Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

GPS

Dystans całkowity:19577.03 km (w terenie 5278.92 km; 26.96%)
Czas w ruchu:753:18
Średnia prędkość:25.99 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:151501 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:467167 kcal
Liczba aktywności:305
Średnio na aktywność:64.19 km i 2h 28m
Więcej statystyk

JZR przez Wasilków, Studzianki, Ożynnik

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 28.04.2013 | Komentarze 0

Ustawka pod Tesco na Wasilkowskiej, trening terenowy. Jedziemy częściowo trasą MK Wasilków, żeby sprawdzić warunki. Za Wasilkowem już prawdziwa piaskownica, w lesie koło Studzianek też sucho. Kilka błotnych miejsc, ale dosłownie kilka metrów. I ostatki śniegu koło Ożynnika :)

szurtówka w okolicach Studzianek © dater

w drodze do Ożynnika © dater

drochę błota w okolicach Ożynnika © dater

ostatni śnieg © dater




  • DST 52.40km
  • Czas 01:42
  • VAVG 30.82km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 1064kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR przez Majówkę, Supraśl i Nowodworce

Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 0

Mimo porannego zmęczenia postanawiam zrobić trochę więcej kilometrów na powrocie. Jak będzie serducho pikać, to będę jechał, jak nie to sobie spokojnie pokręcę. Tak postanawiam i ruszam na okrętkę. Na Ciołkowskiego zapinam się za dostawczaka i sunę cały czas pod 50-tkę :D Jadę przez Grabówkę w kierunku na Bobrowniki. Oczywiście pod Majówką skręcam na Supraśl przez Krasny Las. Zaczyna wiać dość mocno z zachodu i zaczyna kropić. Moment był taki, że dość rzęsiście. Na szczęście krótko i nie moknę zbytnio. Po dziesięciu minutach wszystko wysycha.
Jedzie się całkiem nieźle, ale próba dokręcenia na wyższe obroty serca to dziś niewypał. Nie próbuję więc za mocno. Tylko tyle ile nogi podają.
W Supraślu krótki stop na wciągnięcie żela pod sklepem i ścieżką w kierunku na Białystok. Wiatr w twarz i ciężko się jedzie. Górka pod Ogrodniczkami wjeżdżam na blacie, a HRmax tylko 172. Nogi nie pchają, serce nie pompuje :/
Skręcam na Nowodworce, wiatr miecie z lewej że aż się kładę. Do Wasilkowa droga skręca na zachód, otwarta przestrzeń i jest dramat. Zamiast kręcić 33 to ledwo 23 mogę utrzymać. Trochę lepiej od Wasilkowa, wiatr czasami popchnie.

Okrążenie Czas Czas okrążenia HR Max śr Min Dyst km/h
Białystok
1. 0:25:02,8 0:25:02,8 157 172 147 85 13,232 31,8
Białystok - Majówka
2. 0:33:14,7 0:08:11,9 150 170 161 150 5,088 37,2
Majówka - Supraśl
3. 0:48:08,9 0:14:54,2 144 168 160 142 8,405 33,8
Supraśl - Nowodworce
4. 1:07:36,0 0:19:27,1 136 171 148 114 9,121 28,1
Nowodworce - Wasilków
5. 1:20:47,4 0:13:11,4 140 156 140 101 5,404 24,7
Nowodworce - Czarna
6. 1:38:13,0 0:17:25,6 136 160 146 120 9,577 33,1
po Czarnej
7. 1:42:05,6 0:03:52,6 118 153 139 119 1,559 23,7

Czasy w strefach:
1 - 45 min - 44,5%
2 - 35 min - 34%
3 - 17 min - 16,3%
4 - 3 min - 2,9% (!!!)

Czas na regenerację :) Ni cholery serducho mi nie pracuje! Prawie połowa czasu w regeneracji...



