Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

! > 050 km

Dystans całkowity:12421.70 km (w terenie 4027.09 km; 32.42%)
Czas w ruchu:477:49
Średnia prędkość:26.00 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:95285 m
Maks. tętno maksymalne:197 (100 %)
Maks. tętno średnie:178 (90 %)
Suma kalorii:301141 kcal
Liczba aktywności:189
Średnio na aktywność:65.72 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Góry Wojnowskie

Niedziela, 6 września 2009 · dodano: 06.09.2009 | Komentarze 3

Z „górami” w zasadzie nie wiele mają wspólnego, ale nazwa geograficzna istnieje. Patrząc na mapę są najwyższymi wzniesieniami w okolicach CB i Białegostoku, częścią kompleksu Wzgórz Sokólskich. Najwyższy punkt to ok. 240 mnpm koło wsi Wojnowce, skąd się też nazwa „gór” wzięła.
W zeszłym tygodniu zaliczyłem pobliskie Bohoniki i po wycieczce zauważyłem, że byłem dość wysoko jak na podlaskie „płaskie” warunki i w pobliżu najwyższych punktów w okolicy. Dlatego też postanowiłem zaliczyć jedyne „góry” w okolicy.
Pobudka przed 7, wyruszam po lekkim śniadaniu 7:40. Jest dość chłodno, ok. 12 st. C i … ojojoj, zanosi się na deszcz (jak mówi moja Oliweczka naśladując Kubusia Puchatka :). Jadę znaną żwirówka w kierunku na Budzisk i Supraśl. Wylatuję na asfaltówce Supraśl – Krynki przed Sokołdą. Jadę asfaltem przez Sokołdę, Kopną Górę, przed Talkowszczyzną skręcam w lewo znów w żwirówkę na Słójkę. Ze żwirówki w którymś momencie robi się bardzo nieciekawa, błotnista droga gruntowa. Zapadam się prawie po osie i o mało co nie ląduję w błocie. Na szczęście odruch wypinania nagłego z spd mam już opanowany i udaje mi się ustać. Noga za to zapada się po kostkę. Lepsze to niż lądowanie twarzą w błocku :) Wydostaję się jakoś na piechotę, rower ubabrany, butów spod błota nie widać. Mija chwila czasu zanim wszystko doprowadzę do porządku. Dojeżdżam do asfaltu w miejscowości Słójka i następne kilka kilometrów robię w miarę dobrych warunkach. W miarę, bo wiatr zaczyna się wzmagać i ostro zacina, na razie z boku. Po kilku kilometrach skręcam w drogę gruntowa i obieram Azymut na pierwszy punkt wysokościowy wycieczki: 230 mnpm.
Wojnowskie Góry - punkt 230 mnpm © dater

Dalej fajna leśna dróżka, momentami niezłe, szybkie zjazdy. Z czasem, niżej zamienia się to w podmokłą ścieżkę i jest coraz ciężej. Wyskakuję na asfalt i zaraz skręcam w żwirówkę w okolicach wsi Horczaki.
okolice wsi Horczaki - Wojnowskie Góry © dater

Docieram wreszcie do celu swojej podróży, wsi Wojnowce. Dalej pozostaje mi szukać już tylko Góry Wojnowskiej.
cel mojej wycieczki © dater

Z szukaniem nie ma problemu, trasa wyznaczona w GPSie, więc trafiam bez problemu. Ostry, piaskowy podjazd na samą górę mnie pokonuje, wspinam się na piechotę. Ale moja „lokalna góra” zdobyta :) GPS notuje wysokość 238 mnpm. Najwyższy punkt w jakim byłem rowerem jak na razie. Tylko proszę się nie śmiać, w górach to Ja nie mieszkam, tylko na płaskim Podlasiu :P
Góra Wojnowska - 240 mnpm, podjazd mnie pokonał © dater

Po drugiej stronie łagodny, kamienisty zjazd w kierunku wsi Zaspicze.
Zjazd z "góry" - w dole Zaspicze © dater

