Info

Więcej o mnie.
Statystyki i osiągnięcia
Najdłuższy dystans: 342 km Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m
Podsumowania wydarzeń
Calpe - zgrupka marzec 2014
Sycylia - sierpień 2013
Polańczyk - lipiec 2013
Calpe - zgrupka marzec 2013
Opatija - czerwiec 2010
sezon 2013
sezon 2012 sezon 2011
sezon 2010
Moje rowery
Pogoda
Poniedziałek | +2° | -3° | |
Wtorek | +3° | -5° | |
Środa | +4° | -2° | |
Czwartek | +5° | -2° | |
Piątek | +4° | -3° | |
Sobota | +4° | -3° |
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień18 - 5
- 2014, Sierpień21 - 1
- 2014, Lipiec26 - 5
- 2014, Czerwiec26 - 0
- 2014, Maj24 - 4
- 2014, Kwiecień25 - 9
- 2014, Marzec24 - 15
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń4 - 9
- 2013, Grudzień7 - 14
- 2013, Listopad6 - 12
- 2013, Październik16 - 5
- 2013, Wrzesień23 - 14
- 2013, Sierpień25 - 5
- 2013, Lipiec25 - 3
- 2013, Czerwiec27 - 11
- 2013, Maj26 - 9
- 2013, Kwiecień22 - 20
- 2013, Marzec13 - 24
- 2013, Luty5 - 7
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Grudzień7 - 10
- 2012, Listopad5 - 1
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień15 - 5
- 2012, Sierpień18 - 11
- 2012, Lipiec22 - 9
- 2012, Czerwiec24 - 8
- 2012, Maj25 - 9
- 2012, Kwiecień14 - 3
- 2012, Marzec4 - 2
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień9 - 0
- 2011, Sierpień12 - 1
- 2011, Lipiec17 - 2
- 2011, Czerwiec17 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 0
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 3
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Październik12 - 1
- 2010, Wrzesień14 - 9
- 2010, Sierpień24 - 3
- 2010, Lipiec23 - 8
- 2010, Czerwiec18 - 17
- 2010, Maj21 - 6
- 2010, Kwiecień12 - 1
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Listopad1 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 4
- 2009, Sierpień23 - 5
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec16 - 0
- 2009, Maj15 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
! > 050 km
Dystans całkowity: | 12421.70 km (w terenie 4027.09 km; 32.42%) |
Czas w ruchu: | 477:49 |
Średnia prędkość: | 26.00 km/h |
Maksymalna prędkość: | 186.00 km/h |
Suma podjazdów: | 95285 m |
Maks. tętno maksymalne: | 197 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 178 (90 %) |
Suma kalorii: | 301141 kcal |
Liczba aktywności: | 189 |
Średnio na aktywność: | 65.72 km i 2h 31m |
Więcej statystyk |
- DST 60.00km
- Czas 02:07
- VAVG 28.35km/h
- VMAX 47.20km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 156 ( 79%)
- HRavg 138 ( 70%)
- Kalorie 1490kcal
- Podjazdy 432m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
runda koło... Łodzi :)
Wtorek, 16 września 2014 · dodano: 27.10.2014 | Komentarze 0
Znów wyjazd w Polskę. I znów rower biorę :) W poniedziałek nocuję koło Łodzi. Jest jeszcze czas przed zachodem słońca na zrobienie dwóch godzin w tlenie. To robię :DTrochę górek nawet tu jest, szczególnie na północ od Łodzi w kierunku na Stryków i później w dół na Brzeziny. Bardziej an południe robi się płasko.

Okolice Warszewic © PTAQnaBAJQ
Całkiem dla mnie nie znane drogi, trasy. Jadę na czuja, nie wiem co mi traa przyniesie. Przyniosła najwięcej dziur... asfalty nie najlepszej niestety jakości w łódzkim :/

