Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

BLU Team Refleks

Dystans całkowity:8595.38 km (w terenie 3895.61 km; 45.32%)
Czas w ruchu:351:54
Średnia prędkość:24.43 km/h
Maksymalna prędkość:79.20 km/h
Suma podjazdów:70840 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:220464 kcal
Liczba aktywności:148
Średnio na aktywność:58.08 km i 2h 22m
Więcej statystyk

MK Drohiczyn - rozgrzewka

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Kresowy w Drohiczynie - nowa miejscówka w tym roku. Wielka zagadka. Niby ma być płasko, ale nadburzańskie skarpy mogą dać nam w kość - wiemy to po zeszłorocznym Mielniku. Trasa to cztery pętle, na każdej kilka mocnych sztywnych podjazdów w samym Drohiczynie na Górę Zamkową, jeden trochę karkołomny, terenowy zjazd z tejże góry.
I będzie gorąco. Zajeżdżamy jest jeszcze pochmurnie, aczkolwiek parno. Później wychodzi słońce i robi się ponad 30 stopni. Krótka rozgrzewka, obadanie tego zjazdu, kawałek trasy w lesie (sikustop :P) i jeden dłuższy podjazd, końcówka do mety.
Poszukiwany... Gerard :P © dater

Przygotowania © dater

Zbieramy się przy mecie © dater


  • DST 58.22km
  • Teren 54.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 26.46km/h
  • VMAX 59.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 184 ( 96%)
  • HRavg 170 ( 89%)
  • Kalorie 1501kcal
  • Podjazdy 433m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Drohiczyn

Sobota, 22 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Na starcie ustawiam się w pierwszy sektorze, jestem wyczytany :) Idzie to sprawnie, chociaż przeciskać się trzeba. Słońce zaczyna przygrzewać i już wiadomo, że będzie ciężko. Start punktualnie o 11.
Start maratonu © dater

Peleton rusza © dater

Wiraż na starcie © dater

Jak zwykle nie jestem na pierwszych metrach ustawiony najlepiej. Gdzieś trochę z tyłu, jadę asekuracyjnie. Dopiero jak się przerzedza cisnę do przodu. Już na pierwszym kółku ustawia się grupa, z którą jadę praktycznie cały maraton. Ciśniemy razem zgodnie, robiąc zmiany i łykając słabszych zawodników. Jest Groszek ze Sprintu, Marcin z Bliskiej i kilku innych znanych gości, z którymi z reguły podobnie na maratonach jeżdżę.
Pierwsze kółko - Grochu strzela :P © dater

Pierwsze kółko nie najgorzej. Ciągnę grupę dość długo, trochę się to odbija później na mojej dyspozycji tego dnia. Podjazdy w swoim tempie, nie jest najgorzej, chociaż nie rewelacyjnie. Dłużą się strasznie, chłopaki licytują się na tętno :P
Na podjeździe licytacja, zawodnik z boku: 174 © dater

Cisnę mocno © dater

Ja rzucam: 186... odpowiedź: mutant! © dater

Kryzys łapie mnie na trzecim kółku. Kilku do nas odpada, kilku doganiamy, ale jedzie się coraz ciężej. Raczej zaczynam się na kole wozić. Do tego upał i duchota coraz większa.
Koniec podjazdu pod metą © dater

Zakręt i meta © dater

Mocno ciągnę © dater

Czwarte kółko trochę odżywam, wiem że już blisko końca, będzie nie najgorzej. Cisnę mocniej.
Na zakręcie, za chwilę podjazd © dater

Na ostatnim podjeździe przed metą grupa się rwie, każdy jedzie dla siebie. Groszek mnie urywa, ja urywam Marcina. Rozciąga nam się grupa i każdy na metę wjeżdża sam.
Na mecie, wjeżdżam sam © dater