Stamtąd już asfalt na Malawicze, ale jedzie się bardzo kiepsko. Wiatr się wzmógł, wieje 15-20 m/s i to prosto w twarz. Zamiast 26-28 km/h robię ledwo 20 i średnia drastycznie zaczyna spadać. I tak cała droga przez Bobrowniki, Kamionkę, Pawełki, Bilwinki, Słojniki, Planteczkę aż do Lipiny. Praktycznie cały czas po asfalcie, ale ciężko pod wiatr ze średnią ledwo 20-22 km/h. Koło wsi Pawełki mijam się z szosowcem, machamy sobie ręką w pozdrowieniu. Temu to dobrze, ma z wiatrem i popyla aż miło.
W Lipinie skręcam z szosy na Dworzysk. Niezła żwirówka, jestem schowany w lesie, więc wiatr wreszcie przestaje przeszkadzać. Jedzie się o niebo lepiej. Od Dworzyska już znana droga, przystaję na mostku na krótki odpoczynek i wpylenie batona. Ledwo tydzień temu tu byłem, ale w odmiennych warunkach. Fajna pogoda, ciepło, bez wiatru. O wiele lepiej się wtedy jechało. Dzięki mostkowi (jest gdzie aparat postawić) robię znów zdjęcie dla naszej dwójki: Oxy i Ja.
mostek na Sokołdzie © dater

Dalej już ostatnie kilometry i jestem w domu na obiad. Czas nie rewelacyjny, średnia przez wiatr tragiczna. Zmęczenie też jakby większe. Wszamane trzy batony, 1,5 l izotonika. Obiadek smakuje przednie :)
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 64.29km
  • Teren 42.50km
  • Czas 03:03
  • VAVG 21.08km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1005kcal
  • Podjazdy 267m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

meczet w Bohonikach

Niedziela, 30 sierpnia 2009 · dodano: 30.08.2009 | Komentarze 0

Pomysł na wycieczkę zrodził się już jakiś czas temu. Chciałem zobaczyć Bohoniki i jedyny w naszej okolicy meczet. Dalej są jeszcze Kruszyniany, ale to już następnym razem.
Wstaję jak zwykle wcześnie, moje dziewczyny jeszcze śpią. Jem lekkie śniadanie, robię izotoniki i wyruszam o 7:50. Jadę remontowaną Orzeszkowej (masakra, doły, łupki, studzienki…), przeskakuję przez tory i jadę na Machnacz. Pogoda robi się piękna, jest co prawda chłodno. Dalej Jałówka, Rozedranka i przez pola na Bachmatówkę. Podziwiam piękne podlaskie krajobrazy. Po całkiem ciężkim żwirowym podjeździe robię krótką przerwę i pykam kilka zdjęć.
podlaskie pola © dater

Oxy wśród pól © dater

Od Bachmatówki całkiem niezły asfalt już do samej Sokółki. Górki, zjazdy, podjazdy… całkiem jak nie „płaskie” Podlasie :D. W Sokółce zatrzymuję się koło cerkwi i nad zalewem.
cerkiew w Sokółce © dater

zalew w Sokółce © dater

Z Sokółki obieram kierunek na Malawicze, ale skręcam oczywiście wcześniej na Bohoniki. Wysoczyna sokólska pokazuje swoje oblicze. Ładne górki, kto twierdzi że Podlasie jest płaskie?? Później na mapie stwierdziłem że całkiem obok jest najwyższe wzniesienie w naszej okolicy, 230 mnpm. Trzeba je będzie zaliczyć którymś razem :D
okoloce wsi Bohoniki © dater