  • DST 54.50km
  • Teren 53.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 24.59km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 184 ( 93%)
  • HRavg 171 ( 87%)
  • Kalorie 1745kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mazovia Legionowo - pierwszy start sezonu 2013

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 2

W związku z odwołaniem kwietniowego terminu MK w Augustowie postanawiamy wybrać się z Saszą na rozpoczęcie sezonu startowego do Legionowa na Mazovię. Trzeba się przepalić, sprawdzić sprzęt i formę :)
Pogoda ładna, ok. 14-stu stopni, słoneczko świeci. Rejestrujemy się, pobieramy numery startowe, spotykamy chłopaków ze Sprintu, Kambetu, PTRu. Spotykamy także znajomych ze zgrupki w Calpe. Jest Kuba z Oakleya i Sławek z Olsztyna. Szymon "wąsik" też się pojawił na starcie pokibicować :) Jedziemy małą grupką na rozjazd. Przed 11-stą ustawiamy się w sektorach. Sasza jest w drugim.
Sasza na starcie © dater

Ja mam przydzielony trzeci i staję razem z Marcinem ze Sprintu.
na starcie w Legionowie © dater


grunt to dobre samopoczucie - z Marcinem © dater

Start to rozjazdówka polbrukiem, kawałek asfaltem, trochę szutrówki znów asfalt. Dopiero po kilku kilometrach wjazd w las. Początek nie za mocny, jest ścisk, trzeba uważnie wyprzedzać.
Szasza dociska © dater


start w sektorowym tłumie © dater

Łykam po kolei zawodników. Jest płasko i w miarę szeroko. Ludziska ustawiają się na prawym lub na lewym pasie. Więc ja bokiem. Przyspawanie do grupy, minuta odpoczynku i znów skok. Dospawanie do następnej. Noga kręci bardzo dobrze, samopoczucie super. Tętno pomiędzy 170 a 175, skok do grupy i tętno dolatuje do 180 uderzeń. Minuta odpoczynku na kole i znów poniżej 175. I tak lecę. Małe hopki są za krótkie żeby spokojnie więcej osób łyknąć. Udaje się maksymalnie 2-3 a i tak z problemami. Z reguły środek jest piaszczysty. Ludzie jadą bokami i jest ścisk. Raz wpadam na kogoś z rozpędu jak się wypina. Drugi raz próbując kogoś wyminąć wpadam w krzaki :)
Z zapamiętanych akcentów na trasie:
Około 7-go kilometra doganiam znajomego z bikestats serav’a. Siedzę mu krótko na kole, wyprzedzam na delikatnym podjeździe rzucając: „cześć serav!, dawaj, dawaj” ;) i umykam :D
Koło 35-go kilometra wjazd na miekką łąkę, na której wszyscy sprawdzają czy nie mają kapcia, tak podłoże ssie opony :) Druga runda, redukuję przód na mniejszą tarczę i… spada mi łańcuch. Klinuje się pomiędzy zębatką a ramą. Mija kilkanaście sekund zanim sobie z nim radzę i wsiadam na Cube’a. Tracę przy okazji magnes od kadencji z korby. Szarpiąc się przerywam papierowy pasek, którym jest przyczepiony, dynda się przez chwilę i urywa. Na szczęście małą strata.
Około 40-go kilometra chcę zmienić bidony. Sięgam do drugiego na rurze podsiodłowej… nie ma go. Gdzieś zgubiłem. Na szczęście niewiele do końca i jeszcze mam kilka łyków w pierwszym. Na bufecie chciałem się schytrzć i nie biorę wody, bo dalej są isotoniki… Jasne, nie ma, wyszły. Dają tylko banany :( Także końcówka na sucho

Sasza na mecie © dater

Końcówka to trochę problemów z wyprzedzaniem zawodników Fit na singlach. Wylatuję na ostatnią prostą. Jechałem z gościem z 2-go sektora. Wyprzedza mnie inny znajomek z trasy, z którym się kilka razy tasowałem. Siadam mu na kole i kręcę. Na 100 metrów od mety wychodzę z koła i zaczynam finisz
wychodzę z koła i zaczynam finisz :D © dater

