Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Jezierzysk - Jesionowe Góry

Piątek, 28 sierpnia 2009 · dodano: 28.08.2009 | Komentarze 0

Tak spodobała mi się wtorkowa poranna trasa, że postanowiłem dziś też dłużej pojechać. Ładna pogoda, trochę cieplej. Żuliki pod sklepem też jakby przyjaźniejsi: "...dawaj, dawaj...yeep" dziś bełkoczące usłyszałem :)
Wynik dla trasy 1:15:32, lepszy od wtorkowego o ponad 3 minuty.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 16.90km
  • Czas 00:37
  • VAVG 27.41km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 349kcal
  • Podjazdy 42m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny rozruch...

Środa, 26 sierpnia 2009 · dodano: 26.08.2009 | Komentarze 0

... do Agomy. Jak zwykle. Trasa znana na wylot. Szybko... najszybciej. Przycisnąłem i rekordzik trasy w kieszeni... no raczej w zapiskach :) 36:36, łatwo zapamiętać.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 32.36km
  • Teren 16.30km
  • Czas 01:19
  • VAVG 24.58km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 560kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ponad standard...

Wtorek, 25 sierpnia 2009 · dodano: 26.08.2009 | Komentarze 0

… dziś mi niechcący rano wyszedł. To znaczy nie tyle, że mi się kierunki i drogi pomyliły, ale jakoś tak ciągnęło dziś w lewo, zamiast w prawo. Ale po kolei…
Pobudka piąta rano… ciemno. Więc się wcale nie śpieszę. Spokojnie robię izotonie, przebieram się, krótka rozgrzewka, spokojnie do piewni po rower. W tym czasie się trochę przejaśnia, świat uzyskuje więcej kolorów. Brrr… chłodno. Termometr pokazuje tylko osiem stopni. Na szczęście garderoba odpowiednia przygotowana. Po wycieczce dochodzę tylko do wniosku, że jak jest poniżej dychy to rękawiczki już tylko z palcami. W krótkich graby mi drętwiały. No i stopy… coś trzeba z tym zrobić. Moje butki M122 posiadają siateczkę wentylacyjną na noskach i wiatr hula po stopach, że hej. W ciepłe dni ok., ale przy takiej temperaturze to już po prostu w palce zimno. Kilku par skarpet przecież nie założę. Nie wiem, może zaklejać siatkę od spodu taśmą? Kwestia zastanowienia i podpytania na forum o technologię w tym wypadku.
Wyruszam o 5.38. Dochodzę do wniosku że o tej porze na „mieście” to żyją tylko żule pod sklepem… i rowerzyści. O piątej czy piątej trzydzieści otwierają sklepy spożywcze i to chyba są pierwsi klienci. Pod każdym sklepem, który mijałem stała grupka i wyrywała sobie to „coś” co udało im się zdobyć. Masakra… być może kogoś obrażę, ale co trzeba mieć w głowie żeby się tak stoczyć. Ja wiem, że to jest choroba, nałóg, że być może tym ludziom należy się współczucie… ale sami się doprowadzili do takiego stanu. Chociaż oni pewnie patrząc na moje poranne jeżdżenie też myślą: „Debil, ktoś go zmusił i zapier…la tym rowerkiem skoro świt”. W każdym bądź razie oni na mnie spode łba z obrzydzeniem i ja w ten sam sposób na nich…
Taka mała dygresja, wracam do jazdy. Trasa idzie początkowo standardowo, a więc przez CWK, Oleszkowo, Niemczyn do Jezierzyska. Zaraz za CWK zatrzymuję się i cykam fotkę komórą, bo widok mgieł unoszących się w blasku wschodzącego słońca zapiera dech w piersiach. Szkoda, że jakość zdjęcia kiepska, ale czego wymagać od zabawki?
świt nad zamglonymi polami © dater

Z Jezierzyska lecę szutrówką na Biały Krzyż i właśnie koło niego jakoś mnie pociągnęło w lewo, zamiast standardowo w prawo :) Zrobiłem dzięki temu dodatkowo jakieś 4 kilometry. A więc na północ do następnego skrzyżowania, później w prawo w kierunku na Stary Szor. No i stamtąd już w kierunku na CB przez Jesionowe Góry. Wylatuję na Marszałkowskiej, która jest zawsze udręką przez swój cholerny bruk…
Kategoria ! < 050 km, Foto, Trening


