Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

GPS

Dystans całkowity:19577.03 km (w terenie 5278.92 km; 26.96%)
Czas w ruchu:753:18
Średnia prędkość:25.99 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:151501 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:467167 kcal
Liczba aktywności:305
Średnio na aktywność:64.19 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Trasa Maratonu Kresowego...

Niedziela, 18 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 0

... miała być. Takie było założenie. Poszło jednak inaczej, bo maraton został przełożony, a jednak tydzień po to oznaczeń niewiele pozostało. No ale team chciał to przejechać, więc poszło... GPS na niewiele się zdał. Niestety nawet na mapie UMP-pcPL nie ma wszystkich leśnych ścieżek, więc jechaliśmy trochę na czuja. Nie odnalazłem całej trasy, nie dałem rady jej wgrać. Myślę, że jakieś 60% udało się przejechać, szczególnie że na koniec niektórym brakło sił. Powrót był ewidentnie na skróty Traktem Napoleońskim.
Od początku... start na 27 lipca. Ja dotarłem samochodem, chłopaki mieli kilka - kilkanaście kilometrów rozgrzewki. O dziewiątej nie najcieplej, 7 stopni ledwo termometr pokazuje. No i wiatr... momentami na trasie po prostu stopował. Pierwszy postój nad małym jeziorkiem: Misiek, Piekarz, Kacper, Ja, Adam, Saszka.

Team © dater

Dalej po niewielu znakach, trochę trasą, trochę na pewno obok. Momentami bardzo fajna traska, kilka falujących ścieżek, trochę szutrówki. Do Królowego Mostu Traktem Napoleońskim, kilka bardzo fajnych, piaszczystych podjazdów. W Królowym Misiek się odłącza, wraca asfaltem na Białystok. My z dróga strone w dół, z wiatrem który pomaga ponad 50 km/h. Robimy mały przystanek przy sklepie.

Królowy Most - przystanek © dater


Dalej wracamy na trasę maratonu, do Kołodna. Tam największe wyzwanie – podjazd na Górę Kopną – 211 mnpm. Z Kołodna lekkie wzniesienie, później zaczyna się masakra – pierwsze metry to piach, który nas zatrzymuje w miejscu. Później jest już bardziej twardo da się jechać. GPS rejestruje wzniesienie z 125 do 209 metrów (84 metry), co daje średnią ok. 5%. Ale momentami wskazanie jest 12-14%, a wiec dla nas masakra. Nie wszyscy to wytrzymują. Wjeżdżam tylko z Saszką i Adamem. Reszta z buta na szczyt.

podjazd pod Górę Kopną - 211 mnpm © dater


Góra Kopna © dater


Z góry zjazd fajnym singletrackiem. Szybkość, adrenalina… miodzio :). Sasza zalicza wywrotkę na piachu na samym dole, ledwo omijam jego przednie koło. Nic się na szczęście nie stało. Później jeszcze standardowo zalicza kapcia.. Szasza łowca gum :)

Sasza - łowca gum © dater


Dalej powrót, mylenie drogi, trochę bagna :) Wracamy na Trakt Napoleoński i nim już do samego Białego.
Generalnie wycieczka bardzo udana, ale trasa nie zaliczona. Chcieliśmy przejechać maraton, wyszło jakoś koło niego.



  • DST 54.03km
  • Teren 42.30km
  • Czas 02:35
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 161 ( 83%)
  • Kalorie 3019kcal
  • Podjazdy 225m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ludowa Droga...

Niedziela, 11 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 1

... coś takiego zobaczyłem na mapie i postanowiłem się śmignąć. Wyszła niezła traska. I niezła droga... masakra. Cały czas wydawało się, ze pod górę, jak nie piach, to błoto. Momentami wyglądało to ciekawie.

Ludowa Droga © dater


Trasa:
CB - Ludowa Droga - Lipina - Janowszczyzna - Rozedranka - Biały Krzyż - Marszałkowska -CB

Kategoria ! > 050 km, Foto, Trening, GPS


  • DST 42.30km
  • Teren 21.60km
  • Czas 01:50
  • VAVG 23.07km/h
  • VMAX 45.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 191 ( 99%)
  • HRavg 167 ( 86%)
  • Kalorie 1380kcal
  • Podjazdy 245m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Większa pętla...

