Info

Więcej o mnie.
Statystyki i osiągnięcia
Najdłuższy dystans: 342 km Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m
Podsumowania wydarzeń
Calpe - zgrupka marzec 2014
Sycylia - sierpień 2013
Polańczyk - lipiec 2013
Calpe - zgrupka marzec 2013
Opatija - czerwiec 2010
sezon 2013
sezon 2012 sezon 2011
sezon 2010
Moje rowery
Pogoda
Poniedziałek | +2° | -3° | |
Wtorek | +3° | -5° | |
Środa | +4° | -2° | |
Czwartek | +5° | -2° | |
Piątek | +4° | -3° | |
Sobota | +4° | -3° |
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień18 - 5
- 2014, Sierpień21 - 1
- 2014, Lipiec26 - 5
- 2014, Czerwiec26 - 0
- 2014, Maj24 - 4
- 2014, Kwiecień25 - 9
- 2014, Marzec24 - 15
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń4 - 9
- 2013, Grudzień7 - 14
- 2013, Listopad6 - 12
- 2013, Październik16 - 5
- 2013, Wrzesień23 - 14
- 2013, Sierpień25 - 5
- 2013, Lipiec25 - 3
- 2013, Czerwiec27 - 11
- 2013, Maj26 - 9
- 2013, Kwiecień22 - 20
- 2013, Marzec13 - 24
- 2013, Luty5 - 7
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Grudzień7 - 10
- 2012, Listopad5 - 1
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień15 - 5
- 2012, Sierpień18 - 11
- 2012, Lipiec22 - 9
- 2012, Czerwiec24 - 8
- 2012, Maj25 - 9
- 2012, Kwiecień14 - 3
- 2012, Marzec4 - 2
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień9 - 0
- 2011, Sierpień12 - 1
- 2011, Lipiec17 - 2
- 2011, Czerwiec17 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 0
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 3
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Październik12 - 1
- 2010, Wrzesień14 - 9
- 2010, Sierpień24 - 3
- 2010, Lipiec23 - 8
- 2010, Czerwiec18 - 17
- 2010, Maj21 - 6
- 2010, Kwiecień12 - 1
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Listopad1 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 4
- 2009, Sierpień23 - 5
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec16 - 0
- 2009, Maj15 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
GPS
Dystans całkowity: | 19577.03 km (w terenie 5278.92 km; 26.96%) |
Czas w ruchu: | 753:18 |
Średnia prędkość: | 25.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 186.00 km/h |
Suma podjazdów: | 151501 m |
Maks. tętno maksymalne: | 196 (100 %) |
Maks. tętno średnie: | 234 (119 %) |
Suma kalorii: | 467167 kcal |
Liczba aktywności: | 305 |
Średnio na aktywność: | 64.19 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
- DST 28.90km
- Teren 20.00km
- Czas 01:24
- VAVG 20.64km/h
- VMAX 44.10km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 192 ( 97%)
- HRavg 161 ( 82%)
- Kalorie 876kcal
- Podjazdy 245m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening PnR
Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0
