Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Rozjazd dzień po…

Poniedziałek, 23 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0

…maratonie. Leciutko do Agromy, nogi trochę czują górki po wczorajszym Kresowym w Suwałkach. Wyjeżdżałem – mokro po nocnych opadach. Nie padało po drodze, wróciłem… ulewa. Znów miałem szczęście :)))

  • DST 65.40km
  • Teren 42.00km
  • Czas 02:46
  • VAVG 23.64km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 170 ( 86%)
  • Kalorie 1928kcal
  • Podjazdy 695m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Suwałki

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0

Po krótkiej rozgrzewce stajemy przed jedenastą na starcie. Wychodzi tu pewien mankament: nagłośnienie jest tragiczne. Ktoś coś mówi przez mikrofon, nic kompletnie nie słychać.
Startujących na oko około dwustu. Ja startuję z Saszą i Czarkiem, ustawiamy się nawet nie za daleko czoła, gdzieś w czwartej, piątej linii.
Pogoda już ładna, słońce zaczyna smalić. Na trasie nie spadła ani jedna kropla deszczu, za to upał na otwartych przestrzeniach dawał w kość.
Ok. 11.00 rozlega się sygnał startowy. Akurat ktoś przede mną się sczepia i blokuje, chłopaki z boku startują do przodu. Ja ruszam z małym opóźnieniem i już ich nie widzę. Ale postanawiam nie gonić na siłę, wiem że ich złapię. Pierwsze kilometry przez Suwałki asfaltem, kilka rond (ja nie dostałem żółtej kartki za jazdę pod prąd). Później już znajomy szutr, mostek i Bród Stary. Tam zaczynam już dociskać próbując się dobić do Czarka i Saszy. Czarka widzę w małej grupce, doganiam ich i zaczynam uciekać.



Uploaded with ImageShack.us

Za miejscowością Potasznia zakręt w prawo i pierwsza ostra selekcja na asfaltowym podjeździe. Tutaj wyprzedam kilku zawodników, na następnym podjeździe koło Żywej Woli także. Jedzie mi się całkiem dobrze, chociaż wiem że na razie zostawiam za sobą po prostu słabszych, a czub jeszcze daleko. Poza tym Saszy nie widzę dość długo i to mnie zastanawia. Mówił że jest mocny, chociaż twierdziłem żeby za bardzo temu odczuciu nie ufał. Żeby nie dociskał na początku za mocno bo się spali. No ale jak widać chyba pocisnął, więc może jednak był mocniejszy niż mi się zdawało.
Wjeżdżamy w trudniejszy teren. Podjazdy robią się dłuższe, kamieniste, błotniste. Widać że lało. Przepiękne krajobrazy dookoła, ale jakoś nie ma czasu na podziwianie. Dojeżdżam do ostrego zakrętu w lewo, widzę z boku Saszę. Nareszcie :) Przejęty wjeżdżam w ten kamienisty, opadający w dół zakręt trochę za szybko, lewy but mi się wypina i… gleba. Na szczęście niegroźna, w zasadzie przeskakuję lezący rower i zbiegam dwa kroki w dół. Wracam na górę, wsiadam i zaczynam gonić Szaszę. Jest gdzieś przede mną, mam już tą świadomość że niedaleko. Doganiam go ok. 25-go kilometra, biorę na podjeździe wyrzucając z siebie „dawaj Sasza, dawaj..”. Następne kilka zjazdów, podjazdów… redukcja na najmniejszy blat z przodu… i spada mi łańcuch. Męczę się z minutę, na dodatek podjazd wiec ciężko ruszyć na nowo i wpiąć się w espedy. Sasza mnie bierze i kilki innych zawodników także. No ale ciągnę dalej i na następnym podjeździe znów wszystkich wymijam. Saszy już więcej tego dnia na trasie nie widzę. Jestem w „górnych partiach” trasy. Przepiękne widoki, w dole jeziora. Wyboista „łąkowa” droga i zawodnik przede mną krzyczy: „ uwaga jechać lewą, ostre płytki!!!” Rzeczywiście, przejeżdżam koło dołu wypełnionego tłuczonymi płytkami ceramicznymi, w które wpadł kolega i załatwił sobie kapcia.
Dalej jadę w zasadzie sam. Dopiero po kilku kilometrach doganiam małą grupę, którą po kolei łykam.