Czwartek, 8 kwietnia 2010 · dodano: 16.04.2010 | Komentarze 0

... wyszła mi tego dnia. W zamyśle chciałem zrobić standardową traskę przez Osierodek, ale coś mnie korciło, żeby dodać kilka kilometrów i zobaczyć drogę na Podłubiankę. Z Podłubianki na Rozedrankę już robiłem, ale nie przez Osierodek, tylko przez Białousy, więc zamiast w prawo, poszło mi w lewo. Ładna, pogoda, pola zaczynają się zielenić.

wiosenne pola © dater


Trasa: CB-CWK-Jezierzysk-Osierodek-Rozedranka-Machnacz-CB.

Żeby dorobić do pierwszej czterdziestki w tym sezonie na koniec jeszcze mała pętelka nad Zalew :0

Kategoria ! < 050 km, Foto, Trening, GPS


  • DST 92.16km
  • Teren 52.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 20.63km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 1466kcal
  • Podjazdy 518m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Góry Wojnowskie

Niedziela, 6 września 2009 · dodano: 06.09.2009 | Komentarze 3

Z „górami” w zasadzie nie wiele mają wspólnego, ale nazwa geograficzna istnieje. Patrząc na mapę są najwyższymi wzniesieniami w okolicach CB i Białegostoku, częścią kompleksu Wzgórz Sokólskich. Najwyższy punkt to ok. 240 mnpm koło wsi Wojnowce, skąd się też nazwa „gór” wzięła.
W zeszłym tygodniu zaliczyłem pobliskie Bohoniki i po wycieczce zauważyłem, że byłem dość wysoko jak na podlaskie „płaskie” warunki i w pobliżu najwyższych punktów w okolicy. Dlatego też postanowiłem zaliczyć jedyne „góry” w okolicy.
Pobudka przed 7, wyruszam po lekkim śniadaniu 7:40. Jest dość chłodno, ok. 12 st. C i … ojojoj, zanosi się na deszcz (jak mówi moja Oliweczka naśladując Kubusia Puchatka :). Jadę znaną żwirówka w kierunku na Budzisk i Supraśl. Wylatuję na asfaltówce Supraśl – Krynki przed Sokołdą. Jadę asfaltem przez Sokołdę, Kopną Górę, przed Talkowszczyzną skręcam w lewo znów w żwirówkę na Słójkę. Ze żwirówki w którymś momencie robi się bardzo nieciekawa, błotnista droga gruntowa. Zapadam się prawie po osie i o mało co nie ląduję w błocie. Na szczęście odruch wypinania nagłego z spd mam już opanowany i udaje mi się ustać. Noga za to zapada się po kostkę. Lepsze to niż lądowanie twarzą w błocku :) Wydostaję się jakoś na piechotę, rower ubabrany, butów spod błota nie widać. Mija chwila czasu zanim wszystko doprowadzę do porządku. Dojeżdżam do asfaltu w miejscowości Słójka i następne kilka kilometrów robię w miarę dobrych warunkach. W miarę, bo wiatr zaczyna się wzmagać i ostro zacina, na razie z boku. Po kilku kilometrach skręcam w drogę gruntowa i obieram Azymut na pierwszy punkt wysokościowy wycieczki: 230 mnpm.
Wojnowskie Góry - punkt 230 mnpm © dater

Dalej fajna leśna dróżka, momentami niezłe, szybkie zjazdy. Z czasem, niżej zamienia się to w podmokłą ścieżkę i jest coraz ciężej. Wyskakuję na asfalt i zaraz skręcam w żwirówkę w okolicach wsi Horczaki.
okolice wsi Horczaki - Wojnowskie Góry © dater

Docieram wreszcie do celu swojej podróży, wsi Wojnowce. Dalej pozostaje mi szukać już tylko Góry Wojnowskiej.
cel mojej wycieczki © dater