I po maratonie © dater

Omawianie trasy i startu © dater

Dobrze było! :) © dater

Może nie było rewelacyjnie, szczególnie druga połowa. Gdzieś zabrakło mi siły, za bardzo się wypompowałem na początku, pojechałem bez rezerwy. Trzeba jednak równiej rozkładać siły, szczególnie w takich warunkach pogodowych jak były w Drohiczynie.
Nagrody w Drohiczynie... nietypowe :D © dater

Dekoracja Kobiety Open © dater

Dekoracja Mężczyźni Open © dater

Wynik nie najgorszy: 36/107 Open, 15/36 w kategorii Open. Zdobycz punktowa znaczna, znów przekroczyłem magiczne 900 punktów – tym razem 915 :D O dziesiąte punktu mniej niż w rekordowym starcie w Sokółce. No więc mogę być zadowolony :)


  • DST 39.80km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 22.32km/h
  • VMAX 53.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 167 ( 87%)
  • HRavg 120 ( 62%)
  • Kalorie 578kcal
  • Podjazdy 236m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 3, Waszeta - Ostróda

Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Dzień trzeci to krótki odcinek do Ostródy. Niewiele osób ma chęć dziś na kręcenie, więc dodatkowo się napływamy :)
Do Ostródy jedziemy przez Wigwald i Ostrowin. Trochę lasu, trochę pół, początkowo też asfaltu.
Poranny start © dater

Olsztynek, przejeżdżamy nad S7 © dater

W trasie, okolice Tolejny © dater

Mało nas trzeciego dnia © dater

Pogoda i samopoczucie dopisuje © dater

Przystanek w miejscowości Ostrowin © dater

Dojeżdżamy do Ostródy © dater

W Ostródzie pozostaje nam już tylko załadunek rowerów i przebieranie się. Ładujemy się do autokaru i jedziemy do miejscowości Miłomłyn. Tam na przystani wsiadamy na statek wycieczkowy i płyniemy kanałem Osródzko – Elbląskim z powrotem do Ostródy. Taki miły, odpoczynkowy akcent na koniec memoriału :)
W Ostródzie © dater

Oczekiwanie w Ostródzie © dater

Ładujemy się do autokaru © dater

Czekamy na statek © dater

Nasz transport płynie © dater

Załadunek wycieczki © dater

Płyniemy © dater

Stoimy na śluzie © dater

Na statku © dater

Kanał Ostódzko - Elbląski © dater

Z racji czasu relacja bardzo krótka i ogólnikowa. Ale chyba więcej niż pisane słowa mówią zdjęcia. Było fajnie, pogoda dopisała. Frekwencja z roku na rok coraz większa, coraz trudniej to organizacyjnie ogarniać. Więcej już chyba nie damy rady :)
Wyszło razem w ciągu tych trzech dni (dla tych co oczywiście je zaliczyli) ponad 180 km. Były to wspólne kilometry po nowych, nieznanych drogach. Do tego trochę zwiedzania, ciekawych miejsc. Niektórzy po raz pierwszy byli na Grunwaldzie. Ja osobiście pierwszy raz płynąłem kanałem O-E. Co prawda nie tą najciekawszą częścią, z pochylniami. Ale kto wie, może w przyszłym roku :)


  • DST 92.70km
  • Teren 64.00km
  • Czas 04:21
  • VAVG 21.31km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 171 ( 89%)
  • HRavg 137 ( 71%)
  • Kalorie 1770kcal
  • Podjazdy 486m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 2, Waszeta - Grunwald - Nidzica - Waszeta

Sobota, 15 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Dzień drugi… to w zasadzie pierwszy :) Jest już cała ekipa. Wszyscy o dziwo są o czasie na porannej zbiórce. Oczywiście odprawa techniczna, pogadanka, plan dnia i punktualnie o 9-tej wyruszamy.
Plan dnia i główny cel – Grunwald!
Poranna zbiórka © dater

