Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:956.60 km (w terenie 295.23 km; 30.86%)
Czas w ruchu:36:29
Średnia prędkość:26.22 km/h
Maksymalna prędkość:58.90 km/h
Suma podjazdów:5445 m
Maks. tętno maksymalne:190 (96 %)
Maks. tętno średnie:171 (87 %)
Suma kalorii:20848 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:39.86 km i 1h 31m
Więcej statystyk

Trening terenowy

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

W niedzielę start w Kresowym w Suwałkach, więc czas wrócić do treningów terenowych. Czasu bardzo mało, a ostatnio treningów też mało. Następne dwa dni przerwy związane z krótkim wyjazdem zagranicznym i pozostały w zasadzie trzy dni na rozkręcenie się. A czuć dzisiaj było, że rozkręcenie jest konieczne.
Nie wstawałem bardzo wcześnie po wczorajszym późnym powrocie z Okęcia. Pospałem dłużej, ale i tak dzień się zaczyna coraz później. Słońce ledwo wstaje nad lasem gdy wyjeżdzam.

wschód słońca nad zamglnymi łąkami © dater


Rano chłodno, tylko ok. 14 stopni. W porównaniu do kilku dni wstecz mały szok termiczny. Ogólnie wybywałem z Polski w temperaturze ponad 30 st., powróciłem po dwóch dniach w niecałe 20.
Ostatnie odpuszczenie w treningach czuć w nogach. Jakoś nie mogły wkręcić się w rytm, szczególnie w szybkich szutrowych sekcjach. Wydawało mi się, że podjazdy szły całkiem nieźle, ale płaskie, proste szutry jechałem po porstu wolno nie mogąc złapać odpowiedniego rytmu. Stąd i czas odcinka testowego słaby:
czas: 1:06:45, pr.śr.: 26,7 km/h, HRAvg: 162

  • DST 30.20km
  • Czas 01:00
  • VAVG 30.20km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 601kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez odmiany...

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

.. szosą :D Już trochę trasy treningowe mi sie nudzą. Ale rano na nic innego czasu nie ma jak ok. 30 km i godzina max do półtora jazdy. Więc chcąc nie chcąc w tych samych krajobrazach trzeba się poruszać.
No więc do Jezierzyska po weekendowej przerwie. Miałem w ten weekend totalną rekreację i regenerację, trochę wysiłku, ale bardzo miłego :) Pogoda taka była, że rozleniwiała, na szczęście wszytsko było zaplanowane i czas wykorzystany miło i na maxa :D
W nogach tą regenerację czułem, nie chciały za mocno kręcić. Stąd czas odcinka testowego powyżej 10 minut. Temperatura rano znów powróciła powyżej 20 stopni (mi termometr o 4.30 pokazał ponad 23!!!) więc jechało się bardzo dobrze od tej strony.

  • DST 30.20km
  • Czas 01:00
  • VAVG 30.20km/h
  • VMAX 58.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 176 ( 89%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 586kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dla odmiany szosą...

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

... dziś pojechałem. Ale bez odmiany krajobrazowej, więc standardowo na Jezierzysk. Przez CWK fajnie sie teraz jedzie, nowy asfalt przez klkaset metrów koło kościoła na podjeździe, tam gdzie były największe dziury. Teraz na zakrętach w "esce" można się złożyć bez strachu :)))
Docisnąłem na górce w Niemczynie próbując wycisnąć sześćdziesiątkę, niestety się nie udało. Za krótki jednak ten zjazd...
Testowy poniżej 10 minut:
SOT1: czas: 9:58, pr.śr.: 34,2 km/h, HRAvg: 164

  • DST 32.20km
  • Teren 29.65km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.42km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 159 ( 81%)
  • Kalorie 787kcal
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terenowo...

