Info
Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :DWięcej o mnie.
Statystyki i osiągnięcia
Najdłuższy dystans: 342 km Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m
Podsumowania wydarzeń
Calpe - zgrupka marzec 2014
Sycylia - sierpień 2013
Polańczyk - lipiec 2013
Calpe - zgrupka marzec 2013
Opatija - czerwiec 2010
sezon 2013
sezon 2012 sezon 2011
sezon 2010
Moje rowery
Pogoda
Poniedziałek | +2° | -3° | |
Wtorek | +3° | -5° | |
Środa | +4° | -2° | |
Czwartek | +5° | -2° | |
Piątek | +4° | -3° | |
Sobota | +4° | -3° |
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień18 - 5
- 2014, Sierpień21 - 1
- 2014, Lipiec26 - 5
- 2014, Czerwiec26 - 0
- 2014, Maj24 - 4
- 2014, Kwiecień25 - 9
- 2014, Marzec24 - 15
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń4 - 9
- 2013, Grudzień7 - 14
- 2013, Listopad6 - 12
- 2013, Październik16 - 5
- 2013, Wrzesień23 - 14
- 2013, Sierpień25 - 5
- 2013, Lipiec25 - 3
- 2013, Czerwiec27 - 11
- 2013, Maj26 - 9
- 2013, Kwiecień22 - 20
- 2013, Marzec13 - 24
- 2013, Luty5 - 7
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Grudzień7 - 10
- 2012, Listopad5 - 1
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień15 - 5
- 2012, Sierpień18 - 11
- 2012, Lipiec22 - 9
- 2012, Czerwiec24 - 8
- 2012, Maj25 - 9
- 2012, Kwiecień14 - 3
- 2012, Marzec4 - 2
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień9 - 0
- 2011, Sierpień12 - 1
- 2011, Lipiec17 - 2
- 2011, Czerwiec17 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 0
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 3
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Październik12 - 1
- 2010, Wrzesień14 - 9
- 2010, Sierpień24 - 3
- 2010, Lipiec23 - 8
- 2010, Czerwiec18 - 17
- 2010, Maj21 - 6
- 2010, Kwiecień12 - 1
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Listopad1 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 4
- 2009, Sierpień23 - 5
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec16 - 0
- 2009, Maj15 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
- DST 34.59km
- Teren 18.37km
- Czas 02:53
- VAVG 12.00km/h
- VMAX 54.10km/h
- HRmax 178 ( 90%)
- HRavg 154 ( 78%)
- Kalorie 1614kcal
- Podjazdy 2057m
- Aktywność Jazda na rowerze
Mt Etna - czyli na wulkan też można wjechać :)
Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 0
Nadszedł wreszcie ten dzień, dla którego zrobiłem te 3 tys. kilometrów na Sycylię z rowerami. Można było przecież lecieć samolotem i sobie darować. Ale w głowie miałem następne 3 tysiące… tym razem metrów do góry :) Wjazd na wulkan Etna… taaak, to mi się marzyło :) Przyszedł czas na realizację marzenia.Wczesna pobudka, załadunek i jedziemy całą paczką z Palermo na Catanię. Cały czas autostrada, przez góry, z ciekawymi krajobrazami. Ponad 200 km szybko mija. Przed Catanią odbijamy na północ w kierunku rysującej się na horyzoncie sylwetki Etny. Przejeżdżając przez kolejne miejscowości szukam miejsca, w którym można by było stanąć i się przesiąść na rower. Nie chcę podjechać za daleko, planuję start z wysokości maksymalnie tysiąca metrów. Za miejscowością Segreta jest po prawej mała zatoczka, w której się zatrzymujemy. Przebieram się, przygotowuję, ściągam Onixa z bagażnika i w drogę.
Wyładunek koło miejscowości Segreta© dater
Wóz techniczny z drugim rowerem będzie mi towarzyszył do schroniska Rifugio Sapienza, gdzie zacznie się wspinaczka góralem po zboczu wulkanu.
