Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Na Kamionkę i Bobrowniki

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 0

Wczesna pobudka w sobotę z rana. Zanim wszyscy się pobudzą Ptaq robi trening :)
Przez Straż i Lipinę, na Kamionkę do Bobrownik i z powrotem. Mocniejsze akcenty - 10 sprintów pd 45s na maksa :) Noga ładnie podawała. Najgorszy był 2-3 sprint, myślałem że się porzygam :/ Później już szło lepiej.
Poranek na drodze do Lipiny © dater


  • DST 28.74km
  • Czas 01:00
  • VAVG 28.74km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • HRmax 149 ( 78%)
  • HRavg 124 ( 64%)
  • Kalorie 354kcal
  • Podjazdy 129m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR, jak w piekarniku :)

Czwartek, 8 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Bloku regeneracyjnego ciąg dalszy. Dobrze, że to już koniec i zacznę wreszcie mocniej jeździć :P
Temperatura dziś dawała w kość, żar lał się z nieba. Powiewy wiatru dawały odczucia podobne do stania... naprzeciwko otwartego piekarnika :D

  • DST 28.34km
  • Czas 00:51
  • VAVG 33.34km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 165 ( 86%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie 479kcal
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Nadal z założenia pilnuję WT, ale wyszło trochę mocniej. Nogi chciały kręcić :P A prędkość się przydawała, bo prawdziwy żar z nieba!

  • DST 29.96km
  • Czas 00:57
  • VAVG 31.54km/h
  • VMAX 61.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 172 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 76%)
  • Kalorie 512kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Wtorek, 6 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Mocniej, w strefie WT, ale pilnując tętna, żeby dalej to była regeneracja :)

  • DST 28.68km
  • Czas 01:02
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 46.90km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 135 ( 70%)
  • HRavg 120 ( 62%)
  • Kalorie 345kcal
  • Podjazdy 142m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Jeszcze lżej niż rano, lenistwo człowieka ogarnia w taki dzień :P

  • DST 29.92km
  • Czas 00:59
  • VAVG 30.43km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 145 ( 75%)
  • HRavg 128 ( 67%)
  • Kalorie 362kcal
  • Podjazdy 154m
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 08.08.2013 | Komentarze 0

Regeneracja i rozjazd po maratonie, leciutko.

  • DST 7.38km
  • Teren 6.00km
  • Czas 00:17
  • VAVG 26.05km/h
  • VMAX 39.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 164 ( 83%)
  • Kalorie 175kcal
  • Podjazdy 35m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka MK Narewka

Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Jak zwykle kilka kilometrów pierwszych/ostatnich dla rozeznania terenu.
A później jazda po życiówkę :D

  • DST 67.00km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 43.60km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 189 ( 98%)
  • HRavg 173 ( 90%)
  • Kalorie 1550kcal
  • Podjazdy 180m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Narewka - czyli życiówka mimo ciągłego pecha :P

Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 06.08.2013 | Komentarze 4

Zdobyłem w tym sezonie jedną niebywałą i rzadko spotykaną w peletonie zdolność. Zdolność bywania w nieodpowiednim miejscu w złym czasie
Dwa kilometry do mety najlepiej pojechanego maratonu w życiu, ostatni kilometr szutru przed asfaltem. Kraksa przede mną. I Ptaq nie jest gdzieś z przodu, z boku, nie jest cztery metry z tyłu, bo mógłby to wyminąć, przeskoczyć, może nawet spróbować przelecieć. No nie, oczywiście że nie... Jest centralnie za zawodnikiem, który kładzie się po bliskim kontakcie z kimś innym i nie ma czasu na żadną reakcję tylko jest efektowne OTB
Gdyby ktoś się zastanawiał jak się mają moje ładne, zagojone, stylowe blizny na prawym kolanie po maratonie w Wasilkowie, to odpowiadam. Już ich nie ma, są zeszlifowane i będą nowe, do których będę się musiał przyzwyczaić. I Oliwka będzie smutna, bo mówiła: tatuś, ale masz ładne serduszko na kolanie A tak wielka niewiadoma co do nowego kształtu prawego kolana i jego blizn.
Mam nadzieję, że niedługo limit mojego pecha się wyczerpie i powyższa zdolność wcale mi nie będzie potrzebna (czego bym sobie gorąco życzył)…
Zaczynając od początku, czyli pierwszego sektora startowego, w którym się znalazłem :) Zostałem wyczytany, pełnoprawnie tam wlazłem i wśród samej elity MK stałem sobie w słońcu, czekając na start. Nie opóźniony i sprawny, trzeba dodać. Oczywiście na początku zostaje trochę z tyłu, trochę asekuracyjnie jak to zwykle u mnie bywa, bez przepychania i specjalnej walki. Z drugiej linii spadłem gdzieś do czwartej i na pierwszy wiraż w lewo w asfalt tak po wewnętrznej wszedłem.
Start, wjazd na asfalt w lewo © dater

