Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:20396.47 km (w terenie 6110.17 km; 29.96%)
Czas w ruchu:802:22
Średnia prędkość:25.42 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:154053 m
Maks. tętno maksymalne:197 (100 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:492503 kcal
Liczba aktywności:358
Średnio na aktywność:56.97 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Noworoczne kręcenie kilometrów...

Wtorek, 1 stycznia 2013 · dodano: 01.01.2013 | Komentarze 0

... czyli ślizgawka na początek roku :)
Nie to, żeby była to tradycja, ale tak jak w tamtym roku ładna pogoda umożliwiła mi wczesne rozpoczęcie rowerowego kręcenia, tak ten noworoczny dzień był bardzo podobny. Od rana słoneczko i temperatura około zera. Więc przed południem wskakuję na Kellysa. Ale już przed domem widać, że warunki będą inne, od tych sprzed roku :)

ślizgawka przed domem © dater


O ile jeszcze w mieście jest znośnie, to droga lasem nad zalew jest ciężka. Zmrożony śnieg, nierówności, koleiny, ciężko się jedzie. Zalew pod lodem, a na tafli grupa wędkarzy zapaleńców.

zalew pod lodem © dater


Jako, że w lesie ciężko postanawiam pojechać asfaltem do Agromy. Okazuje się, ze wybór to jeszcze gorszy. Początkowo jest jeszcze znośnie.

zaczyna być niewesoło... © dater


Choć jest slisko to przynajmniej równo. Ale od rozwidlenia robi się tragicznie. Dzień wcześniej było plus 3 i padał deszcz. W nocy ścięło to wszystko i tam gdzie droga mniej uczęszczana powstały lodowe koleiny, dziury, nierówności na których ciężko utrzymać równowagę. Zaliczam pierwszą glebę.

leśna ślizgawka © dater


Ale jestem twardy, wstaję i jadę dalej. No ale gdy po 10 metrach padam znów i później jeszcze raz postanawiam jednak zawrócić. Szkoda sprzętu i bolącego, zbitego już tyłka. Przednie koło jedzie w prawo, tylne w lewo, ja w jedną stronę, rower w drugą. Tak potrafimy, mimo małej prędkości, sunąć po tej ślizgawce dobre kilka metrów.

zaliczona gleba © dater


Jadę z powrotem nad Zalew i chcę się przebić lasem do Marszałkowskiej. Jednak im dalej w las tym także gorzej. Zbity, nierówny śnieg i lód to kilka następnych podpórek i rezygnacja z dalszej jazdy.

warunki w lesie © dater


Wracam więc do domu, ze zbitym dupskiem, ale ze zrobionymi pierwszymi w 2013 roku kilometrami i rozpoczętym batonem rowerowym :)
Zgubiłem jeszcze na dodatek przedni błotnik przy którymś upadku. Zauważyłem to dopiero w mieście, jak trochę mokrego błotka uderzyło mnie w twarz spod przedniego koła. Co jest??... aaa ku... nie ma błotnika :)

A w ogródku stoi taki bałwan zrobiony z dzieciakami. Wytopił się przez te kilka dni odwilży i teraz, dzięki chudej długiej szyi i kształcie głowy przypomina robota z "Ataku klonów" :D

bałwan z "Ataku klonów" :) © dater


  • DST 42.30km
  • Teren 41.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 19.52km/h
  • VMAX 41.90km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 1466kcal
  • Podjazdy 235m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Supraśl

Niedziela, 25 listopada 2012 · dodano: 25.11.2012 | Komentarze 0

Dwa tygodnie przerwy od jazd. Źle się czuję bez roweru. Ale na rowerze nie lepiej. Też źle się czułem. Totalny brak chęci nóg do jazdy a sercu do nadawania im tempa. Może błędem było odpuszczenie jeżdżenia tak wcześnie, a siłownia dla organizmu luki nie wypełnia. No ale od grudnia stawiam Cube na trenażer i zaczynam kręcić bazę.
W związku z tym że Kubuś do tego wyszykowany i wypucowany to wyciągnąłem starego, poczciwego Oxygena. Może to też dlatego się tak ciężko jechało. Sztywny, ciężki jednak jest różnica w przyzwyczajeniu.
Dzień chłodny, ledwo 4 stopnie, mgła się cały czas utrzymywała. Wyjechałem zaraz po 11-stej. Tuż za Czarną na krzyżówce przemknęło mi przed nosem kilkunastu rowerzystów. Zanim dojechałem i skręciłem na Supraśl to byli już na następnej górce "szybkiego szutru". Ale był też jeden w ogonie. Poczekałem na niego i sobie razem jechaliśmy aż do Supraśla. Okazało się że to grupa Mistrala coniedzielne kilometry robi. Starszego kolegę który został też znałem z widzenia z Kresowych.
Pod Supraślem rozdzieliliśmy się. On pojechał w stronę Białego, ja w kierunku na Krzemienne, wzdłuż rzeki. Przeprawiłem się przez znany dla wszystkich startujących tu na Mazovii czy Kresowych mostek na rzece i pojechałem na Supraśl.
mostek pod Supraślem © dater

