Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:21375.29 km (w terenie 2566.04 km; 12.00%)
Czas w ruchu:774:46
Średnia prędkość:27.59 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:152905 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:471786 kcal
Liczba aktywności:575
Średnio na aktywność:37.17 km i 1h 20m
Więcej statystyk

Sokółka ... i poleciało na Malawicze :)

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 1

W sobotę szybki powrót z roboty, wciągniecie dwóch pasztecików (mniam, mniam :D ), chwila przygotowań i wskakuję na Onixa. Ciepło, ok. 16stu stopni, więc dół ubieram po raz pierwszy w tym roku (w Polsce :P) na krótko. Góra tylko potówka i długa bluza. Bez wkładek, grubych skarpet, ocieplaczy na nogach, lżejsze rękawiczki, czapeczka pod kaskiem. Przyszła wiosna! :D
Miałem plan polecieć na Zdroje leciutko. Ale mała dyskusja ze znajomym, który dziś tam pojechał mnie od tego odwodzi. Po prostu droga mokra, śnieg się z poboczy leje, do tego ser szwajcarski koło Zalewu (czego sam już doświadczyłem). Zaczepiam wracając z Białego samochodem drogę na Zalew i jeśli chodzi o warunki wszytsko się potwierdza. Nie chce mi się znów Onixa godzinę pucować. Wybieram więc krajówkę na Sokółkę. Wolę jechać sucho wśród samochodów, niż znów być uwalonym po pachy. A że sobota, to nie było źle. Jakoś w ogóle wyzbyłem się strachu czy rezerwy do jazdy szosą wśród tirów :D Przestały mi przeszkadzać :P
Przed 16-stą wyruszam. Droga prawie pusta, słoneczko przygrzewa, słaby wiaterek trochę popycha od południowego zachodu. Z założenia miało być leciutko, gównie w trzeciej strefie, rozjazdowo i nie za długo. No, ale co ja zrobię, że nogi same niosą. To jak przeskakiwało mi się góreczki na Sokółkę to bajeczka :D I nawet jak w 4 strefę wchodziłem, to po prostu mnie niosło. I poniosło aż za Sokółkę na Malawicze. Średnia noszenia z Czarnej do Sokółki 34,8 km/h przy HRAvg 171 (odcinek prawie 16 km) :D
Po drodze przed Sokółką dobre 8 km już stały tiry w kolejce do przejścia na Kuźnicę. A do Kużnicy jeszcze kilkanaście kilometrów z Sokółki. Dzizas, Ci to mają robotę. Kolejka paradoksalnie w jeździe pomaga. Wszyscy stoją, nikt nie wyprzedza, nie ciśnie się, cała droga moja. I kibiców miałem sporo na poboczach: dawaj, dawaj!!! :D
W Malawiczach do „ronda” :P …
"rondo" w Malawiczach :P © dater

… nawrotka i z powrotem na Sokółkę. Mogłem na Bohoniki odbić, ale nie byłem pewien czy cała droga jest asfaltowa. Coś mam wrażenie, że kawałek do Sokółki to szutrówka. Muszę sprawdzić, żeby sobie pyknąc następnym razem dla urozmaicenia.
Malawicze - droga na Bohoniki © dater

W Sokółce koło Barteru stanąłem, wciągnąłem żela i batonika bo już mnie ssało. Drugi postój w Straży, żeby zrobić kilka zdjęć rozlewiska Sokołdy w tym miejscu.
Straż - rozlewiska na Sokołdzie © dater

Woda podchodzi aż pod pierwsze domy w Straży.
Sokołda - woda podchodzi pod domy © dater


Sokołda - wiosenne rozlewisko © dater


Onix na moście © dater


po drugiej stronie szosy © dater

Powrót już wolniejszy i spokojniejszy, dodatkowo wiatr już przeszkadzał. Ale i tak odczuciami jestem pozytywnie zaskoczony. Nie cisnąłem specjalnie mocno, tętno 3-4 strefa, tylko kilka pików na minutę łącznie w 5a na progu mleczanowym (180-183), a średnia jak na samotną jazdę kosmiczna, przy w gruncie rzeczy niewysokim tętnie. Takie średnie to miałem w szczycie sezonu zeszłego. Naprawdę jest moc :D Siedzę sobie teraz, piszę i świeżutki jestem na jutrzejszą ustawkę pod Sprintem.