Wygrywam na kresce. Siły i moc zatrzymałem do końca :)
wygrywam na kresce © dater

na meceie © dater


satysfakcja... © dater


...zadowolenie © dater

Bardzo udany start. Odczucia super, jechało mi się rewelacyjnie. Mogę nawet powiedzieć, że specjalnie się nie ztyrałem. Ostatnie 15 km jechałem wręcz spokojnie. Nie było jakoś nikogo z kim można by się było porządnie pociągnąć. Także swoje, bez zmęczenia, bez kryzysu, tętno ok. 165, więc środek mojej trzeciej strefy. Ogólnie w strefach ciekawie:
3 – 27 min – 20,2%
4 – 1:36 h – 72%
5a – 7 min – 5,2%
5b – 15 s – 0,2%
A więc w zasadzie jechałem w 4 i w 3 strefie, z dużą rezerwą i tylko krótkie podjazdy lub skoki na początku na dospawanie dawały piki ponad próg mleczanowy.
Jeśli chodzi o wyniki. Najlepszy mój start w Mazovii jak do tej pory. Wysokie miejsce i rating. Dodatkowo nie było dystansu Giga, więc wszyscy wymiatacze startowali na Mega. Patrząc na to i biorąc to pod uwagę to w ogóle wynik rewelacyjny i jestem zadowolony i pozytywnie nastawiony do sezonu.
Czas: 2:12:38, czas zwycięzcy: 1:50:41
Open: 128/523, kat. M3: 43/189
Rating Open: 83,5%, rating kat. M3: 86,5%
W klasyfikacji sektorowej bez zmian, startuje nadal z trzeciego. Do awansu zabrakło mi 1 (słownie: jednego) punktu! Grrr… W swoim sektorze zająłem 8-me miejsce :D
Sasza nadal nie do pobicia, ale w porównaniu de zeszłego sezonu znacznie się do niego przybliżyłem. Może gdybyśmy startowali z tego samego sektora, byłoby jeszcze lepiej. Szkoda, że zabrakło tego jednego punktu na następne starty :/
Czas Saszki: 2:04:14, Open: 60/523, kat. M3: 24/189

nawet dobry ten makaron © dater

Obyło się bez dekoracji :P więc szybki powrót do domu. A tam domowy zestaw regeneracyjny pp całkiem niezłym makaronie w Legionowie i dodatkowym hot-dogu wciągniętym na Orlenie :D
domowy zestaw pomaratonowy © dater



  • DST 85.50km
  • Czas 02:34
  • VAVG 33.31km/h
  • VMAX 60.70km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 162 ( 82%)
  • Kalorie 1839kcal
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Sokółka

Czwartek, 18 kwietnia 2013 · dodano: 18.04.2013 | Komentarze 2

No i co ja zrobię, że nogi tak niosą :D
Ciepło, piękna pogoda. Po raz pierwszy od miesiąca i zgrupki w Hiszpanii w całości na krótko sobie jadę. Ale czad! :D
Po prawdzie miałem do Sokółki z wiatrem, może nie za dużym ale pomagał. Średnie obłędne, nigdy tak nie zapieprzałem. A odczucia wyśmienite. Końcówka już słabsza, z Sokółki na Kamionkę pod wiatr jakiś ostry. Później trochę lżej, ale nogi już świeże nie były. Za Lipiną w lesie lodu już na szosie nie ma, ale mokro bo leci ze śniegu na poboczach.
Czas do Czarnej 27:39, a średnia 38,9!!! Ja pierdziu :D
Odcinki:
Okrążenie Czas Czas okrążenia HR Max śr Min Dyst km/h
Po Białymstoku:
1. 0:23:20,1 0:23:20,1 168 183 154 105 11,959 31,0
Białystok - Czarna
2. 0:50:59,5 0:27:39,4 164 182 174 162 17,939 38,9
Czarna - Sokółka
3. 1:17:26,6 0:26:27,1 163 176 168 160 16,446 37,3
Po Sokółce
4. 1:34:54,6 0:17:28,0 166 170 151 117 8,737 30,0
Sokółka - Straż (przez Kamionkę i Lipinę)
5. 2:13:55,5 0:39:00,9 147 174 163 124 20,593 31,7
Straż - Czarna
6. 2:28:09,6 0:14:14,1 155 174 160 119 7,364 31,2
po Czarnej
7. 2:33:53,2 0:05:43,6 127 156 145 122 2,450 25,5