Z szukaniem nie ma problemu, trasa wyznaczona w GPSie, więc trafiam bez problemu. Ostry, piaskowy podjazd na samą górę mnie pokonuje, wspinam się na piechotę. Ale moja „lokalna góra” zdobyta :) GPS notuje wysokość 238 mnpm. Najwyższy punkt w jakim byłem rowerem jak na razie. Tylko proszę się nie śmiać, w górach to Ja nie mieszkam, tylko na płaskim Podlasiu :P
Góra Wojnowska - 240 mnpm, podjazd mnie pokonał © dater

Po drugiej stronie łagodny, kamienisty zjazd w kierunku wsi Zaspicze.
Zjazd z "góry" - w dole Zaspicze © dater

Stamtąd już asfalt na Malawicze, ale jedzie się bardzo kiepsko. Wiatr się wzmógł, wieje 15-20 m/s i to prosto w twarz. Zamiast 26-28 km/h robię ledwo 20 i średnia drastycznie zaczyna spadać. I tak cała droga przez Bobrowniki, Kamionkę, Pawełki, Bilwinki, Słojniki, Planteczkę aż do Lipiny. Praktycznie cały czas po asfalcie, ale ciężko pod wiatr ze średnią ledwo 20-22 km/h. Koło wsi Pawełki mijam się z szosowcem, machamy sobie ręką w pozdrowieniu. Temu to dobrze, ma z wiatrem i popyla aż miło.
W Lipinie skręcam z szosy na Dworzysk. Niezła żwirówka, jestem schowany w lesie, więc wiatr wreszcie przestaje przeszkadzać. Jedzie się o niebo lepiej. Od Dworzyska już znana droga, przystaję na mostku na krótki odpoczynek i wpylenie batona. Ledwo tydzień temu tu byłem, ale w odmiennych warunkach. Fajna pogoda, ciepło, bez wiatru. O wiele lepiej się wtedy jechało. Dzięki mostkowi (jest gdzie aparat postawić) robię znów zdjęcie dla naszej dwójki: Oxy i Ja.
mostek na Sokołdzie © dater

Dalej już ostatnie kilometry i jestem w domu na obiad. Czas nie rewelacyjny, średnia przez wiatr tragiczna. Zmęczenie też jakby większe. Wszamane trzy batony, 1,5 l izotonika. Obiadek smakuje przednie :)
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 32.50km
  • Teren 16.50km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.32km/h
  • VMAX 40.90km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 584kcal
  • Podjazdy 158m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze większa...

Środa, 2 września 2009 · dodano: 02.09.2009 | Komentarze 0

... modyfikacja mojej porannej trasy treningowej. Tym razem chyba odnalazłem to, o co mi chodziło. Wyczaiłem na mapie, że obok Jezierzyska jest najwyższy punkt w okolicy Czarnej, około 220 metrów. Leży trochę bardziej na północ od mojej standardowej trasy w okolicach wsi Osierodek. Tak więc dziś zamiast z Jezierzyska na Biały Krzyż pojechałem na północ własnie do Osierodka. No i droga prowadzi tuż pod samą górką, zaliczyłem wysokość 210 metrów. Fajny, długi Żwirowy podjazd. Później karkołomny zjazd zawisasami w piachu i po kamieniach. Naprawdę bardzo fajna trasa treningowa, chyba stanie się moim standardem. Dalej już standardowo na Stary Szor i do Czarnej na Marszałkowską. Dłużej o kilaset metrów, ale o wiele bardziej "wyczynowo" :D Czas nie rewelacyjny: 1:17:27. Jutro spróbuję bardziej docisnąć :P
Kategoria ! < 050 km, Trening, GPS


