Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Trening PnR - objazd Mazovia Supraśl

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

W sobotę Mazovia w Supraślu, a we wtorek trening PnR. A więc jedziemy na objazd maratonu. Oczywiście zbieramy się pod Tesco, trochę nas jest :)
Lecimy na Supraśl, ale skręcamy na trasę sobotniej czasówki. A więc trochę w bok, po lesie i wylatujemy na ścieżkę z powrotem w Krasnym. Dalej ostre tempo na Supraśl, jedzie pociąg, ludzie się rozstępują. Robi to wrażenie :) W Supraślu postój, czekamy bo ktoś odstał, ktoś podskoczył do sklepu. Ale stać się nie da, bo komary gryzą jak wściekłe. Kręcimy więc kółka na poboczu drogi, musi to śmiesznie wyglądać :)
Dalej walimy trasą Mazovii: Zapieczki, Studzianki, Jałówka. Samego podjazdu Jałówka w tym roku nie ma na mega. Z tego co widziałem na mapach zostaje tylko na giga. Niebezpiecznie było tam w tamtym roku – wypadek na zjeździe, który skończył się złamaniami i szpitalem.
Pogoda się psuje, komary tnął i robi się późno. Docierając więc do szosy postanawiamy nie robić drugiej części, tylko wracać na Białystok. Do domu brakuje mi 10 minut gdy pojawia się ulewa, która moczy mnie do suchej nitki. Rzadko zdarza się taka ściana deszczu. Na szczęcie jest ciepło :)



  • DST 51.40km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 173 ( 88%)
  • Kalorie 1474kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Sopoćkinie (Białoruś)

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

Trochę wrażeń z pobytu na Białorusi opisałem wcześniej.
Teraz pora na start maratonu. Jak zwykle ok. 11 wystrzał startowy i jedziemy!!!

start © dater


Na początek kilka kilometrów asfaltu, potem zjazd na leśnie ścieżki. Generalnie bardzo płaski maraton, ale urozmaicony. Było trochę asfaltu, leśne płaskie dukty, ale też ścieżki pełne korzeni i bujania. Do tego kilka lekkich podjazdów i zjazdów, ale w głębokim piachem, który tworzył delikatne problemy prze sterowaniu i jeździe. Pierwszą pętlę robi mi się nieźle, ale większość czasu jadę sam. Trochę tasowania z innymi, ale bez większej historii. Na koniec pętli fajny singiel wśród drzew wzdłuż kanału i zjazd koło bunkra :)

zjazd koło bunkra © dater


Końcówka po kilku trudnych technicznie mostkach, (później słyszałem że trochę problemów z nimi ludzie mieli), dla mnie bez problemu. I jeszcze mokry koniec wzdłuż kanału i nawrót na drugą pętle. Jadę asfaltem sam i ciężko idzie, przy zjeździe do lasu dogania mnie Białorusin. Siadam mu na kole i trzymam się dobre kilkanaście kilometrów. W którymś momencie mówi i pokazuje, żebym przejął prowadzenie. Chce go zmienić, ale nie daję rady. Kilometr później znów zaczynają się znane mi piaszczyste podjazdy i zostaje w tyle. Przeżywam kryzys, zaraz potem kilka kilometrów bujania na korzeniach, które mnie wykańczają. I końcówkę jedzie mi się już tragicznie. Doganiam jeszcze 2-3 zawodników, ale na końcu także dwóch mnie jeszcze bierze.
Meta, tam całkiem niezłe żarcie (pozostały dobre wrażenia bo nie pamiętam już co to było:D) Potem kąpiel w zalewie i naturalne Spa pod zaporą. Kilka piwek, dekoracje, załadunek do autokaru i powrót do Polski.
Generalnie może start nie najlepszy, hotel nie najlepszy – delikatnie powiedziane ;) - ale świetny klimat i wspomnienia. Jedna z najfajniejszym wypraw maratonowych do tej pory. Na koniec dokonuje jeszcze w autobusie transferu do drużyny. Bardzo dobry zawodnik zgadza się dołączyć do RBT w zamian za kontuzjowanego i połamanego Saszkę. Mamy więc szansę dalej na całkiem niezłe punkty w generalce. W Sopockiniach dzięki szerokiej reprezentacji zdobywamy drużynowo drugą lokatę :) Niestety nie doczekaliśmy się na razie dekoracji.