No to startuję!© dater
I pojechał :)© dater
Początek lekko, bez rozgrzewki czy przygotowania. Tętno od razu skacze bo czuje od początku podjazd. Nogi początkowo kręcą jak kołki, ale powoli wkręcam się na obroty. Temperatura wysoka, około 28 stopni, słońce, lekkie chmury. Etna przede mną, wierzchołek schowany w chmurach i widać na horyzoncie ciemne kłębowiska.
Początek po asfalcie© dater
Wierzchołki jeszcze daleko© dater
Na trasie© dater
Im wyżej, tym więcej w krajobrazie lawy i typowo wulkanicznych skał. Jak to się mówi: „krajobraz księżycowy” :) Są miejsca które można rozpoznać jako „starsze”, bo lawa się zieleni, rosną jakieś rośliny, krzaczki czy drzewka. Od tych miejsc wyraźnie się odróżniają świeże, kruczoczarne języki nowych wypływów lawy.
Wulkaniczne widoki dookoła© dater
Jadę, ciągle pod górę© dater
Coraz wyżej© dater
Cały czas do góry© dater
Asfalt bardzo dobry© dater
Droga wije się zakrętami cały czas pod górę, jest ledwo jedno czy dwa wypłaszczenia, gdzie tempo jazdy wzrasta. Ala z dzieciakami jadą spokojnie w górę, zatrzymując się, robią mi zdjęcia, wyprzedzają, znów cykają fotki. Dzięki temu tyle ich mam na tym podjeździe :)
Następny zakręt© dater
Ptaq ciśnie© dater
Co jakiś czas mijam tablice z opisana odległością do Rifugio Sapienza. Odliczanie kilometrów trwa :D
Na Rifugio Sapienza© dater
Cały czas pod górę© dater
Etna coraz bliżej© dater
Ktoś mnie obserwuje :P© dater
Wóz techniczny przede mną :D© dater
Jestem gdzieś tam w dole© dater
I dalej pod górę© dater
Na nogach, odpoczynek dla tyłka© dater
Cisnę mocno pod górę© dater
Ktoś mi cyknął zdjęcie :)© dater
Trochę księżycowy ten krajobraz :)© dater
A droga nie chce się wyrównać :P© dater
No to cisnę dalej© dater
Całkiem zadowolony© dater
Zaraz zniknę :)© dater
Zbliżam się powoli do 2 tys. metrów, na razie nie odczuwam wielkiej różnicy w jeździe, oprócz tego ze jedzie się coraz lepiej. Nogi pracują bardzo dobrze, czuję się świetnie. Temperatura trochę spadła, ale nadal słońce przygrzewa i jest bardzo ciepło.
A za mną podażą cały czas wóz serwiswy© dater
Już coraz wyżej© dater
Jeszcze trochę asfaltem© dater
Dojeżdżam do Rifugio Sapienza© dater
Wreszcie dojeżdżam do schroniska. Dookoła na parkingach sporo samochodów, szukam swojego wozu. Ala nie ma gdzie zaparkować, więc trochę dalej podjeżdża drogą i staje na poboczu. Dojeżdżam do niej i zaczynam się przygotowywać do drugiego etapu. Tutaj na 2 tysiącach metrów jest już odczuwalnie chłodniej, temperatura spada delikatnie poniżej 20 stopni. Wiem, że na wyżej będzie jeszcze chłodniej, czy wręcz zimno. Więc przebieram się cieplej, na długo. Biorę też na wszelki wypadek kurtkę, co jak się później okaże było słuszną decyzją. Dookoła kłębią się coraz cięższe i ciemne chmury.
Rifugio Sapienza© dater
Kubek pod stacją© dater
Widok ze stacji© dater
Już na Kubku© dater
Pod stacją wsiadam na Cube i wjeżdżam na trasę po zboczu wulkanu wzdłuż linii kolejki. Wjeżdża ona na 2,5 tysiąca metrów, tam jest stacja, pod która planuje pierwszy odpoczynek.