  • DST 64.29km
  • Teren 42.50km
  • Czas 03:03
  • VAVG 21.08km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1005kcal
  • Podjazdy 267m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

meczet w Bohonikach

Niedziela, 30 sierpnia 2009 · dodano: 30.08.2009 | Komentarze 0

Pomysł na wycieczkę zrodził się już jakiś czas temu. Chciałem zobaczyć Bohoniki i jedyny w naszej okolicy meczet. Dalej są jeszcze Kruszyniany, ale to już następnym razem.
Wstaję jak zwykle wcześnie, moje dziewczyny jeszcze śpią. Jem lekkie śniadanie, robię izotoniki i wyruszam o 7:50. Jadę remontowaną Orzeszkowej (masakra, doły, łupki, studzienki…), przeskakuję przez tory i jadę na Machnacz. Pogoda robi się piękna, jest co prawda chłodno. Dalej Jałówka, Rozedranka i przez pola na Bachmatówkę. Podziwiam piękne podlaskie krajobrazy. Po całkiem ciężkim żwirowym podjeździe robię krótką przerwę i pykam kilka zdjęć.
podlaskie pola © dater

Oxy wśród pól © dater

Od Bachmatówki całkiem niezły asfalt już do samej Sokółki. Górki, zjazdy, podjazdy… całkiem jak nie „płaskie” Podlasie :D. W Sokółce zatrzymuję się koło cerkwi i nad zalewem.
cerkiew w Sokółce © dater

zalew w Sokółce © dater

Z Sokółki obieram kierunek na Malawicze, ale skręcam oczywiście wcześniej na Bohoniki. Wysoczyna sokólska pokazuje swoje oblicze. Ładne górki, kto twierdzi że Podlasie jest płaskie?? Później na mapie stwierdziłem że całkiem obok jest najwyższe wzniesienie w naszej okolicy, 230 mnpm. Trzeba je będzie zaliczyć którymś razem :D
okoloce wsi Bohoniki © dater

Przed Bohonikami zaczepiam o Mizar - muzułmańskie cmentarz. Robi niesamowite wrażenie, chociaż nie różni się jakoś zasadniczo od cmentarzy chrześcijańskich. Na nagrobkach zamiast krzyży półksiężyce i arabski alfabet na górze każdej tablicy. Imiona i nazwiska w większości polskie. Natomiast jest tez dużo starych obelisków, czy tez nawet kamieni. Wrażenie „obcości” jest obecne. Za to meczet w samych Bohonikach to niewielki, drewniany budynek. Powiem szczerze, że oczekiwałem czegoś więcej.
Mizar - cmentarz muzułmański w Bohonikach © dater

meczet w Bohonikach © dater

Dalej ruszam w drogę powrotną, kieruję się na Starą Kamionkę i Dworzysk. Zaliczam kilka prawie nieprzejezdnych polno-lesnych ścieżek, po których ledwo pedałuję. Dochodzę do wniosku, że za bardzo chciałem skrócić drogę, ale jakoś to przetrzymuję.
"płaskie" Podlasie © dater

Za Dworzyskiem przekraczam Sokołdę. Na mostku udaje mi się strzelić samowyzwalaczem zdjęcie dla obu uczestników wycieczki :D
mostek na Sokołdzie - Ja i Oxy © dater

dolina Sokołdy © dater

Znad Sokołdy do Czarnej juz piękna szutrówką, podnoszę trochę średnią bo do tej pory była tragiczna :P W domu jestem ok. 11.30, akurat żeby trafić na kawkę robioną przez Agę.
[EDIT] Przy okazji przekraczam granicę 1000 km w sierpniu, co było moim celem i jest jak na razie rekordowym przebiegiem miesięcznycm :D
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 70.35km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1239kcal
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alternatywnie…

