Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2013

Dystans całkowity:800.50 km (w terenie 24.00 km; 3.00%)
Czas w ruchu:31:05
Średnia prędkość:25.75 km/h
Maksymalna prędkość:79.20 km/h
Suma podjazdów:11483 m
Maks. tętno maksymalne:190 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (82 %)
Suma kalorii:21703 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:66.71 km i 2h 35m
Więcej statystyk

Calpe, etap 1, podjazd pod Col de Rates

Sobota, 9 marca 2013 · dodano: 12.03.2013 | Komentarze 2

W sobotę zaczynamy robić to po co tu przyjechaliśmy… czyli trenujemy :)
Poranek piękny, wstaje słońce, ciepełko, czuć pozytywne wibracje :D
Calpe - wschód słońca © dater

góry... © dater

jest ok :) © dater

Na pierwszy rzut góry i podjazd pod Col de Rates. My zieloni, nie wiemy co to oznacza. Ale zapaleni więc o 11-stej zbieramy się z całą grupą przed Hipocampos na bulwarze.
zbieramy się do wyjazdu © dater

Obowiązkowe zdjęcie ze skałą Penon de Ifach w tle być musi :)
jest jeszcze bardziej ok :D © dater

Najpierw jedziemy nadmorską trasą w kierunku Moriaira, tak samo jak na rozjeździe dnia poprzedniego. Stamtąd odbicie na Benitaxtell i pierwsza selekcja na podjeździe.
na trasie - Benitatxell © dater

Później dalej w górę, aż do Percent, gdzie zaczyna się właściwy, 9-cio kilometrowy podjazd na Col de Rates.
Lliber - po podjeździe z Gata de Gorgos © dater

gdzieś na trasie 1 © dater

gdzieś na trasie 2 © dater

Lliber - na rozstajach © dater

jedziemy na Col de Rates! © dater

Nie ma jakiś może spektakularnych ścianek, maks może 10-12%, w miarę równo, ale długość i brak naszego „górskiego” przygotowania daje w kość :D Serpentynki wydają się ciągnąć w nieskończoność, a chłopaki cykają nam fotki :)
ciśnemy z Saszą pod górę © dater

kręcimy dalej © dater

... i kręcimy... © dater

ciągle na podjeździe © dater

jest ciężko... © dater

... jest i zadowolenie © dater

Ostatecznie, jakby inaczej, wjechaliśmy :) Przełęcz zdobyta!
Col de Rates zdobyte :) © dater

na przełęczy © dater

widok z przełęczy © dater

<a href="http://photo.bikestats.eu/zdjecie,358430,po-drugiej-stronie.html" title="po drugiej stronie"><img src="http://images.photo.bikestats.eu/zdjecie,600,358430,20130312,po-drugiej-stronie.jpg" width="600" height="450" alt="po drugiej stronie"/></a>
widok na góry © dater

Z Col de Rates jedziemy w dół. Serpentyny, zakręty, ale suchy równy asfalt więc dajemy w kolumnie na maksa. Zatrzymujemy się w Tarbenie na ceffebreak’a.
coffebreak w Tarbenie © dater

postój w Tarbenie © dater

kawiarnia © dater

Z Tarbeny następne 20 km zjazdu przeplatanego krótkimi, sztywnymi hopkami.
na powrocie - blisko Calpe © dater

Po 96 kilometrach wracamy do Calpe. Pierwszy górski etap zakończony. Nie było łatwo, ale zadowolony jestem. Daję radę na podjazdach, kręcę z Saszą lub tuż za nim, nie ma efektu podobnego jak w tamtym roku, że nie daję mu rady utrzymać koła. Jest pozytyw i widzę efekt przepracowanej zimy :D
Wieczorkiem idziemy w Calpe do restauracji na kolację. Hiszpańska paela i winko :)
wieczorna kolacja © dater



  • DST 9.60km
  • Czas 00:22
  • VAVG 26.18km/h
  • VMAX 46.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 259kcal
  • Podjazdy 90m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podróż do Calpe i pierwsze kilometry w ciepełku

Piątek, 8 marca 2013 · dodano: 12.03.2013 | Komentarze 1

Siedzę już czwarty dzień na zgrupce w Calpe a czas jest tak wypełniony, że nie ma kiedy nawet zacząć relacji pisać :) No ale dziś dayoff, odpoczynek, bez szaleństw po górach więc wreszcie można postukać w klawiaturę. A więc zaczynamy hiszpańską przygodę rowerową :D
Zaczyna się wszystko w wieczornej i zimnej scenerii dworca PKP w Białymstoku. Nasza czteroosobowa grupka zbiera się o czasie na peronie (Ja, Sasza, Wojtek i Krzysio). 19.30 odjazd do Wawki, tam nocna przesiadka na pociąg do Krakowa. W Krakowie jesteśmy dokładnie 12 godzin od wyruszenia, 7.30 rano. Jeszcze krótki transfer na Balice, prawie 3h do odlotu. Ładujemy się do Boeninga Ryanair i 11.20 startujemy do Alicante :)
gdzieś nad Europą © dater

