Info

Więcej o mnie.
Statystyki i osiągnięcia
Najdłuższy dystans: 342 km Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m
Podsumowania wydarzeń
Calpe - zgrupka marzec 2014
Sycylia - sierpień 2013
Polańczyk - lipiec 2013
Calpe - zgrupka marzec 2013
Opatija - czerwiec 2010
sezon 2013
sezon 2012 sezon 2011
sezon 2010
Moje rowery
Pogoda
Poniedziałek | +2° | -3° | |
Wtorek | +3° | -5° | |
Środa | +4° | -2° | |
Czwartek | +5° | -2° | |
Piątek | +4° | -3° | |
Sobota | +4° | -3° |
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień18 - 5
- 2014, Sierpień21 - 1
- 2014, Lipiec26 - 5
- 2014, Czerwiec26 - 0
- 2014, Maj24 - 4
- 2014, Kwiecień25 - 9
- 2014, Marzec24 - 15
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń4 - 9
- 2013, Grudzień7 - 14
- 2013, Listopad6 - 12
- 2013, Październik16 - 5
- 2013, Wrzesień23 - 14
- 2013, Sierpień25 - 5
- 2013, Lipiec25 - 3
- 2013, Czerwiec27 - 11
- 2013, Maj26 - 9
- 2013, Kwiecień22 - 20
- 2013, Marzec13 - 24
- 2013, Luty5 - 7
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Grudzień7 - 10
- 2012, Listopad5 - 1
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień15 - 5
- 2012, Sierpień18 - 11
- 2012, Lipiec22 - 9
- 2012, Czerwiec24 - 8
- 2012, Maj25 - 9
- 2012, Kwiecień14 - 3
- 2012, Marzec4 - 2
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień9 - 0
- 2011, Sierpień12 - 1
- 2011, Lipiec17 - 2
- 2011, Czerwiec17 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 0
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 3
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Październik12 - 1
- 2010, Wrzesień14 - 9
- 2010, Sierpień24 - 3
- 2010, Lipiec23 - 8
- 2010, Czerwiec18 - 17
- 2010, Maj21 - 6
- 2010, Kwiecień12 - 1
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Listopad1 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 4
- 2009, Sierpień23 - 5
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec16 - 0
- 2009, Maj15 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Onix na szosie
Dystans całkowity: | 20392.10 km (w terenie 82.84 km; 0.41%) |
Czas w ruchu: | 703:34 |
Średnia prędkość: | 28.98 km/h |
Maksymalna prędkość: | 186.00 km/h |
Suma podjazdów: | 144290 m |
Maks. tętno maksymalne: | 195 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 234 (119 %) |
Suma kalorii: | 425627 kcal |
Liczba aktywności: | 417 |
Średnio na aktywność: | 48.90 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
- DST 275.50km
- Teren 4.30km
- Czas 10:01
- VAVG 27.50km/h
- VMAX 55.00km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 178 ( 90%)
- HRavg 148 ( 75%)
- Kalorie 5544kcal
- Podjazdy 1150m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Życiówka Zaklinacza Deszczu czyli 150 km na mokro
Piątek, 27 sierpnia 2010 · dodano: 27.08.2010 | Komentarze 2
Pomysł pętli dookoła Białego zrodził mi się w głowie jakiś czas temu. Ba, nawet przy okazji objechałem cześć trasy żeby sprawdzić jakość asfaltu (i czy w ogóle w nieznanych partiach trasy asfalt jest). Trasa miała mieć minimum 250 km, a w zależności od końcówki dochodzić do 300 km. Ten piątek wybrałem już tydzień temu, wielką niewiadomą była pogoda. Inny tydzień w zasadzie nie wchodził w rachubę, ni jak nie składało się z innym planami. A więc ten piątek i już, wolne w robocie załatwione i cały tydzień oglądania prognoz pogody. Niestety prognozy nie najlepsze, zmieniały się w ciągu tygodnia ale generalnie nie miało być za pięknie. W czwartek w ogóle już nie wyglądało to dobrze. Na ICM opady, co prawda dopiero po południu ale intensywne i ciągłe. Ale ja wierzę w swoje tegoroczne szczęście. Nie zlało mnie jeszcze, a prognozy często się mylą. Zawsze wracałem przed deszczem, albo zamiast ulewy lekkie kropidło tylko było. Zacząłem już siebie nazywać Zaklinaczem Deszczu :) Zawsze jak zaczynało kropić to zaklinałem chmury i deszcz i jakoś szybko przechodziło. Chmury mnie mijały, jeździłem po mokrym, ale jakoś w tym roku deszcz mnie nie dorwał. Tak tez miało być i tym razem, miałem się zabawić w Zaklinacza Deszczu.A więc pobudka piąta, wyjazd tuż przed szóstą rano. Na razie sucho, nie pada, chmury dość wysoko. Standardowy początek: CWK, Jezierzysk, krótko szutrem przez Osierodek na Sitkowo. Dalej Białousy do Janowa. Jedzie się naprawdę dobrze, mimo odcinka szutrowego średnia powyżej 30 km/h. Przed Janowem mokra szosa, ani jedna kropla na mnie nie spada. To samo w okolicach Suchowoli. Zaklinacz Deszczu robi swoje :) Dojeżdżam do Goniądza (który to już raz rowerem??) i tam nawet słoneczko się przebija przez chmury.