Zbiórka tradycyjnie przy Tesco, wyjazd kwadrans po 18-tej. Założenia na dziś - ma być technicznie. I było :)Najpierw Pietrasze, ciekawe, kręte single, jeden podjazd który wsyztskich pokonał. I zjazd, który pokonał Czarka. Było OTB - na szczeście na miekki piach. Później górka na Silikatach i wjazd z pętli autobusowej do lasu, gdzie znów fajne, kręte single i szybka, wariacka jazda.
Na wysokości Wyżyn przelatujemy szosę na Supraśl i kierujemy się lasami na Ogrodniczki. Tam znów technika i Łukasz pokazuje nam zjazdy, których nie mam ochoty wcale zjeżdzać. Sasza próbuje, ale po kilku próbach i wyczepianiu się w ostatniej chwili z espedów też rezygnuje. Stare chłopy jesteśmy, nie ma co ryzykować. Niestety Sasza na następnej sekcji nie posłuchał głosu rozsądku. Mamy fajnego singla, z dużą chopką na końcu. Przejeżdzamy go raz - haha ale fajnie :) No to jeszcze raz, szybciej. Niestety za szybko... Sasza leci na hopce przez łeb, upadek... Stoję na początku ścieżki, słyszę zamieszanie, wiem że się wyrąbał. Jadę i ja, zachowująć rezerwę ale szybciej niż za pierwszym razem. Wyrzuca mnie, spadam na przednie koło, ale udaje mi sie wyratować. Okazuje się, że Sasza się nie wyratował, cały potłuczony, upaprany. Podchodzi do mnie ze skwaszoną miną, trzymająć się za lewą rękę w łokciu. "Ptaq, chyba złamałem obojczyk...". O kuźwa, rzeczywiście, widać jak wystaje nad ramieniem...brrr. Koniec treningu :(
Łukasz leci do domu po samochód, ładujemy Saszę do auta i na pogotowie. Dzwonię wieczorem - otwarte złmanie obojczyka z przemieszczeniem :(((
Kuźwa, dla chłopa po sezonie. A tak dobrze szło... kilka miesięcy wyjętych z życiorysu się dla niego teraz szykuje. 6 tygodni w gipsie, rehabilitacja. Tak niestety kończy się kozakowanie na trasie :(
Kategoria ! < 050 km, GPS, Oxy w terenie, BLU Team Refleks, Trening
- DST 55.00km
- Teren 45.00km
- Czas 03:12
- VAVG 17.19km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 171 ( 87%)
- HRavg 123 ( 62%)
- Kalorie 1240kcal
- Podjazdy 175m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Objazd jeziora nidzkiego
Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0
W niedzielę postanawiamy zrobić dłuższą trasę i po mapie mi wychodzi, ze możemy pokusić się o objechanie jeziora dookoła. Ala jeszcze 50-tki w swojej historii bikerki nie zrobiła, ale ma szansę i chce to wykorzystać :)Wyjeżdżamy więc ok. 10-tej, kierując się najpierw wzdłuż jeziora na wschód. Ścieżka nadzwyczaj ciężka, porośnięta, dużo korzeni, dołów i błota. Ale spokojniutko sobie z Alą jedziemy, nie chcę dziewczyny zajechać :) Po drodze zaczepiamy o Sowi Róg. Jest tam stary, poniemiecki cmentarz w środku lasu. Jak głosi tablica, takich cmentarzy na Mazurach jest wiele. W środku lasu, zapomniane, zarośnięte, będące pozostałością niemieckich wiosek, które wymarły po II wojnie światowej.

