Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

w Polskę

Dystans całkowity:6910.82 km (w terenie 2562.08 km; 37.07%)
Czas w ruchu:288:56
Średnia prędkość:23.92 km/h
Maksymalna prędkość:66.20 km/h
Suma podjazdów:43164 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:178 (90 %)
Suma kalorii:170260 kcal
Liczba aktywności:116
Średnio na aktywność:59.58 km i 2h 29m
Więcej statystyk

Nad Polańczykiem - technika zjazdu

Poniedziałek, 8 lipca 2013 · dodano: 10.09.2013 | Komentarze 2

W poniedziałkowy wieczór mam plan skorzystania z możliwości ćwiczenia techniki w trudniejszych niż zwykle warunkach. Jadę nad Polańczyk, żeby znaleźć jakiś ciekawy podjazd/zjazd. Udaje mi się na taki dość niedaleko trafić. Zjeżdżam na maksa, tak żeby pokonywać go w następnych rundach jak najszybciej i bez błędów. Wjeżdżam spokojnie, technicznie, bez napinki na najkrótszy czas, próbuję po prostu robić to jak najlepiej.
Na zjeździe najpierw jest trochę lasu, lekki zakręt w lewo, kawałek łąką, szybko. Dalej hamowanie, przewężenie, błoto, korzenie, uskok w dół za którym ostro w lewo, przyśpieszenie, kawałek prostej i znów ostro w lewo na błocie na dohamowaniu, tak że wyrzuca mnie początkowo na drzewo po prawej stronie. Zaraz trzeba się złożyć do ciasnego zakrętu w prawo za drzewem i ostro w dół po wymytej, kamienistej ścieżce. Przewężenie między drzewami, wyrównanie i hamowanie na polu... koniec. 350 metrów toru testowego do ćwiczeń :)
Początkowo trudności i strach na pierwszym przewężeniu i korzeniach. Nie utrzymałem też się na ścieżce w błocie przy drzewie. Ze dwa, trzy wypięcia na uślizgach były i przyładowania w drzewo :) Dalszy zjazd po wymytych też nie był początkowo prosty. Czas pierwszego zjazdu 1:04. Podjazdy spokojnie i technicznie, ucząc się balansu, równowagi, wybierania właściwej drogi w trudnym terenie. Następne zjazdy coraz szybciej, pewniej, bez błędów. Zchodzę poniżej minuty, później poniżej 50 sekund :D W którymś momencie straciłem rachubę ile razy zjechałem, planowałem 10. Wyszło na Garminie, że było 9. Ostatni w czasie 47,6 sekundy :)))
No i teraz wiadomo skąd u mnie poprawa techniki zjazdu w terenie i lepsze odczucia co do tej kwestii na zawodach. Naprawdę po kilku takich treningach jest progres! Jutro jadę w las na jakąś rundę XC, bo wspomnienie tego dnia w Bieszczadach mnie jara! :D
Nad Polańczykiem © dater

Jadę w las © dater

Techniczny kawałek © dater

Na podjeżdzie © dater

Zjazd, jest dynamika © dater

Wieczorny jeździec © dater

Po tych zjazdo-podjazdach nie zjeżdżam jeszcze na sam dół, ale zaliczam pobliską łysa górkę, żeby cyknąć wieczorną fotkę. To był piękny wieczór.
Nad Polańczykiem © dater

Zachwyt tą chwilą © dater

Na rozjazd zjeżdżam już na dół, robię lekko kilka kilometrów drogą wzdłuż jeziora na południe. Droga ma upamiętnionych swoich budowniczych :)
Przy drodze © dater

Na koniec przed Polańczykiem 9% podjazdu :D
Podjazd przed Polańczykiem © dater


  • DST 17.02km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 17.02km/h
  • VMAX 53.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 165 ( 86%)
  • HRavg 122 ( 63%)
  • Kalorie 385kcal
  • Podjazdy 337m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polańczyk - Solina

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 09.09.2013 | Komentarze 0

Zaległe wpisy z urlopu w Bieszczadach czas zacząć :)
Znalazłem się z rodzinką w Polańczyku nad Jeziorem Solińskim. Roweru też zabraknąć nie mogło. Wziąłem tylko Kubka, choć później żałowałem że Onixa tu ze mną też nie było. Piękne tereny są do jeżdżenia w tych naszych Bieszczadach :)
W niedzielę wieczorem rozjazd i poznanie najbliższej okolicy. Lekko, rekreacyjnie, rozpoznawczo do Soliny na zaporę. Bardzo fajna leśna ścieżka jest wzdłuż drogi z Polańczyka na Solinę. Podjazdy, zjazdy, ciasne zakręty, było się gdzie pobawić, momentami było szybko, momentami ciężko.

