Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

  • DST 62.80km
  • Teren 60.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 22.70km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 172 ( 87%)
  • Kalorie 1837kcal
  • Podjazdy 840m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy w Supraślu

Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 19.09.2013 | Komentarze 0

Stojąc na starcie po porządnej rozgrzewce czuję się naprawdę dobrze. Ostatnio w Szelmencie miałem problem z pierwszymi kilometrami, nie dałem rady jechać. Myślę, że winna byłą właśnie za słaba i za krótka rozgrzewka. Tym razem w sprzyjających warunkach wykonałem dłuższą, według podpowiedzianego mi schematu. Zobaczymy jak dziś będzie się jechało, szczególnie pierwsze kilometry i czy dłuższa rozgrzewka wpłynie pozytywnie.
Punkt 11-sta sędzia daje sygnał do startu.
I poszli © dater

Na początku jestem w drugiej linii, bardzo blisko czuba. Super miejsce. Ale znów się kłania mój brak zdolności do przepychania i parcia do przodu. Zanim dojeżdżamy do zakrętu w prawo na asfalt, to jestem już poza pierwszą 30-stą :/ Muszę zwracać większą uwagę na te początkowe metry i na ustawienie na starcie i tuż po. Trochę więcej agresji :)))
Na asfalcie mocne tempo, tym razem to dość długi odcinek. Dopiero po prawie dwóch kilometrach wjeżdżamy w prawo w las. Jest szybki szutr i jest ogień. Jedzie się na razie bardzo dobrze, noga podaje, pikawa daje radę. Przebiega mi przez głowę, że rozgrzewka zdała egzamin :) Pierwsze pięć kilometrów naprawdę mocne i szybkie, średnia 33,9 km/h i maksymalne tętno 185. Odrabiam trochę strat miejscówki w peletonie. Jedziemy w niewielkiej grupie, doganiam Roberta z Bliskiej, Pawła z Kambetu – jest dobrze :D Po pewnym czasie doganiamy jeszcze Pawła z Augustowianki i Bartka z Kambetu. Jest mocna grupa :) Wiem, że warto się tu trzymać, to gwarantuje dobry wynik.
Drugie pięć kilometrów pika na Garminie (mam ustawione na sprzęcie automatyczne odliczanie okrążenia co 5 km). Jest już oczywiście wolniej, bo w terenie ale odcinek bardzo mocny – średnie tętno 182 przy maksie 187 – uhhhh… Ale jadę cały czas dobrze, czujnie, cała grupa pracuje. Niestety w którymś momencie się dzieli – Robert z Michałem ze Sprintu odchodzą na kilkanaście metrów i już ich nie jesteśmy w stanie zespawać. W czasie pokonywania długiego płaskiego odcinka wzdłuż Sokołdy widzimy ich z przodu… i także widać całą czołówkę, nie są strasznie z przodu – może ze dwie minuty.
Pracujemy mocno, część zawodników zostaje w tyle. Krystalizuje się grupa, z którą jadę w zasadzie cały maraton – Ja, Bartek z Kambetu, Kamil z Augustowianki i jeszcze zawodnik z Wawki, który startuje u nas pierwszy raz. Nawet współpraca idzie dobrze, każdy pracuje z przodu. Razem dojeżdżamy do Krzemiennych. Zaczynają się słynne górki. Jedna, zjazd, druga, zjazd, trzecia…, piata…, dziesiąta… no może przesadzam :) Ale człowiek naprawdę w którymś momencie już traci rachubę i ma dość tych hopek :)
Na górkach idzie mi dobrze, nie odstaję od reszty. W którymś momencie kręcąć swoje nawet resztę urywam, zostawiam w tyle nie mając takiej intencji. Po prostu zakręciłem dobrze korbami i poszedłem do przodu :D Powiększam jeszcze przewagę na zjazdach i kilka kilometrów jadę sam. Reszta mnie goni :)
Na trasie © dater