Ekipa się zbiera © dater

Odprawa techniczna być musi :) © dater

Najpierw krótki odcinek do Olsztynka, gdzie zatrzymujemy się pod zamkiem, żeby zrobić foty.
Olsztynek pod Zamkiem © dater

Olsztynek © dater

Wyjeżdżamy z Olsztynka © dater

Wyjeżdżamy z Olsztynka i przez Lichtajny bocznymi i leśnymi dróżkami kierujemy się na Stębark.
Na trasie © dater

Warmińskie drogi © dater

Gdzieś po drodze w lesie © dater

Odpoczynek po drodze © dater

Na kole :) © dater

W drodze na Grunwald © dater

W drodze na Grunwald © dater

Grupa dość znacznie się rozciągnęła na tych pierwszych kilometrach. Zbieramy się więc za Stębarkiem i czekamy na ogony, tak żeby grupą wjechać na Grunwald.
Jesteśmy już na polach Grunwaldu © dater

Tyły dojeżdzają © dater

Powoli się zbieramy © dater

Plan był z przewodnikiem pozwiedzać, posłuchać bitewnych opowieści. Niestety byliśmy mocno spóźnieni. Zbieranie tyłów po drodze trwało dłużej, niż przewidywałem. A więc odpoczywamy w cieniu, regenerujemy się, jedziemy sami na pole bitwy zrobić zdjęcia.
Zbiórka w cieniu © dater

Może choć na jedno zdjęcie wskoczę :) © dater

Piwko w cieniu © dater

Grunwald zdobyty! © dater

Pola Grunwaldu © dater

Przy makiecie © dater

Zdjęcie grupowe © dater

Na polach Grunwaldu © dater

Skracamy nasz pobyt na polu bitwy, żeby zdążyć na obiad zaplanowany na zamku w Nidzicy. Jedziemy przez Łodwigowo, Gardyny, Szkotowo. Grupa znów się mocno dzieli. Ale jedziemy spokojnie podziwiając warmińskie krajobrazy.
Zjeżdżamy z pola bitwy © dater

Pole bitwy za nami © dater

W drodze do Nidzicy © dater

Łapiemy drogę? © dater

Ekipa na kole © dater

Kamera łapie :) © dater

Ktoś ma parcie na szkło? © dater

To może drugie zdjęcie w ruchu? © dater

Przez łąki i pola © dater

Problemy techniczne © dater

Warmińskie jeziorka © dater

Na zamek w Nidzicy zajeżdżamy o dziwo o czasie. Słabsi uczestnicy na Grunwaldzie załadowali się na samochody i już tak bardzo nas nie opóźniali. Wszyscy spotykamy się na zamku, czekając na obiad na dziedzińcu.
Pod zamkiem © dater

Zamek w Nidzicy © dater

Obiad na zamku © dater

Obiad był dobry i duży © dater

Tutaj po obiedzie mamy plan na zwiedzanie i posłuchanie od przewodnika „krzyżackich” opowieści. Jest czas więc tym razem z tej możliwości korzystamy.
Zaczynamy zwiedzanie © dater

Niektórym się zwiedzać nie chciało :/ © dater

Na krużgankach © dater

W komnatach zamku © dater

Pod zamkiem w Nidzicy © dater

Przy zwiedzaniu obiad (duży!) nam się przetrawił. Ci co mają jeszcze chęć zbierają się pod zamkiem, żeby pokonać drogę powrotną do Waszety. Wracamy przez Orłowo, Likusy na Selwę. Tam wyjeżdżamy na krajówkę i już do Waszety asfaltem.
Leśne dróżki na Likusy © dater

W środku lasu :) © dater

Gdzieś w lesie © dater

Już na krajówce © dater

Zjeżdżamy do ośrodka © dater

Oczywiście wieczorem regeneracja, piweczko, ognisko. Było miło :)
Regeneracja po kilometrach :) © dater

