Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2014

Dystans całkowity:291.40 km (w terenie 9.00 km; 3.09%)
Czas w ruchu:10:46
Średnia prędkość:27.07 km/h
Maksymalna prędkość:55.60 km/h
Suma podjazdów:1966 m
Maks. tętno maksymalne:175 (89 %)
Maks. tętno średnie:152 (77 %)
Suma kalorii:5297 kcal
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:72.85 km i 2h 41m
Więcej statystyk

Po ciemku, po świeżym sniegu

Środa, 15 stycznia 2014 · dodano: 20.01.2014 | Komentarze 2

Śnieg padał już od wieczora. Wiedziałem, że rankiem będą mega warunki na krótkie pośniegowe jeżdżenie :) Pobudka więc godzina wcześniej niż zwykle i na rower!
Śniegu z 15 cm i jeszcze sypało. Temperatura minus 2 stopnie, bez wiatru. Idealne warunki na zimowe, lekkie kręcenie. Wylatuję więc odpowiednio ubrany i w las.

Lampka słaba, ale nie jadę daleko. Większość drogi po mieście w świetle latarni. Zaliczam jeszcze Zalew, przejeżdżam sobie po pomoście, po grobli. Wracam do Czarnej wyjeżdżając na Kościelnej.

No i sobie takie pół godzinki zimowej, porannej i śnieżnej jazdy zaliczam :)



  • DST 63.30km
  • Czas 02:22
  • VAVG 26.75km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 146 ( 74%)
  • Kalorie 1221kcal
  • Podjazdy 442m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała rundka do Sokółki

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 11.01.2014 | Komentarze 2

A skończyło się po ciemku. Tak to jest, jak rano człowiek się do 10-tej wyleguje. U mnie to niespotykane, 8-ma to maks jak wstaje. A tu prawie do 10-tej spałem jak zabity. Odsypianie niedosypianek :)
Zanim ogarnąłem sprawy dnia codziennego, to dość późno się zrobiło. Myślę, wyskoczę sobie do dwóch godzinek. Umówiłem się jeszcze z naszym juniorem, Ernestem, w Sokółce.
Wyjechałem prawie o drugiej, spokojnie krajówką do końca, do samej Sokółki. Z Orlenu dzwonię jeszcze do Ernesta, umawiamy się pod basenem. Jak tam na niego czekam to podbiega z drugiej strony ulicy gość w krótkich spodenkach (widać, że z domu wyleciał). "Cześć, na chłopaków czekasz?" - pyta. Mówię, że tylko na jednego młodego. On podaje mi rękę i mówi: "Piotr Kirpsza z BDC, przeleciałbym się z wami ale mam robotę..." Przyznam, że mnie zatkało :) Okazuje się, ze Ernest z nim w Sokółce jeździ. trzeba będzie się następnym razem ustawić z prosem :D
Pokręciliśmy lekko na Malawicze, wiatr pomagał. Pogadaliśmy z młodym, trochę gadania o treningu, sprzęcie itd. Z Malawicz skręcamy na Bohoniki i tutaj już się lekko nie jedzie... wiatr rządzi. Jedziemy przez Drhale do powiatowej, skręcamy na Kamionkę. W Pawełkach żegnamy się, Ernest wraca na Sokółke, ja dalej przez Planteczkę i Janowszczyznę do DK19. W międzyczasie ze zdziwieniem stwierdzam, że jest po 15-stej i zbliża się zachód słońca.


Dość spektakularny trzeba przyznać. Słońce walczyło z chmurami żeby się przedrzeć i wyszła z tego krwawa bitwa :)
Do krajówki docieram jak już jest prawie ciemno. Ostatnie kilometry do Czarnej już naprawdę po ciemku i w takich okolicznościach światła mijających samochodów bardzo pomagają :)



  • DST 111.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 28.23km/h
  • VMAX 55.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 152 ( 77%)
  • Kalorie 1945kcal
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeździ się...

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 1

... wiosną tej zimy :)
Człowiek trochę sfrustrowany. Bo pogoda daje nam wiosnę tej zimy, akurat na kręcenie. I człowiek się napala. A jak Matka Natura jednak robi psikusa z pogodą, to nerw człowieka szarpie. No ale nie ma co się szarpać i tak warunki jak na ten czas są zajeb...e :) Normalnie by człowiek w chomika się bawił i nawet nie myślał o wyskoczeniu na szoskę.
Myślałem w sobotę rano wyskoszyć... i psikus. Bo lało. W niedzielę też nie lepiej i sposobności poza tym nie było (istnieje też coś takiego jak obowiązki :P). I trochę frustracji z tego tytułu, że weekend, że wiosna, że pada, że licznik weekendowy wskazuje zero. Ale na szczęście poniedziałek wolny i Matka Natura znów przegoniła chmury i powiało cieplej :)
Rano więc wskakuje na Onixa. Pomny doświadczenia z noworocznej jazdy cały wieczór majstruje przy błotnikach. Kupiłem je już w zeszłym sezonie, może raz czy dwa nałożyłem. Ale źle się jeździło, nie mogłem zamontować całych, cały czas coś ocierało, blokowało, a tower z racji niekompletności i tak uwalony. No więc wziąłem się za nie wieczorową porą, coś dociąłem, skróciłem, doszlifowałem, wyciąłem dodatkowy otwór na obejmę przedniej przerzutki (nie pozwalała na włożenie ostatniej, dolnej części błotnika pomiędzy oponą a rurą podsiodłową. Poustawiałem wszystko, wyregulowałem i... cacy :) Dziś się całkiem inaczej jechało :D

Wiatr dziś dość duży, z kierunku zachód, południowy-zachód. Dobieram więc tak trasę, żeby w większości czasu pomagał :)
A więc początek standardową traską na Zdroje, kawałek (ze 2 km) szutrówką przebijam się na Łosiniec. I dalej przez Białousy na Janów. Za Janowem zaczyna się przecierać, wychodzi słońce.

