Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:973.63 km (w terenie 107.87 km; 11.08%)
Czas w ruchu:36:12
Średnia prędkość:26.90 km/h
Maksymalna prędkość:61.50 km/h
Suma podjazdów:8768 m
Maks. tętno maksymalne:189 (98 %)
Maks. tętno średnie:173 (90 %)
Suma kalorii:16682 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:40.57 km i 1h 30m
Więcej statystyk
  • DST 34.59km
  • Teren 18.37km
  • Czas 02:53
  • VAVG 12.00km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 1614kcal
  • Podjazdy 2057m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mt Etna - czyli na wulkan też można wjechać :)

Wtorek, 20 sierpnia 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 0

Nadszedł wreszcie ten dzień, dla którego zrobiłem te 3 tys. kilometrów na Sycylię z rowerami. Można było przecież lecieć samolotem i sobie darować. Ale w głowie miałem następne 3 tysiące… tym razem metrów do góry :) Wjazd na wulkan Etna… taaak, to mi się marzyło :) Przyszedł czas na realizację marzenia.
Wczesna pobudka, załadunek i jedziemy całą paczką z Palermo na Catanię. Cały czas autostrada, przez góry, z ciekawymi krajobrazami. Ponad 200 km szybko mija. Przed Catanią odbijamy na północ w kierunku rysującej się na horyzoncie sylwetki Etny. Przejeżdżając przez kolejne miejscowości szukam miejsca, w którym można by było stanąć i się przesiąść na rower. Nie chcę podjechać za daleko, planuję start z wysokości maksymalnie tysiąca metrów. Za miejscowością Segreta jest po prawej mała zatoczka, w której się zatrzymujemy. Przebieram się, przygotowuję, ściągam Onixa z bagażnika i w drogę.
Wyładunek koło miejscowości Segreta © dater

Wóz techniczny z drugim rowerem będzie mi towarzyszył do schroniska Rifugio Sapienza, gdzie zacznie się wspinaczka góralem po zboczu wulkanu.
No to startuję! © dater

I pojechał :) © dater

Początek lekko, bez rozgrzewki czy przygotowania. Tętno od razu skacze bo czuje od początku podjazd. Nogi początkowo kręcą jak kołki, ale powoli wkręcam się na obroty. Temperatura wysoka, około 28 stopni, słońce, lekkie chmury. Etna przede mną, wierzchołek schowany w chmurach i widać na horyzoncie ciemne kłębowiska.
Początek po asfalcie © dater


Wierzchołki jeszcze daleko © dater


Na trasie © dater

Im wyżej, tym więcej w krajobrazie lawy i typowo wulkanicznych skał. Jak to się mówi: „krajobraz księżycowy” :) Są miejsca które można rozpoznać jako „starsze”, bo lawa się zieleni, rosną jakieś rośliny, krzaczki czy drzewka. Od tych miejsc wyraźnie się odróżniają świeże, kruczoczarne języki nowych wypływów lawy.
Wulkaniczne widoki dookoła © dater


Jadę, ciągle pod górę © dater


Coraz wyżej © dater


Cały czas do góry © dater


Asfalt bardzo dobry © dater

Droga wije się zakrętami cały czas pod górę, jest ledwo jedno czy dwa wypłaszczenia, gdzie tempo jazdy wzrasta. Ala z dzieciakami jadą spokojnie w górę, zatrzymując się, robią mi zdjęcia, wyprzedzają, znów cykają fotki. Dzięki temu tyle ich mam na tym podjeździe :)
Następny zakręt © dater


Ptaq ciśnie © dater

Co jakiś czas mijam tablice z opisana odległością do Rifugio Sapienza. Odliczanie kilometrów trwa :D
Na Rifugio Sapienza © dater


