Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:1062.60 km (w terenie 106.00 km; 9.98%)
Czas w ruchu:37:39
Średnia prędkość:28.22 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Suma podjazdów:7797 m
Maks. tętno maksymalne:192 (97 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:25725 kcal
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:42.50 km i 1h 30m
Więcej statystyk

JDR, przepał na Jurowcach

Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Rano do roboty, w tlenie, ale mocne uderzenie na górkach pod Jurowcami. Tak żeby przepalić nogę przed maratonem w Wasilkowie. Poszło całkiem dobrze podawała, serducho dawało radę. KOM łyknięty :D


  • DST 34.30km
  • Czas 01:11
  • VAVG 28.99km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 138 ( 70%)
  • Kalorie 10kcal
  • Podjazdy 249m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR, Jurowce w tlenie

Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0



  • DST 74.30km
  • Czas 02:33
  • VAVG 29.14km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 1921kcal
  • Podjazdy 502m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, Supraśl, Wierzchlesie, Straż

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Dłuższy powrót do domu z roboty. Z założenia w tlenie. Wcześniej umawiamy się z Tomkiem, że wyjedzie od strony Sokółki i gdzieś po drodze się spotkamy. I natrafiamy na siebie koło Łaźniska. Razem aż do Czarnej. Na górkach przed przepalenie i ogień. Noga po Murowanej ok! :D



  • DST 26.00km
  • Czas 01:02
  • VAVG 25.16km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 130 ( 66%)
  • HRavg 115 ( 58%)
  • Kalorie 541kcal
  • Podjazdy 181m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niemczyn, regen

Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0

Rano lało, już prawie odpuściłem jazdę, wypiłem piwko. A tu się rozpogodziło po południu, więc na godzinkę rozjazdu udało się wyskoczyć. Ledwo wróciłem lunęło znów. Wpasowałem się w pogodowe okienko idealnie! :D


  • DST 64.70km
  • Teren 62.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 26.23km/h
  • VMAX 47.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 190 ( 96%)
  • HRavg 175 ( 89%)
  • Kalorie 2399kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Volvo MTB Marathon Murowana Goślina

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 2

Weekend majowy, więc można po nadrabiać trochę bikestatsowych zaległości :D
Piątek... zbieramy się drużynowo na wyjazd do Murowanej. Po 15-stej wyjeżdżamy na dwa auta, mieści się ostatecznie ośmiu zawodników (Sasza i Olaf niestety zrezygnowali). Ja lecę jeszcze po drodze do Łomży po Piotrka. Niestety Łomża rozkopana, zapchana, tracimy tam dobrą godzinę. Kijanka traci godzinę na Grota w Warszawie. my jesteśmy później i tracimy jakieś pół godziny. Ale najgorsze jeszcze przed nami. Jest wypadek na A2, płonie ciężarówka. Korek prawie 10 km. Ponad godzinę stania :/ Ostatecznie na nocleg zajeżdżamy o północy, a plan był na 21 :( Taki lajf.
Nie ma więc żadnych "rozmówek" szybko wszyscy lądują w łóżkach, żeby się wyspać. Ja ponoć chrapię w po 15 sekundach :)
O 7.30 jestem na nogach. Jadę do biura, załatwiam formalności, robię zakupy na śniadanie. Przygotowanie bajków, ładowanie i na start. Na tyle wcześnie, żeby jeszcze zrobić 25 minut rozgrzewki. Nogę czuje dobrze, serducho coś tylko nie chce współpracować. Samopoczucie 8/10.

Przed 11 startuje GIGA, od nas jedzie tylko Paweł. Trochę zamieszania w sektorach, bo listy przygotowane bałaganiarsko. Ani alfabetycznie, ani po numerach, ani po drużynach. Ot luźna, nieposegregowana lista uprawnionych. I szukanie na liście to nerwy. Ale jakoś się ostatecznie udaje i większość z nas staje w trzecim: Ja, Iza, Zuzka i Piotr. Z drugiego startuje Agnieszka, Tomek i Łukasz.
Punkt 11 startujemy!
Najpierw krótko asfaltem, później pierwszy odcinek terenowy. Duże kałuże, głębokie doły, ostra jazda. Od razu ogień. Mijam Izkę, która początkowo wysforowała się do przodu, mijam Piotrka Trasa świetna. Single nad Wartą super. Tutaj jadę sam goniąc zawodników przed sobą.