Goniądz - któy to już raz??© dater
Tu na 75-tym kilometrze robię pierwszą pauzę tej wycieczki. Jem batonika, wciągam banana, odpoczywam chwilę.

wcinam banana pod Goniądzem© dater
Szybko wsiadam na Onix’a i mknę dalej, Jedzie się rewelacyjnie, czuję że dziś będzie mój dzień i moja trasa :) Osowiec przelatuję i wjeżdżam na drogę „przez bagna” wzdłuż Biebrzy do Mężenina. Tu w okolicach miejscowości Dobarz stuka mi pierwsza setka tej trasy. Z tej okazji zajeżdżam do niewielkiego dworu bo czas na kawę i coś słodkiego :) Wcinam szarlotkę na ciepło i popijam latte… ach jak przyjemnie się robi :) Zdaję standardowy raport z trasy.

Dobarz - czas na kawę© dater
Dalej jadę na Mężenin. Droga się psuje, dziura na dziurze, jedzie się naprawdę ciężko. Jest płasko jak stół, ale nie da się rozwinąć na tych dziurach porządnej prędkości. Wlokę się 25-30 km/h, średnia mi spada. Mijam Stękową Górę i wjazd na bagna od strony Jeżewa, przecinam drogę na Łomżę. Pozostaje około 15 kilometrów do Mężenina. Niebo zaczyna wyglądać coraz gorzej. Czmury coraz niżej, zrywa się wiatr. Zaklinam cały czas deszcz, ale spadają jednak pierwsze krople tego dnia… ach ty deszczu, nie przestraszysz mnie :) Jadę dalej, jednak kropi coraz mocnie. A to tak… no dobra, wyciągam wobec tego moją broń: wiatrówkę przeciwdeszczową Berknera. Jest 120 kilometr trasy, prawie połowa. Cały czas zaklinam, mam nadzieję, że zaraz przestanie i szczęście mnie nie opuści a deszcz jednak odpuści.
Ale nie, nie chce przestać, chce mnie złamać, przestraszyć. Nie wie, że trafił na twardego przeciwnika. Ja tak łatwo się nie dam :) Dojeżdżam do Mężenina, połowa trasy za mną.