Sowi Róg© dater

cmentarz Sowi Róg© dater
Po krótkim odpoczynku kierujemy się w stronę miejscowości Wiartel. Stamtąd już odcinek asfaltowy wśród drzew, bardzo przyjemny. Później zjazd na drogę gruntową w kierunku na Karwicę. Jeszcze jeden poniemiecki cmentarz przy drodze i mały odpoczynek.

w drodze do Karwicy© dater
Zatrzymujemy się też w ośrodku wypoczynkowym, pomost jest dokładnie naprzeciwko naszej kwatery w Zamordejach. Niestety nie widać jej wśród drzew, tylko pomost po drugiej stronie zaznacza jej obecność.

Zamordeje© dater
Dalej już droga na Karwicę. Tam odpoczynek w porcie, mały posiłek przy piwku.

Karwica© dater
Z Karwicy kierujemy się przez Bindugę Bobrową w kierunku na Krzyże. Dalej już na Ruciane, częściowo super nówką asfaltem, częściowo drogami gruntowymi. Zatrzymujemy się jeszcze króciutko w leśniczówce Pranie.

leśniczówka Pranie© dater
Z Rucianego po kawce na Orlenie lecimy tym samym asfalcikiem co dzień wcześniej na Zamordeje.

w drodze© dater
Docieramy do naszej kwatery akurat na obiad. Wyszła nam świetna niedzielna wycieczka. Ala zrobiła swój rekordowy dystans, pierwsza pięćdziesiątka zaliczona :) Wielki szacun :-*

koniec wycieczki© dater
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, w Polskę
- DST 26.50km
- Teren 14.00km
- Czas 01:31
- VAVG 17.47km/h
- VMAX 41.70km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 151 ( 77%)
- HRavg 130 ( 66%)
- Kalorie 639kcal
- Podjazdy 75m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Zamordeje - Ruciane
Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 30.07.2011 | Komentarze 0
Weekend na Mazurach. Piękne miejsce: Kwatera Łowiecka w Zamordejach nad jeziorem Nidzkim.
Kwatera Łowiecka© dater
Dopisała nam pogoda :) Wyjeżdżając z Białego mieliśmy pochmurnie i (prawie)deszczowo. Na miejscu przez dwa dni piękna pogoda, tylko nocne burze chodziły.
W sobotę postanowiliśmy z Alą zrobić traskę do Rucianego, wzdłuż jeziora. Wyjazd ok. 11, ciepło, słonecznie, wręcz parno. Komary rżną na postojach…

jezioro Nidzkie© dater
Szlak wzdłuż jeziora piękny, przejezdny, chociaż mokry i sporo kałuż po nocnych opadach. Bez przygód docieramy do miasta, kręcimy się trochę i odpoczywamy chwilę w porcie.

port w Ruciane-Nida© dater
Powrót już asfaltem do kwatery. Szybka, równiutka trochę pagórkowata trasa. Ależ pięknie by się szoską tam śmignęło :))) Może następnym razem…
Kategoria ! < 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, w Polskę
- DST 43.40km
- Teren 35.00km
- Czas 01:42
- VAVG 25.53km/h
- VMAX 50.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 189 ( 96%)
- HRavg 165 ( 84%)
- Kalorie 1107kcal
- Podjazdy 335m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening PnR
Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 27.07.2011 | Komentarze 0
Krasny Las - Supraśl - Ożynnik - Studzianki - NowodworceByło fajnie, było szybko i na koniec było mokro :)
Kategoria ! < 050 km, GPS, Oxy w terenie, Trening
- DST 54.90km
- Teren 54.90km
- Czas 02:50
- VAVG 19.38km/h
- VMAX 47.50km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 170 ( 86%)
- Kalorie 1928kcal
- Podjazdy 665m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Kresowy w Łomży
Niedziela, 3 lipca 2011 · dodano: 21.07.2011 | Komentarze 0
Po przygotowaniach i małym rozjeździe ustawiamy się na starcie. Ostatecznie na dystansie maratonu startuje nas tylko trzech: Ja, Sasza i Czaro. Adam tym razem rezygnuje, ma kontuzje kolana i nie czuje się na siłach na dłuższy dystans, jedzie więc mini. Razem z nim na małym dystansie startuje jeszcze Kacper, Moki, Piotrek, Jacek, Misza, Gerard i Zdzisio. Ze startu rezygnuje w ogóle Misiek, bo wyspać się wreszcie musi ;)Start kilka minut po 11-stej, staram się iść od razu ostro i trzymać Saszki.

na starcie© dater
Pierwszy kilometr to od razu błoto i zatory, kilka upadków i kapci. Robi się tłoczno i czołówka odchodzi. Do tego na pierwszym podjeździe psuje się quad i można przejechać tylko pojedynczo obok niego. Wychodzi zator i to na dodatek trzeba pokonywać go pieszo. Czołówka odjeżdża… znów :(
Staram się utrzymać równe tempo i pozycje, chociaż idzie ciężko. Już podczas rozjazdu czułem że to nie mój dzień. Do tego dochodzi naprawdę ciężki teren i warunki – mokro i błotniście. Chyba to mój najbardziej błotny maraton w „karierze” :)
Jako, że relację piszę sporo czasu po maratonie za dużo szczegółów już nie pamiętam. Wiem, że tasowałem się z kilkoma zawodnikami, raz zgubiłem trasę. Pamiętam że na ostatnim zjeździe i zakręcie o 90 stopni w lewo przed metą, na błocie miałem malownicze OTB. Kolega, który mnie gonił mówił, że myślał że ma mnie w garści. Ale mu się nie udało :)
Z naszej paczki nie dojechał tylko Misza, który zerwał łańcuch i dojechał na
metę samochodem obsługi.