Pokonywanie w poprzek wąwozów... na jednym mało nie zakończyłem maratonu. Ostry zjazd, i od razu wybicie w górę. Dohamowuję, dupa za siodłem, uderzenie przednim kołem przed wybiciem w górę... i uderzam splotem słonecznym z całym impetem w tył siodła. Tracę oddech, ciemno w oczach, pól w klatce. Ledwo to podjeżdżam, nie mogę oddychać. Na górze łapię szybko powietrze, wyrównuję oddech. Ale klata boli przy oddychaniu już do końca maratonu i jeszcze tydzień później czuję to uderzenie.
Po kilku następnych kilometrach doganiam kilku, ktoś nas dogania, tworzy się grupa kilku zawodników z którymi wspólnie jedziemy.
Przed osławioną Górą Dziewiczą widzę kilkaset metrów przed sobą naszą koszulkę i zielony rower... Łukasz! Jestem chyba na trzecim czy czwartym miejscu w naszym peletoniku, naciskam na korby i bez większego trudu odrywam się od reszty. Za dwie minuty jestem już za Łukaszem.

Górę Dziewiczą jedziemy razem. Jeden karkołomny zjazd po korzeniach, hopy, piach, korzenie. Tutaj od razu widać jak technicznie jestem z tyłu. Mimo że z Łukaszem zaczynamy to zjeżdżać w tym samym momencie, na dole ma kilkadziesiąt metrów przewagi. Mimo że jechałem wolniej, to nie miałem kontroli... za to miałem śmierć w oczach :)
I tak Górę Dziewiczą jedziemy z różnych stron kilka razy. Po drodze łykamy kilku zawodników, w tym Stasieja z PTR który spokojnie jedzie GIGA. Urywamy też na dobre cała grupę, z która ja jechałem. Ale na koniec już mam dość i modlę się, zeby wreszcie się ta Dziewicza skończyła.
Jedzie mi się cały czas dobrze, nadzwyczaj dobrze. Noga podaje, serducho wali ponad 180 tak jak powinno. Mam rezerwę.

Wykorzystuję ją w momencie, gdy dogania nas dwójka mocniejszych zawodników. Jednego wcześniej widziałem z boku, jak miał jakieś problemy techniczne, więc goni. Szybko nas przeskakują. Siadam na koło, dociskam mocno na pedały. Jestem za nimi i udaje mi się utrzymać. Oglądam się do tyłu... nie ma Łukasza :/ Po maratonie mi mówi, że tamta dwójka jechała tak mocno, a ja tak depnąłem za nimi, że po prostu nie wytrzymał. Jedziemy więc w trójkę. Są mocni. Raz wychodzę do przodu, ale na krótko. Dla nich za słabo cisnę. Więc jestem z tyłu. Zakręt w lewo, akurat trafiamy na jakiegoś słabszego zawodnika. Moja kompania go jakoś mija, mnie on blokuje na tym zakręcie. Tracę kilka metrów... przy tym tempie nie do odrobienia :(

Ale za jakiś kilometr jeden z tych chłopaków znów ma problemy techniczne, coś z przerzutką. Staje, doganiam go, jedziemy razem. Ładnie ciągnie i nadrabiamy cenne sekundy. Dojeżdżamy do miasta, przejazd przez tory, a w zasadzie przejście dla pieszych. Barierki, które trzeba pokonywać zygzakiem. Po starcie na piechotę w tłoku przebiegnięte. Teraz mój kolega bierze je po lewej, wąska ścieżka, fundament, kamień. Po drugiej stronie barierka, obok niej znak, dalej duży kamień. Ułamek sekundy na podjęcie decyzji,którędy się cisnąć. Jadę między barierką a znakiem... i się nie mieszczę. Kierownica zatrzymuje się na barierce i znaku, zabrakło może z trzech centymetrów szerokości :/ Klnę, a kolega mi odchodzi. I już go nie doganiam na tych ostatnich dwóch kilometrach. Samotnie wjeżdżam na metę.