Mężenin - połowa trasy© dater
Nie wjeżdżam na DK8, bokiem przejeżdżam do miejscowości Rutki, tam robię druga przerwę i większy posiłek. Z braku izotonika do uzupełnienia bidonów kupuję Colę, pączka, dwa banany na zapas i wodę. Wciągam też pierwszy żel tego dnia, czuję że może się przydać dawka energii w krwiobiegu :D

Rutki - biesiadowałem pod kościołem :)© dater
Ruszam dalej, niestety dalej pada i to coraz mocniej. Za DK8 w kierunku na Sokoły już pada porządnie. Zaklinanie idzie w zapomnienie zaczyna się walka :) Deszcz chce mnie złamać, mam już mokro w butach, generalnie cały jestem mokry. Ale jedzie się nad wyraz dobrze, nie jest mi zimno, deszcz aż tak mocno nie przeszkadza. Nie przestraszy mnie, nie złamie. Zaczyna mi być z tym wręcz dobrze, z tą walką. Tyłek ma smarowanie, nogi też… woda przepływa mi między pacami i wycieka dołem. Czuję się jak wyścigowy silnik Porsche chłodzony najlepszej jakości olejem i chłodziwem… deszcz z mieszanką tego co pozostało na szosie. Smaruje mi tyłek, nogi, chłodzi stopy. Jest dobrze, bardzo dobrze… nie złamiesz mnie deszczu, jesteś cienki, mówię sobie. Nie wycofam się, nie zadzwonię po transport. Trafiłeś na mocniejszego, nie posłuchałeś mego zaklinania, ale i tak ze mną przegrasz :)
Mijam Sokoły, 160 km za mną. Naciska z wściekłością na pedały, atakuję podjazdy, nic sobie z aury nie robię. Jak staję na pedały albo szybko zjeżdżam to rękawy wiatrówki trzepoczą mi jak skrzydła husarskie. Jestem jak w galopie, w ataku na każdy podjazd. I tak pędząc jak husaria natykam się na ducha… króla Jana III Sobieskiego. No może nie na ducha, weryfikuję, bo wpadam na pomnik króla w Płonce Kościelnej :)

Płonka Kościelna© dater
Wymieniam z królem kilka zdań w temacie walki, bitwy z samym sobą i utwierdza mnie w przekonaniu, żeby się nie poddawać. Podziwia tez mego rumaka :)

