Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

GPS

Dystans całkowity:19577.03 km (w terenie 5278.92 km; 26.96%)
Czas w ruchu:753:18
Średnia prędkość:25.99 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:151501 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:467167 kcal
Liczba aktywności:305
Średnio na aktywność:64.19 km i 2h 28m
Więcej statystyk

czwartkowy trening spod Tesco

Czwartek, 23 maja 2013 · dodano: 25.05.2013 | Komentarze 0

Po maratonie w Olsztynie nie byłem zadowolony ze sprzętu. Nie dość, że źle mi się ogólnie i ciężko jechało, to jeszcze rower wk…ł :/ Przeskakiwał napęd, przerzutki słabo chodziły, coś się blokowało, suport stukał, huczała tylna piasta (to już dawno). Generalnie na słabą dyspozycję nałożyły się problemy sprzętowe i wyszło nie najlepiej. Także rower przekazany do serwisu dla Łukasza. I diagnoza kosztowna: wymieniona kaseta plus łańcuch, tylne łożyska w piaście, łożyska suportu. Zrobiony, ustawiony, dodatkowo Łukasz zajął się amorkiem. W czwartek przyszedł czas na test :)
Ustawka na trening terenowy pod Tesco. Dla mnie drugi raz w tym roku udało się z grupą załapać. Jadę z roboty trochę wcześniej. W okolicy Tesco na skrzyżowaniu roboty drogowe wrą. Przebijają trasę generalską aż na Grabówkę, robią tunel pod Wasilkowską. Kręcę się chwilę, żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda.
Roboty na 27-go lipca © dater

Wjazd do tunelu pod Wasilkowską © dater

Trasa generalska w kierunku na Grabówkę © dater

Około 18-stej zbiera się grupa. Jest nas około dwudziestki.
Zbiórka pod Tesco © dater

Jak zwykle z planem są problemy, szczególnie że Łukasz nie jedzie. A każdy ma jakąś inną koncepcję. Ostatecznie jedziemy 27-go Licpa na Grabówkę, skręt w las na Ciasne, później na nowy szuter w kierunku na Cieliczankę.
Na skrzyżowaniu © dater

Na ścieżce 27-go Lipca © dater

Na szutrze © dater

W kierunku na Cieliczankę © dater

Cieliczanka © dater

W Cieliczance postój i czekamy na ogon. Niestety ostre tempo było i ogon się pogubił. Ostatecznie około dziesiątki nas zostało. Wstępnie reszta chciała jechać na Królowy Most, ale udało mi się przekonać że dobrą opcją będzie Supraśl i np. Góry Krzemienne. Uderzamy więc lasem na Supraśl.
Supraśl © dater

Supraśl © dater

Z Supraśla jedziemy wzdłuż rzeki na mostek, drogą dobrze znaną wszystkim z maratonów. Ale droga wygląda całkiem inaczej po tej zimie. Była to zawsze ostatnia, szybka sekcja zawodów. Teraz to rozjeżdżona szutrówka z koleinami, dziurami, wymytymi kawałkami, dużymi kamieniami. Zrobiło się technicznie :P
Za mostkiem oczywiście w las i na Krzemienne. Chłopaki mają pomysł na górkę, której nikt jeszcze nie podjechał. A komu się uda to stawiane ma piwo :) No więc jedziemy. Na początek kilka górek znanych z tras maratonów.
Pierwsza większa górka © dater

Później chwila szukania i jest podjazd „za piwko”. Każdy próbuje podjechać. Mi się podjazd kończy w połowie. Kilku z nas próbuje kilka razy. Dość daleko podjeżdża Sasza i Marcin. Ale i tak dla wszystkich podjazd kończy się „z buta” :P
Podjazd "za piwko" do podejścia :) © dater

Sasza atakuje © dater

Cały czas kręci © dater

Marcin też próbuje © dater

Po górce „za piwko” robi się późno. Wracamy więc na Supraśl. Tam ja uderzam już na Czarną, reszta wraca do Białego. Nie jadę szybkim szutrem tylko kieruję się na Ożynnik i stamtąd nową szutrówką do Czarnej. Cały czas podłoże tej drogi jeszcze miękkie i zasysające koła.
Leśna autostrada © dater