Wieczorne ognisko © dater




  • DST 51.60km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 139 ( 72%)
  • Kalorie 867kcal
  • Podjazdy 286m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał 2013, dzień 1, Szczytno - Waszeta

Piątek, 14 czerwca 2013 · dodano: 03.08.2013 | Komentarze 0

Czasami jest tak, że człowiek coś bardzo lubi. Ale to bardzo, bardzo. Tak jak ja pisać tego bloga :) A później nastaje taki czas, że… czasu nie ma na to, co się lubi. I taki Ciebie kac moralny rypie przez to, że nie możesz się zabrać do tego, co lubisz z powrotem. I mnie tak rypie już od miesiąca. Zaglądam od czasu do czasu na bloga, czytam ostatni wpis sprzed miesiąca i nie mogę się zabrać za nadrabianie. Czuję się winny, że zawalam. I czas się przyznać do tego :)
A jak już dochodzę do tego punktu, to trzeba się wreszcie wziąć w garść i zacząć nadrabiać.
Na pierwszy ogień trafia esej długi – doroczny memoriał rowerowy poświęcony pamięci Jarka R. Co roku się zbieramy, jedziemy gdzieś i kręcimy wspólnie kilometry. W tym roku padło na warmińskie ścieżki. Bazę mieliśmy koło Olsztynka w miejscowości Waszeta.
Dzień pierwszy, piątek. Przez nas zwany dniem „zero”. Oczywiście jakieś kilometry trzeba zrobić, więc niewielka grupka startowa spotyka się pod Szczytnem i jedziemy przez Jedwabno na Olsztynek. Reszta jedzie samochodami i zbiera się powoli pod wieczór w Waszecie.
Story zdjęciowa. Chrzest bojowy kamerki C+2. Zdjęć ponad tysiąc, tak z kiery jak i sztycy. Trochę na sztycy niewygodnie, noga zaczepia za kamerkę.
Z drogi wart zapamiętania i zaliczenia jest fajny singiel/scieżka rowerowa wzdłuż drogi od Jedwabna do miejscowości Dłużek. Miodzio :)

Zbiórka za Szczytnem © dater

Grupa "startowa" © dater

Jedziemy! © dater

Pierwszy przystanek © dater

Na trasie © dater

Ekipa kręci © dater

Dojeżdżamy do ośrodka © dater

Na mecie dnia pierwszego © dater

Napoje regeneracyjne © dater

... czas łyknąć © dater

Wieczorne grillowanie © dater



  • DST 52.48km
  • Teren 47.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 25.19km/h
  • VMAX 48.40km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 180 ( 94%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie 1158kcal
  • Podjazdy 461m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

czwartkowa ustawka pod Tesco, przecinki pod Jurowcami

Czwartek, 13 czerwca 2013 · dodano: 29.06.2013 | Komentarze 0

W czwartek tym razem w teren. Co tygodniowy trening spod Tesco na który tym razem jadę. Zbiera się z nas ze dwadzieścia osób. Zdjęcia z kamerki niech robią za opis... zrobiła ich z tysiąc :P

Zbiórka pod Tesco © dater


Ruszamy © dater


Zawijamy na północ © dater


Przeprawa na Pietraszach © dater


Piaszczyste Pietrasze © dater


Wzdłuż torów © dater


Na Sochonie © dater


Pod DK 8 © dater


W las © dater


Okolice Jurowiec © dater


Na szutrze © dater


Zdjęcia znad koła :) © dater


Wjeżdżamy znów w las © dater


Chłopaki na kole © dater


Stopówka © dater


Na przecince © dater


Poziomki! © dater


Dynamika jazdy :) © dater


Górka © dater


Na podjeździe © dater


Doganiam Wojtka © dater


Znów grupą © dater


Rozjazd w Rybnikach © dater


W Rybnikach się oddzielam od grupy i sam wracam już do Czarnej.


