Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2010

Dystans całkowity:1046.60 km (w terenie 250.09 km; 23.90%)
Czas w ruchu:43:10
Średnia prędkość:24.25 km/h
Maksymalna prędkość:55.40 km/h
Suma podjazdów:5700 m
Maks. tętno maksymalne:189 (96 %)
Maks. tętno średnie:164 (83 %)
Suma kalorii:26213 kcal
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:49.84 km i 2h 03m
Więcej statystyk

Memoriał 2010, niedziela, dzień drugi.

Niedziela, 30 maja 2010 · dodano: 14.06.2010 | Komentarze 0

Wcześniej wpomniałem , że dzień pierwszy skończył się dla co poniektórych dnia drugiego o piątej nad ranem :) A więc poranny rozjazd w baaardzo ograniczonej grupie. Tylko ja i Sasza, dookoła jeziora Gołdopiwo, dokładnie tak samo jak dzień wcześniej. Wyjazd ok. 6:30, zrobione trochę ponad 16 km, bez większej historii. Powrót na śniadanie, dobudzanie co niektórych ;P
Po śniadaniu zbiórka i odprawa. Dzień od samego początku bardzo piękny, plan jest na prawie 50 km do obiadu. Wcześniej chcieliśmy jeszcze robić drogę powrotną do Kruklanek, ale decydujemy się przesunąć wszystkie samochody do Gorkla, tam gdzie będziemy jeść obiad i tam tez zakończyć.
A więc wyjazd ok. 9.20. Tego dnia grupa zdecydowanie mniejsza, zostają tylko ci bikerzy, którzy cokolwiek przejeździli w tym roku. Z prawie 20 osób dnia poprzedniego robi się chyba 11.
Ruszamy od razu w teren, niebieskim szlakiem wzdłuż jeziora Kruklin. Wcześniej przedzieramy się trochę na prawo od szlaku, bo ten zniszczony jest przez ostatnie ulewy. Jest trochę ciasno i Kacper dostaje gałęzią prosto między oczy :D Nie wygląda to najlepiej, ale twardy chłop to jest, nie wymięka… (no musiał on wkurzyć tą gałąź, naprawdę). Dalej piękna szutrówka, niezła średnia się robi. Od miejscowości Kruklin już asfalt, jedzie zwarta grupa, naprawdę jest pięknie :)

okolice Kruklina © dater


w kierunku na Siedliska © dater


Dalej kierunek Siedliska i wskakujemy na Upałty. Tam robimy pierwszy mały odpoczynek tego dnia.

Upałty - odpoczynek © dater


Dojeżdżamy do krajowej 63 i skręcamy w kierunku na Ruda. Stamtąd obieramy kierunek na Rydzewo i pędzimy wzdłuż jeziora Niegocin.

mostek na połączeniu jezior Nialk i Wojnowo © dater


Dalej od Rydzewa przemykamy przesmykiem pomiędzy jeziorem Niegocin a Jagodne i skręcamy w lewo na Kozin, Prażmowo i Szymonkę. Po drodze przekraczamy kanał Szymoński.

na kanale Szymońskim © dater


Z Szymonki już terenem dookoła jeziora Szymoneckiego do mariny Millenium w Gorklu w której jemy obiad.

marina Millenium w Gorklu © dater


Fajny dzień i przepiękna trasa. Chociaż mamy niedosyt bo mało kilometrów. Jest nawet pomysł żeby jeszcze Mikołajki po obiedzie zaliczyć, ale pogoda psuje się w szybkim tempie i zapowiada się na deszcz, albo nawet na większą zawieruchę, bo chmury na horyzoncie wyglądają groźnie. Czekamy więc tylko na obiad, zwijamy rowery, rozsiadamy się po samochodach i azymut Białystok obieramy.