Jan III Sobieski podziwia mojego rumaka© dater
Jako że sam swojego nie posiada, żegnamy się i jadę sam dalej. Po drodze Łapy, planowy większy przystanek na posiłek. Wiem że jak stanę to ciężko będzie ruszyć. Mogę się trochę wyziębić i będzie ciężko. Ale jak nie zjem to mam świadomość, że w ogóle mogę nie dojechać. Leje cały czas, w mieście mijam trzech sakwiarzy, tak samo przemoczonych jak ja, nie wiem czy bardziej zrezygnowanych. Pozdrawiamy się podniesieniem ręki. Szukam w centrum czegoś na posiłek i znajduję Pizza Club. Pizza mała, 22 cm, akurat dla mnie plus mały Leszek. Nawet dobra. Zjadam szybko, chwile siedzę. Obok w sklepie kupuje powerade i uzupełniam bidony.
Jadę na Uhowo. Rzeczywiście chłodno, trochę mnie telepie. Muszę ostro pedałować, żeby krew zaczęła szybciej krążyć, bo będzie źle. W Uhowie dostaje doping :) Na poboczu brygada drogowa robi jakiś remont chodników czy coś takiego. Przejeżdżam koło nich i widzę Pana Wiesia Grabka, starego znajomego. Trenera kolarskiego (UKS Wygoda) i organizatora naszych lokalnych Maratonów Kresowych. Zauważa mnie, nie wiem czy rozpoznaje, ale krzyczy: „Super, dalej, dalej…” Pracownicy z PRD Grabek odrywają się od roboty i krzyczą za mną „dawaj, dawaj…”. Dostaje dopału i już za chwilę jest mi ciepło :)
Z Uhowa na Turośń Dolną i tam zbaczam z drogi na Białystok, żeby uniknąć samochodowego tłoku. Jadę na Juchnowiec, deszcz cały czas pada, ale mam wrażenie że odpuszcza. Sprzymierzył się natomiast z wiatrem, który wieje mi w twarz i z Pizza Club. Niestety coś pizza mi wychodzi bokiem, a raczej odzywa się głęboko w trzewiach. Coś mnie gniecie, pali, nie jest dobrze. Pomaga wyprost, ale kręcąc nogami nie czuje się najlepiej. Niech to szlag… Jak ten wiatr dogadał się z tą pizzą żeby mnie pokonać?? Cienias, nie umiał sam to wezwał posiłki :) Ale nie tak łatwo, o nie… jadę dalej i ani myślę odpuszczać. Od Juchnowca wiatr przechodzi na moją stronę, pomaga mi jechać wiejąc w plecy. Deszcz zdradzony odpuszcza, pada coraz słabiej. Tylko pizza zalega…
W Hryniewiczach pęka druga setka tego dnia, pozostało jakieś siedemdziesiąt kilometrów. Przez Białystok przemykam, cały czas trzymam powyżej 30 km/h, wiatr pomaga, pizza powoli odpuszcza. No i jak na złość deszcz wraca i to ze zdwojona mocą… wredota chce mnie jednak złamać na ostatnich kilometrach. Jadę Baranowicką przez Grabówkę na Bobrowniki. Tiry mkną na granice wzniecając tumany wodnego pyłu. Jest coraz gorzej. Na szczęście pedałuje bez przystanków więc trzymam ciepło. Skręcam z trasy w lewo na Supraśl przez Krasny Las. Tutaj spokojniej, samochodów brak, ale jestem wykończony. Przemyka mi przez myśl, żeby jednak z Supraśla zadzwonić po transport i ruszyć wbrew planowi na Wasilków. Ale zostaje mi 50 km planowej trasy… miałby zrezygnować, poddać się, dać pole dla deszczu który tak mnie dziś wku… O nie, jadę zgodnie z planem postanawiam, nie wymięknę.
W Supraślu robię wreszcie przerwę pod osłona przystanku autobusowego, wciągam banana, żel i ruszam zgodnie z planem na Sokołdę. Nie poddam się…

Supraśl - w deszczu© dater
Droga na Krynki nie ułatwia mi zadania. Fatalny asfalt, teraz dodatkowo jeszcze kałuże. Co przejedzie samochód to dostaję nową dawkę wody na klatę :)
W Sokołdzie skręcam na Wierzchlesie, tu już idzie lepiej. Lepszy asfalt, pizza odpuszcza, tylko deszcz z wiatrem znów razem przeciwko mnie pracują.
Koło Kamionki zmieniam kierunek ostro na zachód i znów wiatr mnie pcha. Znów przyzwoite prędkości, świetny asfalt. Pędzę i już wiem że ostatecznie wygrywam. Nie dałem się. Muza mi w sercu i głowie gra. Jestem wygrany. Docieram do DK 19 w okolicach Straży.