Uploaded with ImageShack.us

Widzę numery z Kresowego w Sokółce, które mnie łykały wtedy bez bólu i teraz mam prawdziwą satysfakcję. A zaczynają się Smolniki i najtrudniejsze partie tego dnia. Długie ostre podjazdy i niebezpieczne, mokre, kamieniste zjazdy. W którymś momencie natykam się na środku drogi na samochód próbujący się przebić i tarasujący drogę. Niestety, wściekły musze go omijać z buta. Gdzieś dalej znów mam pecha z łańcuchem: ponownie spada mi na podjeździe za małą zębatkę z przodu. Znów minutowa walka i problem z ruszeniem pod górę. Gliniane błoto oblepiło mi lewy pedał w taki sposób, że powstała jedna wielka „gamoła”. Nie mogę wpiąć się w pedał, walczę jadąc dość ostry podjazd z wpiętym tylko jednym butem. Na górce walę z wściekłością butem w pedał, żeby obić trochę błocka, jakoś się udaje. Pedał się wpina na miękko, bez charakterystycznego trzasku. Później jak go czyszczę, to musze wygrzebywać ta glinę płaskim śrubokrętem i to z wielkim trudem.
Jest ok. 40-tego kilometra, dopada mnie mały kryzys. Wciągam żel i czekam na odrodzenie. Dalej bajoro i słynna kałuża, która zaliczają chyba prawie wszyscy. Rower wpada po osie, a nogi po kostki w wodę. Przez kilka kilometrów później chlupie mi w butach a suport wydaje niepokojące dźwięki.
Sytuacja się stabilizuje. Zaczynam jechać ze stałą grupą zawodników. Raz ja kogoś, raz ten sam ktoś mnie. W pamięć zapadają mi numery 22, 195 i 299 w stroju Astany, ale takim starszym, jeszcze kolorowym. Jak się później okazuje na liście startowej był to Litwin. I z tą Astaną jadę w zasadzie ostatnie 15 kilometrów. Raz on mnie ciągnie, raz ja jego. Chociaż mam wrażenie, że jak ja ciągnę to idzie lepiej ;)
Wpadamy razem na ostatnie kilometry asfaltu. Tu już przyspieszamy, w zasadzie ja prowadzę. Ale w którymś momencie na odcinku szutrowym wpadam w piach, trochę mną rzuca i Astana odchodzi ode mnie na kilkadziesiąt metrów. Znów wypadamy na asfalt, tam bierze mnie na tempie dwóch zawodników, numer 51 i brązowy strój Miche. Wpadam im na koło, ale są mocni. Dochodzę dzięki temu Astanę, ich odpuszczam a Litwinowi siadam na koło. Za kilka kilometrów widzę, ze 51 urwał Miche, który ma dość. Na krótkiej hopce bierzemy go z Astaną na stójce i zaczynamy gonić zawodnika w zielonym stroju Peletonu którego widać kilkaset metrów przed nami.
Tak też wpadamy do Suwałk na ronda. Ja z Litwinem i coraz bliżej z przodu Peleton. Wiatr tu wieje na całego, Litwin chowa się za mną przed wiatrem. Jak odpuszczam to za bardzo nie chce ciągnąć. Próbuję wiec go urwać, i dorwać Peleton, bo wiem ze na mecie mu odpuszczę, sprinterem nie jestem. Ale on nie daje się i ciągle trzyma się koła, nie chcąc za bardzo ciągnąc z przodu. Wpadamy na chodnik koło zalewu, jeszcze prowadzę, Peleton dosłownie dwadzieścia metrów przede mną. Jeszcze zakręt w lewo i ostatnia prosta. Jakiś budyneczek po prawej i taka lekka hopka z delikatnym zakrętem. Tu przyhamowuję i Astana wyskakuje do przodu. Odpuszczam mu i wpadamy tak na metę: Peleton, Litwin z Astany i Ja.
Pojechałem dobrze. Mimo nie najlepszej formy (bo gorsze miałem odczucia niż w Supraślu), trudnej trasy, kryzysu ok. 40-tego kilometra i kilku małych defektów udało się przyjechać w górnej połowie tabeli wyników. W porównaniu do Sokółki, gdzie startowało większość tych samych zawodników pojechałem o wiele lepiej. Wielu zostało za mną :)
Open: 41/111
Kategoria Elita: 18/55
Czas zwycięzcy: 2:16:28
Mój: 2:46:59
Rating: 81,7%
Rower upieprzony na maksa… nie pamiętam żebym go w takim stanie kiedykolwiek widział. Na szczęście zalew pod bokiem wiec szczotka i szmatki poszły w ruch, żeby doprowadzić go do porządku.