Sobota, 29 sierpnia 2009 · dodano: 30.08.2009 | Komentarze 0

… do roboty. Nie DK19 jak zwykle, tylko boczkiem, można przyjąć, że wzdłuż linii kolejowej Białystok-Sokółka. Fajna traska z tego wyszła. Dłużej o kilka kilometrów i kilkanaście minut, bardziej wymagająca, ale o ile więcej satysfakcji :D
Przysypiam trochę rano, bo jak zwykle zapominam, ze budzik w telefonie mam ustawiony na dzwonienie bez weekendów. Więc zamiast dzwonek o 6.30 budzi mnie Oliwka o 7:10. Przytreptała, przytuliła się, obudziła mnie i… zasnęła. Wstaję więc trochę później niż planowałem, szybkie śniadanie, szybki rzut okiem na prognozę pogody i jadę. Ma padać, ale po południu, psychicznie się na to przygotowuję. Wyruszam 7:57. Jadę od razu na Pierekały, wzdłuż torów, lasem w kierunku CWK. Skręcam na Klimki. Dalej Wólka Ratowiecka, inne Wólki, Woroszyły. Przed Sochoniami przecinam przyszłą obwodnicę Wasilkowa. Ehh… szkoda gadać. Od dwóch lat robota stoi w miejscu. Jest tylko przecinka, utwardzenie żwirowe. W oddali, tak po jednej jak i drugiej stronie widać wiadukty i inne konstrukcje drogowe. Niestety nikogo dookoła, zero ruchu. Ciekawe kiedy wreszcie to ruszy?
"obowodnica" Wasilkowa © dater

Dalej Sochonie i wbijam się na ścieżkę wzdłuż torów. Jedzie się całkiem nieźle, mimo że kilka razy trzeba przechodzić przez tory bo ścieżka przeskakuje raz na jedną, raz na drugą stronę linii. Odłączam się od torów na Białostoczku, na Buzka. Dalej już standardowo do Poleskiej, Bohaterów M. Cassino i Kopernika do Składowej.
W firmie pochylam się jeszcze raz nad prognozą icm. Swoją droga chyle czoła nad autorami. Sprawdziła się tego dnia co do joty. Zapowiedziany jest deszcz od ok. godz. 14, więc postanawiam wyruszyć w drogę powrotną wcześniej, żeby jak najmniej zmoknąć. Wracam jednak inaczej, zaliczając Peleton w celu regulacji tylnej przerzutki, która od jakiegoś czasu szwankuje. Jacek robi swoje, gadamy przy okazji, takie rowerowe ble, ble… . Dalej biorę Azymut na Leńce, żeby odwiedzić Leńca na nowych włościach. A więc Dobrzyniewo, Nowe Aleksandrowo, Leńce. U Maćka oglądam chatkę, wypijam piwko i w ten sposób pokrzepiony ruszam dalej. Na Jurowce droga ciężka, na koniec jeszcze bruk. W Jurowcach wielkie roboty, robi się nowy węzeł drogowy, objazdy, ślimaki, ósemki. Jakoś przez to wszystko przejeżdżam, docieram do Sochoni, dalej już powielam trasę z ranka. Zatrzymuję się koło Woroszył, bo zauważam ładną kapliczkę słupową, robię kilka zdjatek i dalej w drogę.
kapliczka słupowa w okolicach wsi Woroszyły © dater

Koło Wólki Ratowieckiej zaczyna kropić. Prognoza zaczyna się spełniać. Przed samymi pierekałami zaczyna się już ulewa. Pędzę w deszczu ostatnie kilometry. Docieram do domu w całkiem niezłym stanie 
Trasa wzdłuż torów do Białego jest całkiem fajną alternatywą dla standardowej szosowej.
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 56.02km
  • Teren 46.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 823kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

po Mazurach

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 1

Po piątkowej wycieczce na Mazury przyszła kolej się trochę pokręcić po krainie wielkich jezior. Plan jakiś tam miałem, ale ostatecznie wyszedł sponton. Jedynym celem moim było przejechać ponad 50 km, podjechać nad jeziorko Majcz, przepiękne i chyba najbardziej przejrzyste jakie kiedykolwiek widziałem w Polsce. Dalej się zobaczy. A wyszło:
Trasa: Zełwągi-jez. Majcz- Krutyń-Zgon (dookoła jez. Mokre)-Cierzpiety-Dobry Lasek-Lipowo-Inulec-Zełwągi.
Oczywiście że przepiękne tereny, krajobrazy i ścieżki przekonywać nikogo nie musze. Do tego dzikie. Po drodze nad Majcz na piaszczystej leniej drodze zauważyłem ślady. Wydaje się że kota i to dużego. Od razu przypomniałem sobie panikę wywołaną „puma” czy też innym dzikim dużym kotem. Powiem szczerze, ze rozglądałem się troche dookoła. Zdjęcie nie oddaje wielkości śladów, jakoś nei pomyślałem żeby połozyć coś dla porównania skali. Ale ślad stopy miał dobre kilka centymetrów długości, tak (patrząc teraz na miarkę) ok. ośmiu.
ślady dużego kota? © dater