Misza i jego zerwany łańcuch© dater
Ja dojechałem szczęśliwie, może z nie najlepszym miejscem ale generalnie zadowolony i… uwalony błockiem na maksa :)

Ptaq na mecie© dater
Sasza oczywiście tym razem był lepszy i to znacznie. Coraz trudniej jest mi go gonić…

Sasza na mecie© dater
Czaro, który dojeżdża sporo po nas, ma niezły komitet powitalny na mecie :)

Czaro i komitet powitalny na mecie© dater

... i sprzęt© dater
Kategoria Zawody, BLU Team Refleks, Oxy w terenie, GPS, Foto, ! > 050 km
- DST 53.50km
- Teren 40.00km
- Czas 02:04
- VAVG 25.89km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 196 (100%)
- HRavg 169 ( 86%)
- Kalorie 1411kcal
- Podjazdy 325m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening PnR...
Wtorek, 28 czerwca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0
... na trasie: Pietrasze, Sochonie, Woroszyły, Ratowiec, CWK, CB, Czumażówka, Studzianki, Nowodworce, Jaroszówka.Po raz pierwszy stawiłem się pod Tesco we wtorek o 18-stej. Zebrało się ze trzydziestu chłopa, w tym z RBT Ja, Sasza, Adaś i Czaro. Wyruszamy kwadrans po i kierujemy się na las Pietrasze. Tam gdzieś gubimy Czarka i mimo prób połączenia telefonicznego i czekania na niego, jedziemy już bez jego towarzystwa dalej. Lecimy wzdłuż torów na Wasilków, tempo szybkie, momentami bardzo szybkie. Dalej Sochonie i gdzieś w drodze na Ratowiec gubimy Adasia. Generalnie w ciągu treningu gubimy kilku bikerów. Odpoczywamy nad zalewem w Czarnej, gdzie chłopaki napełniają bidony przy źródełku Romana.

źródełko Romana w Czarnej Białostockiej© dater
Dalej szybkim szutrem w kierunku na Supraśl, ale skręcamy w las w kierunku na Studzianki. Dalej już na Nowodworce wzdłuż rzeki i tam koniec treningu z tradycyjnym losowaniem koszulki Polska na Rowery. Z Nowodworc rozjeżdżamy się wolniejszym tempem na Białystok.

koniec treningu - Nowodworce© dater
Mój pierwszy trening MTB w większej grupie. I powiem, że podobało mi się bardzo. Tempo bardzo szybkie, człowiek zmęczony, ale zadowolony :)))
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, BLU Team Refleks, Trening
- DST 44.20km
- Teren 12.00km
- Czas 02:17
- VAVG 19.36km/h
- VMAX 51.60km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 179 ( 91%)
- HRavg 137 ( 69%)
- Kalorie 987kcal
- Podjazdy 225m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Memoriał 2011 Gołdap, dzień 2
Niedziela, 19 czerwca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 0
W niedzielę, dnia drugiego plan wiedzie nas na zachód, w stronę Bani Mazurskich. Trasa krótsza, mnie wymagająca. Pogoda się znacząco poprawiła i jedzie się wszystkim bardzo przyjemnie.
niedziela - wyruszamy© dater
Pierwszym naszym celem jest Piękna Góra pod Gołdapią – wniesienie górujące nad okolicą, ponad 260 mnpm. Jako że prowadzi na szczyt wybetonowany podjazd w zasadzie cała grupa się wspina :)

Piękna Góra - podjazd© dater
Z góry rozciągają się piękne widoki :)

Piękna Góra© dater
Mamy plan z chłopakami nie zjeżdżać tą samą drogą tylko zrobić terenowy downhill. Niestety źle obieramy drogę i po dwudziestu metrach w dół musimy tą samą trasę pokonywać pchając rowery wśród pokrzyw pod górę. Zjeżdżamy więc betonową trasą ryzykując niezłą wywrotkę przy prawie 60 km/h. A zakręty są naprawdę ostre :)
Zbieramy się na dole i wyruszamy w kierunku na Banie, robiąc po drodze postoje.

na postoju© dater

RBT odpoczywa© dater

krzepa jest... i carbon dobrze leży w łapie :)))© dater

jedziemy!!!© dater
W Baniach Mazurskich zgodnie z planem jemy obiad.