Cały czas pod górę © dater


Etna coraz bliżej © dater


Ktoś mnie obserwuje :P © dater


Wóz techniczny przede mną :D © dater


Jestem gdzieś tam w dole © dater


I dalej pod górę © dater

Na nogach, odpoczynek dla tyłka © dater

Cisnę mocno pod górę © dater

Ktoś mi cyknął zdjęcie :) © dater

Trochę księżycowy ten krajobraz :) © dater

A droga nie chce się wyrównać :P © dater

No to cisnę dalej © dater

Całkiem zadowolony © dater

Zaraz zniknę :) © dater

Zbliżam się powoli do 2 tys. metrów, na razie nie odczuwam wielkiej różnicy w jeździe, oprócz tego ze jedzie się coraz lepiej. Nogi pracują bardzo dobrze, czuję się świetnie. Temperatura trochę spadła, ale nadal słońce przygrzewa i jest bardzo ciepło.
A za mną podażą cały czas wóz serwiswy © dater

Już coraz wyżej © dater

Jeszcze trochę asfaltem © dater

Dojeżdżam do Rifugio Sapienza © dater

Wreszcie dojeżdżam do schroniska. Dookoła na parkingach sporo samochodów, szukam swojego wozu. Ala nie ma gdzie zaparkować, więc trochę dalej podjeżdża drogą i staje na poboczu. Dojeżdżam do niej i zaczynam się przygotowywać do drugiego etapu. Tutaj na 2 tysiącach metrów jest już odczuwalnie chłodniej, temperatura spada delikatnie poniżej 20 stopni. Wiem, że na wyżej będzie jeszcze chłodniej, czy wręcz zimno. Więc przebieram się cieplej, na długo. Biorę też na wszelki wypadek kurtkę, co jak się później okaże było słuszną decyzją. Dookoła kłębią się coraz cięższe i ciemne chmury.
Rifugio Sapienza © dater

Kubek pod stacją © dater

Widok ze stacji © dater

Już na Kubku © dater

Pod stacją wsiadam na Cube i wjeżdżam na trasę po zboczu wulkanu wzdłuż linii kolejki. Wjeżdża ona na 2,5 tysiąca metrów, tam jest stacja, pod która planuje pierwszy odpoczynek.
Tam jadę! :D © dater

Kierunek Etna! © dater

Już na zboczu © dater

Pod wagonikami © dater

Podłoże pod kołami bardzo luźne, pył wulkaniczny, trochę grysu, luźnych kamieni. Jak jest mocna pochyłość, to koło potrafi zabuksować i stracić przyczepność. Droga wije się i wznosi ostro, czasami jest ponad 20% i trzeba ostro naciskać na młynku, żeby podjechać.
Pod kołami pył wulkaniczny © dater

Przede mną wierzchołki wulkaniczne © dater

Ostro do góry © dater

Luźne podłoże pod kołami © dater

Spojrzenie kamery w dół © dater

Na razie wszystko idzie dobrze. Jest ciężko, jak przewidywałem, ale da się spokojnie jechać. Nie mam napinki, mam po prostu wjechać i się nie zajechać. Więc cały czas wulkaniczną drogą, do góry, kręcąć spokojnie. Co jakiś czas zbliżam się do linii kolejki, przejeżdżam pod nią, znów zawracam i w drugą stronę. Aż docieram do stacji na 2500 metrów.
Na 2500 mnpm © dater

Na zboczu wulkanu © dater

Dojeżdżam do ostatniej stacji kolejki © dater

Widok ze stacji kolejki na 2500 mnpm © dater

Nade mną główne kratery © dater

Krajobraz z wysokości © dater

Tutaj krótki odpoczynek, trochę zdjęć, podziwiania krajobrazu, nagrywam Contour’em też filmik. Niestety komentarza nie słychać, za mocno wiało a czułość mikrofonu za mała jak na te warunki.


