Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

GPS

Dystans całkowity:19577.03 km (w terenie 5278.92 km; 26.96%)
Czas w ruchu:753:18
Średnia prędkość:25.99 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:151501 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:467167 kcal
Liczba aktywności:305
Średnio na aktywność:64.19 km i 2h 28m
Więcej statystyk

Maraton Kresowy w Suwałkach

Niedziela, 4 września 2011 · dodano: 16.12.2011 | Komentarze 0

Po krótkiej rozgrzewce ustawiamy się na starcie. Pogoda ładna, ciepło, dużo startujących. Jak zwykle gadamy, rozluźniamy się i czekamy na start.

na starcie © dater


Po zwykłych w przy takiej okazji przemówieniach, powitaniach, opisach trasy, około 11 peleton rusza.

ruszamy © dater


Jest ciasno I jak to zwykle bywa ludzie mimo zapowiedzi startu spokojnego, honorowego cisną sie do przodu. Od razu na pierwszym rondzie hamowanie i kraksa. Chwilę później na drugim jeszcze poważniejsza, tuż przede mną. Na szczęście wymijam leżących, ale kątem oka zauważam Czarka jak leży. Później okazuje się, że wstał, ale niestety daleko nie dojechał. Rozcięta na rancie obręczy opona podczas kraksy uniemożliwia dalszą jazdę. Czaro więc kończy ten start już na pierwszym kilometrze :(
Początek asfaltem i całkiem szybko. Pierwsze górki i pierwsza selekcja. Na początku jedzie się całkiem nieźle. Później niestety sił brakuje i zaczynają się kłopoty. Podjazdy w połowie trasy, pod Smolnikami mnie wykańczają. Zaczynam odstawać od grupy z którą jechałem i zaczyna się kryzys. I w zasadzie tak się telepie aż do mety, bez siły i wigoru, nie potrafiąc mocniej docisnąć. A jeszcze przede mną Góra Jesionowa. Czaro na szczęście przychodzi z odsieczą i oferuje doping ;)

Czarek robi doping © dater


Górę Jesionową pokonuję na młynku, udaje się podjechać bez zatrzymania, do końca.

wjeżdzam © dater


wjeżdzam na Górę Jesionową © dater


już blisko mety © dater


A Czaro niezmęczony startem i niezmordowany zapodaje złote napoje dopingujące dla następnych zawodników.

Czaro zapodaje wspomaganie na ostatnich metrach © dater


Start nie najlepszy, poszło mi gorzej niż w zeszłym roku. Niestety brak treningów i jazdy ostatnimi tygodniami zaczął już negatywnie odbijać się na mojej formie. Ale same zawody, trasa super. Najładniejszy krajobrazowo maraton w cyklu, świetnie wyznaczona i wymagająca trasa. Finisz na Górze Jesionowej miodzio. Niektórzy psioczyli, mi taki finał bardzo się podobał. Było ciężko, było ostro i było to coś innego, niż zwyczajne finisze po asfalcie w centrum miast. Człowiek czuł się jak na prawdziwym górskim maratonie :)



  • DST 79.90km
  • Czas 02:38
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 56.10km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 179 ( 91%)
  • HRavg 154 ( 78%)
  • Kalorie 1508kcal
  • Podjazdy 505m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę dłużej w niedzielę...

Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 10.12.2011 | Komentarze 0

... jadę. Zbieram się rano i mimo kiepskiej pogody (chłodno i pochmurno) wsiadam ok. 8 na Onix'a. Trzeba trochę kilometrów wreszcie zrobić, więc mam zamiar starą dobrą i znana trasą przez Supraśl do Wierzchlesia, Straż, Czarna Białostocka i na Białystok. Jechało się (kojarzę jakoś po takim czasie;) całkiem nieźle.