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · dodano: 12.08.2010 | Komentarze 0

... standardowo na Osierodek. Całkiem nieźle sie jechało, ale bez rewelacji. Pogoda świetna, ale jednak już poranki chłodne. Stadko dzików mnie nastraszyło, przy podjeżdzie nie Osieodek biegły ze mną dwiema stronami drogi i jeszzce przebiegały z jednej na drugą... trochę strachu było :)
Odcinek terenowy, czas: 1:07:14, pr.śr.:26,4 km/h, HRAvg: 164

  • DST 30.30km
  • Czas 01:03
  • VAVG 28.86km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170 ( 86%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 570kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Runda na Jezierzysk

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0

Dłuzszy i mocniejszy rozjazd, z tempówkami i kilkoma sztywnymi podjazdami. Staram się utrzymać wysokie tempo, ale przy tętnie poniżej progu. I generalnie się udaje. Serce inaczej pracuje, teraz szybko wraca mi do niższej strefy, podjazd też kręcąc miękko jestem w stanie utrzymać na odpowiednim poziomie.
Najwyższe tętno uzyskuję wracając na zjeździe w Niemczynie, próbuję docisnać Vmax :D
Rano jest już chłodniej, wyciągam po raz pierwszy od ponad miesiąca bluzę z długim rękawem. Pogoda piekna, wstaje słońce, mgły się ścielą nad łąkami :)))

poranne mgły w okolicach Oleszkowa © dater


  • DST 16.90km
  • Czas 00:40
  • VAVG 25.35km/h
  • VMAX 37.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 132 ( 67%)
  • HRavg 119 ( 60%)
  • Kalorie 248kcal
  • Podjazdy 55m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po zawodach

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0

Po niedzielnym Supraślu, poniedziałkowy lekki rozjazd do Agromy.
Nie czułem bólu, zmęczenia. Jak to sie mówi: "jak nie zdychasz po zawodach, to znaczy że mogłeś pojechać jeszzce mocniej i lepiej". Ciekawe...
Za dwa tygodnie kresowy w Suwałkach, aż jestem ciekaw mojej dyspozycji. Teraz juz wiem że na pewno pojadę :)

  • DST 61.10km
  • Teren 57.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 21.82km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 190 ( 96%)
  • HRavg 171 ( 87%)
  • Kalorie 1964kcal
  • Podjazdy 600m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Mazovia Supraśl

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 1

Moje drugie zawody po czerwcowej Sokółce. Miałem wątpliwości czy startować. Bo i cykl o dużym prestiżu i ilość startujących trochę przerażała. No ale raz kozie śmierć, nie po to człowiek trenuje, żeby od czasu do czasu się nie sprawdzić :)
Przyjechałem, zrobiłem rozgrzewkę, o czym było wcześniej i stanąłem w swoim sektorze startowym. A jakże by inaczej… dziesiątym :) No ale trzeb znaleźć swoje miejsce w szyku, a moje było na szarym końcu. Miałem nadzieję że uda mi się przebić do przodu, ba, awansować w sektorach gdybym miał plan jeszcze wystartować w Mazovii. Generalnie plan był taki żeby i w generalce i w kategorii być w górnej połowie tabeli. Wiedziałem, mając w pamięci Kresowy w Sokółce, że nie jest to wcale takie proste. Tu do tego dochodzi kupa ludzi z całej Polski i zapowiedź o wiele trudniejszej trasy. W sektorach taki nieśmiały plan był awansować do 6-7 sektora. Naprawdę nie wiedziałem czy się to uda, nie wiedziałem jak moja forma na tle tylu startujących z całej Polski. Wiedziałem jedynie, że czuję się dobrze, czuję się mocny i łatwo się nie dam :)
Przed startem zjawia się Czarek, żeby mnie podopingować. Ustawia się w sektorze z zamiarem przejechania w grupie jakiejś części dystansu. Gadamy sobie przez ostatnie dziesięć minut, dochodzi 11-sta, sektory startują po kolei. Kilka minut po 11 nadchodzi nasza kolej, ruszamy :)
Pierwszy odcinek asfaltowy jedziemy całą grupą.