Dojechałem do jeziora, ale jakoś drogi nad samą wodę i odpowiedniego zejścia nie znalazłem. Nie dane mi więc było popatrzeć na cudnie kryształową, przejrzystą wodę. Pojechałem więc dalej na południe. Trafiłem do miejscowości Krutyń. Przeciąłem sławną spływną rzekę Krutynię, która wygląda trochę jak kajakowa autostrada, tak zapchana.
pzrekraczam Krytynię © dater

Dalej lecę piękną ścieżką wzdłuż jeziora Mokre, aż do miejscowości Zgon. Tam przekraczam przesmyk pomiędzy jeziorami i kieruję się znów wzdłuż brzegu jeziora, tym razem na północ.
jezioro Mokre © dater

Przejeżdżam przez miejscowość Cierzpięty, dalej Dobry Lasek, Lipowo do Inulca. Okrążam jezioro Inulec od północy i zawijam powrotem do bazy, do Zełwąg.
jezioro Inulec © dater



  • DST 160.71km
  • Teren 36.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 22.37km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2624kcal
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Mazury

Piątek, 21 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 0

Trasa: CB-Jasionówka-Goniądz-Osowiec-Szczuczyn-Biała Piska-Pisz-Ruciane Nida-Ukta-Zełwągi.
Pomysł na piątkową trasę zrodził się w poprzednim tygodniu podczas wycieczki na Serwy. Moja druga połowa wierząc (albo właśnie nie wierząc) w moje siły i zaparcie zaproponowała abym wyruszył za moimi dziewczynami na Mazury rowerem. One pojadą samochodem, a ja mam popedałować. Oczywiście chęci jak najbardziej były, kwestia tylko ułożenia sobie roboty tak, żeby można było w piątek się wyrwać. No i udało się. Dziewczyny w czwartek się zapakowały przy mojej małej pomocy i ruszyły. Ja na rower w piątek rano i za nimi.
Trasę sobie wyznaczyłem jak najkrótszą, przynajmniej w założeniach. Część jej znałem z poprzedniego wypadu na Mazury, na Śniardwy. Wiedziałem, że od Szczuczyna będzie praktycznie tylko szosa. Nie znałem w zasadzie tylko drogi Jasionówka-Goniądz.
Wyruszyłem 7.25 rano. Trochę później od planu, ale jakoś ciężko było wstawać. Pierwszy odcinek to znane trasy. Skracam tylko drogę do ósemki przez Wojtachy. Tędy jeszcze nie jechałem… no i trasa mnie pokonała. Stromy, długi piaskowy podjazd i musiałem rower prowadzić.
początek - pola w okolicach wsi Wojtachy © dater

Przekraczam ósemkę, jadę na Jasionówkę, później szutrami i polnymi drogami na Goniądz. Ścieżka bardzo ciekawa, prawdziwe cross country :)
"droga" na Goniądz :) prawdzie cross country © dater

W Goniądzu robię pierwszą dłuższą przerwę. Wcinam batonika, odpoczywam, melduję się telefonicznie z trasy do żony.
Goniądz zdobyty © dater

Dalej z Goniądza na Osowiec. Tam nie mogę sobie odmówić zboczenia z trasy. Ile razy tamtędy przejeżdżałem, nigdy jakoś nie było czasu zagłębić się w las, pooglądać umocnienia twierdzy. Zjeżdżam z trasy w prawo, tam mama bardzo blisko pokazuje w lesie bunkry i stanowiska baterii. Przedzieram się przez las wąską ścieżką. Jest stromo, piasek i korzenie. Ciężkie podjazdy, musze zrzucić na najbardziej miękkie przełożenie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak kręciłem.
Osowiec - pozostałości bunkrów © dater