Odcinki:
Okrążenie Czas Czas okrążenia HR Max śr Min Dyst km/h
Rozgrzewka
1. 0:05:27,5 0:05:27,5 158 164 148 103 2,424 26,6
Czarna – Sokółka:
2. 0:32:49,9 0:27:22,4 162 182 171 158 15,896 34,8
Sokółka – Malawicze – Sokółka:
3. 1:12:17,1 0:39:27,2 170 178 164 121 21,370 32,6
Sokółka - Czarna
4. 1:42:56,1 0:30:39,0 157 180 168 118 16,279 31,9
Rozjazd:
5. 1:48:39,5 0:05:43,4 127 161 147 125 2,426 25,4

Kadencja średnia: 94

EDIT: Aaaaa... i pierwszy tysiączek w tym sezonie pyknięty :)))



  • DST 47.90km
  • Czas 01:32
  • VAVG 31.24km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 1104kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Straż

Czwartek, 11 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 3

Mocne uderzenie z roboty. Rewelacyjnie się czułem i docisnąłem porządnie. Już ciepło, z wiosną można się witać. Nadal mokro w mieście, lepiej na szosie poza. Nareszcie ścieżki rowerowe pokazują się spod śniegu. Już 80% na trasie przejezdne. Na podjeździe na wiadukcie przy obwodnicy maksymalne dociśnięcie i pik tętna do 185.
Na trasie wiatr wschodni, ale bardzo lekki, 5-6 km/h praktycznie bez powiewów. Trochę hamował na obwodnicy Wasilkowa, ale dało się utrzymać tempo 35 km/h. Ach jaką miałem moc w nogach :)
Do Czarnej rewelacyjny czas 31:07
Pr. Średnia: 34,3 km/h
HRAvg: 173
Podjazd: 120
CADAvg: 97
No i było tak dobrze, że pociąłem dalej krajówką na Sokółkę. Plan był do Straży i jak się da to dalej to na Lipinę i Planteczkę. Nie dało się, w lesie środek zimy.
droga na Lipinę © dater

Zawróciłem, na dojeździe do krajówki tam gdzie był jeszcze w zeszłym roku ser szwajcarski położyli nowy asfalcik :) Pozytyw.
powrót, rozjazd koło Straży nowy asfalt © dater

Powrót szybki i znów na kilometr przed Czarną zaczął padać… tym razem deszcz. Chciałem jeszcze dokręcić lekko kilka kaemów po Czarnej, ale szybko pocisnąłem do domu.
Najbardziej wkurzające jest to że po półtora godzinnej jeździe trzeba poświęcić godzinę na doprowadzanie roweru do porządku, taki uwalony :( Już mi psycha siada, niech wreszcie będzie sucho!

  • DST 31.30km
  • Czas 01:07
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 800kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0

Zgodnie z planem poranna jazda do roboty. Wcześniejsza pobudka, mały rozruch (program Max Capatcity Training – masakra - może coś kiedyś w temacie głębiej opiszę), lekka przegryzka i na rower. Godzina 7.10, minus 2 stopnie, ładne słoneczko. Miałem małe Roubaix na Orzeszkowej, bo rano kocie łby śliskie i w lodzie. Do tego pozostałości wczorajszego wieczornego śniegu, więc było nieciekawie. Na szczęście to tylko kilkadziesiąt metrów takiej przeprawy. W Czarnej na asfaltach też nieciekawie, ale miałem nadzieję, że krajówka w lepszym będzie stanie. I się nie pomyliłem, było ok i bez niebezpieczeństw. Za to po małej śnieżycy dnia poprzedniego ładne zimowe widoczki tej wiosny mamy :)
piękną mamy zimę tej wiosny © dater