Gorklo - czekamy na obiad © dater


Cały Memoriał bardzo udany. Organizacyjnie bez zarzutu, nawet chyba najlepszy z trzech dotychczasowych (dzięki Ula za dopięcie wszystkiego). Nikomu nic się nie stało (oprócz Kacpra zaatakowanego gałęzią ;P, zero wypadków, serwisów itd. Do Peletonu odwieźliśmy pełen nieruszony zestaw serwisowy (dzięki Jacek :). Wszyscy chyba zadowoleni, każdy zrobił tyle kilometrów ile mógł i to przepięknej scenerii jezior Mazurskich. Za rok powtórka… w innych pięknych okolicznościach przyrody :)

PS. Kilometry zsumowane z poranna rundą rozjazdową dookoła Gołdopiwo. Sama trasa memoriału tego dnia wyniosła 49,5 km.



  • DST 92.20km
  • Teren 11.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 22.67km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2249kcal
  • Podjazdy 460m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2010, sobota, dzień pierwszy.

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 03.06.2010 | Komentarze 2

Jak już wcześniej wspomniałem dzień zaczął się porannym rozjazdem, ale zaliczyłem go do dnia „zero”.
Właściwa jazda tego dnia zaczęła się po śniadaniu. Wszyscy się stawili, o czasie, w dobrym zdrowiu i kondycji. Dziewczyny miały problem ze wstawaniem, ale im pomogliśmy ;)
Na śniadanie wyśmienite naleśniki – szczególnie te ze szpinakiem i serem… mniam :) Zbieramy się zgodnie z planek około 9:00. Krótka odprawa, zdjęcie i w drogę.

powoli zbieramy się do wyjazdu © dater


sobota - ekipa gotowa do drogi © dater


Plan tego dnia to około 90 kilometrów ze zwiedzaniem. Na razie pierwszym etapem naszej wycieczki jest Giżycko i nasz salon BLU. Jedziemy wiec w stronę Giżycka, powoli, wręcz rekreacyjnie. Grupa nam się rozciąąąąąga… jak lasagne :P No ale dwudziestu bikerów o różnym stopniu kondycji to nie łatwa grupa.

Ania i Zbyszek © dater


Ania i Kacper © dater

Ania i Radzio © dater


Jedzie się bardzo przyjemnie. Dzisiejszego dnia w zasadzie tylko asfalt I założenie wolnego tępa. Robi się coraz cieplej i ładniej. Słońce coraz śmielej wygląda zza chmur.

mała przerwa w pedałowianiu © dater

reszta grupy dojeżdża © dater


I tak spokojnym tempem dojeżdżamy do Giżycka i BLU. Trochę jesteśmy poza planem, jakieś 15 minut spóźnienia. Pijemy kawkę, oglądamy, rozmawiamy kwadrans, robimy pamiątkowe zdjęcie i w drogę.

wizyta w BLU © dater


Dalej przez Giżycko do twierdzy Boyen. To nasz dziś pierwszy dłuższy przystanek i zwiedzanie.

Giżycko © dater

wjeżdzamy na twierdzę Boyen © dater


Zbieramy się powoli, czekamy na przewodnika, łazimy po murach ;P

twierdza Boyen - na głównej bramie © dater

Boyen - turyści :) © dater

Twierdza Boyen - zbiórka grupy © dater


Przewodnik pojawia się po chwili i zbiera nas do kupy.

Boyen - przewodnik zaczyna swą opowieść © dater

Boyen - grupa widoczna ze szczytu bramy głównej © dater


Zachęcam wszystkich do odwiedzenia twierdzy w czasie bytności na Mazurach. Robi wrażenie, ma swoją historię.

Boyen - "kopułka" waży 9,5 tony © dater

team słucha przewodnika © dater

Twierdza Boyen - na wałach © dater


Takie zwiedzanie z przewodnikiem trwa około 1,5 godziny. Z braku czasu i na naszą prośbę udało się to skomasować w godzinie. Samodzielne przejście szlakiem zwiedzania to góra jedna godzina, a naprawdę warto. Na koniec po kółku po twierdzy wyskakujemy znów pod bramą główną.