Dalej z Osowca znaną z wyprawy na Śniardwy trasą ma Szczuczyn. Robię tylko małą modyfikację koło Białaszewa, żeby ominąć tragiczny bruk, który dał się nam wyznaki w czasie tamtej wycieczki. Wychodzi całkiem nieźle, alternatywą jest całkiem niezły asfalt. Odległościowo wychodzi do Szczuczyna praktycznie na to samo.
Szczuczyn - połowa drogi za mną © dater

W Szczuczynie następny mały postój. Dokupuję izotonika i wcinam słodką bułkę. Niestety sklep nie oferuje mi nic więcej. Dalej lecę znaną trasą do Białej Piskiej i dalej do Pisza. W Piszu robię już dłuższy odpoczynek, trzeba wreszcie coś wszamać. Na wlocie znajduję jakiś kebab. Niestety okazuje się że wpadam na posiłek trzeciej kategorii, a może nawet poza kategorią. Kebab jest wstrętny. Za mieso robi coś co mi przypomina pieczoną parówkę. Szczerze nie polecam, brrr… No ale cóż, człowiek głodny, zeżre wszystko. Piwko pomaga mi go przełknąć :) Wiem, wiem, nie powinienem… ale tak mnie ssało :P Wyruszam na Ruciane. Najbardziej zatłoczony odcinek trasy, najprostszy i chyba najlepszy. Szybko pokonuję trasę. Średnia znacznie mi się podwyższa. Dalej już tylko Ukta. Mały odpoczynek nad rzeczką, zimna woda działa orzeźwiająco. Skręcam na Mikołajki i po kilku kilometrach kierunkowskaz: Zełwągi 4 km. Uff, dałem radę :D Te ostatnie kilometry to niezła szutrówka, na końcu kilometr bruku i podjeżdżam pod bramkę. Oliwka wita mnie jak zwykle entuzjastycznie: „Mój tatuś, tatuś, plyjechał lowelkiem!!!”. Reszta z domowników i tubylców jakoś nie może uwierzyć, że pokonałem ten dystans: „… pewnie załadowałeś się na tira…”. Jakbym to robił dla kogoś i na pokaz, a nie dla siebie :P
mój cel - zdobyty © dater




  • DST 166.84km
  • Teren 111.08km
  • Czas 07:37
  • VAVG 21.90km/h
  • VMAX 44.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2597kcal
  • Podjazdy 518m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Serwy i z powrotem

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 2

Od dawna planowałem dokonanie pierwszego wpisu w kategorii pow. 100 km, ale jakoś do tej pory się nie udało. Najdłuższa wycieczka czerwca (98km) była na razie moim najlepszym wynikiem.
Nadarzyła się wreszcie weekendowa okazja :) Początkowy plan był prosty: wyskoczyć w sobotę nad wodę. Augustów dość blisko od nas, więc całą rodzinką wybieramy się nad jezioro. Zaraz, zaraz… a dlaczego by tego nie zrobić rowerem? No właśnie… jak pomyślałem tak zaplanowałem. Z Czarnej najlepiej nie tłuc się ósemką na Augustów, tylko przez Sokółkę, Dąbrowę Białostocką i Lipsk zaliczyć jeziora od strony wschodniej. Omija się zapchaną trasę, unika tirów itd. Poza tym kilometrowo to samo praktycznie wychodzi. Rowerkiem jeszcze bardziej można to skrócić biorąc trasę po zachodniej stronie. A więc plan prosty: rodzinka jedzie samochodem na Serwy, ja rowerkiem podganiam na skróty bezdrożami. Na samochodzie na wszelki wypadek bagażnik, bo czy starczy sił na powrót?
Mój plan spodobał się dodatkowo chłopakom z teamu, więc pojadę nie solo, a w teambike-owej grupie. Umawiamy się 7.30 rano w Czarnej. Oczywiście spóźnienie jest jak zwykle, szczególnie że Adam balował do czwartej. Zadaję sobie pytanie, czy da radę? A więc w Czarnej zjawia się Czarek z Adamem. Wyruszamy w trójkę 8:07.
Plan trasy: CB-Machnacz-Rozedranka-Lebiedzin-Trzcianka-Sadowo-Suchodolina-Nowa Wieś-Kamienna-Jastrzębna-Sucha Rzeczka-Serwy.
Pogoda ładna, choć jeszcze nie za ciepło. Adam na swoim uniwersalnym KTMie na 28 popieprza aż miło. Czarek na twardym Specialu bez amorków. Trochę mu ciężko idzie na nierównych szutrach.
na Serwy - Czarek na zjeździe © dater