DK 19 pod Strażą© dater
Jedzie się coraz ciężej, ostatnie podjazdy przed Czarną to już męczarnia. Ale czuję się świetnie, wiem ze wygrałem z przeciwnościami, z deszczem i jego sojusznikami. Dałem radę…
Tuz przed 18-stą docieram do domu. Jestem w niebie :) Uje…ny, brudny, mokry, ale szczęśliwy.
Teraz już znam swoje możliwości. Wiem, ze deszcz aż tak nie przeszkadza jeśli jest tylko w miarę wysoka temperatura (termometr drogowy koło Grabówki pokazał 15,6 st, mój polar w tym samym momencie 16 – myślałem że jest więcej). Wiem, że można wiele wytrzymać, jeśli tylko ma się wystarczająco dużo zaparcia. Wygrać z przeciwnościami, samym sobą. Jest w tym coś pierwotnego, męskiego, szalonego, jakiś wewnętrzny masochizm pochodzący od przodków. Nie poddam się, wygram, zrobię wszystko, nie wymięknę.
Człowiek może wiele. Jeśli tylko ma to coś w głowie i sercu. To zaparcie, siłę, miłość. Nie potrzebuje spadochronu, żeby sobie poradzić ze spadaniem :)
Jak w tej piosence, która chodziła mi dziś cały dzień po głowie i nuciłem ją w ciężkich chwilach:
I don't need a parachute
Baby, if I've got you
Baby, if I've got you
I don't need a parachute
Kategoria ! > 200 km, Foto, GPS, Onix na szosie, w Polskę
- DST 30.10km
- Czas 01:02
- VAVG 29.13km/h
- VMAX 48.50km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 178 ( 90%)
- HRavg 157 ( 80%)
- Kalorie 628kcal
- Podjazdy 160m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Świeże nogi...
Czwartek, 26 sierpnia 2010 · dodano: 26.08.2010 | Komentarze 0
... jakieś dziś były. Dwa dni przerwy: wtorek to specjalna pomarotonowa puza. Środa budzę się rano... leje. Więc jeszcze na godzinkę w kimono. Jak na złość o ósmej już była pzrepiękna pogoda i słoneczko. No ale wysżło że dwa dni przerwy tym razem zrobiły dobrze, bo na pedały naciskałem dziś z niesamowitą świerzością.Jutro próba pobicia życiówki. Pętla dookoła Białego, coś pomiędzy 250 a 300 km wyjdzie w zależnosci od mozliwości. I pogody, bo prognozy nie są najlpesze...
Kategoria ! < 050 km, ! > 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 17.00km
- Czas 00:41
- VAVG 24.88km/h
- VMAX 37.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 137 ( 69%)
- HRavg 123 ( 62%)
- Kalorie 272kcal
- Podjazdy 65m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd dzień po…
Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0
…maratonie. Leciutko do Agromy, nogi trochę czują górki po wczorajszym Kresowym w Suwałkach. Wyjeżdżałem – mokro po nocnych opadach. Nie padało po drodze, wróciłem… ulewa. Znów miałem szczęście :))) Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 16.90km
- Czas 00:38
- VAVG 26.68km/h
- VMAX 44.30km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 182 ( 92%)
- HRavg 143 ( 72%)
- Kalorie 332kcal
- Podjazdy 65m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Poranny sobotni rozjazd...
Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 0
... przed jutrzejszym maratonem w Suwałkach. Szósta rano, temperatura ok. 12 st. , ładnie słonko nisko świeci. Bez specjalnego dociskania, jedynie podjazd pod Agromę na maksa i aż do bólu. Spokojny powrót. Odczucia na jutro: takie sobie... Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 30.20km
- Czas 01:00
- VAVG 30.20km/h
- VMAX 50.80km/h
- Temperatura 21.0°C
- HRmax 181 ( 92%)
- HRavg 155 ( 79%)
- Kalorie 601kcal
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez odmiany...
Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0
.. szosą :D Już trochę trasy treningowe mi sie nudzą. Ale rano na nic innego czasu nie ma jak ok. 30 km i godzina max do półtora jazdy. Więc chcąc nie chcąc w tych samych krajobrazach trzeba się poruszać.No więc do Jezierzyska po weekendowej przerwie. Miałem w ten weekend totalną rekreację i regenerację, trochę wysiłku, ale bardzo miłego :) Pogoda taka była, że rozleniwiała, na szczęście wszytsko było zaplanowane i czas wykorzystany miło i na maxa :D
W nogach tą regenerację czułem, nie chciały za mocno kręcić. Stąd czas odcinka testowego powyżej 10 minut. Temperatura rano znów powróciła powyżej 20 stopni (mi termometr o 4.30 pokazał ponad 23!!!) więc jechało się bardzo dobrze od tej strony.
Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 30.20km
- Czas 01:00
- VAVG 30.20km/h
- VMAX 58.90km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 176 ( 89%)
- HRavg 154 ( 78%)
- Kalorie 586kcal
- Podjazdy 170m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Dla odmiany szosą...
Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0
... dziś pojechałem. Ale bez odmiany krajobrazowej, więc standardowo na Jezierzysk. Przez CWK fajnie sie teraz jedzie, nowy asfalt przez klkaset metrów koło kościoła na podjeździe, tam gdzie były największe dziury. Teraz na zakrętach w "esce" można się złożyć bez strachu :)))Docisnąłem na górce w Niemczynie próbując wycisnąć sześćdziesiątkę, niestety się nie udało. Za krótki jednak ten zjazd...
Testowy poniżej 10 minut:
SOT1: czas: 9:58, pr.śr.: 34,2 km/h, HRAvg: 164
Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 30.30km
- Czas 01:03
- VAVG 28.86km/h
- VMAX 55.30km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 170 ( 86%)
- HRavg 147 ( 75%)
- Kalorie 570kcal
- Podjazdy 190m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Runda na Jezierzysk
Wtorek, 10 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0
Dłuzszy i mocniejszy rozjazd, z tempówkami i kilkoma sztywnymi podjazdami. Staram się utrzymać wysokie tempo, ale przy tętnie poniżej progu. I generalnie się udaje. Serce inaczej pracuje, teraz szybko wraca mi do niższej strefy, podjazd też kręcąc miękko jestem w stanie utrzymać na odpowiednim poziomie.Najwyższe tętno uzyskuję wracając na zjeździe w Niemczynie, próbuję docisnać Vmax :D
Rano jest już chłodniej, wyciągam po raz pierwszy od ponad miesiąca bluzę z długim rękawem. Pogoda piekna, wstaje słońce, mgły się ścielą nad łąkami :)))