Mimo wiszących ciężkich chmur cały czas nad głową udaje mi się dojechać do chaty na sucho :) Cube chodzi bardzo ładnie, wszystko gładko i cicho, bez zacięć itd. I ustawienie amortyzatora miodne, bardzo mi się teraz podoba charakterystyka jego pracy :) Sprzęt więc mam przygotowany na Sokółkę na tiptop :D



  • DST 51.21km
  • Czas 01:35
  • VAVG 32.34km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 174 ( 91%)
  • HRavg 145 ( 75%)
  • Kalorie 810kcal
  • Podjazdy 372m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + ... 3xA... again :)

Wtorek, 21 maja 2013 · dodano: 24.05.2013 | Komentarze 0

Rano już wyszedłem na trasę do roboty z rowerem i zaczęło kropić. Chwila zawahania... pada mocniej, za minutę leje :/ Nie ma co się moczyć, postanawiam. ładuję rower do samochodu, przebieram się w cywilne ciuchy i jadę do roboty na czterech kółkach.
Powrót identyczny ja dzień wcześniej. I tak samo postanawiam na Agromę dokręcić. Robię trzy razy podjazd, ale tym razem typowo na siłę, niższa kadencja (ok 70) i wolniej. Przepychanie korb nie jest moją mocną stroną :P
Wiało trochę mocniej niż wczoraj, i pomagało. Czas na testowym 27:56.



  • DST 51.36km
  • Czas 01:34
  • VAVG 32.78km/h
  • VMAX 54.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 179 ( 93%)
  • HRavg 152 ( 79%)
  • Kalorie 871kcal
  • Podjazdy 336m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + 3x podjazd pod Agromę

Poniedziałek, 20 maja 2013 · dodano: 24.05.2013 | Komentarze 0

Mocno z roboty, wiatr pomagał, czas 28:41 (śr. 37,2 km/h, HRAvg 161). Na dobicie lecę na Agromę i trzy razy powtarzam podjazd. Dobrze było, typowa wytrzymałość na podjazdach, szybko przy wysokiej kadencji. Napotkani rowerzyści patrzyli trochę na mnie jak na dyszącego świra :D



  • DST 50.72km
  • Czas 01:35
  • VAVG 32.03km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 182 ( 95%)
  • HRavg 142 ( 74%)
  • Kalorie 755kcal
  • Podjazdy 354m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

ustawka szosowa spod Alfy

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 24.05.2013 | Komentarze 0

Przyszedł wreszcie ten dzień, gdy udało mi się załapać na pierwszą ustaweczkę spod Alfy. Trochę 18.30 dla mnie za późno. Zrobienie dwu godzinnego treningu to już 20.30 i jeszcze trzeba liczyć godzinkę na powrót do Czarnej. Chyba że się człowiek ugada z przewodnikiem stada, który tak ustawi trasę, żeby zbliżać się w kierunku o który mu chodzi. Tak też się stało w tym wypadku. Trasa mi odpowiadała, więc się na ustawkę zabrałem :)
Tempo było mocne od Grabówki na Majówkę, później oczywiście przez Krasny Las do Supraśla. Było mocno, ale dałem radę :)
Z Supraśla na Białystok jechaliśmy ścieżką, więc lajtowo. Tylko Ogrodniczki full power. No i później Nowodworce i w Wasilkowie mówię bye i jadę już samotnie na Czarną.
Odczucia dobre, noga kręciła, serce dawało radę :D

Peleton jedzie na Supraśl © dater




  • DST 7.72km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:27
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 39.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 176 ( 92%)
  • HRavg 143 ( 74%)
  • Kalorie 237kcal
  • Podjazdy 120m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

rozgrzewka MK Olsztyn

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Z hotelu na rozgrzewkę na miejsce startu w Olsztynie. Znana już trasa, więc jedziemy lasem. No i zaliczamy na rozgrzewkę podjazd pod tor saneczkowy i kilka kilometrów trasy. Nogi coś ciężko kręcą po wczorajszym objeździe... :/



  • DST 65.54km
  • Teren 65.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 22.60km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 96%)
  • HRavg 164 ( 85%)
  • Kalorie 1674kcal
  • Podjazdy 931m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Olsztyn

