczał lokalne Maratony Kresowe, bo i miło się jeździ i blisko. W tym cyklu chciałbym pojeździć najwięcej i w generalce być w top 30. W 2010 po trzech startach byłem na 62 miejscu, a więc spinając się i startując we wszystkich lub prawie wszystkich edycjach mogę tą miejscówkę znacznie poprawić. Na razie nie znamy tylko kalendarza Kresowych i tu jest jedyna wątpliwość. Ale co tam, trzeba się starać.
Mazovia z tego co widać w tym roku nie wystartuje w Supraśli, a więc jedyny „domowy” maraton większego cyklu wypadł. Skandia – nie wiadomo, nie ma jeszcze terminarza. W każdym bądź razie, jeśli terminy się zgrają to w trzech bliskich edycjach Mazovii dobrze by było się po przepychać i jakąś bliską Skandię Langa zaliczyć. W góry, do Golonki czy Grabka za daleko i za ambitnie jeszcze jak na mnie na ten sezon, góry jeszcze poczekają.
Na razie, w miarę możliwości buduję formę na trenażerze. Mam nadzieję, ze znajdę też w styczniu-lutym czas na siłownię. Trzeba by było trochę ogólnie się porozwijać i wzmocnić, bo tego brak. No ale czasu też. A więc na razie tylko trenażer w domu i treningi wytrzymałościowe. Jeżdżę 4-5 godzin tygodniowo, w drugiej połowie stycznia przechodzę do treningów bardziej specjalistycznych.
Zaczynam symbolicznie baton na 2011 rok. Naodsnieżałem się dziś, że jeden km można zaliczyć. A co – niektórzy takie bzdury w kilometrach na bikestats wpisują, że ja odśnieżanie symbolicznie też mogę, nie?? ;)
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, spełnienia marzeń i pragnień. Wiele zdrowia, wytrzymałości, wytrwania w planach, zrozumienia i miłości w 2011 roku!
Kategoria Bez km