Tam jadę! :D© dater
Kierunek Etna!© dater
Już na zboczu© dater
Pod wagonikami© dater
Podłoże pod kołami bardzo luźne, pył wulkaniczny, trochę grysu, luźnych kamieni. Jak jest mocna pochyłość, to koło potrafi zabuksować i stracić przyczepność. Droga wije się i wznosi ostro, czasami jest ponad 20% i trzeba ostro naciskać na młynku, żeby podjechać.
Pod kołami pył wulkaniczny© dater
Przede mną wierzchołki wulkaniczne© dater
Ostro do góry© dater
Luźne podłoże pod kołami© dater
Spojrzenie kamery w dół© dater
Na razie wszystko idzie dobrze. Jest ciężko, jak przewidywałem, ale da się spokojnie jechać. Nie mam napinki, mam po prostu wjechać i się nie zajechać. Więc cały czas wulkaniczną drogą, do góry, kręcąć spokojnie. Co jakiś czas zbliżam się do linii kolejki, przejeżdżam pod nią, znów zawracam i w drugą stronę. Aż docieram do stacji na 2500 metrów.
Na 2500 mnpm© dater
Na zboczu wulkanu© dater
Dojeżdżam do ostatniej stacji kolejki© dater
Widok ze stacji kolejki na 2500 mnpm© dater
Nade mną główne kratery© dater
Krajobraz z wysokości© dater
Tutaj krótki odpoczynek, trochę zdjęć, podziwiania krajobrazu, nagrywam Contour’em też filmik. Niestety komentarza nie słychać, za mocno wiało a czułość mikrofonu za mała jak na te warunki.
Kubek czeka© dater
Widok przepiękny© dater
A człowiek zadowolony© dater
I coraz bardziej zadowolony© dater
Spojrzenie na stację kolejki© dater
A tam wierzchołek© dater
Po tym krótkim odpoczynku zabieram się za czekającego Kubka i jadę dalej. Kolejka tu kończy bieg, a ludzie albo przesiadają się do terenowych busów żeby jechać dalej, albo idą wulkaniczną drogą na piechotę. Tylko ja jadę :D Dopiero gdzieś wyżej mijam dwóch kolarzy zjeżdżających z góry.
Jadące powoli pod górę samochody wzbijają tumany kurzu i wulkanicznego pyłu. Na tej wysokości też zaczynam powoli czuć trudności w oddychaniu i łapaniu tlenu. Jest już przecież grubo ponad 2,5 tys. metrów npm!
Terenówki wzbijają pył© dater
Ludzie na piechotę też naginają© dater
Coraz wyżej© dater
Już blisko© dater
Jadę między różnymi wierzchołkami i pomniejszymi kraterami. Droga momentami potrafi się wypłaszczyć, żeby później ostro zacząć piąć się w górę. Są momenty takiego wzniosu, że muszę stanąć na pedały a wtedy luźna droga ucieka spod kół. Nogi już powoli zaczynają czuć ten ciągły podjazd na młynku i wysiłek z nim związany, serce wali jak oszalałe. Wydaje mi się, że czuję je w głowie, tak pulsowanie pikawy przechodzi przez całe ciało. W głowie słyszę uderzenia serducha, głowę to rozsadza. Oddycha się naprawdę ciężko, łapię powietrze z trudem.
Już niewiele zostało© dater
Mimo, ze jestem coraz bliżej celu to musze stanąć, odpocząć, chwycić powietrza. Coś zjeść przy okazji, bo zaczyna brakować paliwa do jazdy.
Trzeba coś zjeść© dater
Główny wierzchołek przede mną© dater
Ostatni zakręt, ostatni podjazd, ostra górka i dojeżdżam do „petli” na której stoją busy. Okazuje się, że dla mnie też to jest już ostatni przystanek i wyżej nie pojadę.
