Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

  • DST 67.70km
  • Teren 63.00km
  • Czas 03:24
  • VAVG 19.91km/h
  • VMAX 50.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 2205kcal
  • Podjazdy 905m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Suwałki-Szelment

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · dodano: 31.08.2012 | Komentarze 6

Maraton zaczął się od mocnego uderzenia… deszczu :) A później już było tylko gorzej :p
Prognozy nie były najlepsze, ale po drodze było całkiem ładnie i była nadzieja, że może nie będzie z pogodą tak najgorzej. Ale na miejscu w Suwałkach zaczyna się chmurzyć. Zdążyliśmy tylko się przebrać, zrobić małą rundkę do kibelka… i pod nim już zostaliśmy. Najpierw popadywało, nadymało się, straszyło a na piec minut przed startem naprawdę lunęło. Niesamowite jest to, ze dopiero równo o 11 ludzie zaczęli się zbierać na starcie. Wszyscy się kryli, uciekali, szukali chociaż kawałka daszku do ochrony przed ulewą. Oczami wyobraźni widziałem już co się będzie działo na trasie.
na starcie leje © dater

to będzie cięzki start © dater

A działo się, oj działo. Prawie cały czas padało. Padało też praktycznie każdego dnia w tygodniu poprzedzającym maraton. No i trasa to nam oddała. Rozmoknięte drogi, namoknięte szutry, wymyte ścieżki, wszędzie glina, która z trasy zrobiła ślizgawkę. Tyle wypadków, fikołków, upadków i awarii jeszcze nigdy nie widziałem. Maratonu nie skończyło łącznie kilkadziesiąt osób…
Pierwszy odcinek ok. 4 km to przejazd honorowy. Ustawienia w sektorach na starcie ostrym nie było. Nie da się tego ogarnąć w takiej kupie ludzi i jeszcze podczas takich warunków pogodowych. Na dobrych chęciach i pokrzykiwaniach sędziów się skończyło. A więc startujemy bez składu. Oczywiście ja gdzieś dalej, bo z tym przepychaniem u mnie to kiepsko. No i pierwsze asfaltowe kilometry. Ogień, cały czas ogień. Przeskakuję do mocnych grup, podczepiam się na koła mocniejszym zawodnikom. Udaje mi się dojechać do czuba :) Po zjeździe w teren wszystko się jednak rozciąga. Pierwsze zjazdy to przerażenie w oczach. Po raz pierwszy nie mam w ogóle kontroli nad tym, co się dzieje z moją maszyną. Drogi w tych okolicach mają bardzo dużo gliny. Rozmokło to wszystko, jest grząsko i ślisko. I naprawdę niebezpiecznie. Do tego dochodzi deszcz i błoto, przez które w okularach nic nie widać. Rezygnuję z nich już po kilku kilometrach. I o dziwo lepiej się jedzie.
na trasie w okolicach Szurpiły © dater