Twierdza Boyen - przed bramą główną © dater


Dalej obieramy drogę na nasz następny punkt zwiedzania dzisiejszego dnia, czyli Gierłoż i kwaterę Hitlera – Wilczy Szaniec. Nie jedziemy oczywiście trasą na Kętrzyn, tylko wzdłuż jeziora Kisajno i Dobskie poprzez miejscowości Guty, Kamionka, Doba.

Kamionka - odpoczynek © dater


Koło wsi Doba wjeżdżamy na pierwszy tego dnia odcinek terenowy. Nie pamiętam dokładnie z objazdu i rozpiski długości odcinka. Strzelam, 3-4 kilometry dla grupy, wychodzi około siedmiu… niektórzy nie mogą się doczekać końca. Sorki… zza kiery samochodu odległości kodują się we łbie inaczej niż zza kokpitu bike’a :)

wjeżdzamy na pierwszy odcinek terenowy © dater


Po trasie jest też bardzo fajny dłuższy terenowy podjazd… oj było ciężko.

pierwszy większy podjazd tego dnia © dater

team pokonuje wzniesienie © dater


Okazuje się tutaj, ze większość uczestników nie jest do końca przygotowana. Nie tylko kondycyjnie, ale i sprzętowo… Niewątpliwie ten dzień miał swojego bohatera :)

bohater sobotniej trasy na podjeździe © dater


W miejscowości Dłuzec wyjeżdżamy już na asfalt. Po drodze jednak serwisówka zabiera kilku uczestników wyprawy. Dalej poprzez Mazany i Parcz dojeżdżamy do Gierłoży i Wilczego Szańca. Tam czeka na nas obiad.

obiad w Wilczym Szańcu © dater

Gierłoż - obiad © dater

Gierłoż - Sekor czeka na obiad © dater


Po obiedzie czeka już na nas przewodnik, tym razem Pani. Komary tną niesamowicie, ale jej opowieści i to co widzimy nas zajmuje.

Wilczy Szaniec © dater

Wilczy Szaniec © dater

Wilczy Szaniec - pomiędzy bunkrami © dater

Wilczy Szaniec - w ruinach bunkra © dater


Zwiedzanie to około, 1,5 godziny, a i tak znów na nasza prośbę trwa to krócej. Nie mamy niestety czasu na długie zwiedzanie, czas wracać do Kruklanek. Dodatkowo komary są wsttrętne. Część ekipy wraca już samochodami i z rowerami na pace. Reszta powrotem na Dłużec na rowerach. Dalej już nową trasą na Radzieje.

dojeżdzamy do wsi Radzieje © dater


Stamtąd drugim odcinkiem terenowym, ładną szutrówką pomiędzy pięknymi polami i poprzez wieś Labapa jedziemy do Sztynortu.

pola rzepau w okolicach miejscowości Labapa © dater

jedziemy drugim odcinkiem terenowym tego dnia © dater


W Labapa zatrzymujemy się na krótki odpoczynek i podziwiać widoki :)

jezioro Labap © dater


Dalej już wyskakujemy znów na asfalt i do Sztynortu. Tam zaliczamy pałacyk (w opłakanym stanie) i port jachtowy.

marina w Sztynorcie © dater

odpoczynek w Sztynorcie © dater


Tutaj następna część grupy rezygnuje i wskakuje na pakę serwisówki. Kilku udaje nam się podejść pod ambicję i zostaje z nami. Tym szczególnie gratuluję, że dali rade do końca :)
Ze Sztynortu poprzez Harsz i Pozezdrze do Kruklanek. Na miejscu zbierają się wszyscy, pełna grupa jest na kolacji. Dzień bez większych przygód, wszyscy cali, żadnych strat. Nie było żadnej awarii, nie przydały się części serwisowe, nawet nikt gumy nie złapał. Organizacja chyba wypaliła, wszyscy zadowoleni. Dzień kończy się ogniskiem, kiełbaskami, tańcami, chmurami dymu i kilkoma małymi wypadkami, które nadrobiły braki na trasie ;) Niektórzy ten dzień zakończyli ok. 5 nad ranem.