Pierwszy dłuższy postój na batonika i pogaduszki z żonami robimy w Sadownym.
postój w Sadownym © dater

Robi się cieplej, można zdjąć długie rękawy. Przeskakujemy drogi, najpierw Sokółka-Korycin, później Dąbrowa-Suchowola.
w drodze na Serwy © dater

Dojeżdżamy do szosy Lipsk-Augustów. Tu się rozdzielamy. Chłopaki rodzinki mają w Augustowie, tam się umówili. A więc dalsza droga na Serwy już solo.
Po drodze przekraczam kanał augustowski.
przekraczam kanał augustowski © dater

Po godzinie 12 docieram wreszcie na Serwy. Tam już rodzinka czeka. Ładuję się do jeziora. Zimna woda działa łagodząco na zmęczone mięśnie. Mięsko z grilla wypełnia brzuszek. Ach jak przyjemnie :) Czuję się naprawdę dobrze, więc podejmuję decyzję że jadę i bagażnik rowerowy jednak dziś się do niczego nie przyda.
15.30 czas wyruszać w drogę powrotną. Początek idzie świetnie. Jadąc sam narzucam sobie tempo, nie za duże ale gwarantujące odpowiednie rozłożenie sił do końca. Z chłopakami zawsze tempo jest szarpane. Na kole siedzi mi Czarek, a Adam z przodu wyrywa, więc zawsze człowiek dociska. Solo kręcę delikatnie, na miękkich przełożeniach. Utrzymuję średnią ok. 25 km/h. Przekraczam szosę Lipsk-Augustów, tu rozstałem się z chłopakami.
szosa Lipsk-Augustów © dater

Przekraczam most na Biebrzy, dookoła piękne mokradła. Robię tam krótki odpoczynek na uzupełnienie płynów i zrobienie zdjątek.
mokradła Biebrzy © dater

Dalej idzie coraz ciężej. Nogi robią się drewniane. Każdy podjazd to redukcja na bardzo miękkie przełożenia. Mijam Nową Kamienną i opuszczony, zapewnie pamiętający czasy carskie budynek stacji kolejowej. Swoją drogą carska Rosja to miała gest, wybudować taką stację na całkowitym bezludziu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że kiedyś tętniło tu życie i była to miejscowość zasługująca na „taką” stację kolejową.
opuszczona stacja kolejowa w Kamiennej © dater

Jadę dalej, odliczam kilometry. Coraz ciężej, dupa ciąży, nogi sztywnieją. Cały czas mam wiarę że dojadę. Zatrzymuję się przy kościele w Majewie Kościelnym. Bardzo ciekawa budowla z kamienia w stylu neogotyckim. Jak patrzę na wysoka wieżę to dziwię się jak tam te wielkie kamienie powędrowały. Dziwiąc się robię następny dłuższy postój na wrąbanie batona i podtrzymanie wiary 
kamienny kościół w Majewie © dater

Dalej już całkiem znajome trasy. Przekraczam szosę w Trzciance. Do Rozedranki lasem i szutrem cały czas.
na tym piachu Czarek zaliczył pierwszą w historii glebę w espedach © dater

... rowerzysty cień © dater

Po 20-stej docieram wreszcie do Czarnej. Zmachany, zmęczony, ale szczęśliwy że udało się pokonać tą trasę. Nowy rekord długości wycieczki osiągnięty. Mogę wreszcie wypełnić kategorię >100 km, która była dotąd pusta :)
podsumowanie wycieczki na Serwy © dater