  • DST 68.10km
  • Teren 59.20km
  • Czas 02:42
  • VAVG 25.22km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 174 ( 88%)
  • Kalorie 1918kcal
  • Podjazdy 175m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy w Narewce

Niedziela, 21 sierpnia 2011 · dodano: 08.12.2011 | Komentarze 0

Po tygodniowej przerwie od jeżdżenia i treningów zabierałem się na następne zawody z dużą obawą co do wyniku. W Ełku jechało mi się świetnie. W niedzielę i poniedziałek zrobiłem sobie rekreacyjne rozjazdy szoską po Mazurach. I później pięć dni przerwy aż do dnia maratonu w Narewce. Jaki wpływ będzie miała taka przerwa na moją jazdę?
Po krótkiej rozgrzewce z teamem stajemy na starcie.

na starcie © dater


Długi dystans jedzie jeszcze ze mną Adam, Czarek i Marcin. Reszta chłopaków tradycyjnie na mini. Szeroki skład na te zawody sprawia, że na starcie robi się tak „refleksowo” ;)

startujemy © dater


Startujemy I udaje nam się dość szybko z Marcinem przecisnąć do przodu. I o dziwo trzymamy się czołówki przez pierwsze 10 kilometrów. Ten odcinek jest bardzo szybki. Nie zdarzyło się chyba jeszcze, żebym początek miał ze średnią ponad 33 km/h. Później jest już trochę gorzej, zaczyna się cięższy teren i zaczyna zaskakiwać. Sporo błotka, kałuż, ciężkich przepraw przez korzenie. Zaczynają się też podjazdy i to całkiem niezłe, których ciężko tu było się spodziewać.
Cały czas jedziemy razem z Marcinem. Udaje nam się doganiać i przeganiać grupki lub pojedynczych zawodników. Gdzieś w drugiej połowie czasu jest odcinek asfaltowy, na którym Marcin dociska, ja mu siadam na koło i tak ciśniemy doganiając większą grupę. Ale zjeżdżamy się strasznie. Ja na kole, więc jakoś lepiej to przeżyłem, Marcin stracił power. W którymś momencie, na trudniejszej sekcji spada z siodła, staje w jakimś błocie. Ja cisnę dalej i po jakimś czasie zauważam, że już go za mną nie ma. Jedzie mi się na tyle dobrze, że dobijam do następnej grupki, siadam na koło i tak jadę z kilkoma zawodnikami już do końca.
Wpadam na metę, mega zadowolony, czując że poszło mi dobrze.

mega zadwowlony na mecie © dater


Cały wyścig jechało mi się rewelacyjnie, noga podawała, tętno było w miarę spokojnie. Minąłem zawodników, za którymi zwykle byłem i do mety już mnie nie dopędzili. Odczucia były świetne :D

zadowolenie © dater


No i ostatecznie wyszedł bardzo dobry wynik, najlepszy w sezonie :D Cholera człowiek, już nie wie jak z tą teorią treningu postępować i rozumieć. Chyba trafiłem wreszcie niechcący na hiperkompensację ;)

A do kjuba przyczepił się mały przyjaciel :)

przyjaciel kjuba :) © dater


A ogólnie dobry wynik teamu był świętowany napojami regeneracyjnymi.

pomaratonowa regeneracja ;) © dater


Czaro się ładuje... © dater


komplet na mecie © dater




  • DST 49.50km
  • Czas 01:37
  • VAVG 30.62km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 158 ( 80%)
  • Kalorie 970kcal
  • Podjazdy 320m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Giżycka do Ełku

Poniedziałek, 15 sierpnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 0

Wiele razy przejeżdżałem trasę Ełk - Giżycko samochodem. I zawsze marzyłem żeby śmignąć się tamtędy szoską. Przepiękna droga, krajobrazy, góreczki, świetne krajobrazy. I bardzo dobry asfalt :)
Korzystając z okazji weekendowego pobytu z Alą w Giżycku i z jej prawa jazdy ;) wybieram się tą trasą. Pakujemy się wcześniej i tak ustawiamy sobie godziny wyjazdów, żeby spotkać się w Ełku. Pogoda znów piękna, ciepło. Wyjeżdżam trochę po 16-stej.
Dróżka zgodnie z przewidywaniami świetna :) Trochę już czułem zmęczenie po ostatnich jazdach, ale zadowolenie i spełnienie było wieeeelkie:D



  • DST 51.80km
  • Czas 01:43
  • VAVG 30.17km/h
  • VMAX 61.30km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Kalorie 1010kcal
  • Podjazdy 255m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wydminy

Niedziela, 14 sierpnia 2011 · dodano: 04.12.2011 | Komentarze 0

Po udanym starcie w Mazovii w Ełku następnego dnia planuję mazurski rozjazd. Pogoda piękna, krajobrazy cudne. Nóżka podaje aż miło. Delikatny, fajny 50 kilometrowy rozjazd :)
Początek to droga z Giżycka przez Upałty do Wydmin.