Słońce zachodzi... za Nowosolną © PTAQnaBAJQ
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Onix na szosie, Trening, w Polskę
- DST 61.90km
- Teren 59.00km
- Czas 02:42
- VAVG 22.93km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 169 ( 86%)
- Kalorie 2411kcal
- Podjazdy 944m
- Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Kresowy Supraśl
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 27.10.2014 | Komentarze 0
Jedna z moich ulubionych tras maratonowych. I nie tylko moich, dużo zawodników z Polski tutaj wpada pojeździć i pościgać się. Wzgórza Krzemienne mają swoją renomę :)
Startujemy! © PTAQnaBAJQ
Start po początkowym rozciągnięciu grupy i krótkiej pogoni całkiem spokojny. Na asfalcie w kupie, ktoś tam na przedzie "pali zapałki", ale udaje się w zwartym szyku jechać. Po dwóch kilometrach rozjazdówki skręcamy w prawo, w szutr. Lekki podjazd i tu zaczyna się ogień i rozciąganie stawki. Muszę cisnąc na pedały, super odpowiedzi nie mam. Czuję, że będzie ciężko. Tętno wędruje ponad 180...
Po kilku kilometrach pierwsza próbka Krzemiennych, na razie na ich uboczu, ale od razu kolarze mają ciężko :P Szczególnie, że w kupie. Jest tłok, jest butowanie...

Jeden z pierwszych podjazdów © PTAQnaBAJQ
Tutaj peleton się dzieli, mam problem z rozkręceniem się po tej górce. Nie jestem w stanie dobić do zawodników, którzy są kilka metrów przede mną... kilkanaście metrów... po kilku minutach giną mi z oczu. Niestety jadę w drugiej, albo trzeciej grupie a czołówka ucieka. Nie mam dobrego dnia, noga nie podaje jak bym chciał, w płucach pali.

Peleton już podzielony © PTAQnaBAJQ
Oczywiście później sytuacja się stabilizuje. Jedzie się coraz lepiej, choć nie idzie mi jakoś rewelacyjnie. Na łąkach wzdłuż rzeki widać daleko z przodu grupę prowadzącą, kilkunastu zawodników. Strata pewnie ze 2-3 minuty. Nasza grupka jedzie w 5-6 zawodników.
Około 20-tego kilometra zaczynają się Wzgórza Krzemienne. Tu nasz grupa się dzieli. Marek z Corrado ucieka, Ja zostaję trochę za nim z tyłu. Reszta zostaje daleko za mną. Czyli nie jest rewelacyjnie, ale nie ma też tragedii. Na ostrych górkach jestem jeszcze całkiem mocny ;)
Przejeżdżam Krzemienne bez większych problemów, choć nogi pieką i bolą, dają mi niezły wycisk. Nie wiem jeszcze, że to nie ostatni.
Zaczynam drugą rundę sam. W połowie dogania mnie białoruski zawodnik, dość mocny. Trzymam się go i jedziemy razem, tempo się zwiększa. Dajemy sobie na wzajem zmiany, dobrze się jedzie. Szybko nam idzie szczególnie na szutrach czy też na łąkach wzdłuż rzeki.

Jednak jak zaczyna się pierwszy porządny podjazd... Białorusin ucieka. Znów jadę sam. Już zmęczenie się odzywa, coraz trudniej się kręci. Na szczęście coraz bliżej mety. Na rozjeździe niespodzianka. Myślę, że runda się kończy więc chcę jechać tam gdzie wcześniej półmaraton. Ale nie, gość na rozjeździe krzyczy, że maraton prostu. WTF? Drugi raz Krzemienne?? :( Powiem szczerze, że myślałem iż drugi raz org nam pełnych Krzemiennych nie zaaplikuje. A tu proszę... chciało mi się płakać, głowa zaczęła wyczyniać figle i się buntować. Ale się przemogłem i pocisnąłem prosto...
Jakoś to przejechałem, jakoś pokonałem choć niesamowicie ciężko było. Udało się Krzemienne ten drugi raz też przejechać, nie butowałem. Nawet ostatniego piaszczystego podjazdu wzdłuż ogrodzenia. Tam gdzie zawsze (nie tylko dla mnie) są problemy. Wiedziałem że to już ostatnia trudność... pomagało powtarzanie wytartego (ale jakże pomocnego) "shut up legs!" :)

Mostek, ostatnie kilometry do mety © PTAQnaBAJQ

Mostek z drugiej strony, tu jest zawsze dużo zdjęć :) © PTAQnaBAJQ
Później już tylko do rzeki, mostek i ostatnie szutrowe kilometry nad Zalew, gdzie była meta. Całość samotnie, w pogoni z samym sobą.