Kubek czeka © dater

Widok przepiękny © dater

A człowiek zadowolony © dater

I coraz bardziej zadowolony © dater

Spojrzenie na stację kolejki © dater

A tam wierzchołek © dater

Po tym krótkim odpoczynku zabieram się za czekającego Kubka i jadę dalej. Kolejka tu kończy bieg, a ludzie albo przesiadają się do terenowych busów żeby jechać dalej, albo idą wulkaniczną drogą na piechotę. Tylko ja jadę :D Dopiero gdzieś wyżej mijam dwóch kolarzy zjeżdżających z góry.
Jadące powoli pod górę samochody wzbijają tumany kurzu i wulkanicznego pyłu. Na tej wysokości też zaczynam powoli czuć trudności w oddychaniu i łapaniu tlenu. Jest już przecież grubo ponad 2,5 tys. metrów npm!
Terenówki wzbijają pył © dater

Ludzie na piechotę też naginają © dater

Coraz wyżej © dater

Już blisko © dater

Jadę między różnymi wierzchołkami i pomniejszymi kraterami. Droga momentami potrafi się wypłaszczyć, żeby później ostro zacząć piąć się w górę. Są momenty takiego wzniosu, że muszę stanąć na pedały a wtedy luźna droga ucieka spod kół. Nogi już powoli zaczynają czuć ten ciągły podjazd na młynku i wysiłek z nim związany, serce wali jak oszalałe. Wydaje mi się, że czuję je w głowie, tak pulsowanie pikawy przechodzi przez całe ciało. W głowie słyszę uderzenia serducha, głowę to rozsadza. Oddycha się naprawdę ciężko, łapię powietrze z trudem.
Już niewiele zostało © dater

Mimo, ze jestem coraz bliżej celu to musze stanąć, odpocząć, chwycić powietrza. Coś zjeść przy okazji, bo zaczyna brakować paliwa do jazdy.
Trzeba coś zjeść © dater

Główny wierzchołek przede mną © dater

Ostatni zakręt, ostatni podjazd, ostra górka i dojeżdżam do „petli” na której stoją busy. Okazuje się, że dla mnie też to jest już ostatni przystanek i wyżej nie pojadę.
Docieram do przystanku © dater

No i koniec jazdy © dater

Dalej nie można :( © dater

Niestety stoją tablice, że wyżej jest zakaz, nie można rozciągniętej linki przekroczyć.
Dojechałem :D © dater

Przede mną niedostępny szczyt © dater

Stoją też dwie budki, ludzie piją kawę czy herbatę, jest sprzęt do łączności. Widać, że to tacy „strażnicy”. Zagaduję jednego, czy nie mogę kawałek dalej podjechać, że brakuje mi niewiele do 3 tys. metrów. Niestety zdecydowanie mówi NIE. Próbuję jeszcze go przekonać, że może ze mną podejść, ze dalej niż trzeba nie podjadę. Ale nie ma dyskusji, jest zdecydowany, mówi o pogodzie i aktywności wulkanu. I rzeczywiście pogoda szybko się zmienia. Jeszcze przed chwilą było całkiem ładnie, było widać wierzchołki i główny krater. W ciągu dosłownie kilku minut nadchodzą chmury, które kryją wyższe partie Etny przed moim wzrokiem. Dobrze, że zdążyłem choć kilka zdjęć zrobić :)
Dookoła ostrzeżenia © dater

Busy na górze © dater

Jestem tu! :) © dater

Dane na Garminie :) © dater

Kubek pod Mt Etna © dater

Jestem te kilka minut na górze, robię zdjęcia, kręcę następny filmik. Tym razem „szczytowy” :D


Pogoda się pogarsza, nawet słychać przetaczające się gdzieś poniżej grzmoty. Zaczyna padać deszcz. Wyciągam kurtkę przeciwdeszczową i postanawiam zjeżdżać. Hardcorowy ten zjazd, jest szybki, trochę niebezpiecznie, droga ucieka spod kół. Czasami zakręty biorę driftem. Postanawiam włączyć kamerkę, żeby to uwiecznić:)

Kilka zakrętów naprawdę za szybko i niebezpiecznie biorę, aż mi się robi gorąco, bo poniżej drogi prawdziwe przepaście :D Dojeżdżam do górnej stacji i robię krótką przerwę na złapanie oddechu. Po minucie ruszam znów w dół. W pewnym momencie mam jakieś dziwne odczucie klamki hamulca, zapada się za mocno jakby w ogóle bez oporu. Trochę przestraszony staję, żeby to sprawdzić.