  • DST 56.02km
  • Teren 46.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 823kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

po Mazurach

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 1

Po piątkowej wycieczce na Mazury przyszła kolej się trochę pokręcić po krainie wielkich jezior. Plan jakiś tam miałem, ale ostatecznie wyszedł sponton. Jedynym celem moim było przejechać ponad 50 km, podjechać nad jeziorko Majcz, przepiękne i chyba najbardziej przejrzyste jakie kiedykolwiek widziałem w Polsce. Dalej się zobaczy. A wyszło:
Trasa: Zełwągi-jez. Majcz- Krutyń-Zgon (dookoła jez. Mokre)-Cierzpiety-Dobry Lasek-Lipowo-Inulec-Zełwągi.
Oczywiście że przepiękne tereny, krajobrazy i ścieżki przekonywać nikogo nie musze. Do tego dzikie. Po drodze nad Majcz na piaszczystej leniej drodze zauważyłem ślady. Wydaje się że kota i to dużego. Od razu przypomniałem sobie panikę wywołaną „puma” czy też innym dzikim dużym kotem. Powiem szczerze, ze rozglądałem się troche dookoła. Zdjęcie nie oddaje wielkości śladów, jakoś nei pomyślałem żeby połozyć coś dla porównania skali. Ale ślad stopy miał dobre kilka centymetrów długości, tak (patrząc teraz na miarkę) ok. ośmiu.
ślady dużego kota? © dater

Dojechałem do jeziora, ale jakoś drogi nad samą wodę i odpowiedniego zejścia nie znalazłem. Nie dane mi więc było popatrzeć na cudnie kryształową, przejrzystą wodę. Pojechałem więc dalej na południe. Trafiłem do miejscowości Krutyń. Przeciąłem sławną spływną rzekę Krutynię, która wygląda trochę jak kajakowa autostrada, tak zapchana.
pzrekraczam Krytynię © dater

Dalej lecę piękną ścieżką wzdłuż jeziora Mokre, aż do miejscowości Zgon. Tam przekraczam przesmyk pomiędzy jeziorami i kieruję się znów wzdłuż brzegu jeziora, tym razem na północ.
jezioro Mokre © dater

Przejeżdżam przez miejscowość Cierzpięty, dalej Dobry Lasek, Lipowo do Inulca. Okrążam jezioro Inulec od północy i zawijam powrotem do bazy, do Zełwąg.
jezioro Inulec © dater



  • DST 160.71km
  • Teren 36.00km
  • Czas 07:11
  • VAVG 22.37km/h
  • VMAX 44.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 2624kcal
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Mazury

Piątek, 21 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 0

Trasa: CB-Jasionówka-Goniądz-Osowiec-Szczuczyn-Biała Piska-Pisz-Ruciane Nida-Ukta-Zełwągi.
Pomysł na piątkową trasę zrodził się w poprzednim tygodniu podczas wycieczki na Serwy. Moja druga połowa wierząc (albo właśnie nie wierząc) w moje siły i zaparcie zaproponowała abym wyruszył za moimi dziewczynami na Mazury rowerem. One pojadą samochodem, a ja mam popedałować. Oczywiście chęci jak najbardziej były, kwestia tylko ułożenia sobie roboty tak, żeby można było w piątek się wyrwać. No i udało się. Dziewczyny w czwartek się zapakowały przy mojej małej pomocy i ruszyły. Ja na rower w piątek rano i za nimi.
Trasę sobie wyznaczyłem jak najkrótszą, przynajmniej w założeniach. Część jej znałem z poprzedniego wypadu na Mazury, na Śniardwy. Wiedziałem, że od Szczuczyna będzie praktycznie tylko szosa. Nie znałem w zasadzie tylko drogi Jasionówka-Goniądz.
Wyruszyłem 7.25 rano. Trochę później od planu, ale jakoś ciężko było wstawać. Pierwszy odcinek to znane trasy. Skracam tylko drogę do ósemki przez Wojtachy. Tędy jeszcze nie jechałem… no i trasa mnie pokonała. Stromy, długi piaskowy podjazd i musiałem rower prowadzić.
początek - pola w okolicach wsi Wojtachy © dater