przed Wasilkowem © dater

Trzy pomysły w ten dzień wypaliły. Pierwszy to rękawki założone pod bluzę. O wiele cieplej od dłoni w górę :) Drugi to wiatrówka. Też pomogła przy minusowej temperaturze tego dnia. Trzeci to błotniki. Generalnie spełniają swoją rolę, dupa sucha :) Czasami coś trze, szoruje jak trochę mokrego razem z piachem dostanie się na opony. Mało miejsca niestety pomiędzy błotnikiem i oponą, więc efekt do przewidzenia. Mam nadzieję, że nie będzie to uszkadzać opon. Miałem czarne wizje, że wpada jakiś większy kamień, klinuje się pomiędzy oponą a błotnikiem i fikam koziołka przez kierownicę :P
Co do samej jazdy i wydolności to super odczucia. Od Czarnej do Białego ogień w 4 strefie i powyżej, mocne akcenty na podjazdach. Na 18-sto kilometrowym odcinku:
Czas: 32:47
Pr. Średnia: 33,0 km/h
HRAvg: 170
Podjazd: 114m
CADAvg: 95

  • DST 60.30km
  • Czas 02:10
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 1441kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Oleszkowo

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0

Z roboty wyjazd tuz przed 17-stą. Założenie żeby zrobić więcej kilometrów i spokojniej niż rano. Trochę cieplej, bo jakieś 3-4 stopnie. Oczywiście o wiele bardziej mokro niż o poranku,śnieg cały czas płynie po ulicach i chodnikach. A DDRy nadal zaśnieżone i głównie nieprzejezdne :/ No ale ma się błotniki. I niech mi nikt nie mówi, że to trzepactwo. To lepiej mieć mokrą i zdartą dupę??
Z Białego do Czarnej ciężej niż rano, ale też i bez takiego szarpania. Założenie to więcej czasu w strefie 2 i 3. No ale i wiatr w twarz, szczególnie na obwodnicy Wasilkowa. Wiało ze wschodu jakieś 15-18 km/h w porywach ponad 20 km/h. Hamowało dość skutecznie. Na odcinku „testowym” na powrocie:
Czas: 34:21
Pr. Średnia: 29,9 km/h
HRAvg: 165
Podjazd: 121
CADAvg: 93
Tak się dobrze jechało że pyknąłem sobie jeszcze traskę na Zdroje. Taki rekonesans standardowej trasy treningowej. Dziur w asfalcie dwa razy więcej niż jesienią. Na dojeździe do Zalewu taki ser szwajcarski, że nie da się wyminąć, skakałem kilka razy. Masakra :( Jak tak dalej pójdzie to jeszcze jedna zima i asfaltu w ogóle nie będzie (a na pewno będzie go mniej niż dziur). Mimo założenia, że jadę lekko, to nie mogłem się powstrzymać żeby docisnąć trochę na SOT1. Jak na brak dociskania i początek sezonu to wynik całkiem niezły:
Czas: 11:03
Pr. Średnia: 30,4
HRAvg: 160
Podjazd: 37
CADAvg: 90
Zdziwko w lesie przed Kosmatym Borkiem. Leżą na środku drogi jeszcze łachy śniegu głębokie. Reszta drogi już bezproblemowo przejezdna i czysta. Ale ogólnie śniegu dookoła jak w środku zimy.
za Niemczynem © dater