zalew w Supraślu, w tle Wzgórza Krzemienne we mgle © dater

Z Supraśla wracam inaczej, na Ożynnik. Stamtąd chcę wyskoczyć do krajówki i na Rudą Rzeczkę. Ładne, leśne rozlewiska po drodze widzę.
leśne rozlewisko © dater

leśne rozlewisko za Ożynnikiem © dater

Najgorzej, że skracając drogę ładuję się w leśne wycinki i drogi zryte przez ciężki sprzęt. Kilka razy wręcz po osie wpadam. Kilka razy zawracam. Sporo lasu w tamtym rejonie wycięli. Ale ostatecznie trafiam na przecięcie krajówki i mam prosto na Rudą Rzeczkę. W tym miejscu pada mi GPS.
Jadę więc przez Złotoryję, Rudą Rzeczkę, dwa razy przejeżdżam przez tory i do Czarnej.
Przy okazji tego wyjazdu pobiłem rekordowy przebieg sezonu z 2010 roku :) Ciekawe ile się jeszcze da dokręcić w grudniu :P


  • DST 36.90km
  • Teren 35.50km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.71km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 153 ( 78%)
  • Kalorie 1017kcal
  • Podjazdy 275m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Słoneczko...

Niedziela, 11 listopada 2012 · dodano: 11.11.2012 | Komentarze 0

... dziś łapałem :) Terenowo, spokojnie. Najpierw na Osierodek, Podłubiankę i na Wilczą Jamę. A później w kierunku krajówki nowymi ścieżkami, trochę poeksplorować. Znalazłem w lesie fajną góreczkę i podjazd. Niestety dziewiczy, bardzo miękki, nie dało się pojechać. Zaznaczyłem na mapie na przyszłość :)
droga na Podłubiankę © dater

leśny podjazd © dater

na szczycie © dater

po drugiej stronie © dater


  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnanie Onix'a

Środa, 7 listopada 2012 · dodano: 07.11.2012 | Komentarze 0

Przynajmniej w tej formie:
Orbea Onix sezon 2012 © dater

Dziś zawiozłem ramę do reklamacji. Jakiś czas temu zauważyłem na górnej rurze pajęczynkę pęknięć i delikatne odpryski lakieru. Ugina się to miejsce pod palcem, jakby rozwarstwienie lakieru i włókien węglowych. Byłem już z tym wcześniej u Darka w Mistralu i wstępnie ustaliliśmy, że po sezonie pomoże mi załatwić reklamację. Sezon się skończył, więc rozebrałem biedaka na ile mogłem i dziś do Mistrala zawiozłem. Pojedzie do Hiszpanii i najprawdopodobniej już nie wróci. Przejechała ze mną ta rama ponad 8 tys. kilometrów, wiele wycieczek i tras. Przywiązałem się do tego białego rumaka, nie da się ukryć :(
No ale cóż, z założenia powinienem dostać nową ramę. Jaką - wielka niewiadoma na ten moment. Tych ram w ofercie Orbea już nie ma. Jest Onix następnej generacji. Trochę inna rama, chociaż na pierwszy rzut oka nie widać, jeden kolor, czarno/czerwony. Ciekawe czy mi się trafi ;)
Onix T-105
Całe szczęście, że akurat Orbea ma dożywotną gwarancję. Raczej problemów robić nie powinni. Rzadko to się zdarza, Darek wspomniał, że jak był jeszcze dystrybutorem Orbei to nie miał żadnej reklamacji na ramę Onixa. No cóż: szczęście w nieszczęściu. Aby po mojej myśli wszystko się skończyło. Czyli nowa ramka :) Wtedy jeszcze na wiosnę zmiana na Ultegrę i mam całkiem nowego rumaka :D