Nad Polańczykiem © dater

Solina w dole © dater

Na leśnym trakcie © dater

W kierunku na Solinę © dater

Zalew i zapora © dater

Słońce zachodzi © dater

Ptaq podziwia naturę :) © dater

Po drugiej stronie © dater

Jest pięknie :) © dater

Powrót © dater

Podjazd © dater

Powrót asfaltem © dater

W kierunku na Polańczyk © dater



  • DST 39.80km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 22.32km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 120 ( 62%)
  • Kalorie 578kcal
  • Podjazdy 236m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 3, Waszeta - Ostróda

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Dzień trzeci to krótki odcinek do Ostródy. Niewiele osób ma chęć dziś na kręcenie, więc dodatkowo się napływamy :)
Do Ostródy jedziemy przez Wigwald i Ostrowin. Trochę lasu, trochę pół, początkowo też asfaltu.
Poranny start © dater

Olsztynek, przejeżdżamy nad S7 © dater

W trasie, okolice Tolejny © dater

Mało nas trzeciego dnia © dater

Pogoda i samopoczucie dopisuje © dater

Przystanek w miejscowości Ostrowin © dater

Dojeżdżamy do Ostródy © dater

W Ostródzie pozostaje nam już tylko załadunek rowerów i przebieranie się. Ładujemy się do autokaru i jedziemy do miejscowości Miłomłyn. Tam na przystani wsiadamy na statek wycieczkowy i płyniemy kanałem Osródzko – Elbląskim z powrotem do Ostródy. Taki miły, odpoczynkowy akcent na koniec memoriału :)
W Ostródzie © dater

Oczekiwanie w Ostródzie © dater

Ładujemy się do autokaru © dater

Czekamy na statek © dater

Nasz transport płynie © dater

Załadunek wycieczki © dater

Płyniemy © dater

Stoimy na śluzie © dater

Na statku © dater

Kanał Ostódzko - Elbląski © dater

Z racji czasu relacja bardzo krótka i ogólnikowa. Ale chyba więcej niż pisane słowa mówią zdjęcia. Było fajnie, pogoda dopisała. Frekwencja z roku na rok coraz większa, coraz trudniej to organizacyjnie ogarniać. Więcej już chyba nie damy rady :)
Wyszło razem w ciągu tych trzech dni (dla tych co oczywiście je zaliczyli) ponad 180 km. Były to wspólne kilometry po nowych, nieznanych drogach. Do tego trochę zwiedzania, ciekawych miejsc. Niektórzy po raz pierwszy byli na Grunwaldzie. Ja osobiście pierwszy raz płynąłem kanałem O-E. Co prawda nie tą najciekawszą częścią, z pochylniami. Ale kto wie, może w przyszłym roku :)


  • DST 92.70km
  • Teren 64.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 21.31km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 171 ( 89%)
  • HRavg 137 ( 71%)
  • Kalorie 1770kcal
  • Podjazdy 486m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 2, Waszeta - Grunwald - Nidzica - Waszeta

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Dzień drugi… to w zasadzie pierwszy :) Jest już cała ekipa. Wszyscy o dziwo są o czasie na porannej zbiórce. Oczywiście odprawa techniczna, pogadanka, plan dnia i punktualnie o 9-tej wyruszamy.
Plan dnia i główny cel – Grunwald!
Poranna zbiórka © dater

Ekipa się zbiera © dater

Odprawa techniczna być musi :) © dater

Najpierw krótki odcinek do Olsztynka, gdzie zatrzymujemy się pod zamkiem, żeby zrobić foty.
Olsztynek pod Zamkiem © dater

Olsztynek © dater

Wyjeżdżamy z Olsztynka © dater

Wyjeżdżamy z Olsztynka i przez Lichtajny bocznymi i leśnymi dróżkami kierujemy się na Stębark.
Na trasie © dater