Na szczęście chyba nic się nie stało. Naciskam kilka razy klamkę, pompuję i ten efekt mija. Wsiadam i pędzę dalej na sam dół.
&feature=youtu.be
&feature=youtu.be

Ptaq zjeżdza z wulkanu :) © dater

Na pełnej mocy © dater

Ala z dzieciakami czeka na dole i cykają mi zdjęcia z ostatnich metrów zjazdu i końcowego szczęścia! :D
Ale była jazda! © dater

Ptaq zdobywca :D © dater

Udało się! © dater

Zchodzimy do schroniska, do któregoś baru. Biorę kawałek pizzy, bo w brzuchu burczy, jakieś ciasto z kawą. Przebieram się i kończymy wyprawę! Na zakończenie jeszcze odwiedzamy mały pobliski krater Silvestri. I zjeżdżamy w kierunku Catanii i na Taorminę.
Krater Silvestri © dater

Schronisko Rifugio Sapienza (2000 mnpm) © dater


Niesamowita wycieczka. Spełnienie marzeń i zwieńczenie planu. Już nawet nie wiem, kiedy on zaczął mi w głowie świtać, ale o Sycylii z Alą rozmawialiśmy już dobrze ponad rok temu. I w tej chwili nastąpił finał. Czułem się fantastycznie!


  • DST 40.73km
  • Czas 01:40
  • VAVG 24.44km/h
  • VMAX 54.10km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 166 ( 84%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 673kcal
  • Podjazdy 530m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mt Pellegrino po raz drugi

Poniedziałek, 19 sierpnia 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Tak mi się spodobała wieczorna wspinaczka na Górę Pielgrzyma, że w poniedziałkowy poranek postanowiłem ją zaliczyć po raz drugi :) Oczywiście w świetle dnia, wiec z widokami i ze zmianą trasy, bo od drugiej strony - od Mondello.
Wstaję więc wcześnie rano. Noc na Sycylii to temperatura ok. 25-26 stopni, spać ciężko. Więc ze wstawianiem nie było problemu. Wyruszam ok. 7.30 w już palącym słońcu i temperaturze blisko 30 stopni :D
Przejeżdżam sprawnie przez Palermo, jadąc między samochodami w sycylijskim stylu. U nas klaksony by nie ucichły, tutaj jazda na krawędzi to norma. I powiem szczerze, że mi się to spodobało :P
Mt Pellegrino objeżdżam od wschodu drogą nadmorską i biorę od północy z kierunku Mondello.
Skały Monte Pellegrino © dater

Nadmorska droga © dater

Wspinam się © dater

Okazuje się, że z tej strony droga jest zamknięta. Sypią się skały, nie ma zabezpieczeń i zamiast to naprawiać, po prostu zamknęli drogę. Jest blokada z siatki na całą szerokość, słupki, ostrzeżenia. Samochód nie przejedzie, ale rower owszem :) Więc przeciskam się przez blokadę i wspinam. Brak jakiegokolwiek ruchu, droga pusta. Mija mnie dwóch zjeżdżających szosowców. Więc pokonywanie tej drogi rowerowo to norma :D
Dookoła piękne widoki.
Na zboczu, w dole Mondello © dater

Ehhh, pieknie :) Mondello w tle © dater

W drodze © dater

Droga wije się ciasnymi agrafkami. Prowadzi tak, że najpierw wjeżdża się w tunel, który pod tymi agrafkami przechodzi. A podbudowę i wzmocnienia tej drogi ładnie widać aż z Mondello, a tutaj wiszą nad tobą.
Widać podbudowę drogi na zboczu © dater