  • DST 16.50km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 146 ( 74%)
  • Kalorie 417kcal
  • Podjazdy 85m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2010 - start.

Sobota, 29 maja 2010 · dodano: 03.06.2010 | Komentarze 1

Dzień zero, 28 maja, piątek. Wszyscy mamy plan spotkać się w Kruklankach około 18. Nasza ekipa z Białegostoku wyrusza około 15 na trzy samochody, Canter jako serwisówka z rowerami, Carnival z kompletem i Ja z bikerami swoim autem i trzema bike’ami na dachu. Po drodze zaczepiam o Czarną, bo nowy komplet Vezuvio mi przyszedł akurat kurierem, więc nie mogę sobie darować, że mógłbym pojechać bez niego :)
Zgodnie z planem jesteśmy przed 18 w Kruklankach. Ludzie z Polski są już w zasadzie na miejscu. Ma być nas ok. trzydziestka. Oczywiście jak dzień zero, to zaczyna się integracja. Najpierw balkoniki ośrodka :) Opowieści, śmiechy, pęka szkło…

piątek - ekipa się zbiera :) © dater


Ośrodek nie najgorszy… jeśli człowiek się wczuje w estetykę PRLu :) Na wyjazdy „budżetowe” w sam raz, ma swój klimacik, jest czerstwo, przaśnie, tak zgodnie z moim założeniem miało być. Kolacja nas mile zaskakuje, całkiem niezła jak stołówkę ośrodka.
Pada oczywiście kwestia czy zrobić jeszcze tego dnia rozjazd. Większości się nie chciało… Pojechała tylko trójka: Adam, Czarek i Wojtek. Okrążają jeziorko Gołdopiwo (świetna nazwa), jest trochę strat, połamane błotniki, wyskakujące na środek drogi drzewa zatrzymujące bikerów w miejscu… ale Czarek twierdzi że było ok. :)

Czarek po wieczornej jeździe © dater


My w tym czasie przeprowadzamy integrację na poziomie zero :) Niektórzy palą (cholera go wie co), niektórzy piją, generalnie wszyscy dobrze się bawią.

dzień "zero" - wieczorna integracja © dater


Co niektórych te wieczorne harce mocno wykrzywiają, Radzio zostaje naszym bohaterem tej części wieczoru ;)

Radzio - nasz Super Hero tego wieczora © dater


Bohaterem drugiej części zostaje niewątpliwie Kacper. Jak to się stało, że ten co zawsze ostatni tym razem był pierwszy… doprawdy nie wiem ;) Generalnie wyznawanie miłości tego wieczoru w jego wykonaniu było na porządku dziennym.

nasz drugi Hero tego wieczora - pierwszy zgaśnięty Kacper © dater


Kończymy ten wieczór bez większych strat. Ci co powinni poszli spać o dziewiątej, inni ok. północy… reszta jak im wyszło. Generalnie większość z silnym postanowieniem zrobienia małego rozjazdu wcześnie rano dnia następnego. W mocnym postanowieniu wytrwała nas tylko czwórka: Ja, Kacper (o dziwo – no ale szybkie zejście mu pomogło) i Sasza. Robimy więc rundę dookoła Gołdopiwo (ach ta nazwa ;). Nie jest za ciepło, chmury chodzą i jest mokro po nocnej ulewie. Nie wygląda to najlepiej, ale cały czas wierzymy w prognozy, które twierdzą że będzie ok.

sobota - poranny rozjazd, okolice Jasieńca, jezioro Gołdopiwo © dater


Wracamy po tej porannej rundce do ośrodka, akurat na śniadanko. Dzień pierwszy memoriału czas zacząć.