Przed Bohonikami zaczepiam o Mizar - muzułmańskie cmentarz. Robi niesamowite wrażenie, chociaż nie różni się jakoś zasadniczo od cmentarzy chrześcijańskich. Na nagrobkach zamiast krzyży półksiężyce i arabski alfabet na górze każdej tablicy. Imiona i nazwiska w większości polskie. Natomiast jest tez dużo starych obelisków, czy tez nawet kamieni. Wrażenie „obcości” jest obecne. Za to meczet w samych Bohonikach to niewielki, drewniany budynek. Powiem szczerze, że oczekiwałem czegoś więcej.
Mizar - cmentarz muzułmański w Bohonikach © dater

meczet w Bohonikach © dater

Dalej ruszam w drogę powrotną, kieruję się na Starą Kamionkę i Dworzysk. Zaliczam kilka prawie nieprzejezdnych polno-lesnych ścieżek, po których ledwo pedałuję. Dochodzę do wniosku, że za bardzo chciałem skrócić drogę, ale jakoś to przetrzymuję.
"płaskie" Podlasie © dater

Za Dworzyskiem przekraczam Sokołdę. Na mostku udaje mi się strzelić samowyzwalaczem zdjęcie dla obu uczestników wycieczki :D
mostek na Sokołdzie - Ja i Oxy © dater

dolina Sokołdy © dater

Znad Sokołdy do Czarnej juz piękna szutrówką, podnoszę trochę średnią bo do tej pory była tragiczna :P W domu jestem ok. 11.30, akurat żeby trafić na kawkę robioną przez Agę.
[EDIT] Przy okazji przekraczam granicę 1000 km w sierpniu, co było moim celem i jest jak na razie rekordowym przebiegiem miesięcznycm :D
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 70.35km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 21.54km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1239kcal
  • Podjazdy 394m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Alternatywnie…

Sobota, 29 sierpnia 2009 · dodano: 30.08.2009 | Komentarze 0

… do roboty. Nie DK19 jak zwykle, tylko boczkiem, można przyjąć, że wzdłuż linii kolejowej Białystok-Sokółka. Fajna traska z tego wyszła. Dłużej o kilka kilometrów i kilkanaście minut, bardziej wymagająca, ale o ile więcej satysfakcji :D
Przysypiam trochę rano, bo jak zwykle zapominam, ze budzik w telefonie mam ustawiony na dzwonienie bez weekendów. Więc zamiast dzwonek o 6.30 budzi mnie Oliwka o 7:10. Przytreptała, przytuliła się, obudziła mnie i… zasnęła. Wstaję więc trochę później niż planowałem, szybkie śniadanie, szybki rzut okiem na prognozę pogody i jadę. Ma padać, ale po południu, psychicznie się na to przygotowuję. Wyruszam 7:57. Jadę od razu na Pierekały, wzdłuż torów, lasem w kierunku CWK. Skręcam na Klimki. Dalej Wólka Ratowiecka, inne Wólki, Woroszyły. Przed Sochoniami przecinam przyszłą obwodnicę Wasilkowa. Ehh… szkoda gadać. Od dwóch lat robota stoi w miejscu. Jest tylko przecinka, utwardzenie żwirowe. W oddali, tak po jednej jak i drugiej stronie widać wiadukty i inne konstrukcje drogowe. Niestety nikogo dookoła, zero ruchu. Ciekawe kiedy wreszcie to ruszy?
"obowodnica" Wasilkowa © dater

Dalej Sochonie i wbijam się na ścieżkę wzdłuż torów. Jedzie się całkiem nieźle, mimo że kilka razy trzeba przechodzić przez tory bo ścieżka przeskakuje raz na jedną, raz na drugą stronę linii. Odłączam się od torów na Białostoczku, na Buzka. Dalej już standardowo do Poleskiej, Bohaterów M. Cassino i Kopernika do Składowej.
W firmie pochylam się jeszcze raz nad prognozą icm. Swoją droga chyle czoła nad autorami. Sprawdziła się tego dnia co do joty. Zapowiedziany jest deszcz od ok. godz. 14, więc postanawiam wyruszyć w drogę powrotną wcześniej, żeby jak najmniej zmoknąć. Wracam jednak inaczej, zaliczając Peleton w celu regulacji tylnej przerzutki, która od jakiegoś czasu szwankuje. Jacek robi swoje, gadamy przy okazji, takie rowerowe ble, ble… . Dalej biorę Azymut na Leńce, żeby odwiedzić Leńca na nowych włościach. A więc Dobrzyniewo, Nowe Aleksandrowo, Leńce. U Maćka oglądam chatkę, wypijam piwko i w ten sposób pokrzepiony ruszam dalej. Na Jurowce droga ciężka, na koniec jeszcze bruk. W Jurowcach wielkie roboty, robi się nowy węzeł drogowy, objazdy, ślimaki, ósemki. Jakoś przez to wszystko przejeżdżam, docieram do Sochoni, dalej już powielam trasę z ranka. Zatrzymuję się koło Woroszył, bo zauważam ładną kapliczkę słupową, robię kilka zdjatek i dalej w drogę.
kapliczka słupowa w okolicach wsi Woroszyły © dater