przed Oleszkowem © dater

Przed domem dupnałem po raz pierwszy od niepamiętnych czasów. Założyłem nowe bloki do butów i hamując przed bramką, gdzie wcześniej musiałem przeskoczyć błoto, zabrakło tego ułamka sekundy do wypięcia. Ciężej nowe bloki chodzą przy wypinaniu i była gleba. Biodro zbite, barkiem wylądowałem w zaspie. Do czegoś się śnieg w kwietniu jednak przydaje :D
A jak test błotników? Generalnie się sprawdzają. Niestety nie udało mi się zamocować jednego kluczowego elementu pomiędzy rurą podsiodłową a oponą. Kombinowałem wczoraj, przycinałem, naciągałem a miejsca na tyle mało, że opona ocierała. Więc zrezygnowałem. Zadek suchy, nogi też, strój czysty. Onix o wiele czystszy niż dzień wcześniej (szczególnie z przodu), ale niestety tylne widełki, przednia przerzutka i okolice uwalone. Coś jednak muszę wykombinować, bo to połowiczne rozwiązanie. Znów prawie godzinę czyściłem bestię ;)
Fajny dzionek – dwa treningi, razem ponad 9 dyszek i 3h w siodle. Jakby się udało choć raz w ciągu tygodnia roboty taką sekwencję powtarzać to byłoby super :)
Onix z błotnikami © dater


  • DST 30.80km
  • Czas 01:04
  • VAVG 28.88km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 184 ( 93%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 780kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z roboty

Poniedziałek, 8 kwietnia 2013 · dodano: 08.04.2013 | Komentarze 0

Koniec odpuszczania. Dziś byłem zdeterminowany wsiąść na Onixa i zrobić wreszcie kilometry. Weekend był ładny, ale musiałem odpuścić bo miałem córcię. I ona w co drugi weekend to priorytet. Dzięki temu robi regenerację :D No i odpocząłem. I jako, że idzie wiosna to czas wreszcie z pełną determinacją zacząć robić trasy do/z roboty. Rower w samochodzie, bo rano Oliwka do przedszkola i trzeba być szybko w pracy. Ale powrót zaplanowany. Zaczynam ślepo wierzyć w ICM. Zapowiadał śnieg ok 17-18. Nie chciało mi się wierzyć. Uwierzyłem na kilometr przed Czarną, kiedy zaczęło prószyć. Jak dojechałem do domu, to już sypało na całego :)
Dupa oczywiście mokra. Najgorzej jest w mieście. Woda płynie chodnikami, jezdniami, ścieżkami rowerowymi nie płynie, bo zalega na nich śnieg :P
Odczucia całkiem, całkiem. Dawałem mocno, żeby zobaczyć jakie tempo i tętno jestem w stanie utrzymać. Ogień był, bo średnie tętno mówi samo za siebie. Poza miastem na odcinku do Czarnej średnia ponad 32 km/h. Więc nieźle jak na tą fazę sezonu.
Chłodno, bo ledwo 2-4 stopnie. Nie wiedziałem do końca jak się ubrać, ale wyszło ok. Potówka góra i dół Bruebecka. Długie spodnie, ciepłe skarpety, wkładki termiczne w butach i owiewy. Góra długa i kamizelka. Trochę za chłodno w przedramiona. Może jutro dodatkowo rękawki pod bluzę?? Rękawiczki "zimowe", początkowo zimno w dłonie, ale potem się rozgrzały. Pod kaskiem czapeczka. Taki zestaw :) Do zapamiętania bo odpowiedni.
No i kupiłem takie cudo jak błotniki Crud Roadracer Mk2. Montowałem z godzinę na jutro. Trochę pierniczenia się z nimi jest. Będzie teścik :)
Crud Roadracer Mk2 © dater

Bo dupa dziś mokra była i choć mimo chłodu wytrzymała, to nie lubię tego uczucia :/
Kadencja średnia: 91

  • DST 34.40km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 1068kcal
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dupa mokra... ale szczęśliwa :)