Warmińskie drogi © dater

Gdzieś po drodze w lesie © dater

Odpoczynek po drodze © dater

Na kole :) © dater

W drodze na Grunwald © dater

W drodze na Grunwald © dater

Grupa dość znacznie się rozciągnęła na tych pierwszych kilometrach. Zbieramy się więc za Stębarkiem i czekamy na ogony, tak żeby grupą wjechać na Grunwald.
Jesteśmy już na polach Grunwaldu © dater

Tyły dojeżdzają © dater

Powoli się zbieramy © dater

Plan był z przewodnikiem pozwiedzać, posłuchać bitewnych opowieści. Niestety byliśmy mocno spóźnieni. Zbieranie tyłów po drodze trwało dłużej, niż przewidywałem. A więc odpoczywamy w cieniu, regenerujemy się, jedziemy sami na pole bitwy zrobić zdjęcia.
Zbiórka w cieniu © dater

Może choć na jedno zdjęcie wskoczę :) © dater

Piwko w cieniu © dater

Grunwald zdobyty! © dater

Pola Grunwaldu © dater

Przy makiecie © dater

Zdjęcie grupowe © dater

Na polach Grunwaldu © dater

Skracamy nasz pobyt na polu bitwy, żeby zdążyć na obiad zaplanowany na zamku w Nidzicy. Jedziemy przez Łodwigowo, Gardyny, Szkotowo. Grupa znów się mocno dzieli. Ale jedziemy spokojnie podziwiając warmińskie krajobrazy.
Zjeżdżamy z pola bitwy © dater

Pole bitwy za nami © dater

W drodze do Nidzicy © dater

Łapiemy drogę? © dater

Ekipa na kole © dater

Kamera łapie :) © dater

Ktoś ma parcie na szkło? © dater

To może drugie zdjęcie w ruchu? © dater

Przez łąki i pola © dater

Problemy techniczne © dater

Warmińskie jeziorka © dater

Na zamek w Nidzicy zajeżdżamy o dziwo o czasie. Słabsi uczestnicy na Grunwaldzie załadowali się na samochody i już tak bardzo nas nie opóźniali. Wszyscy spotykamy się na zamku, czekając na obiad na dziedzińcu.
Pod zamkiem © dater

Zamek w Nidzicy © dater

Obiad na zamku © dater

Obiad był dobry i duży © dater

Tutaj po obiedzie mamy plan na zwiedzanie i posłuchanie od przewodnika „krzyżackich” opowieści. Jest czas więc tym razem z tej możliwości korzystamy.
Zaczynamy zwiedzanie © dater

Niektórym się zwiedzać nie chciało :/ © dater

Na krużgankach © dater

W komnatach zamku © dater

Pod zamkiem w Nidzicy © dater

Przy zwiedzaniu obiad (duży!) nam się przetrawił. Ci co mają jeszcze chęć zbierają się pod zamkiem, żeby pokonać drogę powrotną do Waszety. Wracamy przez Orłowo, Likusy na Selwę. Tam wyjeżdżamy na krajówkę i już do Waszety asfaltem.
Leśne dróżki na Likusy © dater

W środku lasu :) © dater

Gdzieś w lesie © dater

Już na krajówce © dater

Zjeżdżamy do ośrodka © dater

Oczywiście wieczorem regeneracja, piweczko, ognisko. Było miło :)
Regeneracja po kilometrach :) © dater

Wieczorne ognisko © dater




  • DST 51.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 139 ( 72%)
  • Kalorie 867kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 1, Szczytno - Waszeta

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Czasami jest tak, że człowiek coś bardzo lubi. Ale to bardzo, bardzo. Tak jak ja pisać tego bloga :) A później nastaje taki czas, że… czasu nie ma na to, co się lubi. I taki Ciebie kac moralny rypie przez to, że nie możesz się zabrać do tego, co lubisz z powrotem. I mnie tak rypie już od miesiąca. Zaglądam od czasu do czasu na bloga, czytam ostatni wpis sprzed miesiąca i nie mogę się zabrać za nadrabianie. Czuję się winny, że zawalam. I czas się przyznać do tego :)
A jak już dochodzę do tego punktu, to trzeba się wreszcie wziąć w garść i zacząć nadrabiać.
Na pierwszy ogień trafia esej długi – doroczny memoriał rowerowy poświęcony pamięci Jarka R. Co roku się zbieramy, jedziemy gdzieś i kręcimy wspólnie kilometry. W tym roku padło na warmińskie ścieżki. Bazę mieliśmy koło Olsztynka w miejscowości Waszeta.
Dzień pierwszy, piątek. Przez nas zwany dniem „zero”. Oczywiście jakieś kilometry trzeba zrobić, więc niewielka grupka startowa spotyka się pod Szczytnem i jedziemy przez Jedwabno na Olsztynek. Reszta jedzie samochodami i zbiera się powoli pod wieczór w Waszecie.
Story zdjęciowa. Chrzest bojowy kamerki C+2. Zdjęć ponad tysiąc, tak z kiery jak i sztycy. Trochę na sztycy niewygodnie, noga zaczepia za kamerkę.
Z drogi wart zapamiętania i zaliczenia jest fajny singiel/scieżka rowerowa wzdłuż drogi od Jedwabna do miejscowości Dłużek. Miodzio :)