Czołówka nie rozciągnęła się od razu i kupą jechaliśmy. Zakręt w prawo w szutr i długa prosta. Ogień od razu i trochę rozciągnięcia. Tu już powoli walka o pozycję. Cały czas gdzieś trochę z tyłu, ale mam kontakt z czołówką. Na razie wszystko ok, nogi podają, serce wytrzymuje, tętno pod 190, ale dobrze się jedzie. Trochę pył i kurz dławi. Przejeżdżamy przez miejscowość Gruszki, zaraz mostek przez rzeczkę, i pierwszy delikatny podjazd na którym deptam na pedały i środkiem wyprzedzam kilku zawodników. Wjeżdzamy w las i robi się chłodniej, podłoże bardziej stabilne, szeroko i prosto. Można grzać :D
Formuje się grupa zawodników z którymi jadę w zasadzie do końca. Obok mnie czerwono-czarno od koszulek ze Sprintu. Jest Groszek, Izzy, Krzysiek, Michał, Marek i jeszcze kilku. Na razie współpraca idzie dobrze, trochę jeszcze ciasno i wymijania słabszych zawodników, ale widać że nam „idzie”. Gdzieś dopiero tutaj po kilku kilometrach zauważam, ze odczyt Garmina mam, ale zapisu już nie. Zapomniałem włączyć start na mecie! :/
Ok., 10-11 km trafiam na Saszę… zerwany łańcuch. Trzyma w ręku swoje wiszące nieszczęście i woła o skuwacz. Nie mam ani skuwacza, ani spinki więc jadę dalej. Później okazuje się, ze Boguś z półmaratonu mu pomógł oddając skuwacz i Sasza 25 minut się pierniczył z łańcuchem. Taki lajf, też ma chłop w tym sezonie pecha :/ On dla odmiany sprzętowego ;)
Wpadamy grupą na przewężenie, trochę chaszczy, jakieś małe drzewka. Ktoś z przodu utyka, ktoś się kładzie, wymijam ich lewą stroną i wychodzę z przodu. Obracam się, grupa się trochę przerzedziła. Zostało większość Sprintu, kilku chłopaków odpadło. Jedzie nas dziesiątka.
Dluga prosta, jestem trochę z tyłu. Przed nami 100-150 metrów jest grupa zawodników. Widzę Kambet i znów kilka koszulek ze Sprintu. Ciężko nam idzie doganianie. Wyskakuję na przód wymijając naszą kolumnę z prawej, naciskam na pedały i daję mocną zmianę. Jak się później okazuje zerwałem chłopaków i ledwo mnie dogonili :P
Dopadam tą grupę, jest Tomek ze Sprintu, Jacek i Bartek z Kambetu. Wielkie zdziwko z mojej strony, jeszcze z większością z nich nigdy nie jechałem, byli poza moim zasięgiem. A tu doganiam i jadę razem z nimi. Wow! :D
Ta grupa formuje się i zostaje w zasadzie w niezmienionym składzie do końca maratonu. Kogoś tam jeszcze połykamy, ktoś do nas dochodzi (mastersi z BS Anyo). Trochę dziwnie grupa pracuje. Ciągnie Tomek i Karol głownie, reszta rzadziej wychodzi. Ja kilka razy naciskam, tętno mi idzie pod 190 i tak trzymam kilka minut. Wracam do tyłu, jadę rekreacyjnie na 155. Groszek z tyłu woła „dawać chłopy, bo zaraz tu zasnę!”. U niego tętno 140 :D
Na jedynym kawałku asfaltu, długa prosta później przechodzi w szutr, znów dociskam i wychodzę na prowadzenie. Z tyłu tylko słyszę: „Ptaq szosowiec” :) No co zrobić, taką mam charakterystykę, mogę i umiem pociągnąć mocno na prostej, więc daję mocno :D
Pod koniec dystansu zaczyna mocno w naszym peletoniku udzielać się Marcin z Corrado. Daje zmiany i ciągnie grupę. Też zaskoczenie, bo nigdy go tak wysoko nie widziałem i nie podejrzewałem, że może tak mocno jechać. Ja już trochę wypluty jestem i nawet jak starałem się dać zmianę, to nie była już tak mocna jak na początku. Raczej więc jadę w środku stawki.
I zbliża się koniec maratonu. Ostatnie dwa kilometry przed metą, ostatni kilometr szutru przed wjazdem na asfalt. Doganiamy jeszcze Żebra z SBR, Wiktora z UKS i Pawła z Kambetu, nie wytrzymali do końca tempa pierwszej grupy. Robi nas się więcej i nagle… tumult, trzask, ktoś leci a przede mną fika rower i nie mam szans już go wyminąć. Lecę przez kierę prosto a ręce i kolana… ehhh. Już się witałem z gąską, już byłem w ogródku. Wściekły jestem, szybko wstaję, sprawdzam czy wszystko ok., rower cały, wszystko na miejscu. Kolana obdarte, ale adrenalina działa, na razie nie czuję bólu. Wskakuję na rower i napierdzielam ile sił w nogach. W kraksie uczestniczył jeszcze Żeber, który jest przede mną i Jacek z Kambetu, który dłużej się zbiera i zostaje za mną. Najbardziej ucierpiał Marcin z Corrado, który jako pierwszy leżał w tej kraskie i o którego rower się wywróciłem.
Żebra doganiam na asfalcie, jeszcze przed zakrętem do mety. Na ostatnią prostą wpadam pierwszy, ale Żebra nie udaje mi się odkleić. Ma sił więcej i finiszuje pierwszy odrywając się ode mnie na kilka metrów. Dalej ja wjeżdżam samotnie, za mną Jacek i później poobijany Marcin.
Na mecie, ledwo dycham za Żebrem © dater