obiad w Baniach Maurskich© dater
Z tamta część grupy rozjeżdża się już samochodami w swoim kierunku, cześć kieruje się jeszcze na Rapę aby zobaczyć słynny grobowiec w kształcie piramidy. Ja z Alą czekając na nas transport postanawiamy wskoczyć na rowery i zaliczyć jeszcze te kilkanaście kilometrów na dwóch kółkach :)

"piramida" w Rapie© dater

z Alą pod piramidą© dater
Drugiego dnia dopisała nam ładna pogoda i trasa, która była na pewno łatwiejsza i przyjemniejsza od tej sobotniej. W gruncie rzeczy niewiele, bo 45 km, ale bardzo przyjemnych :)
Kategoria ! < 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, BLU Team Refleks, w Polskę
- DST 79.80km
- Teren 60.00km
- Czas 04:06
- VAVG 19.46km/h
- VMAX 47.90km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 146 ( 74%)
- Kalorie 2168kcal
- Podjazdy 700m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Memoriał 2011 Gołdap, dzień 1
Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 0
Tegoroczny, czwarty już memoriał rowerowy zaplanowaliśmy w okolicach Gołdapi. W samej Gołdapi miała być baza i tam też spotkaliśmy się w piątek po południu. Większość z około czterdziestu uczestników dojechało samochodami, część chłopaków z Refleks Bike Team’u postanowiło już tego dnia pokonać część trasy rowerowo i dotarła do bazy na dwóch kołach z Giżycka.
z Giżycka dojeżdża team© dater
Wieczorkiem mamy zorganizowane pod Gołdapią ognisko, na które docieramy piechotką.

wieczorne ognisko - piątek© dater
Imprezka przy kiełbaskach, piwku i mocniejszych trunkach ;) rozkręciła towarzystwo i pozytywnie nakręciła na sobotnią wycieczkę. Fajna klimaty mieliśmy, jak chociażby bar na śmietniu :)

nasz bar :)))© dater
Jednocześnie było na tyle delikatnie, że wszyscy rano wstali bezproblemowo. Pobudka na ósmą, na śniadanko, o dziewiątej odprawa, przed dziesiątą wyruszamy.

sobota - wyruszamy© dater
Plan na pierwszy dzień to Puszcza Romnicka i trasa na Stańczyki. Prognozy są niepewne. Może padać, ale na razie pogoda trzyma się w ryzach. Kierujemy się więc na północ, lasami puszczy i niedługo docieramy pod granicę.

granica© dater
Kilkanaście kilometrów kierujemy się na wschód wzdłuż granicy. Grupa jest nierówna a czub niezdyscyplinowany. Nie znając trasy walą chłopaki na ślepo i czasami jest akcja szukania i nawoływania. A że z zasięgiem komórek ciężko w puszczy to i po jakimś czasie cześć z ludzi nam się gubi. Na szczęście to duże chłopaki i sobie poradzą :) Reszta raczej zdyscyplinowana i robimy na rozjazdach krótkie odpoczynki, zahaczając o ciekawe miejsca. Odnajdujemy w puszczy ciekawy głaz, z którego pod odczytaniu ledwo widocznych liter wynika, że to głaz upamiętniający jakieś myśliwskie wyczyny cesarza Wilhelma II-go.

głaz Wilhelma II (???)© dater
Po jakimś czasie, zmieniamy kierunek na bardziej południowy I kierujemy się przez ciekawe krajobrazy mazur garbatych w kierunku na Stańczyki. Widoczki bardzo ciekawe, poza tym dość ostre, ciekawe, krótkie podjazdy, hopki. Część grupy całkowicie nam się gubi i jakie jest nasze zdziwienie, gdy spotykamy się jadąc z przeciwnej strony :)

przystanek Mazury Garbate© dater
Około południa docieramy do miejscowości Stańczyki, gdzie mamy mieć o 13-tej obiadek. Oczywiście jedziemy od razu na główny cel naszej sobotniej wyprawy, czyli na słynne mosty.