Koło Wólki Ratowieckiej zaczyna kropić. Prognoza zaczyna się spełniać. Przed samymi pierekałami zaczyna się już ulewa. Pędzę w deszczu ostatnie kilometry. Docieram do domu w całkiem niezłym stanie 
Trasa wzdłuż torów do Białego jest całkiem fajną alternatywą dla standardowej szosowej.
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS


  • DST 56.02km
  • Teren 46.50km
  • Czas 02:53
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 37.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 823kcal
  • Podjazdy 250m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

po Mazurach

Niedziela, 23 sierpnia 2009 · dodano: 24.08.2009 | Komentarze 1

Po piątkowej wycieczce na Mazury przyszła kolej się trochę pokręcić po krainie wielkich jezior. Plan jakiś tam miałem, ale ostatecznie wyszedł sponton. Jedynym celem moim było przejechać ponad 50 km, podjechać nad jeziorko Majcz, przepiękne i chyba najbardziej przejrzyste jakie kiedykolwiek widziałem w Polsce. Dalej się zobaczy. A wyszło:
Trasa: Zełwągi-jez. Majcz- Krutyń-Zgon (dookoła jez. Mokre)-Cierzpiety-Dobry Lasek-Lipowo-Inulec-Zełwągi.
Oczywiście że przepiękne tereny, krajobrazy i ścieżki przekonywać nikogo nie musze. Do tego dzikie. Po drodze nad Majcz na piaszczystej leniej drodze zauważyłem ślady. Wydaje się że kota i to dużego. Od razu przypomniałem sobie panikę wywołaną „puma” czy też innym dzikim dużym kotem. Powiem szczerze, ze rozglądałem się troche dookoła. Zdjęcie nie oddaje wielkości śladów, jakoś nei pomyślałem żeby połozyć coś dla porównania skali. Ale ślad stopy miał dobre kilka centymetrów długości, tak (patrząc teraz na miarkę) ok. ośmiu.
ślady dużego kota? © dater

Dojechałem do jeziora, ale jakoś drogi nad samą wodę i odpowiedniego zejścia nie znalazłem. Nie dane mi więc było popatrzeć na cudnie kryształową, przejrzystą wodę. Pojechałem więc dalej na południe. Trafiłem do miejscowości Krutyń. Przeciąłem sławną spływną rzekę Krutynię, która wygląda trochę jak kajakowa autostrada, tak zapchana.
pzrekraczam Krytynię © dater

Dalej lecę piękną ścieżką wzdłuż jeziora Mokre, aż do miejscowości Zgon. Tam przekraczam przesmyk pomiędzy jeziorami i kieruję się znów wzdłuż brzegu jeziora, tym razem na północ.
jezioro Mokre © dater

Przejeżdżam przez miejscowość Cierzpięty, dalej Dobry Lasek, Lipowo do Inulca. Okrążam jezioro Inulec od północy i zawijam powrotem do bazy, do Zełwąg.
jezioro Inulec © dater