Wjeżdżamy na metę © dater

Na mecie © dater

Na finiszu ledwo łapałem oddech © dater

Stracona minuta, być może także podium w kategorii. Na trzecim miejscu wylądował Groszek, na czwartym Michał ze Sprintu. Trudno szacować jak by się finisz między nami rozegrał, ale miałbym przynajmniej szanse go zaliczyć i z nimi powalczyć :/
Były blizny, teraz będą nowe © dater


Ale i tak pojechałem życiówkę. W Open 24 miejsce, 5 w kategorii. 6 minut straty do zwycięzcy i 954 punkty do klasyfikacji
Wielkie dzięki dla chłopaków ze Sprintu, Kambetu i innych z którymi jechałem. Dla mnie to wielki honor i przyjemność z wami jeździć. Szczególnie, że na początku sezonu nawet nie mogłem marzyć i aspirować do jeżdżenia właśnie w tym kawałku peletonu. Mam nadzieję, że do czegoś też w tym kawałku peletonu się przydałem i zrobiłem swoje, na miarę moich możliwości :D
Całusy dla zwyciężczyni © dater

Dekoracja Kobiety Open © dater

Dekoracja Mężczyźni Open © dater



  • DST 58.24km
  • Czas 02:03
  • VAVG 28.41km/h
  • VMAX 47.60km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 135 ( 68%)
  • Kalorie 803kcal
  • Podjazdy 313m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR...

Czwartek, 1 sierpnia 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

... plus zaliczona dwa razy Agroma i Oleszkowo. Miałem w planie pyknąć podjazd pod Agromę przynajmniej z pięć razy na maksa, ale pikawa nie pozwoliła :/ Zmęczony organizm nie mógł wrzucić na wyższy bieg, i tak ciężko mi się jechało, że zrezygnowałem. Pojechałem wiec na Zdroje, ale interwał na tempie też słabo, więc z Oleszkowa zawróciłem na chatę. Trzeba wreszcie odpocząć :/

  • DST 61.64km
  • Czas 01:54
  • VAVG 32.44km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 170 ( 86%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 994kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Zdroje

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 21.09.2013 | Komentarze 0

Rozkręcenie nogi, 40-sto minutowy interwał w strefie tempa, mocno i szybko. Temperatura wreszcie spadła i optymalnym komforcie termicznym się jechało :)