Stańczyki© dater
Wspinamy się na mosty całą grupą. Ciekawie to wygląda i robi wrażenie, tak sztuka inżynieryjna jak i widoki roztaczające się dookoła. Jeden z mostów (jego górna nawierzchnia bariery) i jest świeżo wyremontowany, drugi akurat w trakcie remontu.

na mostach© dater

mosty w Stańczykach© dater
Po mostach posilamy się w zajeździe w Stańczykach (pyszne kartacze) i dzielimy się na trzy grupy. Ci co mają dość jazdy po 35 kilometrach górkami i Puszczą Romnicką ładują się na samochody serwisowe i wracają do Gołdapi. Część wraca rowerami najprostszą, szosową trasą. Kilkanaście osób decyduje się na pierwotnie wyznaczony szlak na południe. Wiedzie on przepiękną trasą wzdłuż jezior i pagórków Mazur Garbatych.

piękno Mazur© dater
Robi się naprawdę ciężko, podjazdy są coraz dłuższe i na dodatek następuje załamanie pogody. W którymś momencie zaczyna kropić, później już leje. Teren też robi się coraz cięższy, bo natrafiamy na błoto i kałuże. Poza tym to dodatkowe 45 kilometrów więc dla niektórych z nas jest za ciężko. Na szczęście 10 km przed Gołdapią zaczyna się asfalt i poprawia się pogoda. Ale myjki w mieście musimy szukać, żeby rowery doprowadzić do porządku :D
Wieczorkiem znów mamy ognisko pod Gołdapią, tym razem w okolicach miejscowości Botkuny, gdzie także są mosty, podobne do tych w Stańczykach, ale mniej znane. Umiejscowione i schowane w lesie nie robią aż takiego wrażenia i poza tym ciężko na nie trafić. Tydzień wcześniej robiąc rekonesans samochodem dopiero wjeżdżając na nie zorientowałem się, że jestem na mostach :D Teraz grupa też była zdziwiona, kiedy na nie wleźliśmy :)))

mosty w Botkunach© dater
Ognisko mamy w przepięknym miejscu, nad jeziorkiem pod dużą wiatą. Do tego specjały w postaci wędzonego dzika i świeżych smażonych rybek :)