Zjazd z mostu do mety © PTAQnaBAJQ
Maraton z rodzaju tych nie najgorszych, ale też bez pełni zadowolenia. Nie jechało się za dobrze, cały czas noga z serduchem nie współpracuje tak, jak by się chciało.
Miejsce nie najgorsze: 24/96 Open, w kategorii 9/34 Elita Plus.
Kategoria ! > 050 km, BLU Team Refleks, Foto, GPS, Scale930 w trasie, Zawody
- DST 59.40km
- Czas 02:11
- VAVG 27.21km/h
- VMAX 50.40km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 175 ( 89%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie 1592kcal
- Podjazdy 383m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Tykocin, w tempie
Czwartek, 11 września 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0
Nietypowo po pracy nie z roboty do domu (JZR), tylko rundka do Tykocina i z powrotem. Pogoda dalej nie najlepsza, mokro chociaż nie padało na szczęście. Wiatr za do duł i dwa interwały TEMPA po 20 minut jakoś ciężko weszły :/
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Onix na szosie, Trening
- DST 75.70km
- Czas 02:41
- VAVG 28.21km/h
- VMAX 45.00km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 166 ( 84%)
- HRavg 143 ( 72%)
- Kalorie 1905kcal
- Podjazdy 503m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
JZR, na morko
Wtorek, 9 września 2014 · dodano: 20.10.2014 | Komentarze 0
Jest jesień, to jest mokro.Było. Padało, kropiło, suszyło, a później wieczorne mgły się pokazały. Brak wiatru, w powietrzu zapach mokrej jesieni.


Kategoria ! > 050 km, Foto, JZR, Onix na szosie, Trening
- DST 55.90km
- Czas 01:53
- VAVG 29.68km/h
- VMAX 49.70km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 153 ( 78%)
- HRavg 140 ( 71%)
- Kalorie 1402kcal
- Podjazdy 376m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
W niedzielny poranek do Sokółki
Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 07.10.2014 | Komentarze 0
Dwie godziny w tlenie do Sokółki i z powrotem. Ładna pogoda, chociaż rano jeszcze chłodno. Później można już było się pozbyć przynajmniej kamizelki :P


Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Onix na szosie, Trening
- DST 58.10km
- Teren 55.00km
- Czas 02:27
- VAVG 23.71km/h
- VMAX 61.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 187 ( 95%)
- HRavg 171 ( 87%)
- Kalorie 2078kcal
- Podjazdy 593m
- Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Kresowy Serpelice
Sobota, 6 września 2014 · dodano: 07.10.2014 | Komentarze 0
Po dołku w Sejnach przyszedł maraton w Serpelicach. Następna nowa miejscówka i nieznana, nowa trasa. Okazała się całkiem fajna i ciekawa. Na dwóch rundach zebrało się prawie 600 metrów przewyższenia a niektóre podjazdy były całkiem wymagające. Najbardziej jednak dały się we znaki zawodnikom piachy. Szczególnie w pierwszej części rundy.Początek w zasadzie klasycznie, trzymam się w czołowej grupie, koło 20-30 miejsca. Tempo do wytrzymania. Niestety na trzecim kilometrze popełniam błąd techniczny, który waży na całym wyścigu. Ostry zakręt w prawo, trzeba przeskoczyć z jednej drogi, w drugą prawie równoległą. Widzę jak zawodnicy stają, jest różnica poziomów, robi się korek. Jadę 10-15 metrów dalej, gdzie jest bardziej pusto i blisko drugiej drogi. Niestety tam jest straszny piach i też nie jest łatwo przeskoczyć. Kopię się i staję. Zanim przepchnę rower i wrócę na trasę tracę cenne sekundy. Dodatkowo strasznie kopny piach i ciężko ruszyć. Efekt, strata dobrej minuty i kilkudziesięciu miejsc :/ Dodatkowo jest pod górkę i kilkaset metrów tego piachu, z którego ciężko się wydostać. Walczę jak oszalały i tracę siły. Gonię jak oszalały. Dopiero po kilkuset metrach doganiam dziewczyny, później następnych zawodników, których łykam. No i mam samotna gonitwę za czołówką. W zasadzie cały czas sam, nikomu nie siedzę na kole, nikt też nie jest w stanie się mi utrzymać. W połowie rundy łapię chłopaków ze Sprintu: Tadka i Easiego. W momencie, kiedy ich doganiam znów są straszne piachy, Easy się kopie a my z Tadkiem jedziemy dalej. I tak aż do końca pierwszej rundy, może na kole siedziałem łącznie z minutę. Gonitwa.