Palermo z góry © dater

Zbliżenie na Mondello Beach © dater

Dojeżdżam do miejsca, do którego po ciemku dojechałem dzień wcześniej, czyli Sanktuarium, ale odbijam w lewo i jadę na punkt widokowy pod pomnikiem Św. Rozalii.
Na górze © dater

Prawie szczyt... bo szczyt tam gdzie wieże w tle © dater

W dole Palermo © dater

Z Onixem :) © dater

Dookoła piękne widoki, w dole Palermo, dalej góry. Na północy piękna zatoka Mondello.
Pod pomnikiem Św. Rozalii © dater

Centrum konferencyjne na jednym z wierzchołków Mt Pellegrino © dater

Nie jadę dalej wyżej, do skupiska wież, bo czas na zwiedzanie Palermo tego dnia. Zjeżdżam więc obok Sanktuarium tą drogą co dzień wcześniej, za to nie po omacku :D


  • DST 31.83km
  • Czas 01:24
  • VAVG 22.74km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 163 ( 83%)
  • HRavg 132 ( 67%)
  • Kalorie 562kcal
  • Podjazdy 476m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozpoznanie na Sycylii...

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

... czyli pierwsza jazda na Monte Pellegrino.

Ale najpierw trzeba było dojechać na ta Sycylię :D
Trasa prawie 3 tys. kilometrów. Planujemy ją z Alą spokojnie na trzy dni, ze zwiedzaniem. Ani Ona, ani dzieciaki nie były w Wenecji. Ja dobre kilkanaście lat temu miałem już tą przyjemność. Więc pierwszy etap to Wenecja, tam hotel, zwiedzanie i nocleg.
Wenecja, okolice Rialto © dater

Weneckie kanały © dater

Plac Św. Marka © dater

Canal Grande © dater

Canal Grande © dater

W tle plac Św. Marka © dater

O zmierzchu na placu © dater

Rano wyjazd z Wenecji i następny etap to Rzym. Tutaj dla odmiany ja nigdy nie byłem :) Więc standardowe miejscówki zliczone: Plac i Bazylika Św. Piotra, Koloseum, Palatynum, Forum Romanum, Vittoriana, Fontana di Trevi.
Rzym, plac Św. Piotra © dater

W Koloseum © dater

Rorum Romanum © dater

Przy Fontanna di Trevi © dater

Wieczorem w samochód i w drogę na południe. Albo po drodze coś znajdziemy do spania jak będzie ciężko, albo lecimy aż do San Giovanni na prom. Jedzie się dobrze, więc nad ranem już przepływamy cieśninę Messyńską i o wschodzie słońca jedziemy autostradą w stronę Palermo.
Sobota to oczywiście dzień organizacyjny. W niedzielę jedziemy na plażę Mondello, smażymy się i odpoczywamy cały dzionek.
Mondello Beach © dater

Mondello, w tle Monte Pellegrino © dater

Jak to w pierwszy dzień mamy problem z powrotem na czas i na pierwszą jazdę rowerem po Sycylii wybieram się naprawdę późno. Za cel obieram sobie Monte Pellegrino górujące nad miastem od strony zachodniej. Mapy pokazują ponad 500 metrów górki :)

Na Monte Pellegrino © dater


Widok w dół © dater


Coraz ciemniej © dater

Już na podjeździe słońce szybko zachodzi i robi się coraz ciemniej. Droga pod górę wije się zakosami i jadę powoli rozkoszując się widokami w promieniach zachodzącego słońca.
Palermo z Monte Pellegrino o zachodzie słońca © dater

Docieram do Sanktuarium Św. Rozalii na szczycie już w ciemnościach.
Sanktuarium na szczycie © dater