Zbiórka za Szczytnem © dater

Grupa "startowa" © dater

Jedziemy! © dater

Pierwszy przystanek © dater

Na trasie © dater

Ekipa kręci © dater

Dojeżdżamy do ośrodka © dater

Na mecie dnia pierwszego © dater

Napoje regeneracyjne © dater

... czas łyknąć © dater

Wieczorne grillowanie © dater



  • DST 61.67km
  • Teren 59.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 164 ( 85%)
  • Kalorie 1670kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Michałowo

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0

Już w czasie powrotu z rozgrzewki i ustawiania się na starcie wszyscy widzimy mega chmurę burzową za plecami, nadchodzącą z kierunku wschodniego. Oj, może być ciekawie :P
Na starcie © dater

Start, można powiedzieć jak zwykle, mi nie wychodzi :( Jestem trochę z tyłu, jeszcze zaraz po starcie gość przede mną się wypina i staje, ja za nim musze wyhamować, ominąć. Tracę od razu z dziesięć pozycji, jestem zepchnięty w lewo. Trafiam zamiast na drogę to na chodnik i żeby wrócić musze przyhamować i uważnie się włączyć do peletonu - znów tracę…
Od początku mocno, kilka kilometrów asfaltu. Kontroluję sytuację i jak to u mnie… nie umiem walczyć na tych pierwszych kilometrach. Jeszcze do tego uraz po Wasilkowie i tej kraksie, gdzie prawie straciłem sezon na asfalcie. Zostaje to w psychice.
Jest mocno, tętno na tych pierwszych kilometrach wskakuje na ponad 180 uderzeń. Zjazd do lasu, peleton się rozciąga, przyśpieszam w stosunku do zawodników, z którymi jechałem pierwsze kilometry. Na razie tłoczno, ale da się przeciskać do przodu. Popełniam na początku masę błędów. Obieram źle drogę, gdzieś się wypinam, podpieram. Ląduję kilka razy poza trasą, zaliczam niebezpieczny zjazd poboczem, po ukrytych w trawie dziurach (ledwo się ratuję), ze dwa razy leżę. Dawno już nie popełniłem tylu prostych błędów, jestem na siebie wściekły. Po jakiś 10-ciu kilometrach zaczyna grzmieć, robi się ciemno i nadchodzi pierwsza burza. Moczy nas, ale jeszcze nie jest tragicznie. Doganiam trochę Sprintu i przede wszystkim Bartka z Kambetu, z którym jadę do końca. Dla mnie to zawodnik, z którym jazda to prawdziwe wyzwanie. W tamtym roku nieosiągalny, w tym sezonie udaje się z nim jechać, ciągnąc nawzajem. Współpracujemy zgodnie aż do mety. Po dwudziestu minutach deszcz się uspokaja, w którymś momencie wychodzi nawet słońce.
Jedzie się cały czas dobrze. Kończy się limit błędów na ten maraton, zaczynam jechać równno i bez głupot. Doganiamy z Bartkiem następnych zawodników. Albo ich łykamy i uciekamy po jakimś czasie, albo się podłączają. Jedziemy grupą ok. 5-6 zawodników tasując się i współpracując na trasie.
Gdzieś w połowie dystansu znów się robi ciemno, grzmi, zrywa się wiatr… i deszcz uderza ze zdwojoną siłą. W takich warunkach jeszcze nie jechałem. Ściana deszczu, drogi zmieniają się w rwące potoki. Po drugim bufecie jest w wiosce podjazd szutrowy, wjeżdżamy… a na nas sunie całą szerokością fala wody i błota. Później na zjeździe pędzi z nami. Masakra…
Na trasie © dater