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 1

Po objeździe dnia poprzedniego team w liczbie 8 osób (4 na maraton i 4 na półmaraton) stawia się na starcie na Stadionie Leśnym w Olsztynie. Rozgrzewka była… ale start opóźnił się o pół godziny i całe ciepełko wyparowało :/
Team przed startem © dater

Na starcie MK Olsztyn © dater


Przed startem © dater

Od początku jakoś ciężko mi się jechało. Brak mocy, świeżości. Objazd dnia poprzedniego nie wyszedł mi na dobre. Jestem jednak typem zawodnika, który musi przed startem odpocząć, być świeży. W Olsztynie tego nie było, jechało mi się po prostu źle, to nie był mój dzień. No i oczywiście jeszcze do tego trudna trasa, podjazdy które mnie wykańczały. Tor saneczkowy zgodnie z zapowiedziami i przewidywaniami już za trzecim razem pokonywany na młynku. Na czwartej rundzie myślałem że tam skonam. Jeszcze dziesięć metrów i musiałbym z buta go dawać. No ale ostatecznie udało się zaliczyć wszystkie podjazdy. Gdzieś tam na początku w tłoku i przy przepychaniu były jakieś wypięcia i kilka kroków z buta na mniejszych górkach. Ale ogólnie dałem radę, chociaż nogi ledwo dawały. Druga runda była już ciężka i zastanawiałem się jak ja jeszcze dwie następne przejadę. Naprawdę miałem poważny kryzys. Trzecią mi się już lepiej jechało, bo po prostu odpuściłem, a czwarta poszła z rozpędu.

Singlem do mety © dater


Zjazd na mecie © dater


Robię pierwsze kółko © dater


W lesie © dater



Runda druga © dater


Po czterech rundach nareszcie meta © dater

No i tak naprawdę to zjechany na metę wpadłem. Jak w Legionowie to był lajcik, to ta trasa dała mi niezły wycisk i naprawdę byłem skonany.
Padłem, to był naprawdę trudny wyścig © dater

Wynik taki sobie, nie do końca jestem zadowolony. Źle mi się jechało, być może trasa nie pod moją specyfikę i przyzwyczajenia.
Czas: 2:55:29
Open: 53/120, rating 79,3%
Elita Plus: 19/41, rating 82,9%
Trochę niedociągnięć organizacyjnych w Olsztynie było. Nie będę się rozpisywał, kto się kręci przy Kresowych ten wie. Najgorzej, że przez niejasne oznakowanie półmaratonu część zawodników pojechała mini, w tym nasz Radek. No i nie został sklasyfikowany, tym samym drużyna na krótkim dystansie także nie :(
Pudło zdobyła w swojej kategorii Olka :) W jej imieniu nagrodę odebrała Ala. Jej także się należy podium za te wszystkie zdjęcia, które nam maratończykom na kresowych cyka :D Z Olsztyna przywieźliśmy ich prawie 1000! Dziękujemy Alu, jesteś WIELKA!
Ala odbiera nagrodę :) © dater

Jakby kto chciał obejrzeć pełną galerię z Kresowego w Olsztynie (oczywiście zdjęcia wybrane BLU Team Refleks) tu jest link.



  • DST 29.30km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 52.20km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 177 ( 92%)
  • HRavg 148 ( 77%)
  • Kalorie 731kcal
  • Podjazdy 385m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

objazd trasy MK Olsztyn

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 22.05.2013 | Komentarze 0

Prawie dwa tygodnie zaległości we wpisach na BS :P Życie na wysokich obrotach :D I nie chodzi tylko o wysoką kadencję i pokonywane kilometry… bynajmniej :)
Więc żeby nadrobić to krótko. Maraton Kresowy w Olsztynie. Wybieramy się dzień wcześniej, w sobotę z noclegiem. W Białym ładnie, po drodze leje, w Olsztynie pochmurno. Po 17-stej jesteśmy w siodłach i jedziemy do lasu miejskiego na objazd trasy maratonu. Jest nas trzech: Ja, Sasza i Radek. Docieramy do Stadionu Leśnego gdzie będzie start/meta.
Stadion leśny w Olsztynie © dater