Przekraczam ósemkę, jadę na Jasionówkę, później szutrami i polnymi drogami na Goniądz. Ścieżka bardzo ciekawa, prawdziwe cross country :)
"droga" na Goniądz :) prawdzie cross country © dater

W Goniądzu robię pierwszą dłuższą przerwę. Wcinam batonika, odpoczywam, melduję się telefonicznie z trasy do żony.
Goniądz zdobyty © dater

Dalej z Goniądza na Osowiec. Tam nie mogę sobie odmówić zboczenia z trasy. Ile razy tamtędy przejeżdżałem, nigdy jakoś nie było czasu zagłębić się w las, pooglądać umocnienia twierdzy. Zjeżdżam z trasy w prawo, tam mama bardzo blisko pokazuje w lesie bunkry i stanowiska baterii. Przedzieram się przez las wąską ścieżką. Jest stromo, piasek i korzenie. Ciężkie podjazdy, musze zrzucić na najbardziej miękkie przełożenie. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak kręciłem.
Osowiec - pozostałości bunkrów © dater

Dalej z Osowca znaną z wyprawy na Śniardwy trasą ma Szczuczyn. Robię tylko małą modyfikację koło Białaszewa, żeby ominąć tragiczny bruk, który dał się nam wyznaki w czasie tamtej wycieczki. Wychodzi całkiem nieźle, alternatywą jest całkiem niezły asfalt. Odległościowo wychodzi do Szczuczyna praktycznie na to samo.
Szczuczyn - połowa drogi za mną © dater

W Szczuczynie następny mały postój. Dokupuję izotonika i wcinam słodką bułkę. Niestety sklep nie oferuje mi nic więcej. Dalej lecę znaną trasą do Białej Piskiej i dalej do Pisza. W Piszu robię już dłuższy odpoczynek, trzeba wreszcie coś wszamać. Na wlocie znajduję jakiś kebab. Niestety okazuje się że wpadam na posiłek trzeciej kategorii, a może nawet poza kategorią. Kebab jest wstrętny. Za mieso robi coś co mi przypomina pieczoną parówkę. Szczerze nie polecam, brrr… No ale cóż, człowiek głodny, zeżre wszystko. Piwko pomaga mi go przełknąć :) Wiem, wiem, nie powinienem… ale tak mnie ssało :P Wyruszam na Ruciane. Najbardziej zatłoczony odcinek trasy, najprostszy i chyba najlepszy. Szybko pokonuję trasę. Średnia znacznie mi się podwyższa. Dalej już tylko Ukta. Mały odpoczynek nad rzeczką, zimna woda działa orzeźwiająco. Skręcam na Mikołajki i po kilku kilometrach kierunkowskaz: Zełwągi 4 km. Uff, dałem radę :D Te ostatnie kilometry to niezła szutrówka, na końcu kilometr bruku i podjeżdżam pod bramkę. Oliwka wita mnie jak zwykle entuzjastycznie: „Mój tatuś, tatuś, plyjechał lowelkiem!!!”. Reszta z domowników i tubylców jakoś nie może uwierzyć, że pokonałem ten dystans: „… pewnie załadowałeś się na tira…”. Jakbym to robił dla kogoś i na pokaz, a nie dla siebie :P
mój cel - zdobyty © dater




  • DST 28.53km
  • Teren 6.80km
  • Czas 01:07
  • VAVG 25.55km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 491kcal
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypad do Jezierzyska

Środa, 19 sierpnia 2009 · dodano: 20.08.2009 | Komentarze 0

Standardowa trasa, nie obierałem za szybkiego tempa. Czas więc nie rewelacyjny, ale przygotowanie do dłuższego piatkowego wypadu zrobione. Przy okazji pękło mi 2 tysiące kilometrów w tym roku. Zważywszy, że to moje pierwsze prawdziwe kilometry w historii (wcześniej jak zrobiłem 100 rocznie to wszystko) i że założeniem w kwietniu było zrobić te 2 tysiące w całym sezonie, to jestem z siebie i swojego rowerowego zaparcia zadowolony :)
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 5.00km
  • Teren 1.50km
  • Czas 00:12
  • VAVG 25.00km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 85kcal
  • Podjazdy 10m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Burza...