a dzik był wyśmienity© dater

sobotnia wiatka :)© dater
Oczywiście ten wieczór także kończymy delikatnie, bo następnego dnia czeka nas dalsza część zaplanowanej trasy.
Tego dnia najbardziej wytrwała część grupy zrobiła około 80 km i to po części w niesprzyjających warunkach. Dla tych co przejechali i wytrwali – gratulacje!
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, BLU Team Refleks, w Polskę
- DST 54.30km
- Teren 48.00km
- Czas 02:38
- VAVG 20.62km/h
- VMAX 54.80km/h
- Temperatura 19.0°C
- HRmax 189 ( 96%)
- HRavg 172 ( 87%)
- Kalorie 1834kcal
- Podjazdy 540m
- Sprzęt Kellys Oxygen 2009
- Aktywność Jazda na rowerze
Maraton Kresowy w Michałowie
Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 22.06.2011 | Komentarze 0
Po przygotowaniach i krótkim rozjeździe punktualnie o 11.00 startujemy. Początkowo asfalt i tempo dość szybkie, ale udaje mi się utrzymywać w czubie i co dziwne, cały czas mam Saszkę w zasięgu wzroku. Nie jest źle :) Później szybki szutr i tumany kurzu. Niby trochę padało przez ostatnie dni, ale trasa okaże się strasznie sucha i „sypka”. I po kilku kilometrach zaczyna to być dotkliwe, piachy, zatory, postoje. Gdzieś Saszka mi ginie i staram się przeskakiwać do szybkich grup próbując gonić czołówkę. Ok. 12 kilometra udaje mi się podłączyć do szybkiego pociągu na kawałku twardego szutru i ze zdziwieniem widzę jak biorę Saszę, który wyraźnie przeżywa kryzys. Odwracam się, zostaje w tyle. Udaje mi się utrzymać w szybkiej grupie i tak jedziemy przez następne kilkanaście kilometrów. Co prawda piachy mocno stawkę szatkują, ale cały czas poruszam się mniej więcej wśród tych samych numerów. Około 25-go kilometra zauważam na ciężkim podjeździe, który podchodzę jak wszyscy, z tyłu Saszkę i wiem że się odrodził. Dochodzi mnie gdzieś z pięć kilometrów później i dalej jedziemy razem. Coś tylko mój skrzydłowy ma problemy z orientacją. Na szybkim szutrowym, długim zjeździe (54,8 km/h), gdzie wyraźnie już kilkadziesiąt metrów przed końcem widać strzałki do skrętu w prawo Sasza hamując przed mną wyraźnie się kładzie do skrętu w lewo i w ostatnim momencie krzyczę „gdzieeeee….ku…..”. Musi zawracać i goni mnie znów, a sytuacja powtarza się jeszcze dwa razy. I tak jedziemy razem, ciężkie podjazdy, momentami bardzo ciężkie. Po chyba szóstym takim który wjeżdżam na młynku wyję „ile jeszczeeee, chcą nas zajechać??”. Naprawdę nie przypuszczałem że mogą być u nas takie góry :) Do tego jeszcze częsty, bardzo głęboki, suchy piach. Naprawdę ciężki maraton. Trasa fantastyczna, super przygotowana, urozmaicona i zaskakująca. Długie, twarde podjazdy, piękne zjazdy (jak ten singiel po korzeniach i patykach w wąwozie).No i spotkanie z „duchem puszczy”. Wylatuję w którymś momencie zza zakrętu i widzę… dziadka z dredami długimi do kolan idącego miękkim krokiem. Aż się przestraszyłem, myślałem że fatamorgana :) Ale wpisy na forum kresowych rozwiewają moje wątpliwości – nie tylko ja go widziałem.Około 45-go kilometra zaczynam mieć kryzys. Coraz ciężej się trzymać koła Saszki. Wyprzedza nas Iza (z którą się tasowałem już tego dnia kilka razy, pierwsza wśród kobiet) i Sasza z okrzykiem „bierze nas dziewczyna” przyśpiesza urywając mnie z koła. Widzę jeszcze ich przez jakiś czas, ale ostatecznie dojeżdżam sam do mety kilka minut za nimi.
Bardzo udany maraton. Świetna trasa, bardzo dobrze oznakowana, warunki ciężkie, ale pogoda dopisała. Temperatura w sam raz, nie padało. Dużo piachu i kurzu, co widać po nas na mecie :)

na mecie© dater
Żarcie na mecie dobre tym razem (makaron). Zostajemy jeszcze na dekoracji, trochę poruszamy się i gadamy wśród znajomych. Robię trochę zdjęć, niestety nie zdążam na dekorację open. Poniżej dekoracja drużyn, na pierwszym miejscu podium przedstawicielka UKS Wygoda i pierwsza w kategorii kobiet, „znajoma” - Iza