Na początku drugiej rundy, w Serpelicach widzę z daleka naszą koszulkę teamową, którą gonimy. Zastanawiam się, który to z naszych został. Saszę łyknąłem już w kryzysie wcześniej. Okazuje, się że to Jacek. Też nie ma dobrego dnia. Łapiemy się we trójkę i suniemy na drugą rundę. Jacek miał kryzys, ale teraz jakby odżywa. Nie jestem w stanie mu wyjść na zmianę, zaczyna ostro cisnąć. Tempa nie wytrzymuje Tadek i zostaje gdzieś w piachu. Z Jackiem jedziemy wspólnie aż do mety. I tak jak pierwszą rundę sam goniłem i prowadziłem, tak praktycznie całą drugą przejechałem na kole Jacka :) Na koniec doganiamy jeszcze Wiesława z KK24h i we trójkę wjeżdżamy na metę.

Wyścig o wiele lepszy niż w Sejnach, bez kryzysu, ale też bez rewelacji. Jeszcze daleko od formy z lipca jestem. I pewnie już taka w tym sezonie nie wróci.
W tabeli wyników... na swoim miejscu :) 21 Open, 8 Elita Plus
Kategoria ! > 050 km, BLU Team Refleks, Foto, GPS, Scale930 w trasie, w Polskę, Zawody
- DST 60.50km
- Czas 02:00
- VAVG 30.25km/h
- VMAX 52.60km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 172 ( 87%)
- HRavg 154 ( 78%)
- Kalorie 1529kcal
- Podjazdy 482m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Po Mazurach
Czwartek, 4 września 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 2
Czasami trzeba się dostosować do warunków. Czasami fajnie to wychodzi. Na przykład zamiast klepać tradycyjny powrót z roboty, można zaliczyć rundę po Mazurach :) Kwestia determinacji w konsekwencji :)
Zachód słońca, długie cienie © PTAQnaBAJQ

Przed Wydminami © PTAQnaBAJQ
Większość treningu w tlenie, trochę mocniej dociskałem na podjazdach. Szybko słońce zachodziło, a temperatura spadała jeszcze szybciej :P
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Onix na szosie, Trening, w Polskę
- DST 77.80km
- Teren 60.00km
- Czas 02:44
- VAVG 28.46km/h
- VMAX 53.60km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 184 ( 93%)
- HRavg 164 ( 83%)
- Kalorie 3143kcal
- Podjazdy 703m
- Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Kresowy Sejny...
Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0
... czyli bomba jednak wybiera.Mnie wybrała :/
Największa bomba, jaką pamiętam. Oj było ciężko. Analizę sytuacji, co z czego i dlaczego, podsumowanie i spowiedź zrobiłem na PTAQnaBAJQ. Biję się w piersi!
A cała historia wyścigu była taka.
Ustawiony w pierwszym sektorze, trochę z tyłu. Ale po starcie udawało mi się kontrolować sytuację z przodu. Pogoda nie jednoznaczna. Miałem problem, czy zostać w rękawkach czy nie. Ostatecznie zostałem, chociaż jak na trasie wychodziło słońce to było trochę za ciepło.

Rozmowy w sektorze startowym © PTAQnaBAJQ
Cały długi dystans startuje razem. Więc na rozjazdówce po asfalcie jest na początku dość tłoczno.