  • DST 85.80km
  • Czas 02:37
  • VAVG 32.79km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Kalorie 1762kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna ustawka pod Sprintem

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 10

Zbieramy się według planu ok. 10-tej. Oczywiście kwadrans akademicki obowiązuję, więc zbiórka się przeciąga. Zbiera się nas razem ok. 20-stu. Są chłopaki ze Sprintu (m.in. Kamil, Krzycho, Marek, Marcin i jeszcze z czterech) w przeważającej ilości oczywiście, ale także i Bartek z Kabmetu, Robert z PTRu i kupa innych zawodników znanych mi lepiej lub gorzej (najczęściej w widzenia). Dzwonię do Szaszki, który się zapowiadał i okazuje się, że sfrajerzył :/ A że "pogoda brzydka, chłodno i pada". W czasie całego treningu nie spadła na nas żadna kropla :P Co prawda rzeczywiście w porównaniu do dnia poprzedniego to brzydko, bez słońca i temperatura ledwo 5 stopni. Zestaw długi: spodnie, potówka, bluza+kamizelka, cieplejsze rękawice i czapeczka Horna pod kask zdała egzamin.
Po małych różnicach zdań co do kierunku ostatecznie pada na wschodni (bo tam musi być jakaś cywilizacja :P) i lecimy na Bobrowniki. Wiatr będzie pomagał, bo zachodni i południowo-zachodni. Około 16-20 km/h. Za to powrót będzie wmordewind :) Początkowo jeszcze spokojnie, ale już w Grabówce pierwsza selekcja. Do Wideł dociera nas już tylko szóstka. Tempo dość mocne, ale udaje mi się utrzymać. Chłopaki z przodu, czyli głównie Sprint: Kamil i Krzysiek a także Bartek z Kambetu ciągną i robią między sobą zmiany nie schodząc do tyłu naszego peletoniku. W którymś momencie nudzi mi się jazda w 3 strefie na końcu i przed podjazdem daję mocniej lewą stroną wychodząc na prowadzenie. Od razu tętno skacze mi powyżej progu do 184-185 uderzeń i ciągnę tak w 5-tej strefie przez prawie trzy kilometry. Daję zmianę i odpadam na sam koniec zgodnie z przykazaniami :D I tak szóstką kręcimy do Królowego Mostu. Tam prawie kilometrowy podjazd, dobre 6% (a może się mylę?). Do przodu wyskakuje Bartek z Kambetu. Reszta zwalnia, jestem za nimi, z opóźnieniem dociskam i skaczę za nim. Początkowo odrabiam szybko kilkanaście metrów różnicy, ale w połowie już różnica się nie zmniejsza. Na szczyt dojeżdżamy we dwójkę, reszta sporo za nami. Pytanie czy to ja jestem mocniejszy, czy reszta miała „inne założenia treningowe”? :P Bartek później stwierdził że widać u mnie moc w tym sezonie :D
Jedziemy sobie we dwójkę później spokojnie, reszta dogania nas dopiero po następnym podjeździe. Dojeżdżamy do Walił i czekamy na grupetto.
czekamy na grupetto - Waliły © dater

Tak się człowiek tym jechaniem zaabsorbował, że nawet okrążeń w Polarze nie włączałem więc średnią na podstawie danych tylko przybliżoną można wyciągnąć. Zdjęć też nie robiłem, za to Kamil strzelił jedno na fejsa :P
postój w Waliłach © dater