A uszkodzenie wygląda tak:

uszkodzenie ramy © dater


  • DST 40.60km
  • Teren 39.00km
  • Czas 02:01
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 45.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 158 ( 80%)
  • Kalorie 1269kcal
  • Podjazdy 325m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po lasach, polach i ugorach

Sobota, 20 października 2012 · dodano: 20.10.2012 | Komentarze 1

Plan był całkiem inny. Miało być od rana pięknie, słonecznie i całkiem ciepło. Dlatego ustawiłem się na dłuższą szosową trasę. Myślałem o Krynkach, akurat seteczka by pękła. Niestety rano mgła, chłodno. Czekam więc, ale mija dziesiąta i nie ma poprawy. Zmieniam więc plan i jadę w las na Kubusiu. Kręcę się koło Czarnej, zaliczam pobliskie górki. Las wygląda pięknie o tej porze roku. W międzyczasie zaczyna się wypogadzać, mgły wreszcie odchodzą. Wychodzi słońce i robi się tak, jak miało być :)
Przelatuje przez tory w okolicach Machnacza i przez Stary Szor i Wilczą Jamę jadę na Podłubiankę. Później przez Osierodek na Agromę i starym brukiem do Agrometu. Przejeżdżam koło starej bramy i portierni. Z roku na rok to coraz większa ruina. Później nad zalew i do domku.
Mam ciekawy odruch maratonowy, zauważyłem :) Jak zmieniam w lesie na drodze "pas ruch" to bezwiednie odwracam się do tyłu, czy droga wolna :D

Trochę jesiennych zdjęć z wycieczki :)

jesienny las © dater

jesień w lesie © dater

ścieżka © dater

leśny podjazd © dater

na Sokółkę © dater

Jesionowe Góry © dater

rzepakowe pole © dater

jesienny krajobraz © dater

okolice Osierodka © dater

na Osierodek © dater

stara brama w Agromecie © dater

mokradła © dater

mokradła © dater

zalew w jesiennej szacie © dater




  • DST 26.50km
  • Teren 23.00km
  • Czas 01:08
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Kalorie 692kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręcenie po lesie

Niedziela, 14 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 0

Sobotnia szosa jakoś mnie wymęczyła. Wiało i ogólnie było nieprzyjemnie. Chyba już w tym roku takich dłuższych wycieczek robił nie będę. Nie ma w tym przyjemności. Za to w las jakoś mi się zechciało pojechać, więc niedziela terenowa. Pokręciłem się po lesie, kilka nowych ścieżek, zalew. Było cieplej niż wczoraj i o wiele przyjemniej. Słoneczko przeświecało czasami przez chmury, a las wygląda pięknie o tej porze roku.
mogiłka w jesiennej szacie © dater

Biały Krzyż © dater

jesienny las 2 © dater

na trasie © dater

nad zalewem © dater

jesień nad zalewem © dater

pomost © dater




  • DST 59.20km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 27.75km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 159 ( 81%)
  • Kalorie 1353kcal
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojnie na Janów

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 0

Cały tydzień pogodowo nie nadawał się do jazdy. Nie mówiąc już o tym, że czasu brak, szybko ciemno i motywacji do jazdy brak. Prognozy na weekend takie sobie, ale głód jeżdżenia jest na tyle duży, że w sobotę jednak jadę. Postanawiam zrobić trochę więcej kilometrów. Nie za ciepło, jakieś 8 stopni. Ciężkę chmury, więc biorę deszczówkę na wszelki wypadek. Wyruszam przed 11-stą. Przez CWK na Jezierzysk i Zdroje. Później Sitkowo i tam zaczyna kropić. Na szczęście jak ksiądz kropidłem i przed Janowem przestaje. Tam nawrotka i z powrotem. Powrót pod wiatr więc ciężko. I gdzieś pod Teolinem zaczyna mocniej padać. Więc deszczówka tego dnia się przydaje.
z Białousów na Sitkowo © dater

Na szczęście nie rozpadało się na dobre tego dnia i wróciłem suchy.