Sobota, 30 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 0

Świąteczna sobota, wreszcie dzień wolny więc można przynajmniej spróbować roweru. Szlag człeka trafia na tą pogodę. Cały tydzień może nie za ciepło, ale słońce było - warunki jak na porę roku idealne. Ale jak się wraca już po ciemku z roboty to rower niestety stoi (jeden na trenażerze, drugi z trzecim w garażu).
W nocy padało znów to białe g... którego wszyscy mają już w tym roku dosyć. Przed domem warstwa 10-15 cm świeżego puchu. Rano jadę szybko na ostatnie świąteczne zakupki i sprawdzam asfalty. Wszędzie mokra breja :( No ale postanawiam nie odpuścić. Wsiadam na uwalonego od jesieni Oxygena i przed 12-stą jadę. Próbuję wjechać do lasu drogą nad Zalew, ale jest tak nierówna, skuta i zryta przez ludzkie ślady, że nie da się jechać, obrać jakiegoś śladu. Dlatego jednak zawracam i wybieram breję na asfalcie. Nie jest tak źle, większość już spływa i asfalt zaczyna się czyścić. Jadę standard szosowy na Zdroje przez CWK i Niemczyn.
Coś mi się ostatnio po Hiszpanii tętno spsuło. Nie mogę uzyskać poziomów sprzed wyjazdu. Wzrost formy?? Za lekko? Myślałem ze może Polar coś źle wskazuje. Ale pożyczałem pulsometr od Saszy, pokazuje tak samo. A średnie na trenażerze, czy spinningu przy takich samych obciążeniach, kadencji itd. ok. 10-14 uderzeń niższe. Więc próbuje dociskać na maksa, aby zobaczyć gdzie jest rezerwa. Udaje się z trudem wejść na ponad 180, ale generalnie odczucia mam takie że jakoś ciężko.
Generalnie cieszę się, ze się wyrwałem. Warunki nie najlepsze, chłodno, mokro, wietrznie. Dupa więc mokra, ale szczęśliwa :D

zima późną wiosną... © dater




  • DST 90.40km
  • Czas 03:17
  • VAVG 27.53km/h
  • VMAX 69.80km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 2169kcal
  • Podjazdy 1265m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 8: przez "B" na "M" w stronę "C" :)))

Sobota, 16 marca 2013 · dodano: 26.03.2013 | Komentarze 1

Etap 8 naszego Vuelta a Calpe to już jazda po znanych wcześniej nam drogach. Chociaż Dominik zapodał nazwy kilku nowych miejscowości kodując nazwy :)
Pogoda się popsuła, nie było już takiego słońca i ciepła jak dzień wcześniej. Grupa już przerzedzona, w piątek skończył się turnus, została tylko nasza czwórka plus Artur z Dominikiem. Wojtek po wczorajszych ściankach na Bernię postanawia odpocząć. Jedziemy więc tylko w piatkę.
Najpierw Moraira, później na Benitaxtell i zaliczamy podjazd, na którym pierwszego dnia zdychałem. Wtedy dla mnie była to mega wspinaczka, mało płuc nie wyplułem. Teraz wskoczyłem na odpowiedniej kadencji, bez przepychania i pewnie z tętnem o dobre dziesięć uderzeń niższym. Na tym podjeździe zobaczyłem co mi dało te kilka dni zgrupki w górach :)
Dalej jedziemy na Teuladę, Gata de Gorgos i przez Pedreguer do Alcalali. Tam robimy przerwę na kawę.
okolice Alcalali © dater

coffebreak w Alcalali © dater

czifo :D © dater

Tutaj udaje mi się wreszcie zaliczyć świetne tiramisu :D
Dalej przez Percent na „M” przez „B” w stronę „C”. Tak to nakreslił nam Dominik nie pamiętając nazw miejscowości. Na mapie wyszło: na Murla przez Benigembla w stronę Campell. Trzy razy sprawdzałem jak się pisze to na „B” :D
Za Murla trafiamy na boczne drogi, nie najlepszej a wręcz polskiej (podłej) jakości i kilka ścianek po 20%. W Campell, ładnie położonej miejscowości, robimy przerwę na zdjęcia.
Campell © dater