Mam tracka GPS więc jedziemy po nawigacji. Oznakowania jeszcze nie ma. Trasa od razu pokazuje, że jutro będzie ciężko. Początek jeszcze w miarę prosty i szybki, ale szybko zaczynają się techniczne single, podjazdy, interwałowe sztywne, krótkie górki.
Na singlu © dater


Jeden ze zjazdów © dater

Mimo jechania po tracku tyle jest ścieżek w lesie, że cały czas jedziemy „różnie”, zaliczając i mijając się z trasą. Pierwszego kółka nie robimy całego, bo trasa jest ósemką i nie robimy całej.
Oczywiście mając ostatnio wiele szczęścia zaliczam glebę… a w zasadzie mostek :) Pod koniec trasy jest drewniany mostek przez Łynę. Na środku jest lekko łamany w lewo. Zjeżdżając z góry wpadam jako pierwszy na niego dość szybko, po kilku metrach ten lekki zakręt… i oba koła tracą przyczepność. Kładę się na lewą stronę, rower leci na barierki, ja także na przeciwległe. Obcieram się i obijam dość boleśnie. Padał deszcz, deski mokre, pokryte takim „drzewnym śluzem”, zero przyczepności. Staję na nogi i w butach się slizgam… cholera :/ Na szczęście nic złego mi ani dla sprzętu się nie dzieje. Ale dupa i bark boli :(
Sznyty na mostku po poślizgu © dater

Jedziemy dalej i po skróconej rundzie jedziemy jeszcze raz, tym razem prawidłowo. Na koniec trafiamy na „wisienkę na torcie”, czyli podjazd pod tor saneczkowy. Budzi respekt :)
Podjazd na torze saneczkowym © dater

Nie jest może bardzo stromy, pokonujemy go na średnich przełożeniach, ale długość i te przewyższenie robi prawdziwe wrażenie. Wieczorem daję raport na stronie MK w temacie trasy, jej trudności i tego podjazdu. Jest dyskusja za którym razem będziemy już go pokonywać na młynku :)
Ścieżka nad jeziorem © dater

Jest jeszcze jedna techniczna przeszkoda na trasie: kamienisty przejazd przez mały strumyczek. Uczymy się go przeskakiwać kilka razy. Nie jest to proste, potrzeba tutaj konsekwencji i trzeba się pozbyć strachu.
Przejazd przez strumyk po kamieniach © dater

W ten sposób zaliczamy trasę maratonu, która okazuje się być nad zwyczaj ciężka, trudna technicznie i nietypowa jak na Maratony Kresowe. Oj będzie niezła jazda dnia następnego! Przedsmak wyzwania już znamy :)
Niestety ten objazd można podsumować tak, że zepsuł mi start dnia następnego :/



  • DST 55.67km
  • Czas 01:40
  • VAVG 33.40km/h
  • VMAX 59.10km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 156 ( 81%)
  • Kalorie 942kcal
  • Podjazdy 596m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZD + podjazd pod Agromę x5

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 1

Mocno z roboty. Jeden dzień odpoczynku wystarczył, żeby nogi były świeże. Na tyle, żeby mocno nacisnąć na pedały na podjazdach :)
Ciepło, nawet gorąco. Jak na razie najcieplejszy dzień tego roku. Odczucie duchoty i takiego przedburzowego napięcia pogodowego towarzyszyło mi cały czas. Idzie zmiana pogody i czuć to a także widać na niebie.
Wiatr dziś pomagał, trzeba mu podziękować. Wiał z południa, więc większość drogi pchał. Do tego doszła moc w nogach i czas Białystok - CB rewelacyjny:
27:40, śr.pr.: 38,6 km/h, HRAvg: 168
Pojechałem jeszcze na Agromę popykać podjazd. Nieduży, ale jedyny w miarę porządny w bliskiej okolicy i spokojny, bo w głębokim lesie na uboczu. Prawie kilometr z przewyższeniem 18 metrów. Zgodnie z zasadą "jak się kończy moc, to kończ naciskać" zrobiłem go pięć razy.
Pierwszy czas: 1:30
Ostatni: 1:39
I na piątym już czułem, że więcej nie pociągnę.
Przyszły dziś skarpetki od Szymona i od razu zacząłem ogarniać PROstylówę by szymonbike :D
Ogarniam PROstylówę by szymonbike :D © dater