Rusza peleton! © PTAQnaBAJQ
Mam moment, że jadę dosłownie w drugiej linii. Ostry zakręt w lewo... tracę pozycję. Zaraz jest wąski zjazd w prawo w las. Stawka się wydłuża, rozciąga jestem gdzieś z tyłu. Już czuje, że silnik za dobrze nie pracuje. Ciężko mi utrzymać miejsce, a na wyrywanie do przodu i gonienie nie mam siły. Po kilku kilometrach jestem gdzieś w trzeciej grupie, kilkunastu zawodników. Po jeździe ugorem pasa granicznego ta grupa się zasadniczo przerzedza. Wjeżdzamy na asfalty pod litewskiej stronie. Trasa maratonu jest tak poprowadzona, że okrążamy jezioro Gałduś, po którym biegnie granica. Wzdłuż litewskiego brzegu jest asfalt i istny rollercoaster. Kilkanaście górek, góra - dół non stop. Strasznie szarpane tempo, ledwo wytrzymuje. Szarpią najbardziej chłopaki ze Sprintu: Michał i Tadzio, który ewidentnie tego dnia ma dobrą nogę. Są momenty, że pod górę nie jestem w stanie wytrzymać, ledwo doganiam na zjazdach. Źle mi, słabo, rzygać się chce. Przez myśl mi przemyka, że dziś nie dam rady, że za słaby jestem, nie mój dzień i żeby się wycofać. Na szczęście przychodzi opamiętanie i głowa zaczyna rządzić nogami. Jedziesz Ptaq, k#&*%@wa!
No to jadę. Wjeżdżamy na polską stronę. Asfalt się kończy, ale górki podobne. Plus zabójczy jeden podjazd w piachu. Udaje mi się go pokonać bez strat. Dalej trzymam się mojej grupy. Doganiamy po drodze kilku zawodników, w tym Saszkę ode mnie z teamu.
Zaczyna się drugie kółko. Znów chaszcze i ugory pasa granicznego. Tym razem nawet jakieś drobne problemy, ktoś się wywrócił, ktoś przyblokował. Rozciąga się to wszystko. Wypadając na asfalt mam może z 20 metrów straty. Gonię, udaje mi się dospawać. Ale ledwo żyję. Któryś podjazd, znów odstaję. Jest ze mną Piotrek z Mistrala, który wręcz wpycha mnie na górkę, później siadam mu na kole i jakoś doganiamy. Jestem na wykończeniu :/
Znów wjazd na szutry po drugiej, polskiej stronie jeziora. I piaszczysty podjazd. Wjeżdżam, przejeżdżam. Widzę kątem oka, jak Sasza ma problemy. 62 kilometr maratonu. Zwykle już w tym momencie jest koniec, teraz do mety jeszcze 16 km. Jadę... ale coś nogi nie kręcą. Nie jestem w stanie utrzymać się poprzedzającego koła. Ktoś mnie wyprzedza, spawa grupę. Nie jestem w stanie doskoczyć, puchnę... bomba. W mgnieniu oka robi się 20 metrów przewagi. Oglądam się do tyłu, Sasza też ma do mnie ze 30 metrów straty. Kręcę swoje czekając na niego. Dogania za kilka minut. Jedziemy razem, ale we dwójkę mamy dość. Grupa z przodu odjeżdża nam na dobre, ginie szybko z oczu. Kręcimy we dwójkę. W zasadzie to ja się ciągnę na kole Saszy. I tak do końca. Masakryczna bomba.
Na mecie tracimy 4 minuty do naszych towarzyszy.

Na mecie z Saszą © PTAQnaBAJQ
Ehhh... to nie był mój dzień. No ale tak już jest. Nie da się jeździć na pełnych obrotach i w czubie cały sezon. No i kilka błędów się na wynik tego dnia złożyło. Jeśli chodzi o miejsce, najgorszy wynik sezonu: 32 Open, 10 w Elita Plus. Punktowo jak na tak długi maraton jeszcze nie najgorzej: 905 pkt.
Powoli trzeba się przestawić w tryb: KONIEC SEZONU :P
Kategoria ! > 050 km, BLU Team Refleks, Foto, GPS, Scale930 w trasie, w Polskę, Zawody
- DST 60.10km
- Czas 01:55
- VAVG 31.36km/h
- VMAX 54.00km/h
- Temperatura 17.0°C
- HRmax 182 ( 92%)
- HRavg 153 ( 78%)
- Kalorie 1565kcal
- Podjazdy 408m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Sokółka, sobotnie WT...
Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 0
... z kilkoma depnięciami.Miałem ten trening zrobić w piątek... nie wyszło :/
W niedzielę zawody, wiec kalkulowałem czy odpuścić, czy pojechać. Chęć pedałowania zwyciężyła nad rozsądkiem. Pojechałem bo przebiegu brak a nogi nadal drewniane. Ostatecznie lepiej jednak chyba było sobie dać spokój... :/
Jesień... czuć już w powietrzu. Wśród pól unosi się swojska woń, obornik wala się po drogach. Ludziska na wykopkach.
Polska, smrodna jesień :)

Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Onix na szosie, Trening
- DST 68.60km
- Teren 67.00km
- Czas 02:18
- VAVG 29.83km/h
- VMAX 51.80km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 183 ( 93%)
- HRavg 166 ( 84%)
- Kalorie 2626kcal
- Podjazdy 198m
- Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
- Aktywność Jazda na rowerze
Kresowy Narewka, czyli padnij, powstań i goń
Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0
Narewka to taki dziwny maraton. Terenowy, można go nazwać. Trochę sprinterska jazda po lesie. Niczego górskiego w nim nie ma. W tym roku to już w ogóle bardziej przypominał on charakterem wyścig szosowy, niż to co znamy z tras maratonów MTB.
Od początku ogień, ale w zasadzie cały pierwszy sektor razem. Najpierw ze 40 osób, później przerzedziło się do około 30. Wszyscy razem, ciasno, szybko. Trochę tasowania, ktoś co jakiś czas próbuje uciekać, ale peleton goni i neutralizuje. Udaje mi się utrzymać i to nawet bez większego wysiłku, tętno odpowiednie, nogi dają radę. Cała trudność takiej jazdy leży w koncentracji, utrzymaniu uwagi i nie popełnianiu błędów. Niestety tego dnia nie było to moją mocną stroną :/
Piętnasty kilometr... wielka kałuża po środku drogi. Większość idzie prawą stroną, ale tam straszny ścisk. Andrzej przede mną wskakuje przez ziemny garb i omija chaszczami tą kałużę lewą stroną. Postanawiam zrobić to samo. Niestety nie redukuje odpowiednio przełożenia, staje, gdzieś zaczepiam, padam. Uderzam się klatką w stercząca kierownicę, boli. Wstałem, jestem z tyłu, gonię. Na szczęście czub nie ma wysokiego tempa, doganiam. Jestem na czyimś kole. Znów niewielka kałuża, tym razem lecimy po prawej. Kolega przede mną ma uślizg tylnego koła, wpadam na niego, padam podcięty. Leżę drugi raz. Nie rzesz ku...*%&$# :( Z tyłu ktoś klnie i złorzeczy. Znów wskakuję na Scotta i znów gonię. Tym razem jest trudniej. Jakaś tam mało grupa pościgowa się układa. Kilka zmian robimy i doganiamy czołówkę. Jazda bardzo szybka, staram się zwracać na wszystko uwagę. Zmęczony trochę jestem tymi pościgami. W peletonie niewiele się zmienia. Trochę szarpania, ale ogólnie tempo odpowiednie.
Wjeżdżamy na drugą pętlę. Zaczyna się ta sekcja, gdzie leżałem dwa razy. Jadę uważnie. Mijamy te kałuże. Przede mną Stasiej, stary wyga. Niestety robi mi psikusa, nie wyrabiając się na śliskim wirażu okrążając znów jakąś kałużę. Nie udaje mi się wyhamować, wpadam na niego... znów leże. Dzizas, trzeci raz :( Padłeś, powstań... znów jadę. Grupa daleko przede mną. Widzę, że ktoś zostaje. Doganiam Wojtka z Corrado z młodym z UKS-u. Odpoczywam z nimi chwilę. Widzę grupę czołową kilkadziesiąt metrów przed nami. Wyskakuje na prowadzenie, dociskam. Oni za mną. Wojtek się trzyma, młody nie daje rady. Lecę jak szalony, ale nie mogę zmniejszyć dystansu do peletonu. Wojtek wskakuje na prowadzenie, dociska. Jedziemy we dwójkę, młody został. Ale nie jesteśmy w stanie dogonić przodów. Odpuszczamy delikatnie, ja już gonitwą jestem zmęczony, Wojtek pewnie też. Młody nas dogania. Jedziemy znów we trójkę.
I tak przez kilka kilometrów mniejszym tempem, aż grupa czołowa niknie gdzieś z oczu. Nie jest dobrze, są już nie do dogonienia. Jechanie z chłopakami to tylko tracenie punktów i dystansu. Więc po odpoczynku dociskam, wskakuję do przodu i zostawiam bardzo szybko moich towarzyszy z tyłu. Jadę sam. Dobre 20 nie doganiając nikogo i nie widząc nikogo za sobą. Jadę, żeby zmniejszyć stratę czasową i jednocześnie punktową w stosunku do największych konkurentów, którzy zostali w pierwszej grupie. Ciężka ta samotna gonitwa, na koniec już jestem naprawdę wypruty.

Sam wpadam na metę. Tracę do zwycięzcy 5 minut. I prawie 40 punktów. Cała grupa wpadła razem, 29 osób. Wszyscy 999 punktów. Moje 963 to najlepszy wynik sezonu, ale mogło być o wiele lepiej. Taki finisz z grupy to zawsze wielka niewiadoma i loteria. No ale szczęścia tego dnia na pewno nie miałem :/
Miejsce 31 Open, 11 w kategorii. Najgorzej w sezonie. Wynik punktowy najlepszy. Taki urok szybkiej Narewki :)
Kategoria ! > 050 km, BLU Team Refleks, Foto, GPS, Scale930 w trasie, w Polskę, Zawody