Zza krzaka © dater

Po jakimś czasie znów jesteśmy we czwórkę. Tak też zaczynamy drugą pętlę. Gdzieś za Sokołdą jestem świadkiem sytuacji, która mnie rusza. Zawodnik z Wawki jadący z nami wyciąga z kieszonki z tyłu niebieskiego Powerade. Pije, podaje dla Bartka, który korzysta. Jadę za nim, pokazuje mi, czy nie chcę pociagnać. Krzyczę: „nie dziękuję”… a on tego do połowy pustego Powerada przez głowę w lewo w krzaki daleko rzuca. No żesz qrfa@#$&^... Normalnie szok, nienawidzę i nie rozumiem takich sytuacji. Jesteśmy w puszczy, w parku krajobrazowym, obszarze chronionym a ktoś bezmyślnie tak się zachowuje. Nie rozumiem takiego zachowania i go nie toleruję. Zapamiętuję numer i obiecuję sobie, ze składam zgłoszenie na mecie. Niestety w całym postartowym zamieszaniu zapominam o tym fakcie i dopiero później robię zamieszanie w tym temacie na forum MK. Nie chodzi tu i dyskwalifikację, czy jakieś konsekwencje, ale napiętnowanie takich zachowań, pokazanie że tego nie tolerujemy.
Jadę z Bartkiem © dater

Ciągnę Kamila © dater

Drugi raz zaliczamy Krzemienne. Nadal nie jest źle, ale popełniam chyba na drugim podjeździe błąd. Tylne koło ślizga się na jakimś korzeniu i kładę się na prawą stronę. Zanim udaje mi się wstać, ogarnąć i wdrapać z buta na górę, już muszę gonić. Kawałek ciasnych zakrętów i wiraży między drzewami… i znów błąd. Za szybko, za gwałtownie i ląduje w krzakach. Wracam na trasę, ale tym razem to ja muszę długo gonić moja grupkę. Dociskam mocno, ale są naprawdę daleko, nie widzę ich na trasie… cholera :(
Doganiam ich na prostej przed rozjazdem, widzę Bartka. Skręcamy w prawo, dalej jest długi ostatni podjazd. Udaje mi się na nim ich dopędzić, więc nogi nadal dobrze kręcą :) Już ostatnie kilometry, zbliżamy się do położonego niewielkiego drzewa, pod którym można przejechać. Ale Bartek na 29erze, z Camelbakiem na plecach pod nim utyka :P Z Kamilem jesteśmy za nim i też mamy przymusowy postój. Za to przed nami był zawodnik od tego Powerade z Wawy i on nam dzięki temu ucieka.
Pięć kilometrów przed metą widzę… Saszę :D To już drugi pod rząd maraton, na którym go doganiam. Czyżby znów bomba? Sasza mówi, że to już dla niego koniec sezonu, że już nogi nie kręcą. Nie wytrzymuje naszego tempa i odpada. Przejeżdżamy wielką kałużę przed mostkiem, przeskakujemy mostek i ostatni kilometr wzdłuż rzeki do mety. Zaczyna się czarowanie :D Wiem, że Kamil z Bartkiem są w tej samej kategorii, więc będą walczyć. Ja jestem poza tym. Ale też nie chcę, żeby ktoś jeszcze nas dogonił i pomieszał szyki. Więc wyskakuje na czoło i nadaję tempo. Po jakimś czasie odpadam, żeby któryś dał zmianę… a oni znów się czarują :P
Na most koło Zalewu wpadamy w kolejności: Kamil, Bartek i Ja. Oni zaczynają finiszować, ja za nimi – mocno, ale bez parcia na czoło. Kamil nacisnął mocno, Bartek nie dał rady. Ja mijam metę jako trzeci.
Na mecie © dater

Było dobrze! © dater

Zawody udane, poszło jak na ciężka, interwałową trasę bardzo dobrze. Przyjechałem mniej więcej tam, gdzie miałem być. Trochę szkoda ucieczki Roberta i Michała, bo z nimi byłbym z dziesięć pozycji wyżej. A tak jestem 30 Open i 8 w kategorii. Czyli zadomowiłem się już w TOP10 i jak uda mi się tak skończyć, to znaczy że było dobrze :D
Po wyścigu okazuje się jeszcze, że nas zgarnia TV na wywiad :) Ot takie gadanie o teamie, skąd jesteśmy, jak to się zaczęło, co wspólnie robimy itd.
Team w centrum zainteresowania :) © dater

Udzielam wywiadu © dater

No to zaprezentowaliśmy się szerszej publiczności. Mam nadzieję, ze to wrzucą do relacji z maratonu! :D
Pozostają jeszcze standardowo dekoracje. Od nas jedynie Olaf stanął na trzecim miejscu podium w półmaratonie w kategorii Elita Plus. Niestety drużynowo znów zabrakło nam czwartego zawodnika do generalki. Coś słabo w tym sezonie teamowo wyglądamy, musze coś wymyśleć na przyszły… ;)
Z dekorowanymi dziewczynami Open © dater




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa cebyl
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]