  • DST 78.50km
  • Teren 47.53km
  • Czas 04:16
  • VAVG 18.40km/h
  • VMAX 34.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1128kcal
  • Podjazdy 135m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

runda dookoła jez. Śniardwy - dzień drugi wyprawy

Sobota, 8 sierpnia 2009 · dodano: 10.08.2009 | Komentarze 0

Nowe Guty-Okartowo-Wężewo-Suchy Róg-Dziubiele-Łuknajno-Mikołajki-Wierzba (prom)-Wejsuny-Karwik-Jeglin-Szczechy Wielkie-Zdory-Kwik-Nowe Guty
Wstajemy rano. Niektórzy wstać nie mogą :P Sasza ma problem ze ścięgnem achillesa. Napuchnięte w prawej nodze dośc znacznie. Misiek i Jacek po prostu ledwo chodzą. Mści się słabe przygotowanie jak na taką wyprawę. Czarek, mimo problemów dnia poprzedniego jest twardy i deklaruje zrobić rundę zgodnie z planem. I mimo kaca, do którego przyznaje się też Kacper. Jadę więc Ja, Adam, Kacper, Jarek i Czarek. Wyruszamy 9.20 na północ w kierunku Okartowa. Pogoda znów przepiękna, słoneczko świeci, temperatura 22 st.
Za Wężewem zjeżdzamy z szosy, zaczyna się teren. I to bardzo ciekawy. Najpierw trochę szutru, później droga niknie wsród pól. W pewnym momencie po prostu jedziemy wzdłuż lasu, drogi żadnej nie widać. W którymś momencie wpadamy w ślepy zaułek, musimy zawrócić. Na szczęście trafiamy wreszcie na szuter.
dookoła Śniardw - pomiędzy jez. Tuchlińskim a Śniardwami © dater

Przejeżdzamy przesmykiem pomiędzy Śniardwami a jeziorem Tuchlińskim - Suchy Róg. Dalej Dziubiele i totalnymi bezdrożami na Łuknajno. A jeszce przed trafiamy na bruk. Znów katorga dla kręgosłupa. W Łuknajnie zatrzymujemy się na odpoczynek w folwarku - bardzo przyjemne miejsce. Dalej już Mikołajki. Jarek na najlepszym dnia dzisiejszego odcinku drogi w Mikołajkach łapie gumę. Szybka wymiana dętki i przejeżdzamy na drugą stronę pzrez miasto. Szutrem na południe w kierunku przeprawy promowej przez jezioro Mikołajskie na Wierzbę. Tam czekamy ok. 15 minut na kurs.
koło przeprawy promowej Wierzba - jez Mikołajskie © dater

Przeprawa bardzo miła, trzy zyle za bikera :)
prom na jez. Mikołajskim - Wierzba © dater

Po zjechaniu z promu jedziemy na południe przez rezerwat i ostoję konika polskiego (hodowla PAN). Niestety konika żadnego nie spotykamy. Dalej Wejsuny i mimo planów krótsza droga na Karwik, nie wzdłuż brzegu. Szkoda, ale zostaję przegłosowany :( Dalej w Jeglinie wpadamy na krajówkę, do Strzech. Tam znów w teren, pzrez Zdory na Kwik i na pzrełaj do Nowych Gut. Na miejsce dojeżdzamy tylko dwaj z Adamem. Reszta wezwanym Carnivalem dojeżdza 5 minut później po nas.


  • DST 81.44km
  • Teren 24.42km
  • Czas 03:34
  • VAVG 22.83km/h
  • VMAX 37.50km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1417kcal
  • Podjazdy 182m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

wyprawa Śniardwy - dzień pierwszy

Piątek, 7 sierpnia 2009 · dodano: 10.08.2009 | Komentarze 0

Osowiec-Wąsosz-Szczuczyn-Biała Piska-Ruda-Rostki-Kociołek Szlachecki-Nowe Guty.
O 14 ekipa w składzie: Ja, Adam, Czarek, Kacper, Saszka, Misiek, Jacek, Jarek, zawarta i gotowa czeka pod firmą. Oczywiście plan był wyjechać najpóźniej ok. 14 w kierunku Osowca, ale jak zwykle logistyka nawala. Ostatecznie ładujemy rowery 14.15 na Cantera, my swoje dupy na Carnivala i ruszamy. 15.10 jesteśmy w Osowcu, rozładunek, wskakujemy w "uniformy", robimy pamiątkowe zdjęcie i ruszamy 15.20.
wyprawa Śniardwy - wyruszamy © dater