Średnią w Waliłach miałem prawie 36 km/h razem z dojazdem do Sprintu i przejazdem przez miasto. Automatyczne okrążenia w Sport Tracker (10 km) pokazują z Grabówki do Wideł 38 km/h, stamtąd pod Waliły po górkach prawie 37 km/h. A więc tempo dość mocne.
Z Walił na Michałowo ma być spokojniej, ale oczywiście szarpanie jest nadal. Dalej jestem w przedniej grupie i nie puszczam koła niezależnie do tego, kto szarpie. Jest dobrze :D Wiatr już przeszkadza, boczny i od czoła. Prędkość się zmniejsza, ale lżej nie jest. W Michałowie przerwa pod sklepem, wciągnięcie żela i batona i dalej na Zabłudów. Tam już wiatr daje się mocno wyznaki . Cała trasa sucha była, ale w Topolanach woda płynie z górki z pozostałości śniegu całą szerokością drogi i się ostro chlapiemy.
Od Zabłudowa spokojnie i w zasadzie już całą grupą. Wiatr w twarz i nikt się nie wyrywa specjalnie. W Białym każdy się rozjeżdża w swoją stronę i tak się kończy pierwszy dla mnie „sprintowy” grupowy trening tego sezonu.
Odczucia super :D Nie puściłem ani razu koła, Bartka pod Królowym Mostem prawie dogoniłem. Jeszcze mnie później podbudował swoim komentarzem na fejsie (dzięki :D ). Już nie tylko moje obiektywne odczucia, ale także subiektywne innych potwierdzają, że jest MOC! :D
A po powrocie do domciu pyszny regeneracyjny obiadek (żeberka w sosie (białko), kasza gryczana (węglowodany, witamina B1 i PP, żelazo, wapń, fosfor, magnez, potas) buraczki (witaminy C, B1, B9, mangan, żelazo – wszystko dobre dla krwi) – dziękuję skarbeczku! :D
No i na na deser jeszcze „piwny” wyścig, czyli emocje, które rozładowują potreningowe spięcie. Szczególnie gdy mamy przygotowany specjalny zestaw :D Amstel'a niestety nigdzie nie znalazłem, choć jedna dobra dusza mi już podpowiedziała, ze jest do kupienia w Piotrze i Pawle. No to wiem gdzie szukać na następny sezon :)
zestaw kibica "piwnego" wyścigu gotowy © dater

Kamil jeszcze wrzucił do youtuba krótki filmik na którym mam małe „mignięcie:” :)
&feature=youtu.be

W Amstel Gold Race Michał Kwiatkowski piąty po całym zamieszaniu na mecie. Początkowo podali, że to jego kolega z drużyny Meersman. Ale ostatecznie to Kwiato! Emocje więc były do końca a nawet po zakończeniu wyścigu (ach te komentarze i sprzeczne informacje na fejsie!)

No i jeszcze traska, wyglądała tak:


  • DST 58.40km
  • Czas 01:49
  • VAVG 32.15km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 165 ( 84%)
  • Kalorie 1339kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokółka ... i poleciało na Malawicze :)

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 1

W sobotę szybki powrót z roboty, wciągniecie dwóch pasztecików (mniam, mniam :D ), chwila przygotowań i wskakuję na Onixa. Ciepło, ok. 16stu stopni, więc dół ubieram po raz pierwszy w tym roku (w Polsce :P) na krótko. Góra tylko potówka i długa bluza. Bez wkładek, grubych skarpet, ocieplaczy na nogach, lżejsze rękawiczki, czapeczka pod kaskiem. Przyszła wiosna! :D
Miałem plan polecieć na Zdroje leciutko. Ale mała dyskusja ze znajomym, który dziś tam pojechał mnie od tego odwodzi. Po prostu droga mokra, śnieg się z poboczy leje, do tego ser szwajcarski koło Zalewu (czego sam już doświadczyłem). Zaczepiam wracając z Białego samochodem drogę na Zalew i jeśli chodzi o warunki wszytsko się potwierdza. Nie chce mi się znów Onixa godzinę pucować. Wybieram więc krajówkę na Sokółkę. Wolę jechać sucho wśród samochodów, niż znów być uwalonym po pachy. A że sobota, to nie było źle. Jakoś w ogóle wyzbyłem się strachu czy rezerwy do jazdy szosą wśród tirów :D Przestały mi przeszkadzać :P
Przed 16-stą wyruszam. Droga prawie pusta, słoneczko przygrzewa, słaby wiaterek trochę popycha od południowego zachodu. Z założenia miało być leciutko, gównie w trzeciej strefie, rozjazdowo i nie za długo. No, ale co ja zrobię, że nogi same niosą. To jak przeskakiwało mi się góreczki na Sokółkę to bajeczka :D I nawet jak w 4 strefę wchodziłem, to po prostu mnie niosło. I poniosło aż za Sokółkę na Malawicze. Średnia noszenia z Czarnej do Sokółki 34,8 km/h przy HRAvg 171 (odcinek prawie 16 km) :D
Po drodze przed Sokółką dobre 8 km już stały tiry w kolejce do przejścia na Kuźnicę. A do Kużnicy jeszcze kilkanaście kilometrów z Sokółki. Dzizas, Ci to mają robotę. Kolejka paradoksalnie w jeździe pomaga. Wszyscy stoją, nikt nie wyprzedza, nie ciśnie się, cała droga moja. I kibiców miałem sporo na poboczach: dawaj, dawaj!!! :D
W Malawiczach do „ronda” :P …
"rondo" w Malawiczach :P © dater