Okazało się, że nie ogarnąłem do końca :P Mam podciągać wyżej :D
A skarpetki naprawdę super jakości, fajne i stylowe :)


  • DST 81.22km
  • Czas 02:29
  • VAVG 32.71km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 183 ( 95%)
  • HRavg 157 ( 82%)
  • Kalorie 1292kcal
  • Podjazdy 861m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Sokółka, Kamionka, Straż

Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0

Po porannym mocnym uderzeniu wracam z założenia lżej, ale dłużej :D
Dałem ostro do pieca rano i nogi czują. Przez miasto udaje mi się przebić jakoś nadzwyczajnie szybko, miałem szczęście do zielonych świateł. Za Białym dociskam i do Czarnej kręcę mocno, pomiędzy 3 a 4 strefą. Wiatr przeszkadza, szczególnie na obwodnicy Wasilkowa. Flagi na Pronarze wyraźnie to wskazują. Słabnę już tam dość znacznie, nogi robią się drewniane. Trochę za mocno…
Ale cisnę dalej. Dryf tętna dość duży, prędkość się też zmniejsza, chociaż czas całkiem niezły (29,51, pr.śr.: 35,8 km/h, HRAvg: 167). Przejeżdżam Czarną i dalej już lżej na Sokółkę. Ciężko mi idzie na tych sokólskich górkach, po porannej świeżości nie ma ani śladu. Trochę za mocno jednak było, a szczególnie powrót za mocno zacząłem.
W Sokółce na Orlenie krótki postój, wciągam batona i żel. Jadę przez Sokółkę, przez tory i na południe w kierunku na Kamionkę. Tam na zachód, więc lżej i wiatr pomaga. Już sobie lekko kręcę. Kolano ma się dobrze :)
Kolano ma się dobrze :) © dater

Podjazdy ciężko idą, nogi bolą. Za mocno pojechałem rano, zdecydowanie za mocno pierwszy odcinek do Czarnej na powrocie. Dosięgło mnie to, co się nazywa zakwaszenie mięśni… chyba. To też jest jeszcze jeden dowód na to, ze za wysoko strefy i próg miałem ustawiony. Na koniec to już totalny zgon, bomba… ostatni podjazd do Czarnej ledwo jadę.
Ale dwa mocne treningi zrobione. Efekt będzie po regeneracji ;) I ponad seteczka łącznie na dwóch treningach w dzień roboczy wpada :)


  • DST 11.25km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:29
  • VAVG 23.28km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 288kcal
  • Podjazdy 114m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

MK Wasilków - kraksa i DNF.

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 4

Tak dobrze ssało... i się posrało :(
Mam nadzieję, że limit pecha na ten sezon już na początku został wyczerpany :/
Wszystko zapowiadało się bardzo dobrze. Forma super, nastawienie bojowe, całość zapięta na ostatni guzik. Team zmobilizowany, nasz "domowy" wyścig, stawia się dziewiętnastu zawodników.
team się zbiera © dater

Po krótkiej rozgrzewce ustawiamy się na starcie. Jest już straszny ścisk, widać że frekwencja dopisała i jest rekordowa.
na starcie © dater