Pogoda piękna, temp. ok.25 st.C, jedzie się super. Oczywiście Adam z Szaszką wyrywają do przodu, reszta spokojnie z tyłu. Pomiędzy Białaszewem a Sulewem straszny bruk. Trochę nas wymęczył. W Sulewie pierwszy odpoczynek. Dalej asfaltem w kierunku na Wąsosz, tam następny krótki popas.
Wąsosz - mały odpoczynek © dater

Dalej Szczuczyn, kawałek krajówki zapchanej tiramy i skręcamy na Białą Piską. Adam niknie z przodu, reszta swoim tempem. Jarek z Miskiem zaczynaja odstawać. Czarek stary kolarz, ale z marną kondycją w tym roku (tylko 200 km zrobionych) trzyma się to raz mojego, drugi raz Szaszy koła. W którymś momencie pod górkę bierze nas tir, Czarek przyczepia się do niego. Nie za długo to trwa. Po tych drogach chodzi masa bydła rogatego, która robi na drogi. Tir zamielił, dostało się łajnem Czarkowi :)
Do Białej Piskiej ładny asfalt, tam przerwa, szukamy napoi izotonicznych. Ostatecznie pozostają zakupy w Biedronce. Niestety tylko jakiś biedronkowy power i magnez z innymi mikroelementami w pastylkach musujących. Smakuje strasznie, ale lepsze to niż nic.
Za Białą Piską skręcamy na północ w kierunku poligonu. Tam już drogi gruntowe. Co rusz tablice "teren wojskowy-wstęp wzbroniony". Spotkani miejscowi przekonują: jechać!. To jedziemy, wycofywać się to byłaby teraz porażka. Poruszamu się drogą z zalanych asfaltem płyt betonowych. Niezłe schody :D
Powoli niektórzy wysiadają. Szczególnie Czarka zaczynają łapać skurcze. W którymś momencie pada nawet decyzja o poddaniu się i załatwieniu transportu. Ale później kryzys mija. Ostatnią prostą z Kociołka do Nowych Gut jedziemy nawet niezłym tempem. Jacek, Czarek, Jarek mają dośc, kilometry dały im w dupę. Z Miśkiem troche lepiej. Ja, Adam i Szasza bez problemu docieramy do celu podróży.
Oczywiście w nocy chłopaki się zapominają i kończą ok. 4 nad ranem nie dając spać dla całego biwaku.


  • DST 53.67km
  • Teren 33.42km
  • Czas 02:28
  • VAVG 21.76km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1600kcal
  • Podjazdy 371m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na południe od Czarnej

Niedziela, 2 sierpnia 2009 · dodano: 02.08.2009 | Komentarze 0

Dziś dla odmiany zrobiłem dużą pętlę na południe - do Supraśla. Jazda świetna, piękna pogoda, niezłe drogi. Do Supraśla ładna żwirówka, prawie 17 km, średnia na odcinku wyszła 24,9 km/h. W Podsupraślu mały odpoczynek, batonik i dwa kilometry do Supraśla, do klasztoru. Później ścieżką rowerową w kierunku na Białystok. Po raz pierwszy nią jechałem, ładna, asfaltowa, równa. Na jakieś zawody po drodze trafiłem.
Ze ścieżki w lewo żwirówką na Nowodworce, później kawałek asfaltu do Wasilkowa i Świętej Wody. Tam też krótki odpoczynek. Do Czarnej nie wracałem dziewiętnastką, poleciałem na Studzianki. Tam, powyżej Studzianek zaliczyłem najwyższy punkt trasy (182m), ze świetnym widoczkiem. Podjazd pod Silikaty było widać i kominy EC w Białym. Przecięłem dziewiętnastkę koło Horodnianki, żwirówką na Złotą Wieś. Pózniej Ratowiec, na Czarną Wieś Kość. i nad Zalew. Nad Zalewem grupa gości z Białego (jak się okazuje) na niezłych sprzętach. Pokpiwają z mojego Kellyska... ziomale ;)
na drodze pomiędzy Czarną Biał. a Supraślem © dater