W którymś momencie jadę z kolegą z Obst Chełm i widzę jak przede mną na zjeździe i zakręcie w prawo po prostu go znosi w krzaki na pobocze i przelatuje przez kierę. Mnie też tam znosi, w ostatnim momencie mieszczę się pomiędzy nim a lezącym rowerem. Krzyczę jeszcze przez ramię „żyjesz??” Pada odpowiedź „tak”. Nie mógłbym się i tak zatrzymać w tych warunkach. Nie mówiąc już o tym, że od 20-tego km jadę bez klocków z tyłu. Wszystko piszczy i słychać tarcie metalu o metal. Odpuszczam zjazdy, wolę dojechać cały niż się połamać i stracić zdrowie i resztę sezonu. Z kolegą z Obst jedziemy przez większość trasy razem (numer 122 – pozdrawiam :)). Jeszcze raz fika kozła na kamieniach jadąc za mną. Jest ostry, techniczny i kamienisty zjazd. Deszcz wymył niezłe wąwozy. Co raz krzyczę „UWAGA”. On też nie ma klocków i w którymś momencie nie chcąc mnie skasować leci w bok i robi OTB na kamieniach. Dogania mnie kilka kilometrów później. Na szczęście jest cały. Później gdzieś mi odchodzi, ja jadę z inną grupą. Dochodzę Wojtka z Mercedesa z kolegą z Augustowianki. Jadę z nimi przez chwilę lajtowo. Ale za bardzo lajtowo jak dla mnie i jeszcze przed Górą Jesionową przyspieszam. Na podjazd dojeżdżam pierwszy. Pierwsze metry idę na młynku. Ale im bardziej w górę tym bardziej skotłowany podjazd. Zryta ziemia, śliska glina. Nie da się jechać. Koło mi buksuje, zrywam przyczepność i padam na lewą stronę. Koniec podjazdu, zaczyna się podchodzenie. Jak się później okazuje, nikt tego dnia Jesionowej nie podjechał. W tamtym roku, na sucho i trochę inną trasówką nie było to dla mnie problemem. Ale w tą niedzielę okazało się niewykonalne. Podchodzę więc i zmachany przekraczam linię mety na szczycie.
podejście pod Jesionową © dater

Wynik słabiutki. Warunki straszne. Do z założenia najtrudniejszej trasy w cyklu dołożyła się jeszcze pogoda i wyszła niezła rzeźnia. Ale satysfakcja z przejechania tej rzeźni w całości i ukończenia wyścigu przeogromna :D
z ubłoconym przyjacielem © dater

Team dojechał w całości. Sasza tuż za podium w kategorii, Ola trzecia wśród kobiet. Ja 11 w kategorii, 33 w Open. Punktów tylko mało, straciłem bardzo dużo do zwycięzcy. Najniższa punktacja w tym sezonie. Jeszcze dwa wyścigi. Jak przejadę je do końca, wysiłek z Suwałk nie będzie się już liczył…


Komentarze
serav
| 10:49 czwartek, 6 września 2012 | linkuj Mnie Suwałki kosztowały 300zł, później jeszcze doszło wymiana łożyska w tylnej piaście i regulacja luzu w przedniej. Teraz jadę na Mazovię do Ciechanowa, mam nadzieję że tam więc usterek nie wyjdzie :)
dater
| 20:24 wtorek, 4 września 2012 | linkuj Dziś właśnie odebrałem rumaka z serwisu. Wymienione klocki tył/przód, linki, wylane błoto z bębenka, sprawdzone piasty, suport, ogólny przegląd i doprowadzenie maszyny do stanu używalności. Jeszcze dwa stary przejedzie i trzeba będzie trochę więcej wymienić. Na ten moment 200 zł mnie Suwałki kosztowały. Sokółka (urwany hak i wymiana tylnego XT, suportu) 320 zł.
Oj drogi sport ;)
Na marginesie chłopaki w serwisie stwierdzili, że nigdy jeszcze tyle szrotów nie widzieli do reanimacji, co po tych Suwałkach :D
serav
| 10:39 wtorek, 4 września 2012 | linkuj Duże brawa że dojechałeś. Dużo trzeba było wymieniać w rowerze ?
aqaaqa
| 07:51 wtorek, 4 września 2012 | linkuj Nic dodać, nic ująć. :)
dater
| 06:36 poniedziałek, 3 września 2012 | linkuj Tym bardziej gratuluje świetnej jazdy i wyniku :)
jawo
| 06:54 niedziela, 2 września 2012 | linkuj bardzo dobra relacja z moim udziałem ;) "Dogania mnie kilka kilometrów później. Na szczęście jest cały." ba trochę mnie nawet przybyło na lewej stopie ;) https://picasaweb.google.com/lh/photo/JrUREGshG7orng2Ds3rYaAbsxBCUm3Lqn3VTopMYGeY?feat=directlink
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zyzyc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]