Wklejka GPS z dnia następnego, baterie padły mi w połowie trasy…



  • DST 16.90km
  • Czas 00:41
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 148 ( 75%)
  • Kalorie 383kcal
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów Agroma...

Czwartek, 27 maja 2010 · dodano: 02.06.2010 | Komentarze 0

...rozjazdowo. Trochę mocniej niż w środę, ale starałem się nie zmachać przed weekendowym wypadem na Mazury. Zimno straszetnie, z samego rana ledwo trzy stopnie było.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 16.90km
  • Czas 00:42
  • VAVG 24.14km/h
  • VMAX 36.30km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 146 ( 74%)
  • Kalorie 383kcal
  • Podjazdy 70m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Regeneracja...

Środa, 26 maja 2010 · dodano: 02.06.2010 | Komentarze 0

... do Agromy. Standardowa trasa i bez wysiłku.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 17.90km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 23.87km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 161 ( 82%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Kalorie 407kcal
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręcenie kółek po Czarnej.

Poniedziałek, 24 maja 2010 · dodano: 02.06.2010 | Komentarze 0

Jak z zwykle rano. Pobudka, patrzę w okno, nie najlepiej to wygląda. No ale wsiadam na rower. Z zachodu nadciąga ciężka, ciemna chmura. Postanawiam nie jechać na Agromę, gdzie jak mnie złapie deszcz, to ciężko będzie wrócić, tylko zrobić kilka kółek po Czarnej. Liczę że kółeczko będzie liczyło ok. 5 km, uda mi się zrobić jedno, no może dwa. Raczej nie więcej, bo chmura się zbliża i wygląda groźnie. No i tak robię jedno kółeczko, kończę drugie, podczas trzeciego chmura jakby się rozmywa, zaliczam i czwarte, na które na początku nie miałem ani krzty nadziei. Czyż nie mam w tym roku fuksa jeśli chodzi o deszcz?? :)
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 141.30km
  • Teren 15.50km
  • Czas 05:31
  • VAVG 25.61km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 3322kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Kruszyniany i Bobrowniki

Sobota, 22 maja 2010 · dodano: 22.05.2010 | Komentarze 1

Większą grupą udało nam się zebrać tym razem. Na sobotę umawiamy się: Ja, Kacper, Sasza i Czarek. Plan jest wstać wcześnie, spotkać się na ścieżce do Supraśla w okolicach Nowodworc i ruszyć na Krynki, Kruszyniany (zobaczyć meczet) i Bobrowniki (przejście graniczne).
Obudziłem się sam przed piątą. Już budzik w głowie tak ustawiony, że pikanie komórki mi niepotrzebne. Jem małe śniadanko, przygotowanie i lekko przed szóstą wyruszam. Umówieni jesteśmy 6:45, mam 17 km do przejechania. Po drodze staję w okolicach Wasilkowa popatrzeć na budowę obwodnicy, która na nowo ruszyła tej wiosny.

budwa obwodnicy Wasilkowa © dater


Idealnie o czasie spotykam się w wyznaczonym miejscu z Kacprem i Saszą i jedziemy w kierunku na Supraśl zgarnąć po drodze Czarka. W ogrodniczkach zaskoczenie, dzwoni Adam i za chwilę podjeżdża samochodem. Zdecydował się jednak jechać z nami :) Stajemy na parkingu za Ogrodniczkami i stamtąd ruszamy dalej razem w piątkę.

zbiórka pod Supraślem © dater


Wyruszamy do Supraśla i tam robimy mały przystanek w ogrodach otaczających klasztor, gdzie jest pomnik ku pamięci Jarka, naszego przyjaciela i szefa, ku pamięci którego już za tydzień będziemy jechać trzeci memoriał rowerowy.