Docieram do przystanku© dater
No i koniec jazdy© dater
Dalej nie można :(© dater
Niestety stoją tablice, że wyżej jest zakaz, nie można rozciągniętej linki przekroczyć.
Dojechałem :D© dater
Przede mną niedostępny szczyt© dater
Stoją też dwie budki, ludzie piją kawę czy herbatę, jest sprzęt do łączności. Widać, że to tacy „strażnicy”. Zagaduję jednego, czy nie mogę kawałek dalej podjechać, że brakuje mi niewiele do 3 tys. metrów. Niestety zdecydowanie mówi NIE. Próbuję jeszcze go przekonać, że może ze mną podejść, ze dalej niż trzeba nie podjadę. Ale nie ma dyskusji, jest zdecydowany, mówi o pogodzie i aktywności wulkanu. I rzeczywiście pogoda szybko się zmienia. Jeszcze przed chwilą było całkiem ładnie, było widać wierzchołki i główny krater. W ciągu dosłownie kilku minut nadchodzą chmury, które kryją wyższe partie Etny przed moim wzrokiem. Dobrze, że zdążyłem choć kilka zdjęć zrobić :)
Dookoła ostrzeżenia© dater
Busy na górze© dater
Jestem tu! :)© dater
Dane na Garminie :)© dater
Kubek pod Mt Etna© dater
Jestem te kilka minut na górze, robię zdjęcia, kręcę następny filmik. Tym razem „szczytowy” :D
Pogoda się pogarsza, nawet słychać przetaczające się gdzieś poniżej grzmoty. Zaczyna padać deszcz. Wyciągam kurtkę przeciwdeszczową i postanawiam zjeżdżać. Hardcorowy ten zjazd, jest szybki, trochę niebezpiecznie, droga ucieka spod kół. Czasami zakręty biorę driftem. Postanawiam włączyć kamerkę, żeby to uwiecznić:)
Kilka zakrętów naprawdę za szybko i niebezpiecznie biorę, aż mi się robi gorąco, bo poniżej drogi prawdziwe przepaście :D Dojeżdżam do górnej stacji i robię krótką przerwę na złapanie oddechu. Po minucie ruszam znów w dół. W pewnym momencie mam jakieś dziwne odczucie klamki hamulca, zapada się za mocno jakby w ogóle bez oporu. Trochę przestraszony staję, żeby to sprawdzić.
Na szczęście chyba nic się nie stało. Naciskam kilka razy klamkę, pompuję i ten efekt mija. Wsiadam i pędzę dalej na sam dół.
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be
Ptaq zjeżdza z wulkanu :)© dater
Na pełnej mocy© dater
Ala z dzieciakami czeka na dole i cykają mi zdjęcia z ostatnich metrów zjazdu i końcowego szczęścia! :D
Ale była jazda!© dater
Ptaq zdobywca :D© dater
Udało się!© dater
Zchodzimy do schroniska, do któregoś baru. Biorę kawałek pizzy, bo w brzuchu burczy, jakieś ciasto z kawą. Przebieram się i kończymy wyprawę! Na zakończenie jeszcze odwiedzamy mały pobliski krater Silvestri. I zjeżdżamy w kierunku Catanii i na Taorminę.
Krater Silvestri© dater
Schronisko Rifugio Sapienza (2000 mnpm)© dater
Niesamowita wycieczka. Spełnienie marzeń i zwieńczenie planu. Już nawet nie wiem, kiedy on zaczął mi w głowie świtać, ale o Sycylii z Alą rozmawialiśmy już dobrze ponad rok temu. I w tej chwili nastąpił finał. Czułem się fantastycznie!
Kategoria ! < 050 km, #4 Sycylia - sierpień 2013, Cube w trasie, Foto, GPS, Onix na szosie, w Świat