Wydminy © dater


Za Wydminami fajne górki, wynoszą mnie prawie na 200 metrów.

pagórki za Wyminami © dater


W Rantach skręcam z drogi na Ełk na zachód, kierując się na Staświny. Jest tam kilka kilometrów krętej trasy. Dzięki tym serpentynom człowiek czuje się prawie jak w górach :)

okolice miejscowości Ranty © dater


Dalej już prawie cały czas w dół. W Staświnach wjeżdżam na krajową 63 i już wśród większego ruchu samochodów dojeżdżam do Giżycka.



  • DST 54.30km
  • Teren 46.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 25.65km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 191 ( 97%)
  • HRavg 178 ( 90%)
  • Kalorie 1559kcal
  • Podjazdy 350m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

MazoviaMTB w Ełku

Sobota, 13 sierpnia 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 1

Po krótkim rozjeździe ustawiam się na mecie. Po Mazovii w Supraślu awansowałem do 5 sektora.

startujemy © dater


Początkowe kilometry po asfalcie, szybkie tempo. Ale trzymam się i wytrzymuję to nieźle.

jedziemy © dater


Fajnie się jedzie i czuję się dobrze. O wiele lepiej niż w Sokółce. Wypoczynek zrobił swoje. Wyprzedzam, biorę na podjazdach, jedzie się fantastycznie. Szczególnie ze krajobrazy piękne, trasa świetna i podpasowana pod moją charakterystykę. Naprawdę mam dobry start, wytrzymuję i w pociągach, pod górkę wyprzedzam, samotne ataki i ucieczki na krótkich asfaltach mi wychodzą. Mam moc :)

natrasie © dater


I podejrzewam, że byłby to jeden z moich najlepszych, jak nie najlepszy start w sezonie. Ale przychodzi pech, 35 kilometr, pompuje pod górkę… pompuje… popuje… i jakoś dziwnie miękko mi amor chodzi. To nie amor, tylko ku… kapeć :( Grrrr… Zatrzymuję się z boku, przewracam Cuba na plecy i szybko biorę się za robotę. To moja pierwsza guma na zawodach. Widzę wszystkich, których przez ostatnie 10 kilosów wyprzedzałem jak mknął koło mnie… cholera, jakie głupie uczucie. Na GPSie wychodzi, że stoję dokładnie 6 minut. Jak później policzyłem kosztowało mnie to 50 miejsc w generalce. A żesz…
Po tych 6 minutach wsiadam i znów gonię. Jakie to załamujące drugi raz widzieć plecy tych samych zawodników. Ale jadę, cisnę, walczę. Udaje mi się przeskoczyć ze 30-stu zawodników. Bo jedzie się naprawdę dobrze :) Na mecie naprawdę jestem zadowolony. Miałem pecha, ale jazda była świetna, trasa super i zaliczam te zawody do jednych z najlepszych w moim życiu.

zadowolony © dater


Wynik, przez kapcia może nie rewelacyjny, Ale awansowałem do 3 sektora i jestem mega zadowolony ze startu.
Open: 203/371, rating: 79,3%, kategoria M3: 80/141, czas: 2:11:53



  • DST 59.60km
  • Teren 52.00km
  • Czas 02:44
  • VAVG 21.80km/h
  • VMAX 42.50km/h
  • Temperatura 37.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 173 ( 88%)
  • Kalorie 1924kcal
  • Podjazdy 470m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy w Sokółce

Niedziela, 7 sierpnia 2011 · dodano: 30.10.2011 | Komentarze 0

Dzień zapowiadał się ciężko. Jakieś choróbsko się przyplątało w tygodniu i nie czułem się najlepiej. Dodatkowo zapowiadał się piekielnie gorący dzień. I taki był, nie wiem czy to prawda, ale Polar zarejestrował mi temperaturę 37 st.!!! Z reguły pokazuje prawidłowo, więc wszystko możliwe.
W Sokółce stawiła się tym razem większość teamu :) Mobilizacja była.