  • DST 10.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:27
  • VAVG 22.22km/h
  • VMAX 43.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 153 ( 78%)
  • Kalorie 250kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka MK Mielnik

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 0

Późno wracam do ostatniego w tym sezonie startu. Wyjazd na tydzień za granice narobił zaległości, tak w jeżdżeniu jak i w robieniu wpisów. Ale Mielnik tak zapadł mi w pamięć, że nie będzie z tym większych problemów :)
Przyjeżdżamy przed 10-tą. Sprawdzamy na szybko miejscówkę w pensjonacie Panorama i jedziemy na start. Piękna pogoda, ciepło. Przygotowany duży parking, biuro zawodów, muzyka gra, konferansjer nawija. Pełna profeska :)
Strat jest umiejscowiony przed samym podjazdem na Górę Zamkową, która zrobi szybko pierwszą selekcję. Na rozgrzewkę robię ten podjazd plus jadę kilka kilometrów początkiem trasy aż za kopalnię kredy. Ulica Biała zasługuje na swoją nazwę. Bruk na odległości kilku kilometrów pokryty jest grubą, białą warstwą kredy, dookoła białe drzewa, trawa itd. Niesamowicie to wygląda.
podjazd na Górę Zamkową po raz pierwszy - rozgrzewka © dater


  • DST 66.10km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 23.61km/h
  • VMAX 52.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 168 ( 85%)
  • Kalorie 1700kcal
  • Podjazdy 625m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Mielnik - finał

Sobota, 29 września 2012 · dodano: 14.10.2012 | Komentarze 0

Późny ten mój opis, ale mam nadzieję, że coś tam jeszcze z przejazdu pamiętam :)
Po rozgrzewce ustawiamy się na starcie pod Górą Zamkową. Tym razem udaje się organizatorom ładnie ustawić pierwszy sektor. No i w nim stoję :D
Start i od razu podjazd. Wszyscy jadą równo, nie ma zbytniej przepychanki dzięki temu, że jestem z przodu.
podjazd na starcie © dater

Dalej kawałek po asfalcie przez miasteczko i skręt w lewo na drogę wzdłuż kopalni kredy. Podjazd długi i im dalej tym trudniejszy, coraz większe nachylenie. Biało dookoła, biało pod kołami, białe pobocza. Trudno mi było sobie wyobrazić, jak to musi wyglądać, gdy jest mokro. Trudno do dnia następnego, gdy po porannych opadach pojechaliśmy zobaczyć kopalnię. Kreda okleiła opony samochodu, podeszwy butów. Ci, którzy następnego dnia pojechali rowerami musieli je godzinę czyścić. Kreda tak okleiła opony, że blokowały się w widełkach. Na szczęście w dniu maratonu było sucho :)
Później jedziemy wysoko nad doliną Bugu, mając po prawej piękną panoramę. Od początku krystalizuje się grupka zawodników, z którymi jadę. Jest Jacek i Mariusz z Mercedesa, jest Janusz z Obst i Mirek. Prowadzimy na zmianę, zmieniając się co jakiś czas. Mirek niestety w którymś momencie wykłada się na mokrej trawie i zostaje gdzieś z tyłu. Ja wywracam się na którejś piaskownicy. Ostry zjazd, hamowanie, droga w lewo, głęboki piach. Za mocno składam kierownicę, kopie się w piachu przednim kołem, które zapada się za mocno. Wyrywa mi kierownicę z rąk i padam w piach przez głowę. Na szczęście jest miękko, szybko się podnoszę i gonie moja grupę. Po drodze mijam Saszę który idzie bokiem z zerwanym łańcuchem w ręku. Nie chce skuwacza, załamany jest. Nie ma szans na dopędzenie czołówki. Jak się później okazało ten zerwany łańcuch kosztował go trzecie miejsce w kategorii w klasyfikacji generalnej :(
Na kilka kilometrów przed metą jeszcze mała niespodzianka – rzeczka, która moczy nam nogi.Wjeżdżamy do miasteczka ostrym asfaltem w dół, później droga gruntowa wzdłuż rzeki i zaczynamy następny podjazd pod Górę Zamkową.
pierwsza pętla - na kole Jacka © dater

Jadę na kole Jacka, za nami gdzieś Janusz i Mariusz. Zaczynamy drugą pętlę. Jedzie się dobrze, mam jakiś mały kryzys, ale szybko go przezwyciężam. Gdzieś w połowie drugiej pętli dogania nas młody z UKS, który miał wcześniej jakiś defekt. Udaje się usiąść mu na kole i tępo wzrasta. Ale kosztuje to też sporo sił. Przed rzeczką koła mu utrzymał tylko Janusz i szybko nikną nam we dwójkę z oczu. Później nadchodzi poważniejszy kryzys. Dopędza nas kilku zawodników, którzy łatwo nam odchodzą na tych kilku ostatnich kilometrach. Na szutrówce koło wierzy widokowej przyciska też mocniej Mariusz i na zjazdach do miasteczka jest pierwszy powiększając przewagę. Staram się go trzymać i w którymś momencie, wzdłuż rzeki, jadę sam. Postanawiam zwolnić i poczekać jednak na Jacka, z którym bujaliśmy się całą trasę. Razem wjeżdżamy na ostatni tego dnia podjazd pod Górę Zamkową. Widzę, ze Jacek już ledwo kreci i ma problem z siłą. Ja delikatnie dociskam i bez problemu zaczynam mu odchodzić.
na finiszu © dater

