Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

  • DST 68.60km
  • Teren 67.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 29.83km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 166 ( 84%)
  • Kalorie 2626kcal
  • Podjazdy 198m
  • Sprzęt Scott Scale 930 Custom by Ptaq
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kresowy Narewka, czyli padnij, powstań i goń

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 30.08.2014 | Komentarze 0

Narewka to taki dziwny maraton. Terenowy, można go nazwać. Trochę sprinterska jazda po lesie. Niczego górskiego w nim nie ma. W tym roku to już w ogóle bardziej przypominał on charakterem wyścig szosowy, niż to co znamy z tras maratonów MTB.



Od początku ogień, ale w zasadzie cały pierwszy sektor razem. Najpierw ze 40 osób, później przerzedziło się do około 30. Wszyscy razem, ciasno, szybko. Trochę tasowania, ktoś co jakiś czas próbuje uciekać, ale peleton goni i neutralizuje. Udaje mi się utrzymać i to nawet bez większego wysiłku, tętno odpowiednie, nogi dają radę. Cała trudność takiej jazdy leży w koncentracji, utrzymaniu uwagi i nie popełnianiu błędów. Niestety tego dnia nie było to moją mocną stroną :/
Piętnasty kilometr... wielka kałuża po środku drogi. Większość idzie prawą stroną, ale tam straszny ścisk. Andrzej przede mną wskakuje przez ziemny garb i omija chaszczami tą kałużę lewą stroną. Postanawiam zrobić to samo. Niestety nie redukuje odpowiednio przełożenia, staje, gdzieś zaczepiam, padam. Uderzam się klatką w stercząca kierownicę, boli. Wstałem, jestem z tyłu, gonię. Na szczęście czub nie ma wysokiego tempa, doganiam. Jestem na czyimś kole. Znów niewielka kałuża, tym razem lecimy po prawej. Kolega przede mną ma uślizg tylnego koła, wpadam na niego, padam podcięty. Leżę drugi raz. Nie rzesz ku...*%&$# :( Z tyłu ktoś klnie i złorzeczy. Znów wskakuję na Scotta i znów gonię. Tym razem jest trudniej. Jakaś tam mało grupa pościgowa się układa. Kilka zmian robimy i doganiamy czołówkę. Jazda bardzo szybka, staram się zwracać na wszystko uwagę. Zmęczony trochę jestem tymi pościgami. W peletonie niewiele się zmienia. Trochę szarpania, ale ogólnie tempo odpowiednie.
Wjeżdżamy na drugą pętlę. Zaczyna się ta sekcja, gdzie leżałem dwa razy. Jadę uważnie. Mijamy te kałuże. Przede mną Stasiej, stary wyga. Niestety robi mi psikusa, nie wyrabiając się na śliskim wirażu okrążając znów jakąś kałużę. Nie udaje mi się wyhamować, wpadam na niego... znów leże. Dzizas, trzeci raz :( Padłeś, powstań... znów jadę. Grupa daleko przede mną. Widzę, że ktoś zostaje. Doganiam Wojtka z Corrado z młodym z UKS-u. Odpoczywam z nimi chwilę. Widzę grupę czołową kilkadziesiąt metrów przed nami. Wyskakuje na prowadzenie, dociskam. Oni za mną. Wojtek się trzyma, młody nie daje rady. Lecę jak szalony, ale nie mogę zmniejszyć dystansu do peletonu. Wojtek wskakuje na prowadzenie, dociska. Jedziemy we dwójkę, młody został. Ale nie jesteśmy w stanie dogonić przodów. Odpuszczamy delikatnie, ja już gonitwą jestem zmęczony, Wojtek pewnie też. Młody nas dogania. Jedziemy znów we trójkę.
I tak przez kilka kilometrów mniejszym tempem, aż grupa czołowa niknie gdzieś z oczu. Nie jest dobrze, są już nie do dogonienia. Jechanie z chłopakami to tylko tracenie punktów i dystansu. Więc po odpoczynku dociskam, wskakuję do przodu i zostawiam bardzo szybko moich towarzyszy z tyłu. Jadę sam. Dobre 20 nie doganiając nikogo i nie widząc nikogo za sobą. Jadę, żeby zmniejszyć stratę czasową i jednocześnie punktową w stosunku do największych konkurentów, którzy zostali w pierwszej grupie. Ciężka ta samotna gonitwa, na koniec już jestem naprawdę wypruty.



Sam wpadam na metę. Tracę do zwycięzcy 5 minut. I prawie 40 punktów. Cała grupa wpadła razem, 29 osób. Wszyscy 999 punktów. Moje 963 to najlepszy wynik sezonu, ale mogło być o wiele lepiej. Taki finisz z grupy to zawsze wielka niewiadoma i loteria. No ale szczęścia tego dnia na pewno nie miałem :/
Miejsce 31 Open, 11 w kategorii. Najgorzej w sezonie. Wynik punktowy najlepszy. Taki urok szybkiej Narewki :)




Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa gowdu
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]