Onix w górach © dater

okolice Murla © dater

Wracamy przez Orba, znów Alcalali, Xalo na Benissę. Stamtąd znów zjazd ekspresówką do Calpe. Na liczniku momentami pod 70 km/h :)



  • DST 121.20km
  • Czas 04:54
  • VAVG 24.73km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 176 ( 89%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 3473kcal
  • Podjazdy 2190m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 6, królewski. Wspinaczka na Port de Tudons

Czwartek, 14 marca 2013 · dodano: 22.03.2013 | Komentarze 4

Dzień zaczął się wiatrzyskiem, że zastanawialiśmy się czy w ogóle na rower wsiadać. W nocy waliło po oknach, gwizdało, szumiało. Miotało palmami, piachem na plaży i falami na wodzie.
wiatrzysko... © dater

...zdmuchiwało wierzchołki fal © dater

No, ale na twardo jedziemy, bo mimo wiatru i chłodu słońce pięknie na niebie świeci. Szkoda tracić dzień, a plan jest na ostrą wspinaczkę – 17 kilometrów podjazdu na Port de Tudons. Dzień więc zapowiada w myśl zasady: sensem jazdy są podjazdy :D
Wyjeżdżamy jak zwykle ok. 11-stej i kierujemy się w kierunku na Altea i dalej Benidorm. Tam skręcamy w kierunku Finestrat i dalej w góry.
jedziemy w kierunku gór © dater

W okolicach Orxeta zaczyna się podjazd na Port de Tudons. Około 17 kilometrów cały czas w górę.
zaczyna się podjazd © dater

tam jedziemy © dater

na podjeździe © dater

Sasza kręci © dater

Podjazd bardzo długi, dość jednostajny. Cały czas utrzymujemy dobrą kadencję i tempo. Fajnie to się jedzie. Mimo zmęczenia poprzednimi dniami i zaliczonymi kilometrami nogi kręcą jak w transie. Nie jesteśmy najmocniejsi, to pewne. Ale udaje nam się łykać ten podjazd w swoim dobrym tempie. Po siedemdziesięciu minutach stoimy na górze :D
Port de Tudonis zdobyte © dater

na górze wiatr urywał głowę i było straaasznie zimno © dater

widok na góry © dater

Wieje tu przez przełęczęcz i jest pieruńsko zimno. Owiewy i długi ubiór był dziś najlepszym i szczęśliwym wyborem. Zjazd w dół to ostre i wręcz mroźne powiewy wiatru, na dole jesteśmy wręcz skostniali. Bunkrujemy się w jakiejś knajpce i zaliczamy ciepłą kawę, ogrzewamy się trochę przy piecyku gazowym. Po kilkudziesięciu minutach jedziemy dalej. Dominik prowadzi nas jakimiś skrótami i drogami bocznymi, gdzie zaliczamy ścianki ponad 20%. Droga nienajlepsza do tego, takie połączenie betonu i asfaltu, strasznie chropowate. Krzysztof zjeżdżając z takiej ścianki zdjął bieżnik z szytki. Na szczęście całość wytrzymała, ale do końca jechał już bardzo ostrożnie tylko na osnowie.
ścianki w okolicach Benasau © dater

Za Benasau wspinamy się jeszcze raz po zboczu góry na prawie 1000 metrów. Dalej ostro wieje i to w taki sposób, że na którymś zakręcie, na szczęście pod górę, przestawia mnie na barierkę. Wyjeżdżam zza zbocza, uderzenie wiatru i znajduję się dobre pół metra dalej uderzając nogą w barierę drogową. Przestraszyłem się nie na żarty.
okolice Benifato © dater