  • DST 5.95km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:15
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 35.90km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 173 ( 90%)
  • HRavg 150 ( 78%)
  • Kalorie 157kcal
  • Podjazdy 24m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

MK Michałowo - rozgrzewka

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0

Jako, że zaległości w blogu jakoś nadrabiać trzeba, na tapetę idzie… Maraton Kresowy w Michałowie… opóźnienia więc ponad dwa tygodnie :P
Dzień był upalny i wisiało coś w powietrzu. Co mieliśmy się dowiedzieć dopiero na miejscu…
A Michałowo przywitało nas pięknym słońcem. Jak zwykle jakieś przygotowania, krótka rozgrzewka. Mam nowy gadżet – kamerkę, więc jadę sobie i nagrywam.
Przygotowania © dater

Lekkie kręcenie przed startem © dater

Szukam znajomych © dater

BLU Team Refleks © dater

Oczywiście robimy wspólne zdjęcie, kręcę się jeszcze, szukam znajomych, coś tam nagrywam. Wychodzi z tego taka mała zajawka z przygotowań i momentu startu maratonu.

Na samej trasie też film nakręciłem, chociaż bateria nie wytrzymała do końca. Mam plan jeszcze zmontować… jak znajdę czas :P

  • DST 61.67km
  • Teren 59.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 164 ( 85%)
  • Kalorie 1670kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Michałowo

Niedziela, 9 czerwca 2013 · dodano: 25.06.2013 | Komentarze 0

Już w czasie powrotu z rozgrzewki i ustawiania się na starcie wszyscy widzimy mega chmurę burzową za plecami, nadchodzącą z kierunku wschodniego. Oj, może być ciekawie :P
Na starcie © dater

Start, można powiedzieć jak zwykle, mi nie wychodzi :( Jestem trochę z tyłu, jeszcze zaraz po starcie gość przede mną się wypina i staje, ja za nim musze wyhamować, ominąć. Tracę od razu z dziesięć pozycji, jestem zepchnięty w lewo. Trafiam zamiast na drogę to na chodnik i żeby wrócić musze przyhamować i uważnie się włączyć do peletonu - znów tracę…
Od początku mocno, kilka kilometrów asfaltu. Kontroluję sytuację i jak to u mnie… nie umiem walczyć na tych pierwszych kilometrach. Jeszcze do tego uraz po Wasilkowie i tej kraksie, gdzie prawie straciłem sezon na asfalcie. Zostaje to w psychice.
Jest mocno, tętno na tych pierwszych kilometrach wskakuje na ponad 180 uderzeń. Zjazd do lasu, peleton się rozciąga, przyśpieszam w stosunku do zawodników, z którymi jechałem pierwsze kilometry. Na razie tłoczno, ale da się przeciskać do przodu. Popełniam na początku masę błędów. Obieram źle drogę, gdzieś się wypinam, podpieram. Ląduję kilka razy poza trasą, zaliczam niebezpieczny zjazd poboczem, po ukrytych w trawie dziurach (ledwo się ratuję), ze dwa razy leżę. Dawno już nie popełniłem tylu prostych błędów, jestem na siebie wściekły. Po jakiś 10-ciu kilometrach zaczyna grzmieć, robi się ciemno i nadchodzi pierwsza burza. Moczy nas, ale jeszcze nie jest tragicznie. Doganiam trochę Sprintu i przede wszystkim Bartka z Kambetu, z którym jadę do końca. Dla mnie to zawodnik, z którym jazda to prawdziwe wyzwanie. W tamtym roku nieosiągalny, w tym sezonie udaje się z nim jechać, ciągnąc nawzajem. Współpracujemy zgodnie aż do mety. Po dwudziestu minutach deszcz się uspokaja, w którymś momencie wychodzi nawet słońce.
Jedzie się cały czas dobrze. Kończy się limit błędów na ten maraton, zaczynam jechać równno i bez głupot. Doganiamy z Bartkiem następnych zawodników. Albo ich łykamy i uciekamy po jakimś czasie, albo się podłączają. Jedziemy grupą ok. 5-6 zawodników tasując się i współpracując na trasie.
Gdzieś w połowie dystansu znów się robi ciemno, grzmi, zrywa się wiatr… i deszcz uderza ze zdwojoną siłą. W takich warunkach jeszcze nie jechałem. Ściana deszczu, drogi zmieniają się w rwące potoki. Po drugim bufecie jest w wiosce podjazd szutrowy, wjeżdżamy… a na nas sunie całą szerokością fala wody i błota. Później na zjeździe pędzi z nami. Masakra…
Na trasie © dater