Wtorek, 18 sierpnia 2009 · dodano: 18.08.2009 | Komentarze 0

... pokrzyżowała mi dziś plany. Miał być Jezierzysk, wyszło tylko 5 km nad Zalew. Jak wstałem nic tego nei zapowiadało. Piekne słońce akurat wstawało nad lasem. Wychodzę, patrzę na zachód a tam ciemne chmury. No cóż, myślę, przejedę sie choć trochę. Te trochę to było nawet mniej niż myślałem. Koło cmentarza wyglądało to już tak:
Burza nad CB © dater

Skręciłem więc nad Zalew, wróciłem lasem do Kościelnej i do domu. Zdażyłem tylko wejść na górę, walneło, łupneło i się nie na żarty rozpadało.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 16.90km
  • Czas 00:39
  • VAVG 26.00km/h
  • VMAX 34.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 298kcal
  • Podjazdy 44m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Poniedziałek, 17 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 0

... po sobotniej wycieczce na Serwy, w nogach czuć pokonany dystans. Łatwo nie jest :( Nie forsuję się więc zbytnio, jadę aby tylko rozruszać sztywne mięśnie. Czas oczywiście nie rewelacyjny, 39:24.
Kategoria ! < 050 km, Trening


  • DST 166.84km
  • Teren 111.08km
  • Czas 07:37
  • VAVG 21.90km/h
  • VMAX 44.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Kalorie 2597kcal
  • Podjazdy 518m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

na Serwy i z powrotem

Sobota, 15 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 2

Od dawna planowałem dokonanie pierwszego wpisu w kategorii pow. 100 km, ale jakoś do tej pory się nie udało. Najdłuższa wycieczka czerwca (98km) była na razie moim najlepszym wynikiem.
Nadarzyła się wreszcie weekendowa okazja :) Początkowy plan był prosty: wyskoczyć w sobotę nad wodę. Augustów dość blisko od nas, więc całą rodzinką wybieramy się nad jezioro. Zaraz, zaraz… a dlaczego by tego nie zrobić rowerem? No właśnie… jak pomyślałem tak zaplanowałem. Z Czarnej najlepiej nie tłuc się ósemką na Augustów, tylko przez Sokółkę, Dąbrowę Białostocką i Lipsk zaliczyć jeziora od strony wschodniej. Omija się zapchaną trasę, unika tirów itd. Poza tym kilometrowo to samo praktycznie wychodzi. Rowerkiem jeszcze bardziej można to skrócić biorąc trasę po zachodniej stronie. A więc plan prosty: rodzinka jedzie samochodem na Serwy, ja rowerkiem podganiam na skróty bezdrożami. Na samochodzie na wszelki wypadek bagażnik, bo czy starczy sił na powrót?
Mój plan spodobał się dodatkowo chłopakom z teamu, więc pojadę nie solo, a w teambike-owej grupie. Umawiamy się 7.30 rano w Czarnej. Oczywiście spóźnienie jest jak zwykle, szczególnie że Adam balował do czwartej. Zadaję sobie pytanie, czy da radę? A więc w Czarnej zjawia się Czarek z Adamem. Wyruszamy w trójkę 8:07.
Plan trasy: CB-Machnacz-Rozedranka-Lebiedzin-Trzcianka-Sadowo-Suchodolina-Nowa Wieś-Kamienna-Jastrzębna-Sucha Rzeczka-Serwy.
Pogoda ładna, choć jeszcze nie za ciepło. Adam na swoim uniwersalnym KTMie na 28 popieprza aż miło. Czarek na twardym Specialu bez amorków. Trochę mu ciężko idzie na nierównych szutrach.
na Serwy - Czarek na zjeździe © dater

Pierwszy dłuższy postój na batonika i pogaduszki z żonami robimy w Sadownym.
postój w Sadownym © dater

Robi się cieplej, można zdjąć długie rękawy. Przeskakujemy drogi, najpierw Sokółka-Korycin, później Dąbrowa-Suchowola.
w drodze na Serwy © dater