poranne mgły w okolicach Oleszkowa© dater
Kategoria ! < 050 km, Foto, Onix na szosie, Trening
- DST 16.90km
- Czas 00:40
- VAVG 25.35km/h
- VMAX 37.30km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 132 ( 67%)
- HRavg 119 ( 60%)
- Kalorie 248kcal
- Podjazdy 55m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd po zawodach
Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0
Po niedzielnym Supraślu, poniedziałkowy lekki rozjazd do Agromy.Nie czułem bólu, zmęczenia. Jak to sie mówi: "jak nie zdychasz po zawodach, to znaczy że mogłeś pojechać jeszzce mocniej i lepiej". Ciekawe...
Za dwa tygodnie kresowy w Suwałkach, aż jestem ciekaw mojej dyspozycji. Teraz juz wiem że na pewno pojadę :)
Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 17.00km
- Czas 00:34
- VAVG 30.00km/h
- VMAX 42.60km/h
- Temperatura 16.0°C
- HRmax 177 ( 90%)
- HRavg 145 ( 73%)
- Kalorie 306kcal
- Podjazdy 65m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd przed zawodami
Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 06.08.2010 | Komentarze 0
W niedzielę Supraśl... prognozy pogody nie najlepsze. Idzie front burzowy, będzie padać, może być grad, wietrzysko... może być ciekawie :) Oczywiście lepiej żeby pogoda była typowo startowa, nie lubię jeździć w paskudnych warunkach... nie mówiąc o jeżdżeniu w zawodach.Dziś poranny rozjazd szosą, w miarę lekko, tylko odcinek testowy starałem sie pocisnąć na maksa.
SOT2: czas: 7:32, pr.śr.: 34,3 km/h, HRAvg: 172
Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening
- DST 39.90km
- Czas 01:26
- VAVG 27.84km/h
- VMAX 50.70km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 152 ( 77%)
- HRavg 137 ( 69%)
- Kalorie 696kcal
- Podjazdy 220m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd niedzielny...
Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 01.08.2010 | Komentarze 0
... na Jezierzysk i do Agromy. Spokojne kręcenie w tlenie, pogoda najlepsza z możliwych, jechało się rewelacyjnie. Kategoria ! < 050 km, Onix na szosie, Trening