reprezentacja RBT na Białoruś... (niepełna) © dater


Wynik okazuje się więc całkiem niezły. Tak jeśli chodzi o drużynę, jak i o mnie. Oczywiście nie było na Białorusi największych wymiataczy od nas, brak Litwy. Ale zadowolenie jest :)
Czas zwycięzcy: 1:42:55
Mój czas: 2:05:12, Open: 32/85, rating 82,20%, Elita: 16/48



  • DST 2.30km
  • Teren 1.50km
  • Czas 00:06
  • VAVG 23.00km/h
  • VMAX 36.60km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 178 ( 90%)
  • HRavg 157 ( 80%)
  • Kalorie 62kcal
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Sopoćkinie (Białoruś) - wprowadzenie i rozjazd

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

Co tu dużo gadać, bardzo egzotyczny wyjazd na maraton :) Brawa dla organizatorów, bo wszystko się udało wyśmienicie i wrażenia niezapomniane ;) Wiza grupowa, autokar, przekraczanie granicy, jazda do Grodna. I ten lokalny, niepowtarzalny klimat. Ci co byli na Białorusi, wiedzą o czym mówię. Trochę jak powrót do przeszłości, taki socjalizm w siermiężnym wydaniu z dodatkiem przemykającej nowoczesności. Hotel, o nazwie Białoruś tak na marginesie, jak nie z tej ziemi, pół litra wódki za 5 zł, a snickers za 4 zł, randki młodych w jadłodajni przy karafce wódki i dwóch kieliszkach, sklepy w których przy ladzie można wypić 50ml wódeczki za 1 zł. I przemykające po ulicach kolumny ślubne złożone z takich samych, przystrojonych 10-20 czarnych samochodów, najczęściej BMW albo Audi. Wrażenia – bezcenne :) W sobotę przechadzamy się po Grodnie, cykamy zdjęcia, oglądamy miejscowy folklor. Disco otwarte od 23, dla nas za późno, jeśli następnego dnia mamy startować. A więc powrót do hotelu, po piwku i w kimonko. Prysznic – no cóż nie będę się rozwodził. Takiej łazienki za pewne nie widzieliście w Polsce w dobie najgłębszego komunizmu. Generalnie bałem się odkręcać wodę i kapałem się w klapkach :)
Rano w niedzielę obiad w hotelu: na talerzu trzy plastry żółtego sera, salaterka pomidorów. Dzizas, jak na tym przejechać maraton?? Na szczęście po pół godzinie przychodzi schabowy z ryżem :D
Z Grodna autokarem do Sopoćkiń, nad Kanał Augustowski. Bardzo zadbane, odrestaurowane miejsce. Śluzy w super stanie, okolica zagospodarowana. Pełno ludzi, jako taka infrastruktura.

Kanał Augustowski © dater


Robię mały rozjazd i ustawiam się na mecie, która jest umiejscowiona na moście nad kanałem.

  • DST 35.20km
  • Czas 01:05
  • VAVG 32.49km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 166 ( 84%)
  • Kalorie 710kcal
  • Podjazdy 215m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów rekord...