Robi się z tego ekstremalny maraton, drogi rozmakają, kałuże na całą szerokość, rwące potoki. Z temperatury ponad 30 stopni... robi się według Garmina 12 :P I tak już zostaje do końca. Do końca też jedziemy wspólnie z Bartkiem, razem wpadając na metę.
Z Bartkiem na mecie © dater

Było naprawdę dobrze © dater

Dojechałem © dater

Jestem zadowolony. Czuję, że było dobrze, mimo początkowych błędów i słabości. Ciężkie warunki i trasa nie zrobiły może dobrego wyniku, ale na pewno o to było tego dnia ciężko.
Błotna kąpiel zakończona :) © dater

No było bosko w tym błotku :) © dater

Patrzę na wynik © dater

Upaprany po pachiii :) © dater

Ostatecznie ląduję 42 Open i 10 w kategorii. Czas 2:56:26 daje mi 846 punktów, więc wynik w stosunku do zeszłego sezony bardzo dobry. Aczkolwiek do wyniku z Sokółki sporo zabrakło…


  • DST 7.72km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:27
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 176 ( 92%)
  • HRavg 143 ( 74%)
  • Kalorie 237kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka MK Olsztyn

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Z hotelu na rozgrzewkę na miejsce startu w Olsztynie. Znana już trasa, więc jedziemy lasem. No i zaliczamy na rozgrzewkę podjazd pod tor saneczkowy i kilka kilometrów trasy. Nogi coś ciężko kręcą po wczorajszym objeździe... :/



  • DST 65.54km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 22.60km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 164 ( 85%)
  • Kalorie 1674kcal
  • Podjazdy 931m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Olsztyn

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 1

Po objeździe dnia poprzedniego team w liczbie 8 osób (4 na maraton i 4 na półmaraton) stawia się na starcie na Stadionie Leśnym w Olsztynie. Rozgrzewka była… ale start opóźnił się o pół godziny i całe ciepełko wyparowało :/
Team przed startem © dater

Na starcie MK Olsztyn © dater


Przed startem © dater

Od początku jakoś ciężko mi się jechało. Brak mocy, świeżości. Objazd dnia poprzedniego nie wyszedł mi na dobre. Jestem jednak typem zawodnika, który musi przed startem odpocząć, być świeży. W Olsztynie tego nie było, jechało mi się po prostu źle, to nie był mój dzień. No i oczywiście jeszcze do tego trudna trasa, podjazdy które mnie wykańczały. Tor saneczkowy zgodnie z zapowiedziami i przewidywaniami już za trzecim razem pokonywany na młynku. Na czwartej rundzie myślałem że tam skonam. Jeszcze dziesięć metrów i musiałbym z buta go dawać. No ale ostatecznie udało się zaliczyć wszystkie podjazdy. Gdzieś tam na początku w tłoku i przy przepychaniu były jakieś wypięcia i kilka kroków z buta na mniejszych górkach. Ale ogólnie dałem radę, chociaż nogi ledwo dawały. Druga runda była już ciężka i zastanawiałem się jak ja jeszcze dwie następne przejadę. Naprawdę miałem poważny kryzys. Trzecią mi się już lepiej jechało, bo po prostu odpuściłem, a czwarta poszła z rozpędu.

Singlem do mety © dater


Zjazd na mecie © dater


Robię pierwsze kółko © dater


W lesie © dater



Runda druga © dater


Po czterech rundach nareszcie meta © dater

No i tak naprawdę to zjechany na metę wpadłem. Jak w Legionowie to był lajcik, to ta trasa dała mi niezły wycisk i naprawdę byłem skonany.
Padłem, to był naprawdę trudny wyścig © dater

Wynik taki sobie, nie do końca jestem zadowolony. Źle mi się jechało, być może trasa nie pod moją specyfikę i przyzwyczajenia.
Czas: 2:55:29
Open: 53/120, rating 79,3%
Elita Plus: 19/41, rating 82,9%
Trochę niedociągnięć organizacyjnych w Olsztynie było. Nie będę się rozpisywał, kto się kręci przy Kresowych ten wie. Najgorzej, że przez niejasne oznakowanie półmaratonu część zawodników pojechała mini, w tym nasz Radek. No i nie został sklasyfikowany, tym samym drużyna na krótkim dystansie także nie :(
Pudło zdobyła w swojej kategorii Olka :) W jej imieniu nagrodę odebrała Ala. Jej także się należy podium za te wszystkie zdjęcia, które nam maratończykom na kresowych cyka :D Z Olsztyna przywieźliśmy ich prawie 1000! Dziękujemy Alu, jesteś WIELKA!
Ala odbiera nagrodę :) © dater

Jakby kto chciał obejrzeć pełną galerię z Kresowego w Olsztynie (oczywiście zdjęcia wybrane BLU Team Refleks) tu jest link.