Refleks Bike Team - startujemy w Sokółce © dater


Stoimy w cieniu prawie do końca, bo na starcie naprawdę ciężko w słońcu wystać.

na starcie © dater


na starcie mini © dater


Na trasie naprawdę ciężko. Sucho, pełno pyłu, piachu. Miejscowi porobili jaja i czołówka się pogubiła. Marcin był przede mną a w połowie dystansu patrzę mnie dogania. Do połowy cisnąłem, jechaliśmy razem, później był moment gdzie wyskoczyliśmy na szuter, pod wiatr i tarka. Wymiekłeeem :( Od tego momentu masakra, coraz gorzej się czułem, nogi odmawiały posłuszeństwa, płuca też.

na trasie © dater


Ostatnie kilometry to mordęga dookoła zalewu w Sokółce, wytrzęsło jak cholera.

ufff - meta © dater


Na mecie dosłownie padłem. Czułem sie fatalnie, miałem dreszcze. Przegrzanie, udar czy coś takiego. Normalnie żar lał się z nieba, a mną trzęsło. Na pewno miałem gorączkę. Od razu paracetamol zaaplikowałem i… piwko. Pomogło ;)

...padłem © dater


Chłopaki z mini czuli się ok – przymierzali się nawet do podium ;)

chłopaki przymerzają się do podium :) © dater


Marcin przede mną, Adaś pogubił trasę i zaliczył DNFa. Czaro też ledwo dojechał.
Generalnie start fatalny, przechorowany… masakra. Coś nie mam szczęścia do tej Sokółki, w tamtym roku był to mój pierwszy start w zawodach i też nie wspominam go dobrze. Oby w w przyszłym roku było lepiej.
Wynik:
Open: 52/89, rating: 79%, kategoria Elita: 21/36, rating 79%



  • DST 61.40km
  • Teren 32.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 24.56km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 420m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd Mazovia Supraśl – dosiadam nowej maszynki i nieoczekiwane spotkania na trasie

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 29.08.2011 | Komentarze 2

Stało się, zostałem podpuszczony… To znaczy najpierw ja podpuściłem, a potem dałem się sam podpuścić ;)
Wiadomym jest, że człek chce iść do przodu. Dosiadać coraz lepszego rumaka :) Od dłuższego czasu myślałem w temacie następcy Oxygen’a, ale zawsze coś jest przeciw: a to sytuacja, a to kasa, a to za wcześnie, a to później itd. Ale po głowie chodzi cały czas jakaś wizja i wreszcie trzeba zacząć ja realizować. A więc gadam z Jackiem w Peletonie: będę chciał kupić nowy rower. Szukam mniej więcej tego i tego. Tyle mam kasy, tego oczekuje. Kiedy?? No na nowy sezon. Jakby się coś trafiło na przełomie roku ciekawego, na wiosnę przyszłego roku, to będę chciał nabyć nowego rumaka. No i człowiek zakłada, że spokojnie poczeka na jakiś odzew. Czekanie trwało… dwa dni. Telefon, przedstawienie oferty, kalkulacja, podsumowanie, podniecenie, gorąca głowa. Tak zostałem podpuszczony do zakupu... I decyzja: raz kozie śmierć :) Zamawiam, następnego dnia przychodzi cudeńko :) Jeszcze jeden dzień na pierwszy serwis, wyciągam kasę i odbieram nowego rumaka: Cube GTC Reaction Team
Nie dość że specyfikacja miodzio, to jeszcze jak to cudo wygląda :D

Cube Reaction GTC Team © dater


A pasuje do kolorów stroju teamowego, że szok :))) W tej kategorii trudno byłoby o bardziej trafny wybór.

