Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

  • DST 15.50km
  • Teren 12.50km
  • Czas 00:43
  • VAVG 21.63km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia Supraśl - czyli mój pierwszy DNF

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 1

A miało być tak fajnie. I pierwsze kilometry to zapowiadały.
Supraśl - wjeżdżamy do sektora © dater

no to jazda! © dater

Start z 5-tego sektora. Idziemy z chłopakami we czwórkę: Ja, Sasza, Andrzej i Marcin. Pociąg niezły zrobiliśmy. Jeszcze na asfalcie łyknęliśmy czwarty sektor, przed Zapieckiem łykaliśmy czołówkę trzeciego. Tętno wysokie, pod 190 ale jechało się świetnie. Lecieliśmy jak opentańcy :) No i ósmy kilometr, pierwszy nietrudny wcale zjazd. Nic szczególnego, setki takich zjechałem, w miarę równo, po trawie... Do dziś nie wiem co się stało. Już na wcześniejszych podjazdach i w piachu się rozdzieliliśmy. Saszka był z przodu, później Marcin. Między mną a Marcinem ze dwóch, trzech zawodników i za mną Andrzej. Zjeżdżamy ten zjazd i gość przede mną hamuje, ja jakoś odruchowo naciskam na hamulec, odruch bezwarunkowy. tylko dlaczego na przedni?? Koło wpada w jakąś dziurę i w ułamku sekundy blokuje mi się koło a ja lecę nad kierownicą. Uderzenie kolanem w lewy bark, głową w ziemię, lecę na dół, rower na mnie. Ciemno w oczach... Zbieram się szybko, trochę w szoku, wsiadam na rower, słyszę okrzyk: bidony na środku. Rzeczywiście, nie mam bidonów. Zostawiam rower, wracam kilka metrów pod górę, znajduję jeden bidon. Drugiego nie widzę. No nic, pojadę na jednym. Wsiadam znów na Cube, zjeżdżam kilka metrów, patrze na Polara i... nie widzę Polara :( No kuźwa, dobre kilka stów w plecy. Znów zostawiam rower w krzakach, podbiegam znów pod górę, szukam pulsometru. Zaczynam przeczesywać trawę. Schylając się i ruszając lewą ręką zaczynam czuć bark. I to mocno. Dotykam ręką, macam bark i obojczyk. Boli, cholernie boli :( Wszystko puchnie i zaczyna rwać. Macam obojczyk, wydaje się być cały. Ale cała obręcz barkowa cholernie boli. Znajduję drugi bidon, ale po dobrych dziesięciu minutach szukania polarka nie znajduję :( Jadą sektory, mijają mnie zawodnicy. Co jakiś czas ktoś woła, pyta czy wszystko ok. Ehhh... nie ok :(
Wracam na rower, zjeżdżam do końca. Po kilkudziesięciu metrach wiem, że maraton się dla mnie skończył. Każda nierówność i bark boli, nie daję rady utrzymać kierownicy. Nie mówiąc już o tym że jadę z jedenastym sektorem i mam dobre z 15 minut do tyłu. Zjeżdżam więc z trasy i asfaltem przez Zapiecek wracam na Supraśl.
Trafiam do punktu medycznego, lekarki mnie badają. Mówią, ze obojczyk raczej cały, ale mam jechać do szpitala na prześwietlenie. Znajduję Alę, palujemy się do samochodu i jedziemy do Śniadeckiego. Bez kolejek, szybkie oględziny, zdjęcie, diagnoza. Obojczyk cały, podwichnięty staw barkowy. Smarowanie, oszczędzanie ręki i ponowne zdjęcie we czwartek. Całe szczęście, ze tak się to skończyło. A całość operacji w szpitalu zmieściła się w godzinnym bilecie parkingowym. Szok, ze tak szybko :) Jedziemy spowrotem do Supraśla i zdążamy jeszcze na dekoracje. Z Sukcesów Ola znów stanęła na podium - trzecia w kategorii K4 na mega. Sasza w debiucie w Mazovii 20-sty w Open. Wow :D
My jeszcze raz jedziemy z Alą na feralny zjazd poszukać pulsometru. We dwójkę łazimy dobre 15 minut i nic. Nie dość że maraton nie ukończony to jeszcze z takimi stratami :(


Komentarze
dodoelk
| 06:49 wtorek, 7 sierpnia 2012 | linkuj dobrze że się nic poważnego nie stało...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa siety
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]