Uploaded with ImageShack.us

Zresztą ja nie wyglądałem lepiej, utytłany to mało powiedziane, ja po prostu byłem uje…ny ;)
Sasza przyjechał 57 w open, prawie 10 minut po mnie. Jak na pierwszy maraton to bardzo dobry wynik. A słowa Saszki po maratonie: „Ptaku, jesteś moim guru…” – bezcenne :) Szczególnie od gościa, który dla mnie w tamtym roku był właśnie rowerowym wymiataczem i harpaganem.
Czarek dojechał, chociaż czekając baliśmy się trochę o niego. Wpadając na metę 55 minut po mnie, padł na trawę. Jestem pełen uznania dla wyczynu, nie wierzyłem że to pokona. Palce u nóg połamane, samopoczucie nie najlepsze, brak dobrego treningu, ale twardy jest. Szacun :)

  • DST 16.50km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:38
  • VAVG 26.05km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 73%)
  • Kalorie 325kcal
  • Podjazdy 45m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozgrzewka przed i rozjazd po zawodach

Niedziela, 22 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 0

Przede mną trzeci maraton w tym roku i trzeci start w życiu. Po starcie w Kresowym w Sokółce i Mazovii w Supraślu przyszedł czas na Suwałki. Zaczynam się wciągać w tą zabawę i coraz bardziej mnie to nakręca. Pierwsze zawody, jak to pierwsze… wyścig w nieznane. Drugie bardziej świadome i bardzo udane. Teraz trzeci start, który zapowiadał się niesamowicie ciężko. Raz, że zapowiedzi trasy Kresowgo w Suwałkach były „strachliwe”, dwa że forma wcale nie najlepsza. Górki koło Suwałk znam jako tako, wiem jak to wygląda, wiem że morena polodowcowa to bardzo ciekawy teren :)
Jedziemy we trójkę: Ja, Czarek i Sasza. Wreszcie udało mi się chociaż część teamu namówić na wspólny wyjazd i start. Chłopaki nie trenowali za dużo, ale są zapaleni. Czarek ma kontuzję, dwa dni wcześniej próbował trafić z buta w swojego psa… trafił w budę ;) Palce u nogi nie wyglądają najlepiej, Czarek cały czas się zastanawia czy startować. Dodatkowo wieczór wcześniej lekkie balety… ale nastawienie mimo to bojowe. Ale co … trzeba być twardym. Jestem pełen uznania dla jego zaparcia :)
Moja pobudka o piątej, tankowanie węglowodanów (spaghetti), ładowanie rowerów i jazda po chłopaków. W Suwałkach jesteśmy 8.30, pierwsi, nawet biura zawodów jeszcze nie ma. Dzwoni moja mama, która jest nad jeziorem Szelment, 15 km od Suwałk z pytaniem: jak wy pojedziecie?? Okazuje się że koło Jeleniewa leje od godziny. W Suwałkach na szczęście tylko kropi, ale trasa idzie właśnie na północ w okolice Jeleniewa i Smolnik. Będzie wiec bardzo ciekawie, po ulewie można oczekiwać błota i rozmytych podjazdów i zjazdów.
Po 9.00 biuro zawodów się otwiera, jest też już kilkunastu startujących. Rejestrujemy się i wyruszamy na rozgrzewkę. Jedziemy początkiem trasy maratonu przez Suwałki, kilka rond, w szutr przez mostek dojeżdżamy znów do asfaltu i miejscowości Bród Stary. Tam uznajemy, że kilkanaście kilometrów rozjazdu wystarczy i wracamy. Jeszcze dodatkowa rundka po Suwałkach, dolanie izotonika do bidonów, ja wciągam jeden żel i stajemy na starcie.