… nawrotka i z powrotem na Sokółkę. Mogłem na Bohoniki odbić, ale nie byłem pewien czy cała droga jest asfaltowa. Coś mam wrażenie, że kawałek do Sokółki to szutrówka. Muszę sprawdzić, żeby sobie pyknąc następnym razem dla urozmaicenia.
Malawicze - droga na Bohoniki © dater

W Sokółce koło Barteru stanąłem, wciągnąłem żela i batonika bo już mnie ssało. Drugi postój w Straży, żeby zrobić kilka zdjęć rozlewiska Sokołdy w tym miejscu.
Straż - rozlewiska na Sokołdzie © dater

Woda podchodzi aż pod pierwsze domy w Straży.
Sokołda - woda podchodzi pod domy © dater


Sokołda - wiosenne rozlewisko © dater


Onix na moście © dater


po drugiej stronie szosy © dater

Powrót już wolniejszy i spokojniejszy, dodatkowo wiatr już przeszkadzał. Ale i tak odczuciami jestem pozytywnie zaskoczony. Nie cisnąłem specjalnie mocno, tętno 3-4 strefa, tylko kilka pików na minutę łącznie w 5a na progu mleczanowym (180-183), a średnia jak na samotną jazdę kosmiczna, przy w gruncie rzeczy niewysokim tętnie. Takie średnie to miałem w szczycie sezonu zeszłego. Naprawdę jest moc :D Siedzę sobie teraz, piszę i świeżutki jestem na jutrzejszą ustawkę pod Sprintem.

Odcinki:
Okrążenie Czas Czas okrążenia HR Max śr Min Dyst km/h
Rozgrzewka
1. 0:05:27,5 0:05:27,5 158 164 148 103 2,424 26,6
Czarna – Sokółka:
2. 0:32:49,9 0:27:22,4 162 182 171 158 15,896 34,8
Sokółka – Malawicze – Sokółka:
3. 1:12:17,1 0:39:27,2 170 178 164 121 21,370 32,6
Sokółka - Czarna
4. 1:42:56,1 0:30:39,0 157 180 168 118 16,279 31,9
Rozjazd:
5. 1:48:39,5 0:05:43,4 127 161 147 125 2,426 25,4

Kadencja średnia: 94

EDIT: Aaaaa... i pierwszy tysiączek w tym sezonie pyknięty :)))



  • DST 34.40km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 1068kcal
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dupa mokra... ale szczęśliwa :)