MK Michałowo - dekoracja druzyn© dater
Wyniki maraton:
Sasza (301) – czas 2:36:12 miejsce open: 53/110, miejsce kat. Elita: 23/49, rating open: 82,28%
Ja (300) – czas: 2:38:16, miejsce open: 55/110, miejsce kat. Elita: 24/49, rating open: 81,20%
Adam: (306) - czas: 2:54:33, miejsce open: 75/110, miejsce kat. Masters: 21/32, rating open: 73,63%
Wyniki mini:
Kacper (302) - czas: 01:12:28, miejsce open: 36/71, miejsce kat. Mini Open: 21,41, rating open: 76,22%
Moki (308) - czas: 01:12:40, miejsce open: 37/71, miejsce kat. Mini Open: 22/41, rating open: 76,01%
Misza (260) – czas: 01:14:38, miejsce open: 42/71, miejsce kat. Mini Open: 25/41, ratimg open: 74,01%
Misiek (309)- czas: 1:21:19, miejsce open: 56/71, miejsce kat. Mini Open: 33/41, ratimg open: 67,92%
Kategoria ! > 050 km, Foto, GPS, Oxy w terenie, BLU Team Refleks, Zawody
- DST 134.20km
- Czas 04:25
- VAVG 30.38km/h
- VMAX 60.70km/h
- Temperatura 27.0°C
- HRmax 185 ( 94%)
- HRavg 165 ( 84%)
- Kalorie 2852kcal
- Podjazdy 885m
- Sprzęt Orbea Onix
- Aktywność Jazda na rowerze
Północne lasso
Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 0
Północne lassoTaki mi tytuł wpisu przyszedł do głowy jak zobaczyłem tracka z tego wyjazdu na mapie. Takie nieregularne lasso :)
Plany weekendowe pozmieniały się całkowicie i wyszła mi wolna sobota. Na pytanie co robić w tak pięknie zapowiadający się dzień można odpowiedzieć tylko w jeden sposób: szosa!!!
A więc umawiam się z Saszką na wypad, patrzę na mapę, na prognozę pogody i kierunek nasuwa się jeden na sobotę: na północ. W drodze powrotnej dzięki temu wiatr nam będzie pomagał :) Z tej pomocy ostatecznie nie wiele wyszło, bo wiało słabiutko, a jak wiało to i tak miałem wrażenie że zawsze w mordę.
Umawiamy się pod Tesco na 27 lipca i o 8-mej ruszamy. Pogoda fantastyczna, zero chmurek i już przygrzewa. Nawet mocniej niż się spodziewałem, dziś zgodnie z zapowiedziami miało być chłodniej – 22 stopnie. Na trasie okazało się, że jednak żar leje się z nieba i termometr wskazywał 26-28 stopni. Było ciężko. Dodatkowo przeziębienie, które się za mną ciągnie od tygodnia, leje się z nosa… cholerna klima :( Już nie wiem jak z tego wyjść, domowe specyfiki nie pomagają. Czułem to w nogach, na szczęście głowa to wytrzymała.
Pierwszy odcinek do Czarnej bardzo szybko – średnia 31,6 km/h. Do Sokółki jeszcze szybciej – 33,6 km/h. Jest szansa na niezły czas :) Od Sokółki to już prawdziwa poezja asfaltu. Uwielbiam tą trasę wzdłuż granicy, Sasza jedzie po raz pierwszy i też jest zachwycony. Asfalt pierwszej jakości, prawie zero ruchu samochodowego. Jedziemy sobie spokojnie obok siebie rozmawiając i podziwiając przepiękne krajobrazy wzgórz sokólskich. Widzialność dziś była obłędna, aż po horyzont. Wspinając się na 220 mnpm w okolicach Góry Wojnowskiej podziwialiśmy niezłe widoczki. Tak dobrze się jechało, że nawet przystanków na zdjęcia nie robiliśmy. Jednym ciągiem poszło 80 km do Krynek. W Krynkach krótki postój, zatankowanie bidonów, połknięcie banana i „ciekawy” monolog wstawionego lokalesa o tym, że nie warto wydawać pieniędzy na wodę, bo on ma tu obok na działce źródełko i po co przepłacać. Przy tym, ze ten monolog i kwestia powtórzyła się w ciągu 10 minut naszego postoju z trzydzieści razy :)))
Za Krynkami skręcamy znów na Sokółkę. Droga z Krynek do Supraśli to istna katorga dla tyłka, mogliby wreszcie coś poremontować. Przeżyłem już raz dramat w tym roku na tej trasie i nie chciałem ryzykować, poza tym plan był na dłuższą trasę i chciałem jeszcze Saszce pokazać świetny odcinek asfaltu pomiędzy Kamionką a Strażą. Na trasie do Sokółki znów są pagórki ponad 200 mnpm, ale wspinaczka już idzie ciężej. W nogach czuć kilometry i zmęczenie. Ach, gdzie ta forma z zeszłego roku na trzysetki??
W Kamionce zjazd z trasy w lewo na Straż i znów przepiękne asfalty i krajobrazy. W Straży mały postój, żeby dupa odpoczęła no i znów ciągniemy się krajówką wśród tirów na Białystok. Przed pierwszą, zgodnie z planem jesteśmy w Białym.
Super to jazda była, czuję tylko mały niedosyt, bo nie dało się utrzymać średniej powyżej 31. Jednak przeziębienie i mała ilość przejechanych kilometrów w maju ma w tym swoje odbicie.
Kategoria ! > 100 km, GPS, Onix na szosie, BLU Team Refleks, Trening