Dwa razy już podjeżdżaliśmy pod Guadalest. Tym razem dojeżdżamy z przeciwnej strony i zamiast podjeżdżać… zjeżdżamy :D
El Castell de Guadalest © dater

Dalej znaną już drogą do Callosa. Tym razem na rondzie prosto i dalej w dół do Altea.
Callosa, rondo © dater

Przed siedemnastą, po ponad 120 kilometrach trasy, dwóch ciężkich podjazdach i ponad 2 tysiącach metrów w pionie dojeżdżamy do Calpe. Etap „królewski” naszej Vuelta a Calpe zaliczony! :D



  • DST 94.70km
  • Czas 03:50
  • VAVG 24.70km/h
  • VMAX 61.80km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 174 ( 88%)
  • HRavg 148 ( 75%)
  • Kalorie 2658kcal
  • Podjazdy 1725m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 5. Dwa podjazdy po raz drugi.

Środa, 13 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 1

Po dniu regeneracyjnym noga całkiem świeża, więc plan zakładał dwa podjazdy na raz w etapie piątym :)
Oczywiście dzień zaczyna się standardowo. Lekkie śniadanko, rozruch, później właściwe śniadanko i spotkanie na bulwarze.
poranek pod "skałą" © dater

Wyjeżdżamy niewielką grupką: Ja, Sasza, Krzysztof i z TWW Grzegorz z Krzysztofem. Najpierw pod wiatr trasą na Benidorm, zjazd na Callosa.
w okolicach Callosa © dater

droga na Callosa © dater

góry dookoła © dater

Od Callosa zaczyna się większe hopy, a właściwy podjazd pod Guadalest ma jakieś 7 km.
podjazd pod Guadalest © dater

na podjeździe © dater

najczęstszy widok - Saszy łydy :D © dater

Sasza na podjeździe pod Guadalest © dater

lansu dzień następny - Radar Lock'i na nosie :D © dater

w tle El Castell de Guadalest © dater

Zasiadamy w tej samej knajpce co ostatnio, obowiązkowe cofe con leche z batonikami wciągnięte. Po kwadransie zjeżdżamy.
zjazd do Callosa © dater

Onix w górach © dater

Onix z właścicielem w górach :P © dater

W Callosa na rondzie odbijamy w lewo i ruszamy na drugi podjazd tego dnia – na przełęcz Coll de Rates. Jechaliśmy tam pierwszego dnia, ale od drugiej strony od Percent.
jedziemy na Coll de Rates © dater

chłopaki cisną :D © dater

podjazd © dater

w drodze... © dater

... co ja tańczę?? :D © dater

kozica górska :D © dater

ciśniemy ten podjazd © dater

ciśniemy z zadowoleniem na twarzach :) © dater

Podjazd ma 16 kilometrów. Tętno gdzieś w 4 strefie, cały czas ok. 165 uderzeń, kręci się dobrze :) Jedziemy swoim tempem, nikt nie pogania, nie trzeba gonić.
już prawie na przęłęczy © dater

Zaczynają dookoła nas chodzić ciężkie chmury. Cały dzień tak sobie to wyglądało, silny wiatr, chłodno. Teraz tuż przed samą przełęczą sypnęło nam śniegiem :)
z tej chmury sypnęło śniegiem © dater

Na przełęczy mijamy Szymona, który podjeżdżał ja z drugiej strony. Stajemy na obowiązkowe zdjęcia.
Coll de Rates po raz drugi!!! © dater

widok z przęłęczy 1 © dater

widok z przełęczy 2 © dater

widok z przełęczy 3 © dater

Zjazd do Percent w podmuchach zimnego wiatru, trochę kropi. Na dole siadamy w kawiarni na kawie żeby się ogrzać. Jeszcze tak tu nie zmarzłem :D
Powrót przez Xalo i Bennisę trasą „krajową” z szerokimi poboczami. Momentami na liczniku ponad 60 km/h :D