Start kilka minut po jedenastej. Na początek przez Wasilków, po osiedlu domków jednorodzinnych. Mimo "startu honorowego" i hamowania przez pilota i policję jak zwykle jest dość nerwowo i mimo wcale nie wolno. Za miastem robi się trochę szerzej i szybciej. Wszyscy w miarę równo jadą i dociskają. Trzydziestka cały czas, nawet ponad czterdzieści się pokazuje. Nie jest bezpiecznie w takim tłoku. Co raz słychać hamowanie, jakieś przeskoki, tarcie opon, pisk hamulców, nawoływania "uwaga". Za Dąbrówkami podjazd. Jestem w czubie, trzymam się dobrze. Nogi super podają, pikawa dudni tak jak powinna. Peleton trochę się rozciąga, ale na zjeździe znów wszyscy są w kupie i jest ciasno. Mijamy piaty kilometr. W którymś momencie ktoś hamuje, ktoś inny robi rybkę omijając dziurę w asfalcie. jestem w złym miejscu w złym czasie. Widziałem już kilka kraks, zawsze gdzieś obok, przede mną lub odgłosy za mną. Tym razem wszystko dzieje się w ułamkach sekundy. Zamieszanie tuż przede mną, zawodnik się kładzie prosto pod moje koła, zero szansy na reakcję. Lecę przez kierownice, rower nade mną, szoruję kolanami po asfalcie, chyba się przetaczam. Ku#$@&^$# !!!
I kończy się moja przygoda z maratonem w Wasilkowie :( Leżę, wstaję. Szybki ogląd sytuacji. Od razu widzę prawe obdarte kolano, szybko sinieje, puchnie, wypełnia się krwią. W środku wyrwany kawał skóry i mięcha... Nogi całe pobite, czuję też łokieć, poza tym jestem cały. Nie uderzyłem w nic głową, tu jest na szczęście ok. Rower leży powykręcany, bidony rozrzucone. Podnoszę go, wygląda na cały. Rogi przegięte w dół i przeszlifowane od góry. Siodełko ma odbity asfalt i tez jest przeszlifowane od wierzchniej strony - znak że rower miał dachowanie. Adrenalina buzuje, nie czuje jeszcze bólu, ale jestem wściekły. Popycham Cube na pobocze z nerwem, jakby to on był winny.
Zauważam ekipę TVP Białystok, akurat stali i chyba wszystko nagrali. Podbiegają, pytają czy wszystko ok. No żyję :D Reporter leci po mikrofon do samochodu i... daję wywiad na gorąco :) No ja pierdziu! Coś tam w szoku zgrywam twardziela, coś pierniczę :) Muszę to zobaczyć w tv :P
Oddycham głęboko, przejeżdża koło mnie ogon dystansu maraton. Wiem ze już dalej nie pojadę. Wsiadam i wracam na start. Widzę akurat strzałki kierujące w lewo na ostatnie kilometry z asfaltu w teren. Postanawiam je zrobić. Sprawdzić sprzęt i przy okazji zobaczyć jak nogi i czy wszystko w miarę ok. Natrafiam na jedyne kilometry błocka (jak się później okazuje) na całej trasie zawodów i udaje mi się jeszcze nieźle ubabrać :D
Na macie oblegają mnie znajomi, dziewczynom jest słabo na widok moich nóg :). Podjeżdżam pod karetkę, czyszczą mi ranę, robią prowizoryczny opatrunek. Każą jechać do szpitala, na pogotowie żeby dokładnie oczyścić ranę, sprawdzić czy nie nadaje się do zszywania i zaaplikować zastrzyk przeciwtężcowy. Jadę, czekam z godzinę, opatrują mnie na pogotowiu. Dostaję zastrzyk, obywa się bez zszywania. Wracam do Wasilkowa. Biuro zawodów, dekoracje i do domu. Zawiedziony :/
Nastawiałem się mocno na te zawody otwierające nasz kresowy sezon. Pracowałem całą zimę, forma szczytowa, a tu taki pech. Ehhh... Miałem już być ustawiony w szyku maratonowym na nowy sezon, sprawdzić się wśród znanych mi zawodników, lista wyników miała zweryfikować moją formę. A tak znów jestem na starcie, zaczynam od zera i czekam na odliczanie...
Na szczęście nic poważnego się nie stało. Noga nie wygląda najlepiej, jestem ogólnie potłuczony i obolały. Z rany cały czas cieknie, kolano jak balon. Ale chodzę, a za kilka dni wsiądę i na rower. I na MK Olsztyn będę gotowy :)

Z wyników teamu. Ola tuż za podium w swojej kategorii, Sasza 19-sty w Open i też czwarty w kategorii. Adam zajął drugie miejsce w Mastersach na półmaratonie, Ania także odebrała nagrodę za trzecie miejsce w kategorii Kobiety Fit. Niestety po weryfikacji wyników okazało się, że zajęła ostatecznie czwarte miejsce, także honorowo nagroda do oddania prawowitej właścicielce.
A noga wygląda tak:
dziura w kolanie i tęcza na udzie :) © dater