Garmin pokazuje prawie 400 metrów, więcej już nie jadę dzisiaj. Gdzieś na szczycie są jeszcze wierze telekomunikacyjne, które widać z dołu, ale szukanie drogi po ciemku mija się z celem. Zjeżdżam już w całkowitych ciemnościach, pomagają światła samochodu z tyłu, który nie jest w stanie mnie wyprzedzić na serpentynach.
Zjazd w ciemnościach, poniżej Palermo © dater


W samym mieście przyjemnie, bo i drogi oświetlone i w miarę pusto. Natomiast Sycylijczycy to wariaci, jeśli chodzi o jazdę, przestrzeganie przepisów i zasad. Na początku jestem przerażony, później się dostosowuje :D


  • DST 51.05km
  • Czas 01:36
  • VAVG 31.91km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 179 ( 93%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 762kcal
  • Podjazdy 277m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Wtorek, 13 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 0

Ostatnia poranna jazda przed wyjazdem na Sycylię. Mocno i dłużej, robiłem pętelki na obwodnicy Wasilkowa :) Cztery mocne interwały na dobicie przed podróżą :P

  • DST 29.89km
  • Czas 01:05
  • VAVG 27.59km/h
  • VMAX 49.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 141 ( 73%)
  • HRavg 127 ( 66%)
  • Kalorie 400kcal
  • Podjazdy 165m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 0

Lekko, regeneracyjnie, wręcz leniwie :P Nie pamiętam już kiedy ostatni raz do roboty jechałem ponad godzinę :)

  • DST 91.75km
  • Czas 02:55
  • VAVG 31.46km/h
  • VMAX 53.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 166 ( 86%)
  • HRavg 145 ( 75%)
  • Kalorie 1287kcal
  • Podjazdy 404m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojnie na Wojnowce

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 0

W założeniu długi trening w tlenie. Więc spokojnie moimi ulubionymi asfaltami. Dwa razy deszcz mnie złapał, raz tak solidnie nakropiło.
Pięknie wyglądają pola w czasie żniw o zachodzie słońca :)
Trochę popadało © dater

Droga na Sokółkę © dater

Podlaskie pola © dater

Na Kamionkę © dater

Słońce zachodzi © dater

Do Straży © dater


Na rozjeździe zaliczyłem jeszcze Zalew w Czarnej.

Zalew w Czarnej © dater


  • DST 60.16km
  • Czas 02:08
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 55.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 186 ( 97%)
  • HRavg 144 ( 75%)
  • Kalorie 928kcal
  • Podjazdy 304m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Kamionkę i Bobrowniki

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 0

Wczesna pobudka w sobotę z rana. Zanim wszyscy się pobudzą Ptaq robi trening :)
Przez Straż i Lipinę, na Kamionkę do Bobrownik i z powrotem. Mocniejsze akcenty - 10 sprintów pd 45s na maksa :) Noga ładnie podawała. Najgorszy był 2-3 sprint, myślałem że się porzygam :/ Później już szło lepiej.
Poranek na drodze do Lipiny © dater


  • DST 28.74km
  • Czas 01:00
  • VAVG 28.74km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • HRmax 149 ( 78%)
  • HRavg 124 ( 64%)
  • Kalorie 354kcal
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, jak w piekarniku :)

Czwartek, 8 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Bloku regeneracyjnego ciąg dalszy. Dobrze, że to już koniec i zacznę wreszcie mocniej jeździć :P
Temperatura dziś dawała w kość, żar lał się z nieba. Powiewy wiatru dawały odczucia podobne do stania... naprzeciwko otwartego piekarnika :D

  • DST 28.34km
  • Czas 00:51
  • VAVG 33.34km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 165 ( 86%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie 479kcal
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Nadal z założenia pilnuję WT, ale wyszło trochę mocniej. Nogi chciały kręcić :P A prędkość się przydawała, bo prawdziwy żar z nieba!

  • DST 29.96km
  • Czas 00:57
  • VAVG 31.54km/h
  • VMAX 61.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 76%)
  • Kalorie 512kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Mocniej, w strefie WT, ale pilnując tętna, żeby dalej to była regeneracja :)