Sobota, 30 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 0

Świąteczna sobota, wreszcie dzień wolny więc można przynajmniej spróbować roweru. Szlag człeka trafia na tą pogodę. Cały tydzień może nie za ciepło, ale słońce było - warunki jak na porę roku idealne. Ale jak się wraca już po ciemku z roboty to rower niestety stoi (jeden na trenażerze, drugi z trzecim w garażu).
W nocy padało znów to białe g... którego wszyscy mają już w tym roku dosyć. Przed domem warstwa 10-15 cm świeżego puchu. Rano jadę szybko na ostatnie świąteczne zakupki i sprawdzam asfalty. Wszędzie mokra breja :( No ale postanawiam nie odpuścić. Wsiadam na uwalonego od jesieni Oxygena i przed 12-stą jadę. Próbuję wjechać do lasu drogą nad Zalew, ale jest tak nierówna, skuta i zryta przez ludzkie ślady, że nie da się jechać, obrać jakiegoś śladu. Dlatego jednak zawracam i wybieram breję na asfalcie. Nie jest tak źle, większość już spływa i asfalt zaczyna się czyścić. Jadę standard szosowy na Zdroje przez CWK i Niemczyn.
Coś mi się ostatnio po Hiszpanii tętno spsuło. Nie mogę uzyskać poziomów sprzed wyjazdu. Wzrost formy?? Za lekko? Myślałem ze może Polar coś źle wskazuje. Ale pożyczałem pulsometr od Saszy, pokazuje tak samo. A średnie na trenażerze, czy spinningu przy takich samych obciążeniach, kadencji itd. ok. 10-14 uderzeń niższe. Więc próbuje dociskać na maksa, aby zobaczyć gdzie jest rezerwa. Udaje się z trudem wejść na ponad 180, ale generalnie odczucia mam takie że jakoś ciężko.
Generalnie cieszę się, ze się wyrwałem. Warunki nie najlepsze, chłodno, mokro, wietrznie. Dupa więc mokra, ale szczęśliwa :D

zima późną wiosną... © dater




  • DST 23.10km
  • Czas 00:57
  • VAVG 24.32km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 167 ( 85%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 525kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, epilog, podsumowanie zgrupki... bo sensem jazdy są podjazdy :D

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 30.03.2013 | Komentarze 0

Ostatni dzień hiszpańskiej przygody. Niebo już zaczęło płakać, pogoda się popsuła. Chłodno, niebo zaciągnięte, prognozy na deszcz. Ale ostatnie kilometry zrobić trzeba. Jak na rozjazdówkę przystało kierujemy się standardowo drogą na Morairę na kawkę :)
kręcimy... © dater

... ostatnie kilometry © dater

Siadamy przy porcie w kafeterii, gdzie ponoć serwują pyszne ciasto i naprawdę GRANDE cafe con leche :D
Moriaira, czekamy na kawkę © dater

No i musze przyznać, że Wojtek nie ściemniał. Kawa napradę Grande i pyszna, ciasto do tego jeszcze lepsze :D
zestawik :D © dater

ciasto było pyszne © dater

W czasie zajadania zaczyna padać deszcz, kryjemy się pod daszkiem. Na szczęście po pięciu minutach deszczyk się kończy, więc ruszamy z powrotem. Jeszcze raz po drodze kropi, bardziej straszy. Dopiero wieczorem naprawdę zaczyna lać, ale wtedy już pakujemy rowery :D
Moraira - nad morzem © dater

ostatni rzut oka na Penon de Ifach - w towarzystwie :D © dater

I tym sposobem kończymy zgrupkę. Bardzo udany wyjazd, już z chłopakami zapisaliśmy się na przyszły sezon ;) Zrobiliśmy kawał dobrej „kolarskiej” roboty. W dziesięć dni przekręcone ponad 740 kilometrów, ponad 28 godzin w siodle, ponad 11 tys. metrów w pionie. Sprawdziłem, że w całym sezonie 2012 podjazdów pokonałem nieco ponad 30 tys. metrów. Tu na samym początku roku, w 10 dni jazdy zrobiłem 1/3 zeszłego sezonu w metrach pokonanych do góry :) Mam nadzieję że zaprocentuje to w jeździe na zawodach i Ptaq będzie miał moc :D

Calpe, marzec 2013 podsumowanie zgrupki © dater


Dla ciekawości poprzeglądałem sobie zapisy GPS i zrobiłem "statystykę" pokonanych poszczególnych co ciekawszych podjazdów. Trudno jest znaleźć na śladzie "ścianki" i określić ich procent nachylenia. Ale na co niektórych momentami było ponad 20% a czasami nawet Polar wariował i pokazywał same xxx :) Ale długość podjazdów, metrów w pionie, średnie nachylenie można już dla odmiany znaleźć i obliczyć.