Supraśl - pod pomnikiem Jarka © dater


Z Supraśla dalej bardzo pagórkowato do Krynek. Tym razem inaczej niż tydzień temu, w drugą stronę jest bardziej pod górkę, ale wiatru nie ma. Pogoda piękna, temperatura już o ósmej dochodzi do prawie 20 stopni. Po drodze mały odpoczynek.

postój na drodze do Krynek © dater


Dalej do Krynek, robi się coraz cieplej, jedzie się bajecznie. Czepiam się koła Czarka i naginamy pod długi podjazd przed Krynkami, wpadamy w fajny rytm i prędkość nie schodzi poniżej 28 km/h. Przed Krynkami patrzę na średnią tego dnia, mam już zrobione ponad 50 km, a średnia wychodzi prawie 27 km/h :) W Krynkach oczywiście mały postój i regeneracja.

Krynki - regeneracja © dater


Z Krynek mamy 10 kilometrów na Kruszyniany. Robi się wręcz gorąco i parno, termometry zaczynają nam pokazywać po ok. 25-26 stopni. Wiatru w zasadzie nie ma, robi się mała sauna. Do Kruszynian idzie bardzo ładna asfaltówka. Meczetu nasza szpica w ogóle nie zauważa, jest schowany głębiej w drzewach i chłopaki przejeżdżają go po prostu. Schowany w drzewach od głównej drogi i niewielki jest bardzo niepozorny.

meczet w Kruszynianiach © dater


Z Kruszynian już na Bobrowniki. Lecimy szutrówą przy samej granicy, komórki łapią białoruską sieć. Wokół piękne krajobrazy, pogoda super, noga podaje aż miło.

na szutrówce do Bobrownik © dater


Kacper ma małe problemy, drętwieją mu ręce aż po łokcie. Zmieniamy mu ustawienie siodełka może coś pomoże. Niestety twierdzi że nie za bardzo. Jego nowa Meridka daje mu trochę w kość. Nie ma to jak mieć nowego rumaka, do którego trzeba się dostroić ;)



Po kilkudziesięciu minutach docieramy do Bobrownik na granice. Sznur tirów stoi jak zwykle, może trochę krótszy ze względu na sobotę.

Czarek na granicy © dater


Bobrowniki - przejscie graniczne w tle © dater


Robimy oczywiście mały odpoczynek i jednocześnie umawiamy się co do dalszego planu. Adam się śpieszy i na swoich 29-tkach jest w stanie popędzić przodem. Jednocześnie Kacper ma coraz więcej problemów, przeżywa kryzys, łapią go skurcze. Każdy z nas ma być nie za póżno na chacie, ja na 13 na grilla, Czarek na 12, Sasza też. Kacper na tyle spowalnia, że umawiamy się że jedzie swoim tempem a my pędzimy na Białystok. Mamy być w kontakcie.

team na granicy © dater


Adam pędzi przodem, Sasza z Czarkiem i Kacprem też wyruszają chwilę wcześniej ode mnie. Po kilometrze doganiam i biorę Kacpra, który ginie mi po chwili z oczu. Natomiast za Czarkiem i Saszą gonię prawie do samego Królowego Mostu. Kasowanie ucieczki to jednak bardzo ciężka robota :)

No ale ostatecznie ich doganiam i zajeżdżamy już razem do znanego już nam sklepu w Królowym. Dzwonimy do Kacpra, on dopiero w Waliłach. Robimy odpoczynek, jemy lody. Czarek wygrywa gratisowego i z rozkoszą go wcina ;)

Królowy Most - Czarek bierze gratisowego loda do buzi :) © dater


Właściciel sklepu wystawia też napój energetyczny do konsumpcji – na szczęście nie dla nas, ale dla zawianego zioma siedzącego obok. Swoją drogą ciekawe to teraz "mixy" robią. Za moich studenckich czasów to był po prostu albo Kier, albo Karo, albo reszta podobnego towarzystwa ;)

takie bywaja napoje energetyczne - ale nie dla nas :) © dater


Dzwonimy do Kacpra – „abonent niedostępny”. No trudno jedziemy dalej. Zaczyna być coraz ciężej, jednak kilometry (ponad 110 w moim wypadku) robią już swoje.

coraz bliżej finiszu © dater


Czarek po drodze ma znów pecha, pęka mu szprycha. Już druga w ostatnim czasie. Koło bije i ociera o klocki.