Robi się z tego ekstremalny maraton, drogi rozmakają, kałuże na całą szerokość, rwące potoki. Z temperatury ponad 30 stopni... robi się według Garmina 12 :P I tak już zostaje do końca. Do końca też jedziemy wspólnie z Bartkiem, razem wpadając na metę.
Z Bartkiem na mecie © dater

Było naprawdę dobrze © dater

Dojechałem © dater

Jestem zadowolony. Czuję, że było dobrze, mimo początkowych błędów i słabości. Ciężkie warunki i trasa nie zrobiły może dobrego wyniku, ale na pewno o to było tego dnia ciężko.
Błotna kąpiel zakończona :) © dater

No było bosko w tym błotku :) © dater

Patrzę na wynik © dater

Upaprany po pachiii :) © dater

Ostatecznie ląduję 42 Open i 10 w kategorii. Czas 2:56:26 daje mi 846 punktów, więc wynik w stosunku do zeszłego sezony bardzo dobry. Aczkolwiek do wyniku z Sokółki sporo zabrakło…


  • DST 4.10km
  • Teren 3.20km
  • Czas 00:15
  • VAVG 16.40km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 161 ( 84%)
  • HRavg 131 ( 68%)
  • Kalorie 123kcal
  • Podjazdy 21m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka MK Sokółka

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 0

Krótki przejazd i rozgrzewka w Sokółce dookoła zalewu. Jest błotko, będzie zabawa :)
Jest też czas na zdjęcie teamowe :)
BLU Team Refleks przed startem © dater



  • DST 62.75km
  • Teren 59.00km
  • Czas 02:26
  • VAVG 25.79km/h
  • VMAX 56.30km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 169 ( 88%)
  • Kalorie 1597kcal
  • Podjazdy 556m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Sokółka, czyli jak się sprężyć na życiówkę :)

Niedziela, 26 maja 2013 · dodano: 30.05.2013 | Komentarze 0

Czwarty start w tym sezonie, w tym trzeci w Kresowych. I powiedziałem sobie do trzech razy sztuka. Wasilków – kraksa i DNF. Olsztyn – start nieudany, brak zadowolenia, słaba forma, problemy ze sprzętem.
Ustawiam wszystko pod tą Sokółkę. Trenuję, odpoczywam, regeneruję się, inwestuję porządnie w serwis sprzętu, żeby wszystko było tiptop :) Jestem zmobilizowany i nastawiony pozytywnie. Staram się nie myśleć o problemach, kraksach, DNFach, urwanych przerzutkach ;)
Tym razem organizacja zagrała. Wyczytano pierwszy sektor startowy, w którym miałem przyjemność stanąć. Start bez opóźnienia zaraz po 11-stej.
Start maratonu © dater

Rozjazd na asfalcie, później wskakujemy w prawo na szutrówkę. Kawałek brukiem i dłuuugi szybki szutr na Kamionkę.
Czołówka ciągnie © dater