Piątek, 22 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

... trasy szosowej :))) Co wyskoczę to o minutę poprawiam, jest dobrze!!!
Poranek chłodny, na koniec pada i trochę moknę. Ale zadowolenie jakie.
Czas 1:05:01

  • DST 28.90km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 20.64km/h
  • VMAX 44.10km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 192 ( 97%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 876kcal
  • Podjazdy 245m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening PnR

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

Zbiórka tradycyjnie przy Tesco, wyjazd kwadrans po 18-tej. Założenia na dziś - ma być technicznie. I było :)
Najpierw Pietrasze, ciekawe, kręte single, jeden podjazd który wsyztskich pokonał. I zjazd, który pokonał Czarka. Było OTB - na szczeście na miekki piach. Później górka na Silikatach i wjazd z pętli autobusowej do lasu, gdzie znów fajne, kręte single i szybka, wariacka jazda.
Na wysokości Wyżyn przelatujemy szosę na Supraśl i kierujemy się lasami na Ogrodniczki. Tam znów technika i Łukasz pokazuje nam zjazdy, których nie mam ochoty wcale zjeżdzać. Sasza próbuje, ale po kilku próbach i wyczepianiu się w ostatniej chwili z espedów też rezygnuje. Stare chłopy jesteśmy, nie ma co ryzykować. Niestety Sasza na następnej sekcji nie posłuchał głosu rozsądku. Mamy fajnego singla, z dużą chopką na końcu. Przejeżdzamy go raz - haha ale fajnie :) No to jeszcze raz, szybciej. Niestety za szybko... Sasza leci na hopce przez łeb, upadek... Stoję na początku ścieżki, słyszę zamieszanie, wiem że się wyrąbał. Jadę i ja, zachowująć rezerwę ale szybciej niż za pierwszym razem. Wyrzuca mnie, spadam na przednie koło, ale udaje mi sie wyratować. Okazuje się, że Sasza się nie wyratował, cały potłuczony, upaprany. Podchodzi do mnie ze skwaszoną miną, trzymająć się za lewą rękę w łokciu. "Ptaq, chyba złamałem obojczyk...". O kuźwa, rzeczywiście, widać jak wystaje nad ramieniem...brrr. Koniec treningu :(
Łukasz leci do domu po samochód, ładujemy Saszę do auta i na pogotowie. Dzwonię wieczorem - otwarte złmanie obojczyka z przemieszczeniem :(((
Kuźwa, dla chłopa po sezonie. A tak dobrze szło... kilka miesięcy wyjętych z życiorysu się dla niego teraz szykuje. 6 tygodni w gipsie, rehabilitacja. Tak niestety kończy się kozakowanie na trasie :(



  • DST 35.20km
  • Czas 01:06
  • VAVG 32.00km/h
  • VMAX 49.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 157 ( 80%)
  • Kalorie 656kcal
  • Podjazdy 220m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny trening...

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

... na standardowej trasie. Ależ się jechało :) Noga pieknie zapodawała, podjazdy na sztywno, bez większego wysiłku, niskie tętno i rekordowy czas trasu: 1:06:01.
Forma rosnie :D

  • DST 35.30km
  • Czas 01:08
  • VAVG 31.15km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 700kcal
  • Podjazdy 240m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na czuja...

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0

... dziś pojechałem, bo zaspany zapomniałem Polara i wracać się już po niego nie chciało. A więc CHYBA było dobrze, CHYBA szybko, CHYBA ciepło i CHYBA nawet tętno za mocno nie wariowało :) Jedyne czego mogę być pewien to dystans, bo trasa standardowa :)))

  • DST 52.20km
  • Czas 01:39
  • VAVG 31.64km/h
  • VMAX 52.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 190 ( 96%)
  • HRavg 162 ( 82%)
  • Kalorie 1036kcal
  • Podjazdy 305m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorna 50-tka...

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

... po trasie Jurowce-Wasilków-Supraśl-Krasny Las-Grabówka. Ładna pogoda, ciepło. Noga słaba, brak ostatnio dłuższych jazd, mało treningu.