Czarkowi pęka następna szprycha © dater


Docieramy do rozwidlenia, w prawą stronę mam odbicie na Supraśl. Tu więc się rozdzielamy, chłopaki lecą na Białystok, ja odbijam w bok.

rozdzielamy się - chłopaki w drodze na Białystok © dater


Lecę asfaltem do Supraśla, całkiem niezłe górki, które dają mi w kość. W Supraślu odpoczynek, dzwonie do Kacpra, nadal abonent niedostępny. Zaczynam się trochę tym denerwować, chociaż mam nadzieję że to tylko rozładowana komórka a nie jakieś większe nieszczęście. Wykonuję kilka telefonów, żeby podzielić się swoimi obawami. Zaczynam mieć wyrzuty sumienia, ze jednak się rozdzieliliśmy. Ale ruszam dalej na Czarną. Przez Studzianki do Horodnianki, stamtąd już krajową 19-stka do Czarnej. Jestem w domu 13:20. Znów telefon do Kacpra, dalej niedostępny. Szybki prysznic bo na grilla jestem umówiony. Dzwoni Czarek, ze wszystko jest ok. Kazałem mu wsiąść w samochód i jechać na Bobrowniki żeby zgarnąć Kacpra. Dojechał do wideł, kiedy Kacper do niego zadzwonił. Komórka mu padła, ale odzyskał siły i dotarł do Białego. Zajechał po drodze do Peletonu na regulację przerzutek i podładował komórkę. Chwilę później do mnie też zadzwonił z meldunkiem ze wszystko ok. i zostało mu już 10 km do domu.
Wyjazd więc udany, zakończony szczęśliwie. Pogoda piękna, uzyskałem pierwszą w tym roku „kolarską” opaleniznę. Przy okazji rekord trasy tego roku pobity :)



  • DST 30.20km
  • Teren 19.70km
  • Czas 01:11
  • VAVG 25.52km/h
  • VMAX 45.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 770kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powtórka z wczoraj...

Piątek, 21 maja 2010 · dodano: 21.05.2010 | Komentarze 0

... prawie. Tylko porannej mgły brak, trasa ta sama. Słonko od początku, temperatura 13-14 stopni. Znów bosko się jechało, wkręcam się na coraz wyższe obroty. Nie chciałem dociskać na odcinku testowym nawet, ale noga jakoś sama docisnęła... i najlepszy czas zapisany :)
SOT1: czas: 11:35, pr. śr.: 29,6 km/h HRAvg: 172
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 30.30km
  • Teren 13.66km
  • Czas 01:12
  • VAVG 25.25km/h
  • VMAX 38.70km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 184 ( 93%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 784kcal
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Porannie...

Czwartek, 20 maja 2010 · dodano: 20.05.2010 | Komentarze 0

... na Osierodek. Mgła na początku (5:11) choć oko wykol. Ale później zaczęła się rozwiewać i pokazało się piękne słoneczko. Temperatura 13-14 stopni. Jechało się bosko :) Mała modyfikacja standardowej trasy: z Osierodka na Biały Krzyż.
SOT1: czas: 11:51, pr. śr.: 28,8, HRAvg: 167 (najlepszy :) - jak stwierdziłem jechało się bosko).
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 16.90km
  • Czas 00:41
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 168 ( 85%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 395kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy tysiąc...

Wtorek, 18 maja 2010 · dodano: 20.05.2010 | Komentarze 0

... zaliczony w tym roku :) Dwadzieścia procent planu na cały rok zrealizowane. Pękło na trasie do Agromy.
SOT2: czas: 10:37, pr.śr. 24,5 km/h, HRAvg: 157.
Kategoria ! < 050 km, Trening