Z boku nasi kibice krzyczą: „Mercedes się zacina!!!”, „Dawaj Ptaku, dawaj…!!!”. No więc jednak postanawiam podjechać swoim tempem zostawiając Jacka. Oglądam się tylko i przyśpieszam.
oglądam się za Jackiem © dater

Kończę samotnie czwarty tego dnia podjazd pod Zamkową. Ładny finisz :)
Jak na koniec sezonu całkiem niezły start mi wyszedł. Bez większych problemów, choć końcówka z kryzysem i straciłem kilka miejsc. No i Mariusz, który się cały czas trzymał za mną i ledwo (jak się później przyznał) utrzymywał nam koła, odszedł na ostatnich kilometrach zachowując więcej sił.
Sasza przez urwany łańcuch stracił trzecie miejsce w generalce w kategorii Elita Plus :( Ola załapała się w Mielniku znów na podium (drugie miejsce). Gdyby cały sezon startowała na długim dystansie pewnie by była na pudle i w generalce. Dla mnie na podsumowanie sezonu przyjdzie jeszcze czas :)
Mielnik: Open 37/86, kategoria 12/28, rating 81,9%.
finał sezonu - RBT © dater

Na koniec jeszcze jak na zakończenie sezonu przystało dekoracje w klasyfikacjach sezonowych, losowania nagród itd. Picie piwa, wygłupy, gra w piłkę, w niektórych obudził się zwierz maratonowi :D
zwierz maratonowy © dater

Wieczorem udana integracja w amfiteatrze z muzyką na żywo :) Było super. Następnego dnia oczywiście kac. Pozwiedzaliśmy Mielnik piechotą, byliśmy na Górze Zamkowej (piękne widoki!), w kopalni kredy. Team wybrał się na spływ kajakowy. Na szczęście Bug ma tylko 30 cm głębokości, więc się nie potopili :)

EDIT: Udało mi się wreszcie jakoś plik GPX z maratonu naprawić, bo nie chciał ni cholery się wgrać na gpsies. Wyeksportowałem z ST i jakoś poszło. Pewnie nie tak dokładny jak z Garmina, ale jest :D



  • DST 161.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 05:23
  • VAVG 29.91km/h
  • VMAX 59.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 3510kcal
  • Podjazdy 920m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pożegnanie lata

Sobota, 22 września 2012 · dodano: 22.09.2012 | Komentarze 2

Wyjechałem latem, wróciłem już jesienią :D Ale cały dzień typowo jesienny. Około 14-stu stopni, ani razu nie wyjrzało słoneczko, cały czas ciężkie ołowiane chmury i wiatr. Prognozy zapowiadały brak deszczu i na szczęście się sprawdziło :) Sobota trafiła się wreszcie bez jakiś obowiązków więc założyłem dłuższą traskę, taką ponad seteczkę, z modyfikacjami długości w zależności od odczuć i warunków, szczególnie wietrznych. Jako, że nie było najgorzej wykonałem plan najdłuższy :)
A więc wyjazd przed 10-tą. Początkowo ok. 12-stu stopni. Kieruję się przez CWK na Białousy i Janów. Wiatru na razie brak, a jakby co pomaga, bo prognozy mówią o kierunku z południa. Jadę z założenia lekko, wręcz rekreacyjnie. Planem jest raczej pokręcenie kilometrów niż trening długodystansowy. A więc bez napinki. Do Janowa docieram zgodnie z planem w niecałą godzinę ze średnią 31 km/h.
okolice Janowa © dater

Z Janowa kieruję się na Korycin. Tam oczywiście remont drogi, który trwa już cały rok. Pokonuję tą trasę już trzeci raz w tym sezonie i tempo robót jest powalające. Nie wiem ile mają zamiar to jeszcze robić, ale w takim tempie to życzę wytrwałości i powodzenia. I cierpliwości dla mieszkańców, bo wahadeł ze cztery na trasie. Jedzie się całkiem nieźle mimo bocznego wiatru. Gorzej zaczyna być od Korycina, bo kierunek bardziej południowy i wiatr się wzmaga. Asfalt na tym odcinku podły, ale do Knyszyna docieram cały czas z niezłą średnią jak na jazdę bez dociskania – 30,5 km/h.
Knyszyn na trasie © dater