klasztor prawosławny w Supraślu © dater

Cerkiew przy klasztorze w Supraślu © dater

sanktuarium Święta Woda © dater

Góra Krzyży - koło sanktuarium w Świętej Wodzie © dater

Góra Krzyży - sanktuarium w Świętej Wodzie © dater

nad Studziankami - punkt 182m, widać Białystok © dater

Krzyż powstańczy koło Horodnianki © dater



  • DST 55.26km
  • Czas 02:20
  • VAVG 23.68km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1736kcal
  • Podjazdy 278m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

CB-Białystok-CB

Sobota, 4 lipca 2009 · dodano: 25.07.2009 | Komentarze 0

Wypad do roboty i z powrotem.
W stronę Bałego jestem zaskoczony, bo pusta droga. Bałem się trochę tirów, bo czasami masakrycznie blisko potrafia przemknąć, a tu nic. Dopiero na górce na Silikatach wyprzedaja mnie jakieś wywrotki. Pózniej, po powrocie do chaty okazuje się, że w Straży był śmiertelny wypadek i trasa rano była po prostu zablokowana. A już myslałem, że w sobotę pięknie i bez stresu można szosa do Białego pognac :(
W strone do idzie więc bardzo ładnie. Do Wasilkowa średnia 28 km/h, do roboty spada do 24,3. Czas: 1:08 h.
Z powrotem juz trudniej. Poza tym po łądnej pogodzie z rana nic nie pozostaje. Pada deszcz, na co nie byłem przygotowany. Z Silikatów GPS zarejestrował max: 42,5 km/h. Na liczniku było 50, no ale jak przyjałem zasadę że patrzę na GPS, to patrzę.
Do domu czas: 1:12 h, prędkość: 23,1 km/h.
Kategoria w Polskę, ! > 050 km


  • DST 97.54km
  • Teren 80.00km
  • Czas 05:35
  • VAVG 17.47km/h
  • VMAX 35.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2369kcal
  • Podjazdy 167m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Memoriał rowerowy 2009, dzień II

Sobota, 6 czerwca 2009 · dodano: 09.07.2009 | Komentarze 0

Rano powstań :) Atmosfera ciężka, od 5-tej słychać chrapanie, a orkiestra jest ciężka. Atmosfera, że siekerę można powiesić. Dziesięciu chłopa w jednym pomieszczeniu to nie jest kolonia :P. Hitem ranka jest autentyczna mp3-ka z zapisem apelu w jakiejś jednostce wojskowej. Sierżant ma taki słowotok, że paść można. Kwiecisty jest jak cholera. Powiedzenie dnia: "prądu w kitę kotom najeb...".
Jedziemy na "żebra żubra" jeszcze przed śniadaniem. Nie wszyscy co prawda, bo po wczorajszym niektórzy zaniemogli..
"Żebra..." nie do pokonania. Niestety aura daje znać o sobie, a padało przez ostatnie kilka dni. Na "żebrach" błoto neisamowite, towery nam się zapadają. Po kilometrze zawracamy na szosę. Jedziemy asfaltem na Pogorzelce, później w lewo na szuter i do rezerwatu. Adam z Kacprem nas wyprzedają i biora "żebra" od drugiej strony. Okazuje się że jest łatwiej, i zawóciliśmy dosownie na 100 m przed końcem trudności. Ale reszta o tym nei wie, więc wyjeżdzamy na szosę wracając do Białowieży. Razem rano 15,73 km, prędkosc 17 km/h.

zbiórka w "Paprotce" © dater


Po śniadaniu lecimy na Narew.
w drodze na Narew © dater

Po drodze zdarzają się wypadki. Dwóch Adamów się spięło :D
Spięcie © dater

Po drodze przez puszczę natrafiamy na piękne bagno...
śliczne bagieńko © dater