Uploaded with ImageShack.us

Ludzie się trochę przepychają, kilku przemyka dość szybko, ale widać ze jest to zryw bez planu. Szybko skręcamy w drogę szutrową na Zapieczki. Tutaj jeszcze gęsto, ale się przerzedza ,na dodatek zaraz wskakujemy na asfalt. Tu już mi nogi wkręcają się na wysokie obroty i zaczynam brać konkurencję. W prawo w osiedle i pierwszy podjazd, pierwsza selekcja. Zaczynam cisnąc i z satysfakcją spostrzegam, ze dziesiąty sektor nie jest dla mnie :) I tak cisnę aż do Budziska, łykając kolejnych zawodników, nie tracąc nic. Ciągnę na szutrówce do Budziska niezły pociąg, widzę kontem oka, ze cały czas kilku zawodników siedzi mi na kole. Na koniec jeden z nich dociska i wyprzedzając mnie rzuca: „dzięki”… nie ma sprawy kolego :))) na podjeździe przed Dworzyskiem biorę go i więcej już nie spotykam na trasie. W wynikach widzę, że dołożyłem mu 25 minut :D
Od Dworzyska zaczynają się schody. Tu już jadę cały czas mniej więcej w takiej samej grupie. Kilku zawodników cały czas się przewija… raz ja ich, raz oni mnie. Wolniejsze grupki łykam bez problemu. Pierwszy bufet: biorę tylko wodę, kilka łyków wypijam, reszta na łeb i na kark.
Dalej jedzie się bardzo dobrze. Podjazdy bez problemu. Ze zdziwieniem spostrzegam, że czasami zawodnicy którym siedzę na kole po prostu mnie hamują i bez wysiłku nawet na sztywnych górkach jestem w stanie wyprzedzać. Trochę gorzej ze zjazdami, tu kłania się brak techniki, jadę za wolno i asekuracyjnie. Ale mam wrażenie że mimo wszystko jest za każdą górką lepiej. Nic mi nie dolega, siły mam, upał nie przeszkadza aż tak bardzo. Puls się stabilizuje, chociaż od początku starałem się go pilnować, żeby nie paść tak jak w Sokółce. Udaje się to bardzo dobrze, cały czas mam moc, cały czas jedzie się rewelacyjnie. O niebo lepiej niż podczas moich pierwszych zawodów. Rozłożenie sił, rozgrzewka, odpowiednie posiłki robią swoje. Noga naprawdę podaje że aż miło. Na jakimś rozjeździe z samochodu pilnującego płynie muza, którą lubię, dociskam jeszcze bardziej z obrazem tego co miłe w sercu :)
Dojeżdżam do rozjazdu Giga i drugiego bufetu. Tu biorę wodę i zatrzymuję się kilka metrów dalej żeby wciągnąć żel. Za mną mała kraksa. Ktoś stanął na środku drogi, ktoś drugi w niego wjechał. Generalnie dużo krzyku i pretensji jeden miał do drugiego. I jak to w takich przypadkach bywa, racja zawsze jest po środku.
Wciągam żel, popijam wodą, reszta znów na głowę. I ruszam znów w kierunku Zapieczka. Tam znów kawałek asfaltu i skręt w lewo na Łysą Górę. To najtrudniejszy podjazd na trasie. I tutaj wszyscy pchają, oczywiście ja też. Nogi strasznie się męczą, robią się kamienne. Na samej górze stoi kilku fotografów, zadaję pytanie: „Ktoś tu w ogóle wjechał”. Pada odpowiedz, że na razie siedem osób…
Ufff, podjazd zdobyty, dalej kilka następnych górek i zjazdów już lżejszych. Na niektórych koledzy zsiadają, ja pcham się wołając: „…jadę, jadę… dam radę…”. Na którymś zjeździe po prawej widzę leżącego zawodnika w dziwnej pozycji, widać ślady hamowania, widać ze wywinął orła. Koło niego siedzi jeden z kolegów i krzyczy żeby jechać dalej, on zostaje… szacun. Później, jak wyczytałem na forum niezła kraksa była; złamana ręka z przemieszczeniem :(
Zaczynają się znów szutrówki i przejazd przez asfalt Supraśl – Krynki, którego pilnuje policja. Dalej szalone górki, znów jest ciężko, znów kilka podejść. Na dodatek na którymś łańcuch mi spada poza mały blat z przodu. Tracę z minutę, zanim znów wsiadam na rower. Ale cały czas mam moc, cały czas noga bardzo dobrze podaje. Cały czas udaje mi się wyprzedzać na podjazdach, na prostych także tych co już opadają z sił. Wiem, że mam rezerwę, wiem że mogę jeszcze bardziej, ale gdzieś na dziesięć kilometrów przed meta łapie mnie skurcz… palca w lewej nodze. Na szczęście go rozjeżdżam, ale jest to znak ostrzegawczy, żeby się nie forsować zbytnio. Jadę spokojnie z rezerwą, nie wyprzedzam już na podjazdach, mimo że czuję ze mógłbym docisnąć i wziąć jeszcze kilku zawodników.
Zostaje ostatni odcinek, wylatuje z lasu i z zacięciem na twarzy atakuję ostatni mostek:



Uploaded with ImageShack.us

Za mostkiem juz ostatnie kilometry szerokiej krętej szutrówki. Dociskam tutaj i wyprzedzam jeszcze dwóch zawodników. Z uśmiechem na ustach:



Uploaded with ImageShack.us

Zostaje jeszcze most nad tamą, zjazd w dół i ostry, piaszczysty zakręt w lewo, który poznałem podczas rozgrzewki. No i zbliżając się do niego słyszę i widzę jak ktoś zalicza krzaki i glebę. Ja z dużą trudnością go wymijam i mam świadomość, że gdybym nie przejechał tego zakrętu rano, to też miałbym tu problemy.
Pozostaje ostatni podjazd i finisz po płytach.



Uploaded with ImageShack.us

Tutaj dociskam, robię sobie sprinterski finisz :)



Uploaded with ImageShack.us

Za metą czaka Czarek, uśmiechnięty z pytaniem: co tak późno?? WTF?? Aż tak źle?? Spoko, stratowałem z ostatniego sektora, naprawdę dobrze się czuję, wiem że objechałem kupę ludzi i czuję że plan znalezienia się w górnej połowie tabeli wykonałem. Ba, nie czuję się zjechany, więc rezerwa się została nawet. Po Sokółce czułem że padam, że jestem wypruty, zero energii. Tutaj całkiem inaczej, wychodzi że nie pojechałem na maksa, mogłem jeszcze docisnąć. No ale jestem zadowolony, mega zadowolony, czekam na wyniki.
I co się okazuje:
Open: 144/349, rating: 80,6%
M3: 49/121, rating: 80,6%
Czas mój: 2:50:41, czas zwycięzcy: 2:17:34.
Plan wykonany z nawiązką, gęba się sama uśmiecha :)
Poanalizowałem sobie wyniki, znajduje się wśród zawodników 3-4-5 sektora, przeskoczyłem kilka osób z Sokółki, do wszystkich z tamtych zawodów odrobiłem czas, średnio ok. 20 minut.
Jeżeli chodzi o wynik sektorowy… awansowałem do trzeciego!!! Tutaj jestem w totalnym szoku. Nie myślałem że mi aż tak dobrze pójdzie… teraz zapalam się jeszcze bardziej. Wiem że trenowałem, nawet ciężko. Trochę potu poszło, ale to skutek uboczny jazdy dla przyjemności. Nie myślałem żeby w tym roku startować w maratonach, może w przyszłym. A tu proszę, daje mi to niesamowitą frajdę i jeszcze mam zadowalające wyniki.
Dziękuję wszystkim za wsparcie i wiarę. Dziękuję autorom zdjęć i tracka GPS, które umieszczam, za udostępnienie.