  • DST 16.90km
  • Czas 00:38
  • VAVG 26.68km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 143 ( 72%)
  • Kalorie 332kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny sobotni rozjazd...

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 0

... przed jutrzejszym maratonem w Suwałkach. Szósta rano, temperatura ok. 12 st. , ładnie słonko nisko świeci. Bez specjalnego dociskania, jedynie podjazd pod Agromę na maksa i aż do bólu. Spokojny powrót. Odczucia na jutro: takie sobie...

  • DST 32.20km
  • Teren 29.65km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.09km/h
  • VMAX 42.60km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 811kcal
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przed zawodami...

Piątek, 20 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

... jeszcze raz terenowo. Na Osierodek, rano, przetestować formę. Nie najlepsza niestety. Nie da sie ukryć, że nie bede miał jazdy tak łatwej i przyjemnej jak dwa tygodnie temu w Supraślu.
Po prostu noga nie ta, trochę mniej treningów i czas na odcinku testowym gorszy o ponad cztery minuty. No cóz, nie zawsze można być w dobrej formie, nie zawsze można być na szczycie. Na szczęście to nie MŚ, można lajtowo sobie pojechać. Chłopaki z teamu nakręceni, jeżeli nie odpuszczą wychodzi, że pojedziemy wreszcie w kilka osób. No ale się zobaczy, w ich wypadku istnieje coś takiego jak "wyższa instancja", bez odwołania ;)
czas: 1:08:30, pr.śr.: 26,1 km/h, HRAvg: 165

  • DST 32.20km
  • Teren 29.67km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.76km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 174 ( 88%)
  • HRavg 158 ( 80%)
  • Kalorie 764kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening terenowy

Czwartek, 19 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

W niedzielę start w Kresowym w Suwałkach, więc czas wrócić do treningów terenowych. Czasu bardzo mało, a ostatnio treningów też mało. Następne dwa dni przerwy związane z krótkim wyjazdem zagranicznym i pozostały w zasadzie trzy dni na rozkręcenie się. A czuć dzisiaj było, że rozkręcenie jest konieczne.
Nie wstawałem bardzo wcześnie po wczorajszym późnym powrocie z Okęcia. Pospałem dłużej, ale i tak dzień się zaczyna coraz później. Słońce ledwo wstaje nad lasem gdy wyjeżdzam.

wschód słońca nad zamglnymi łąkami © dater


Rano chłodno, tylko ok. 14 stopni. W porównaniu do kilku dni wstecz mały szok termiczny. Ogólnie wybywałem z Polski w temperaturze ponad 30 st., powróciłem po dwóch dniach w niecałe 20.
Ostatnie odpuszczenie w treningach czuć w nogach. Jakoś nie mogły wkręcić się w rytm, szczególnie w szybkich szutrowych sekcjach. Wydawało mi się, że podjazdy szły całkiem nieźle, ale płaskie, proste szutry jechałem po porstu wolno nie mogąc złapać odpowiedniego rytmu. Stąd i czas odcinka testowego słaby:
czas: 1:06:45, pr.śr.: 26,7 km/h, HRAvg: 162

  • DST 30.20km
  • Czas 01:00
  • VAVG 30.20km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 601kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bez odmiany...