Z Knyszyna krótki odcinek do Krypna nowym asfaltem i tam odbicie na południowy wschód w kierunku na Gniłą i Dobrzyniewo. Tu wieje już całkiem nieźle, wiatr kręci liśćmi, latają małe gałązki. Zaczyna być kiepsko…
Za Dobrzyniewem przecinam trasę na Ełk i jadę na Nowe Aleksandrowo. Tam postanawiam zobaczyć skrót na Produkcyjną. Kiedyś, całe lata temu tamtędy jeździłem, była masakryczna droga z płyt. Ale ostatnio wyjeżdżając z Auchan zdziwiłem się jak dużo samochodów jeździ od strony Aleksandrowa. Postanawiam więc sprawdzić co słychać w tych okolicach. Po drodze z płyt nie ma znaku, nówka asfalt, chodniki, nawet ścieżka rowerowa. I ździwko, bo okolica całkiem inaczej wygląda, dużo nowych domów pobudowanych. I zaskakuje mnie widok całkiem nowego osiedla. Po jednej stronie domki jednorodzinne, po drugiej małe bloczki. A w tle piękne widoczki :)
osiedle przy Produkcyjnej © dater

Jadę więc w kierunku na Auchan, później trasą generalska w kierunku miasta. Postanawiam odwiedzić rodziców i zajechać do nich na kawkę. Koło rodziców rozkopana, remontowana całkowicie Andersa. Robią ja na nowo, ma być tunel, przebicie na 27-go Lipca. I całkiem szybko im to idzie. Krajobraz szybko się zmienia. Białystok naprawdę się buduje, jeśli chodzi o inwestycje drogowe. Tyle ile nowych dróg, i to kluczowych dla miasta, zostało zrobionych w ciągu kilku ostatnich lat, to szacun.
przebudowa Andersa © dater

Po dobrej kawce u rodziców lecę do Ali na obiadek. U niej to, co kolarze lubią najbardziej, czyli makaronik mniam, mniam :) Jem, odpoczywam godzinkę, oglądam start i początek wyścigu kobiet na mistrzostwach w Valkenburgu. Załapałem się na kraksę na drugiej czy trzeciej rundzie, w której uczestniczyła jedna Polka.
Odpocząłem, oceniłem siły i jednak postanowiłem wykonać plan maksymalny na dzisiejszy dzień. Nie czekam więc do końca wyścigu, żeby mnie ciemności nie złapały i przed 16-stą ruszam. Jadę ścieżką na Supraśl. Widać, że to już koniec sezonu, spotykam może ze trzech rowerzystów, żadnego trenującego zawodnika. Z Supraśla na Krynki. Tutaj zawsze poobijam dupę i wytrząsie mnie że aż się odechciewa. Kiedy oni wreszcie zrobią ten odcinek?? Byłaby piękna trasa, a tak jest mordęga.
polskie drogi... © dater

Cały czas tarka, dziury, pęknięcia, łaty. Polska drogowa rzeczywistość :(
polskie drogi 2 © dater

Za Sokołdą skręt na Wierzchlesie koło arboretum. Tam wreszcie odcinek, który się lepiej jedzie. Ale zdarzają się oczywiście sekcje, które znów dają w kość. Nadymałem oponki do 9-ciu barów i doczuwa to dziś tak rower jak i moja dupa ;)
polskie drogi 3 - przed Wierzchlesiem © dater

Jadę ze słuchawkami w uszach i słucham radia. Od rana trąbią, że ostatni dzień lata i że o 16.49 nadchodzi astronomiczna jesień. No więc za Wierzchelsiem nadchodzi jesień :) Staję i chwytam ją w kadrze w pierwszej minucie jej obecności.
jesień w pierwszej minucie trwania - 16.50 © dater

Przed Kamionką standardowo odbijam na Straż. Mój ulubiony odcinek, dobry asfalt, ładne górki. Od Straży krajówką na Czarną i tuż przed 18-stą jestem w domu. Jak dojeżdżam czuję kilka kropel deszczu :)
Przejażdżka z założenia lekka, bez napinki. Ale czuję w nogach, jednak to już koniec sezonu, a i jadzy ostatnio mało. Przy okazji rozmieniłem 5 tysięcy w tym roku :) Plan minimum wykonany :D