  • DST 14.70km
  • Teren 9.00km
  • Czas 00:45
  • VAVG 19.60km/h
  • VMAX 43.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 142 ( 72%)
  • Kalorie 392kcal
  • Podjazdy 40m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Supraśl – rozgrzewka przed zawodami

Niedziela, 8 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0

Wstaję siódma rano, wypoczęty, wyspany. Śniadanie kolarskie ok. 8:00, przed dziewiątą wyjeżdżam do Supraśla. Czuję się dobrze, ale dyspozycja startowa to na razie dla mnie jedna wielka zagadka. Po drodze kropi, prognozy pogody też nie najlepsze na dzisiejszy dzień. Staję na parkingu pomiędzy klasztorem a bulwarami. Rozładunek, przygotowanie sprzętu, wdzianko na skórę. Jadę rozejrzeć się w sytuacji i zrobić mała rozgrzewkę. Postanawiam pojechać „pod prąd” dzisiejszej trasy. Robię więc ostatnie kilometry maratonu szutrówka wzdłuż rzeki, dojeżdżam do mostku, wjeżdżam w las.

Supraśl - objazd trasy Mazovii © dater


Zawracam, znów przez mostek z powrotem, już w dobrą stronę badam ostatnie kilometry dzisiejszej trasy. Po zjeździe z mostu nad tamą, na ostrym zakręcie w lewo mało nie wywijam orła. Jest piaszczyście i niebezpiecznie, nie wydaje się, że można mieć tam jakieś problemy, a zakręt zaskakuje. Staram się zapamiętać, że na sam koniec może być niezły suprajs i żeby tutaj uważać. Jak się okazuje później, znajomość tego miejsca mi się przydała i być może ominął mnie wypadek… gdyż kilku zawodników nie ominął.
Wracam jeszcze do samochodu, wciągam żel, banana, uzupełniam bidony. Jako że jest jeszcze kilkanaście minut czasu robię przejażdżkę po Supraślu, zdaję telefonicznie raport dzienny i zdzwaniam się z Czarkiem. Okazuje się, że wsiadł wreszcie na rower i przyjechał na start. Umawiamy się więc w sektorze startowym i udaję się w tamtym kierunku.
Pogoda się poprawia i widać że prognozy negatywne mogą się nie sprawdzić. Temperatura jest wysoka, jest parno, ale słońce coraz śmielej przebija się przez chmury i nic czarnego na horyzoncie nie nadciąga. I jak się okazuje jest tak przez całe zawody: pogoda cały czas się poprawia.

  • DST 17.00km
  • Czas 00:34
  • VAVG 30.00km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Kalorie 306kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd przed zawodami

Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 06.08.2010 | Komentarze 0

W niedzielę Supraśl... prognozy pogody nie najlepsze. Idzie front burzowy, będzie padać, może być grad, wietrzysko... może być ciekawie :) Oczywiście lepiej żeby pogoda była typowo startowa, nie lubię jeździć w paskudnych warunkach... nie mówiąc o jeżdżeniu w zawodach.
Dziś poranny rozjazd szosą, w miarę lekko, tylko odcinek testowy starałem sie pocisnąć na maksa.
SOT2: czas: 7:32, pr.śr.: 34,3 km/h, HRAvg: 172

  • DST 32.20km
  • Teren 29.66km
  • Czas 01:12
  • VAVG 26.83km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 783kcal
  • Podjazdy 195m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

I jeszcze raz...

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · dodano: 06.08.2010 | Komentarze 0

... na Osierodek i Podłubiankę. Tym razem początkowo ciężko się kręciło. Nogi trochę sztywne, czułem że tracę. Dopiero na podjeździe pod Osierodek złapałem odpowiedni rytm i wydaje się, że podjazd pokonałem w rekordowym tempie. Później już było tylko lepiej. Generalnie zaczynam łapać rytm, odpowiednią kadencję na trasie. Powrót więc bardzo szybki i w tempie... niestety początkowej słabości nie nadrobiłem:
czas: 1:04:15, pr.śr.: 27,7 km/h, HRAvg: 168