XT © dater

carbon © dater


Odbiór piątek, w niedzielę Mazovia w Supraślu, więc start na nowej maszynce. Ale chce się ją objechać już i okazja jest, bo trzeba dokończyć objazd maratonu. A więc umawiam się z Czarem na drugą połowę trasy i lecimy na Supraśl. Jazda miodzio :) Dzizas, jak to chodzi :D
Zapominam zamontować magnes na szprychy, więc odległość na trochę na czuja, a także GPS ,czas całkowicie na czuja.
Za Supraślem odbijamy na prawo, już w trasę maratonu. Widać strzałki i oznaczenia, po jakiś 5 kilometrach natykamy się na chłopaków na quadach, oznaczających trasę. Trochę ją zmieniają, bo okazuje się, że zwalone drzewa tarasują ścieżki. Dalej więc jedziemy według taśm na drzewach. Ale wszystko jest cacy, da się jechać. Na podmokłej drodze wzdłuż rzeki Cube zbiera pierwsze błoto i już nie wygląda jak z fabryki :) I dobrze, niech się przyzwyczaja, cackać się z nim na trasie nie będę :D
Dalej Góry Krzemienne i prawdziwy podjazdowy hardcore. Góra- dół, góra – dół… Jakoś daję radę, ale na Czarka muszę czekać. I tak czekając po jednym podjeździe widzę fajnego zwierza na leśnej ścieżce. Stoję cicho, a on na niskich łapkach buja się na boki, zbliżając się do mnie. Widzę czarne i biały pas przebiegający po grzbiecie. To borsuk! Pierwszy raz w lesie, na żywo widzę zwierzaka. Wyciągam powoli telefon, żeby zrobić zdjęcie. Niestety w pośpiechu nie wychodzi najlepiej.

borsuk © dater


Czaro dojeżdża do mnie, ale borsuk ginie już w lesie po prawej. Na szczęście nasza ścieżka też prowadzi na prawo, więc jest jeszcze szansa spotkania. Czaro wyrywa więc w dół, za borsukiem. Ja ładuję chwilę komórkę do woreczka i do kieszonki. I w tym czasie widzę, że trasą za nami jedzie dwóch bikerów w strojach Mazovii. Podjeżdżają bliżej i… jakie zaskoczenie i spotkanie :) Drugie zaskoczenie w ciągu ostatniej minuty: Cezary Zamana i Mirek od nas z Kresowych, autor trasy. Mówię dzień dobry, mówię coś zaskoczony o nieoczekiwanych spotkaniach z borsukiem i tak zacnymi bikerami i dalej jedziemy razem :) Objazd trasy z Zamaną – nieżle co?? :D
Doganamy Czara, rozmawiamy w czasie płaskiego trochę. Później oni jednak nas urywają na podjazdach, Czaro nie daje rady. Odstajemy, widząc ich co jakiś czas, jak rozwieszają dodatkowe taśmy. Później udaje mi się ich dojść, a Czaro ginie mi z oczu. Więc jadę już do końca z nimi (za nimi) rozprawiając trochę o trasie i niezłych górkach wynalezionych przez Mirka :)
A więc trochę wrażeń tego dnia było. Nowy sprzęt, spotkanie niecodziennego zwierza i objazd z Zamaną. Piknie :)



  • DST 54.60km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 24.09km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 186 ( 94%)
  • HRavg 157 ( 80%)
  • Kalorie 1361kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trening PnR - objazd Mazovia Supraśl

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

W sobotę Mazovia w Supraślu, a we wtorek trening PnR. A więc jedziemy na objazd maratonu. Oczywiście zbieramy się pod Tesco, trochę nas jest :)
Lecimy na Supraśl, ale skręcamy na trasę sobotniej czasówki. A więc trochę w bok, po lesie i wylatujemy na ścieżkę z powrotem w Krasnym. Dalej ostre tempo na Supraśl, jedzie pociąg, ludzie się rozstępują. Robi to wrażenie :) W Supraślu postój, czekamy bo ktoś odstał, ktoś podskoczył do sklepu. Ale stać się nie da, bo komary gryzą jak wściekłe. Kręcimy więc kółka na poboczu drogi, musi to śmiesznie wyglądać :)
Dalej walimy trasą Mazovii: Zapieczki, Studzianki, Jałówka. Samego podjazdu Jałówka w tym roku nie ma na mega. Z tego co widziałem na mapach zostaje tylko na giga. Niebezpiecznie było tam w tamtym roku – wypadek na zjeździe, który skończył się złamaniami i szpitalem.
Pogoda się psuje, komary tnął i robi się późno. Docierając więc do szosy postanawiamy nie robić drugiej części, tylko wracać na Białystok. Do domu brakuje mi 10 minut gdy pojawia się ulewa, która moczy mnie do suchej nitki. Rzadko zdarza się taka ściana deszczu. Na szczęcie jest ciepło :)