Poniedziałek, 16 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

.. szosą :D Już trochę trasy treningowe mi sie nudzą. Ale rano na nic innego czasu nie ma jak ok. 30 km i godzina max do półtora jazdy. Więc chcąc nie chcąc w tych samych krajobrazach trzeba się poruszać.
No więc do Jezierzyska po weekendowej przerwie. Miałem w ten weekend totalną rekreację i regenerację, trochę wysiłku, ale bardzo miłego :) Pogoda taka była, że rozleniwiała, na szczęście wszytsko było zaplanowane i czas wykorzystany miło i na maxa :D
W nogach tą regenerację czułem, nie chciały za mocno kręcić. Stąd czas odcinka testowego powyżej 10 minut. Temperatura rano znów powróciła powyżej 20 stopni (mi termometr o 4.30 pokazał ponad 23!!!) więc jechało się bardzo dobrze od tej strony.

  • DST 30.20km
  • Czas 01:00
  • VAVG 30.20km/h
  • VMAX 58.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 176 ( 89%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 586kcal
  • Podjazdy 170m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dla odmiany szosą...

Piątek, 13 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 0

... dziś pojechałem. Ale bez odmiany krajobrazowej, więc standardowo na Jezierzysk. Przez CWK fajnie sie teraz jedzie, nowy asfalt przez klkaset metrów koło kościoła na podjeździe, tam gdzie były największe dziury. Teraz na zakrętach w "esce" można się złożyć bez strachu :)))
Docisnąłem na górce w Niemczynie próbując wycisnąć sześćdziesiątkę, niestety się nie udało. Za krótki jednak ten zjazd...
Testowy poniżej 10 minut:
SOT1: czas: 9:58, pr.śr.: 34,2 km/h, HRAvg: 164

  • DST 32.20km
  • Teren 29.65km
  • Czas 01:16
  • VAVG 25.42km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 159 ( 81%)
  • Kalorie 787kcal
  • Podjazdy 210m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Terenowo...

Czwartek, 12 sierpnia 2010 · dodano: 12.08.2010 | Komentarze 0

... standardowo na Osierodek. Całkiem nieźle sie jechało, ale bez rewelacji. Pogoda świetna, ale jednak już poranki chłodne. Stadko dzików mnie nastraszyło, przy podjeżdzie nie Osieodek biegły ze mną dwiema stronami drogi i jeszzce przebiegały z jednej na drugą... trochę strachu było :)
Odcinek terenowy, czas: 1:07:14, pr.śr.:26,4 km/h, HRAvg: 164

  • DST 30.30km
  • Czas 01:03
  • VAVG 28.86km/h
  • VMAX 55.30km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 170 ( 86%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 570kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Runda na Jezierzysk

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 0

Dłuzszy i mocniejszy rozjazd, z tempówkami i kilkoma sztywnymi podjazdami. Staram się utrzymać wysokie tempo, ale przy tętnie poniżej progu. I generalnie się udaje. Serce inaczej pracuje, teraz szybko wraca mi do niższej strefy, podjazd też kręcąc miękko jestem w stanie utrzymać na odpowiednim poziomie.
Najwyższe tętno uzyskuję wracając na zjeździe w Niemczynie, próbuję docisnać Vmax :D
Rano jest już chłodniej, wyciągam po raz pierwszy od ponad miesiąca bluzę z długim rękawem. Pogoda piekna, wstaje słońce, mgły się ścielą nad łąkami :)))

poranne mgły w okolicach Oleszkowa © dater