  • DST 29.30km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 731kcal
  • Podjazdy 385m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

objazd trasy MK Olsztyn

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Prawie dwa tygodnie zaległości we wpisach na BS :P Życie na wysokich obrotach :D I nie chodzi tylko o wysoką kadencję i pokonywane kilometry… bynajmniej :)
Więc żeby nadrobić to krótko. Maraton Kresowy w Olsztynie. Wybieramy się dzień wcześniej, w sobotę z noclegiem. W Białym ładnie, po drodze leje, w Olsztynie pochmurno. Po 17-stej jesteśmy w siodłach i jedziemy do lasu miejskiego na objazd trasy maratonu. Jest nas trzech: Ja, Sasza i Radek. Docieramy do Stadionu Leśnego gdzie będzie start/meta.
Stadion leśny w Olsztynie © dater

Mam tracka GPS więc jedziemy po nawigacji. Oznakowania jeszcze nie ma. Trasa od razu pokazuje, że jutro będzie ciężko. Początek jeszcze w miarę prosty i szybki, ale szybko zaczynają się techniczne single, podjazdy, interwałowe sztywne, krótkie górki.
Na singlu © dater


Jeden ze zjazdów © dater

Mimo jechania po tracku tyle jest ścieżek w lesie, że cały czas jedziemy „różnie”, zaliczając i mijając się z trasą. Pierwszego kółka nie robimy całego, bo trasa jest ósemką i nie robimy całej.
Oczywiście mając ostatnio wiele szczęścia zaliczam glebę… a w zasadzie mostek :) Pod koniec trasy jest drewniany mostek przez Łynę. Na środku jest lekko łamany w lewo. Zjeżdżając z góry wpadam jako pierwszy na niego dość szybko, po kilku metrach ten lekki zakręt… i oba koła tracą przyczepność. Kładę się na lewą stronę, rower leci na barierki, ja także na przeciwległe. Obcieram się i obijam dość boleśnie. Padał deszcz, deski mokre, pokryte takim „drzewnym śluzem”, zero przyczepności. Staję na nogi i w butach się slizgam… cholera :/ Na szczęście nic złego mi ani dla sprzętu się nie dzieje. Ale dupa i bark boli :(
Sznyty na mostku po poślizgu © dater

Jedziemy dalej i po skróconej rundzie jedziemy jeszcze raz, tym razem prawidłowo. Na koniec trafiamy na „wisienkę na torcie”, czyli podjazd pod tor saneczkowy. Budzi respekt :)
Podjazd na torze saneczkowym © dater

Nie jest może bardzo stromy, pokonujemy go na średnich przełożeniach, ale długość i te przewyższenie robi prawdziwe wrażenie. Wieczorem daję raport na stronie MK w temacie trasy, jej trudności i tego podjazdu. Jest dyskusja za którym razem będziemy już go pokonywać na młynku :)
Ścieżka nad jeziorem © dater

Jest jeszcze jedna techniczna przeszkoda na trasie: kamienisty przejazd przez mały strumyczek. Uczymy się go przeskakiwać kilka razy. Nie jest to proste, potrzeba tutaj konsekwencji i trzeba się pozbyć strachu.
Przejazd przez strumyk po kamieniach © dater

W ten sposób zaliczamy trasę maratonu, która okazuje się być nad zwyczaj ciężka, trudna technicznie i nietypowa jak na Maratony Kresowe. Oj będzie niezła jazda dnia następnego! Przedsmak wyzwania już znamy :)
Niestety ten objazd można podsumować tak, że zepsuł mi start dnia następnego :/



  • DST 10.70km
  • Teren 9.50km
  • Czas 00:29
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 35.50km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 173 ( 88%)
  • HRavg 153 ( 78%)
  • Kalorie 218kcal
  • Podjazdy 20m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozjazd Mazovia Legionowo

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 0

Lekkie kręcenie z chłopakami ze Sprintu przez maratonem.