Trzy godziny lotu i przyziemienie na lotnisku w Alicante.
lotnisko w Alicante © dater

Wychodzimy z samolotu i od razu banany na gębach. Słoneczko, cieplutko, ok. 20 stopni. Lekki wiaterek we włosach :)
łapiemy pierwsze promienie hiszpańskiego słońca © dater

Po drobnych perturbacjach z odnalezieniem się i ustawką na odbiór z lotniska wsiadamy w samochód i fruuu do Calpe. Krajobrazy dookoła dają nam już pierwszy przedsmak tego, co zakosztujemy pociskając tu na szosóweczkach :)
w drodze do Calpe © dater

góry na horyzoncie © dater

zbliżamy się do Calpe - Penon de Ifach © dater

Dojeżdżamy do Calpe ok. 17-stej. Podjeżdżamy pod apartamenty Hipocampos, znajdujemy grupę, jest Artur organizator, ładujemy się do pokoi. Słońce już chyli się ku zachodowi a jeszcze trzeba rowery złożyć, jeśli chcemy zrobić tego dnia parę kilometrów. Więc na wariata zbieramy sprzęt do kupy.
pierwszy wieczór w Calpe © dater

Żeby jeszcze zliczyć za dnia kilometry nie montuję koszyków, kadencji, Garmina i tak na „lekko” wyruszamy. Prawie 19-sta, ale tu jeszcze widno, chociaż już chłodniej się robi. Jedziemy wdłuż wybrzeża w kierunku na Morairę. Kilka małych hopek, próbuję Onixa. Ładnie chodzi na nowej Ultegrze :D Nogi tez niczego sobie, chociaż jak Krzysio przydusił na jakimś podjeździe to się zadyszałem. No ale nic, zobaczymy jak będzie dalej. Robimy dyszkę i wracamy do Hipocampos.
Na promenadzie jeszcze pierwsze zdjęcie Onixa w Calpe na tle wieczornej, ciemnej już Penon de Ifach.
Onix na tle ciemnej Skały © dater

No to dzień zerowy zaliczony. I opisany trzy dni później. Zobaczymy jak dziś z czasem, bo mimo że dayoff, to i tak będzie wypełniony. Plan jest teraz na poranny rozjazd, później zdobywanie Skały, basen, znów może krótka traska. Stay tuned!!!



  • Aktywność Jazda na rowerze

Czas skończyć z trenażerem...

Czwartek, 7 marca 2013 · dodano: 07.03.2013 | Komentarze 3

... czas na Calpe!
Przypominają nawet o tym nawet rzeczy martwe. Jakby czuły moja ekscytację i chciały powiedzieć: ty już sobie jedź i daj nam spokój!
No bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że złapałem kapcia na trenażerze?? :D
Wstaję we wtorek rano, jak zwykle 4.30. Oczywiście zaspany, ale gotowy na trening. Szykuję się, ubieram, robię izotonik, zakładam pulsometr - zwykła poranna rutyna treningowa. Zapuszczam youtuba, włączam wiatrak, wsiadam na rower, naciskam na pedały i... opona się ślizga. Co za grom. Wypinam się, zsiadam, patrzę... kapeć!!! No ja się pytam, jak można złapać gumę w stojącym na trenażerze rowerze?? No ale nic - zabieram się za robotę. Zdejmuję koło, idę do garażu... no tak. Łyżki już pojechały do Hiszpanii z Onixem, więc brak podstawowego sprzętu. Ale radzę sobie bez nich. Dętka oczywiście ma dziurkę. Łatek brak, dętki w garażu. Idę drugi raz i... no tak, ale dętki pod oponę 1,25 na 26' to ja nie mam. Na trenażer założyłem Maxxisa Detonatora i nigdy bym nie przypuszczał, że będę do niego potrzebował zapasowej dętki :)
A więc jasno mi sprzęt dał do zrozumienia: Ptaqu ty już nas nie męcz i jedź do tej Hiszpanii pomęczyć szosóweczkę! No więc JEDZIEMY!!!
Calpe przybywam :D

Calpe - Penon de Ifach © dater