Początek mocny, ale wytrzymuję w czołowej grupie. Rozciąga się dopiero za Kamionką na długim podjeździe. Tam biorę kilku zawodników i jadę swoje.
Doganiam małą grupę Sprintowców, łykam Groszka, Janusza z Obstu, zaraz potem Roberta z Bliskiej. Robert dogania mnie jednak dwa kilometry później i jedziemy równo razem robiąc zmiany. Na horyzoncie następna grupa – Sprint, Pistacje ;) Chwilę jedziemy z nimi i przyśpieszamy. Zostaje z nami Paweł z Kambetu. W trójkę ciśniemy razem następne kilometry. Współpracujemy zgodnie. Łykamy następnych zawodników. Na szybkim szutrze wychodzę na czoło i dociskam, zostaje nas znów tylko trójka. Na jednym, nierównym podjeździe w lesie Robert przede mną sią kładzie, zaczepiając o coś pedałami. Wymijam, ale nie przyśpieszam. Wiem, że dobrze mi się z nim jechało i dobrze będzie razem dalej pociągnąć.
Trasa bardzo podobna jak sezon wcześniej. Jedziemy „duktem” leśnym , na którym rok wcześniej urwałem hak przerzutki. Tym razem udaje się bez sensacji :)
Jedzie się naprawdę dobrze, pilnuję tętna. Wychodząc na zmiany dociskam, ale żeby się nie zajechać. Cały czas mam siły, ale na jednym długim szutrowym podjeździe nie jestem w stanie utrzymać koła dla Pawła i strzelam z korb. Chłop jest mocniejszy i nam odjeżdża, zostajemy z Robertem.
Na trasie © dater

Ostatnie kilometry jedziemy we dwójkę. Udaje się jeszcze dogonić kilku zawodników. Przed Sokółką wyskakujemy na asfalt. Przed nami widzimy jeszcze Mistrala i zawodnika z Kambetu. Dociskamy na zmiany. Przed samą groblą doganiamy Wiesława z Mistrala. Tam jest wąsko. Robert się jakoś przeciska i ucieka, ja zostaję. Mostek, nawrota, dalej singiel wzdłuż zalewu, ciężko jest wyprzedzać końcówkę półmaratonu. Dopiero przed samą metą robi się szerzej, dociskam i wyprzedzam Wieśka na ostatnich metrach.
Finisz © dater

Zadowolenie © dater

Udało się :) Udało się wreszcie pojechać na maksa, na miarę możliwości i z zadowoleniem skończyć maraton. Wszystko tym razem poszło jak należy. Może noga nie była super, miałem jakieś takie dziwne odczucie. Ale o niebo lepsza niż w Olsztynie, wypoczęta, mocna. Jechałem w czubie, trzymałem koło, byłem w stanie prowadzić, docisnąć i porządnie kręcić. Dojechałem do mety z zawodnikiem, który zawsze był sporo przede mną. Nie mówiąc już o tym że objechałem sporo ludzi, którzy zawsze stali w klasyfikacji wyżej ode mnie :) Yes, yes, yes :D
Ciężko było © dater

Zadowolenie ze startu © dater

Kręce jeszcze chwilkę po finiszu, sprowadzam bliżej mety samochód. Wcinam bardzo dobry makaron, jest też dobre ciasto, owoce, full wypas jak to na kresowych bywa :)
Odpoczynek po maratonie © dater

Wynik rewelacyjny, moja życiówka. Open 39/136, Elta Plus 12/37, czas 2:26:39, strata do zwycięzcy nieco ponad 12 minut. I zgarniam rekordową ilość punktów do generalki – 915 :D
Z sukcesów teamowych.
Sasza zdobył trzecie miejsce w Elicie Plus. Olka pojechała tym razem w półmaratonie i oczywiście wygrała w swojej kategorii :) Ale stwierdziła, ze mimo kontuzji (coś tam z kolanem) to ona więcej na połówkę się nie pisze – ledwo się rozpędziła i już był koniec :D
Ola na podium © dater

Sasza na podium © dater

Dekoracja kobiet maraton Open © dater

Dekoracja Open maratonu © dater