  • DST 55.00km
  • Teren 45.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 17.19km/h
  • VMAX 39.10km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 171 ( 87%)
  • HRavg 123 ( 62%)
  • Kalorie 1240kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd jeziora nidzkiego

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

W niedzielę postanawiamy zrobić dłuższą trasę i po mapie mi wychodzi, ze możemy pokusić się o objechanie jeziora dookoła. Ala jeszcze 50-tki w swojej historii bikerki nie zrobiła, ale ma szansę i chce to wykorzystać :)
Wyjeżdżamy więc ok. 10-tej, kierując się najpierw wzdłuż jeziora na wschód. Ścieżka nadzwyczaj ciężka, porośnięta, dużo korzeni, dołów i błota. Ale spokojniutko sobie z Alą jedziemy, nie chcę dziewczyny zajechać :) Po drodze zaczepiamy o Sowi Róg. Jest tam stary, poniemiecki cmentarz w środku lasu. Jak głosi tablica, takich cmentarzy na Mazurach jest wiele. W środku lasu, zapomniane, zarośnięte, będące pozostałością niemieckich wiosek, które wymarły po II wojnie światowej.

Sowi Róg © dater


cmentarz Sowi Róg © dater


Po krótkim odpoczynku kierujemy się w stronę miejscowości Wiartel. Stamtąd już odcinek asfaltowy wśród drzew, bardzo przyjemny. Później zjazd na drogę gruntową w kierunku na Karwicę. Jeszcze jeden poniemiecki cmentarz przy drodze i mały odpoczynek.

w drodze do Karwicy © dater


Zatrzymujemy się też w ośrodku wypoczynkowym, pomost jest dokładnie naprzeciwko naszej kwatery w Zamordejach. Niestety nie widać jej wśród drzew, tylko pomost po drugiej stronie zaznacza jej obecność.

Zamordeje © dater


Dalej już droga na Karwicę. Tam odpoczynek w porcie, mały posiłek przy piwku.
Karwica © dater


Z Karwicy kierujemy się przez Bindugę Bobrową w kierunku na Krzyże. Dalej już na Ruciane, częściowo super nówką asfaltem, częściowo drogami gruntowymi. Zatrzymujemy się jeszcze króciutko w leśniczówce Pranie.

leśniczówka Pranie © dater


Z Rucianego po kawce na Orlenie lecimy tym samym asfalcikiem co dzień wcześniej na Zamordeje.

w drodze © dater


Docieramy do naszej kwatery akurat na obiad. Wyszła nam świetna niedzielna wycieczka. Ala zrobiła swój rekordowy dystans, pierwsza pięćdziesiątka zaliczona :) Wielki szacun :-*

koniec wycieczki © dater




  • DST 26.50km
  • Teren 14.00km
  • Czas 01:31
  • VAVG 17.47km/h
  • VMAX 41.70km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 151 ( 77%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 639kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamordeje - Ruciane

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0

Weekend na Mazurach. Piękne miejsce: Kwatera Łowiecka w Zamordejach nad jeziorem Nidzkim.

Kwatera Łowiecka © dater


Dopisała nam pogoda :) Wyjeżdżając z Białego mieliśmy pochmurnie i (prawie)deszczowo. Na miejscu przez dwa dni piękna pogoda, tylko nocne burze chodziły.
W sobotę postanowiliśmy z Alą zrobić traskę do Rucianego, wzdłuż jeziora. Wyjazd ok. 11, ciepło, słonecznie, wręcz parno. Komary rżną na postojach…

jezioro Nidzkie © dater


Szlak wzdłuż jeziora piękny, przejezdny, chociaż mokry i sporo kałuż po nocnych opadach. Bez przygód docieramy do miasta, kręcimy się trochę i odpoczywamy chwilę w porcie.

port w Ruciane-Nida © dater


Powrót już asfaltem do kwatery. Szybka, równiutka trochę pagórkowata trasa. Ależ pięknie by się szoską tam śmignęło :))) Może następnym razem…