Lecę dalej na wschód, wiatr pcha, średnia ponad 30 :) Przez Nowowolę na Sokolany, Tu postój chwilowy na tradycyjne zdjęcie kościoła na górce.

Skręcam na południe w kierunku Sokółki. Trochę hopek, więcej samochodów, wiatr z boku. W Sokółce znów na wschód, na Malawicze. Tutaj wchodzę na wyższe tempo, dociskam i lecę mocno w kierunku na Wojnowce. Górę Wojnowską przeskakuję, zdobywając KOMa na Stravie :) Nie jeździłem jak do tej pory tutaj za mocno, ale łyknięty w dobrym tempie podjaździk cieszy :D
Za Wojnowcami trasa prowadzi na południe, pod słońce.

Tutaj tempo mi spada, w otwartym polu wiatr duje nieźle i przytrzymuje. W Babikach zatrzymuję się w sklepie.  Dobra kierowniczka grzeje mi wodę w czajniku. Robię sobie ciepłego izotonika do bidonu :D Wcinam też banana i batonik i jadę na zachód w stronę Sokółki. Prosto pod wiatr :/

Nogi już zjechane, ciężko się jedzie. Do tego kilka niezłych podjazdów w tej okolicy jest. Ale baz napinki, spokojnie sobie kręcę, tak żeby nie przesadzić z tętnem i nie zajechać się. Przed Sokółką skręcam na Kamionkę i dalej swoją standardową trasą przez Pawełki, Bilwinki na Lipinę.

A Straży wyskakuję na krajówkę i zostają mi ostatnie kilometry do domu. Słońce już powoli zachodzi, jest coraz niżej nad drogą.

I w ten sposób kończę drugą jazdę tego sezonu i zarazem drugą seteczkę. Matka Natura mimo wszystko nas rowerzystów w tym roku rozpieszcza :D




  • DST 108.50km
  • Czas 03:55
  • VAVG 27.70km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 173 ( 88%)
  • HRavg 152 ( 77%)
  • Kalorie 1931kcal
  • Podjazdy 658m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noworoczna setka

Środa, 1 stycznia 2014 · dodano: 01.01.2014 | Komentarze 4

I od razu warunki hardcorowe, jedne z najgorszych w jakich przyszło mi jechać. Na początku było jeszcze ok. Ale od Kamionki na Krynki wmordewind wymęczył. Później z Krynek przez Malawicze na Sokółkę pomagał, ale znów zrobiło się mokro. Temperatura ok. zera i do tej pory na drodze bardziej był taki po śnieżny, trochę zlodowaciały grys. Ćwiczyłem stabilizację, bo ślisko na tym było strasznie :) Od Krynek temperatura się podniosła i zaczęło to topnieć, więc szosa mokra. No i moczyć się zacząłem konkretnie. Tylko ass saver pod siodełkiem, a przydałyby się pełne błotniki. Szybko mokre spodnie od kolan w dół, mokre ochraniacze i bardziej wiem, niż czuję że zaczynają przemakać mi nogi. Na szczęście ten odcinek drogi szybko mija. W Sokółce trochę kręcenia, żeby znaleźć jakiś sklep. Ostatecznie znalazłem już na wylocie. Niestety kierowniczka czajnika nie miała, więc bido napełniam chłodną wodą. I od Sokółki jeszcze dochodzi mżawka. Nieprzyjemnie... brrr. Zaczynam być cały mokry, kapie z nosa a mżawka na okularach przymarza :/ Oblepia też rower warstwą śnieżnego błotka, Onix cały masakrycznie uwalony.
Końcówka już zziebniety i przemoczony ledwo jadę. Oby takie warunki to były tylko na początek roku :)
W domu ściągam ochraniacze, mokre buty... przemoczone dwie pary skarpetek. Stopy to dwa mokre, zmrożone sople, które ledwo czuję.

Tak to właśnie wyglądało za Lipiną. Ślisko, ale przynajmniej nogi suche :)

Przyjaciel drogi :) Biegł tak ze mną 6-8 km, spokojnie utrzymując tempo 25-27 km/h. Dopiero jak na rozjeździe Kamionka-Wierzchlesie skierowałem się na północ i przycisnąłem do ponad 30 km/h to odpadł. 

Za Kamionką w kierunku na Krynki. Przede mną podjazd na Słójkę (2,7 km, 55 m podjazdu, średnia 1,9% - gdyby nie wypłaszczenie na środku to pewnie miałby ze 3-4%)
Noworoczna selffotka :)


Jazda wzdłuż granicy w okolicach Jurowlany - Grzybowszczyzna.


Uwalony, ale mission completed :)