  • DST 51.40km
  • Teren 40.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 24.67km/h
  • VMAX 47.70km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 173 ( 88%)
  • Kalorie 1474kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton Kresowy Sopoćkinie (Białoruś)

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 28.08.2011 | Komentarze 0

Trochę wrażeń z pobytu na Białorusi opisałem wcześniej.
Teraz pora na start maratonu. Jak zwykle ok. 11 wystrzał startowy i jedziemy!!!

start © dater


Na początek kilka kilometrów asfaltu, potem zjazd na leśnie ścieżki. Generalnie bardzo płaski maraton, ale urozmaicony. Było trochę asfaltu, leśne płaskie dukty, ale też ścieżki pełne korzeni i bujania. Do tego kilka lekkich podjazdów i zjazdów, ale w głębokim piachem, który tworzył delikatne problemy prze sterowaniu i jeździe. Pierwszą pętlę robi mi się nieźle, ale większość czasu jadę sam. Trochę tasowania z innymi, ale bez większej historii. Na koniec pętli fajny singiel wśród drzew wzdłuż kanału i zjazd koło bunkra :)

zjazd koło bunkra © dater


Końcówka po kilku trudnych technicznie mostkach, (później słyszałem że trochę problemów z nimi ludzie mieli), dla mnie bez problemu. I jeszcze mokry koniec wzdłuż kanału i nawrót na drugą pętle. Jadę asfaltem sam i ciężko idzie, przy zjeździe do lasu dogania mnie Białorusin. Siadam mu na kole i trzymam się dobre kilkanaście kilometrów. W którymś momencie mówi i pokazuje, żebym przejął prowadzenie. Chce go zmienić, ale nie daję rady. Kilometr później znów zaczynają się znane mi piaszczyste podjazdy i zostaje w tyle. Przeżywam kryzys, zaraz potem kilka kilometrów bujania na korzeniach, które mnie wykańczają. I końcówkę jedzie mi się już tragicznie. Doganiam jeszcze 2-3 zawodników, ale na końcu także dwóch mnie jeszcze bierze.
Meta, tam całkiem niezłe żarcie (pozostały dobre wrażenia bo nie pamiętam już co to było:D) Potem kąpiel w zalewie i naturalne Spa pod zaporą. Kilka piwek, dekoracje, załadunek do autokaru i powrót do Polski.
Generalnie może start nie najlepszy, hotel nie najlepszy – delikatnie powiedziane ;) - ale świetny klimat i wspomnienia. Jedna z najfajniejszym wypraw maratonowych do tej pory. Na koniec dokonuje jeszcze w autobusie transferu do drużyny. Bardzo dobry zawodnik zgadza się dołączyć do RBT w zamian za kontuzjowanego i połamanego Saszkę. Mamy więc szansę dalej na całkiem niezłe punkty w generalce. W Sopockiniach dzięki szerokiej reprezentacji zdobywamy drużynowo drugą lokatę :) Niestety nie doczekaliśmy się na razie dekoracji.

reprezentacja RBT na Białoruś... (niepełna) © dater


Wynik okazuje się więc całkiem niezły. Tak jeśli chodzi o drużynę, jak i o mnie. Oczywiście nie było na Białorusi największych wymiataczy od nas, brak Litwy. Ale zadowolenie jest :)
Czas zwycięzcy: 1:42:55
Mój czas: 2:05:12, Open: 32/85, rating 82,20%, Elita: 16/48