Krótki podjazd pod Benitaxtell, który mnie zarżnął prawie pierwszego dnia:
1,5 km, 91 m różnicy, średnia 6,1%, czas: 4:56

Col de Rates od strony Percent, etap 1:
6,8 km, 355 m do góry, średnia 5,2%, czas 23:16

Benissa, pokonana dnia drugiego i jeszcze później ze dwa razy:
4,2 km, 191 m, średnia 4,5%, czas 13:10

Guadalest, etap 3:
6,7 km, 325 m w pionie, średnia 4,9%, czas 23:30

Teulada, pokonana w czasie dnia odpoczynkowego ;) :
2,4 km, 130 m, 5,4%, czas 9:05

Coll de Rates od strony Callosa, etap 5 (tutaj trochę zjazdów po drodze w okolicach Trabena, dlatego średni % nieadekwatny do trudności pdojazdu):
6,8 km, 315 m, średnia 3,0%, czas 48:07

Port de Tudons w czasie 6 etapu królewskiego:
17,4 km, różnica w pionie 836 m, średnia 4,8%, czas 1:12:23

Bernia,ładny długi i łagodny podjazd w czasie etapu 7, ale na ostatnich kilometrach takie ścianki:
2,6 km, metrów 227, średnia 8,7% :D, czas 14:38

Z okolic Pedreguer w kierunku na Alcalali podczas etapu 8:
5,4 km. 223 metrów w pionie, średnia 4,1%, czas 16:10

No to się najeździłem na wiosnę wg zasady: sensem jazdy są podjazdy :D



  • DST 90.40km
  • Czas 03:17
  • VAVG 27.53km/h
  • VMAX 69.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 2169kcal
  • Podjazdy 1265m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 8: przez "B" na "M" w stronę "C" :)))

Sobota, 16 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 1

Etap 8 naszego Vuelta a Calpe to już jazda po znanych wcześniej nam drogach. Chociaż Dominik zapodał nazwy kilku nowych miejscowości kodując nazwy :)
Pogoda się popsuła, nie było już takiego słońca i ciepła jak dzień wcześniej. Grupa już przerzedzona, w piątek skończył się turnus, została tylko nasza czwórka plus Artur z Dominikiem. Wojtek po wczorajszych ściankach na Bernię postanawia odpocząć. Jedziemy więc tylko w piatkę.
Najpierw Moraira, później na Benitaxtell i zaliczamy podjazd, na którym pierwszego dnia zdychałem. Wtedy dla mnie była to mega wspinaczka, mało płuc nie wyplułem. Teraz wskoczyłem na odpowiedniej kadencji, bez przepychania i pewnie z tętnem o dobre dziesięć uderzeń niższym. Na tym podjeździe zobaczyłem co mi dało te kilka dni zgrupki w górach :)
Dalej jedziemy na Teuladę, Gata de Gorgos i przez Pedreguer do Alcalali. Tam robimy przerwę na kawę.
okolice Alcalali © dater

coffebreak w Alcalali © dater

czifo :D © dater

Tutaj udaje mi się wreszcie zaliczyć świetne tiramisu :D
Dalej przez Percent na „M” przez „B” w stronę „C”. Tak to nakreslił nam Dominik nie pamiętając nazw miejscowości. Na mapie wyszło: na Murla przez Benigembla w stronę Campell. Trzy razy sprawdzałem jak się pisze to na „B” :D
Za Murla trafiamy na boczne drogi, nie najlepszej a wręcz polskiej (podłej) jakości i kilka ścianek po 20%. W Campell, ładnie położonej miejscowości, robimy przerwę na zdjęcia.
Campell © dater

Onix w górach © dater

okolice Murla © dater

Wracamy przez Orba, znów Alcalali, Xalo na Benissę. Stamtąd znów zjazd ekspresówką do Calpe. Na liczniku momentami pod 70 km/h :)