Bardzo zadowolony jestem, dobrze mi się jechało. Na Dziewiczej myślałem, że to już mój koniec. Ale później szło nadspodziewanie dobrze i mocno. Trochę pecha było, ale większych błędów nie popełniłem. I wynik... ostatecznie 32 Open i 14 w M3! Liczyłem na pierwszą 50-tkę, ale nie przypuszczałem że w tak mocno obsadzonym cyklu uda mi się znaleźć tak wysoko :)
Cała drużyna pojechała rewelacyjnie. Kilka podium w kategoriach, a w drużynówce na dystansie MEGA... 4 miejsce!
Udała nam się drużyna :D
BCTR w Murowanej Goślinie - info mtbxc.pl
Wspólnie pierzemy drużynowe brudy po maratonie ;)






  • DST 10.00km
  • Czas 00:23
  • VAVG 26.09km/h
  • VMAX 37.10km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Kalorie 300kcal
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murowana Goślina - rozgrzewka i rozjazd po maratonie

Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 02.05.2014 | Komentarze 0



  • DST 54.30km
  • Czas 01:54
  • VAVG 28.58km/h
  • VMAX 28.50km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 851kcal
  • Podjazdy 431m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR, moc na Jurowcach

Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 28.04.2014 | Komentarze 0

Co ranek to coraz cieplej. Fajnie się jechało. Przygotowanie i na Jurowcach... ogień! 6 minut TT w celu uzyskania jak największej mocy średniej. Wyszło 345W, średnia 37,8 km/h. Tylko z tętnem jakoś słabo, nie mogłem wejść na ponad 180. Średnia przy bardzo dużym wysiłku ledwo 176. Ki grom... :/



  • DST 32.50km
  • Czas 01:05
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 48.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 162 ( 82%)
  • HRavg 140 ( 71%)
  • Kalorie 773kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 0

Lekko w bok, bo przez Osowicze do Białego.
Ze dwa stopnie więcej niż dzień wcześniej, późniejszy wyjazd. Więc bez kamizelki, początkowo chłodno, ale było ok. Jak jest na termometrze 10 stopni i wychodzi słoneczko rękawki/nogawki spoko starczają.


  • DST 50.70km
  • Czas 01:43
  • VAVG 29.53km/h
  • VMAX 56.90km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • HRmax 159 ( 81%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 1261kcal
  • Podjazdy 372m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR przez Supraśl...

Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 0

... z serii: co straciłeś tego ranka :)
Wschód słońca po piątej:

Widoki po drodze:


Spokojnie w tlenie przez Supraśl. Noga kręciła całkiem nieźle, jak docisnąłem odpowiedź organizmu na zadowalającym poziomie. Ale za dużo nie szarpałem. Drugi własny czas na segmencie Supraśl-Majówka, ale wiatr delikatnie popychał.
Wyjazd w temperaturze ok. 6-7 stopni, później zrobiło się trochę cieplej. Rękawki/nogawki plus kamizelka i lekkie ochraniacze na nogi. Wystarczyło, pod koniec nawet za ciepło było.



  • DST 55.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 29.73km/h
  • VMAX 49.70km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 161 ( 82%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 1214kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Świątecznie na Sokółkę

Niedziela, 20 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 0

Świąteczna niedziela. Rodzina wstaje na godzinę 6 na rezurekcję. Ja też wstaję na swoją, rowerową ;)
6.30 już siedzę na rowerze i w spokoju poranka jadę na Sokółkę. Pogoda inna niż dzień wcześniej, pochmurnie, słońca nie ma. Ranek, więc ledwo ok. 10-ciu stopni. Rękawki i nogawki nałożone. Początkowo niby chłodno, ale szybko się rozgrzewam.
Krajówka pusta w ten świąteczny poranek, miło się jedzie. Cisnę więc DK19 tym razem do samej Sokółki. Mijają mnie może ze dwa-trzy TIRy i może z 10 osobówek.

Wiatr znów wschodni, ale z rana słabiutko powiewa. Jadę bez zaginania, w tlenie. W Sokółce tradycyjnie postój na przejeździe kolejowym i kurs na Kamionkę. Tylko zbaczam sobie na Drahle i Bobrowniki. Raz że lepszy asfalt, dwa że kilka kilometrów do dorobienia :)
Od Bobrownik z lekko rozpędzającym się wiatrem, więc ja też się rozpędzam :) Łyknięty nawet KOM z Kamionki na Planteczkę i trzeci własny z Kamionki do Straży :)


Nade mną chodziły momentami fajne, ciężkie chmurki, ale spadło trzy (dosłownie trzy) krople deszczu :)