Dojeżdżamy do szosy Lipsk-Augustów. Tu się rozdzielamy. Chłopaki rodzinki mają w Augustowie, tam się umówili. A więc dalsza droga na Serwy już solo.
Po drodze przekraczam kanał augustowski.
przekraczam kanał augustowski © dater

Po godzinie 12 docieram wreszcie na Serwy. Tam już rodzinka czeka. Ładuję się do jeziora. Zimna woda działa łagodząco na zmęczone mięśnie. Mięsko z grilla wypełnia brzuszek. Ach jak przyjemnie :) Czuję się naprawdę dobrze, więc podejmuję decyzję że jadę i bagażnik rowerowy jednak dziś się do niczego nie przyda.
15.30 czas wyruszać w drogę powrotną. Początek idzie świetnie. Jadąc sam narzucam sobie tempo, nie za duże ale gwarantujące odpowiednie rozłożenie sił do końca. Z chłopakami zawsze tempo jest szarpane. Na kole siedzi mi Czarek, a Adam z przodu wyrywa, więc zawsze człowiek dociska. Solo kręcę delikatnie, na miękkich przełożeniach. Utrzymuję średnią ok. 25 km/h. Przekraczam szosę Lipsk-Augustów, tu rozstałem się z chłopakami.
szosa Lipsk-Augustów © dater

Przekraczam most na Biebrzy, dookoła piękne mokradła. Robię tam krótki odpoczynek na uzupełnienie płynów i zrobienie zdjątek.
mokradła Biebrzy © dater

Dalej idzie coraz ciężej. Nogi robią się drewniane. Każdy podjazd to redukcja na bardzo miękkie przełożenia. Mijam Nową Kamienną i opuszczony, zapewnie pamiętający czasy carskie budynek stacji kolejowej. Swoją drogą carska Rosja to miała gest, wybudować taką stację na całkowitym bezludziu. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że kiedyś tętniło tu życie i była to miejscowość zasługująca na „taką” stację kolejową.
opuszczona stacja kolejowa w Kamiennej © dater

Jadę dalej, odliczam kilometry. Coraz ciężej, dupa ciąży, nogi sztywnieją. Cały czas mam wiarę że dojadę. Zatrzymuję się przy kościele w Majewie Kościelnym. Bardzo ciekawa budowla z kamienia w stylu neogotyckim. Jak patrzę na wysoka wieżę to dziwię się jak tam te wielkie kamienie powędrowały. Dziwiąc się robię następny dłuższy postój na wrąbanie batona i podtrzymanie wiary 
kamienny kościół w Majewie © dater

Dalej już całkiem znajome trasy. Przekraczam szosę w Trzciance. Do Rozedranki lasem i szutrem cały czas.
na tym piachu Czarek zaliczył pierwszą w historii glebę w espedach © dater

... rowerzysty cień © dater

Po 20-stej docieram wreszcie do Czarnej. Zmachany, zmęczony, ale szczęśliwy że udało się pokonać tą trasę. Nowy rekord długości wycieczki osiągnięty. Mogę wreszcie wypełnić kategorię >100 km, która była dotąd pusta :)
podsumowanie wycieczki na Serwy © dater




  • DST 28.56km
  • Teren 6.80km
  • Czas 01:08
  • VAVG 25.20km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 484kcal
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przygotowanie...

Piątek, 14 sierpnia 2009 · dodano: 17.08.2009 | Komentarze 0

… do planowanego jutrzejszego długiego wypadu na Serwy. Jadę bladym świtem na Jezierzysk, swoją standardową traską. Mimo dwudniowej przerwy i odpoczynku w jeżdżeniu jakoś ciężko się kręci, nogi drewniane. Ale może to wina wczesnej pory. Organizm się jeszcze nie obudził. 5:30 o tej porze roku to jeszcze szarówka, szczególnie jak są chmury. Jak się obudziłem o piątej to się zdziwiłem tak szaro jeszcze było. Niedługo już tak wczesne jady nie będą możliwe. Poza tym chłodno, ledwo 12 stopni, długie gatki trzeba było naciągnąc.
A więc jadę spokojnie, nie naciskam. Wynik średni 1:07:59.
Kategoria ! < 050 km, Trening