Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Onix na szosie

Dystans całkowity:20392.10 km (w terenie 82.84 km; 0.41%)
Czas w ruchu:703:34
Średnia prędkość:28.98 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:144290 m
Maks. tętno maksymalne:195 (100 %)
Maks. tętno średnie:234 (119 %)
Suma kalorii:425627 kcal
Liczba aktywności:417
Średnio na aktywność:48.90 km i 1h 41m
Więcej statystyk

Calpe, etap 5

Środa, 12 marca 2014 · dodano: 12.03.2014 | Komentarze 0

Pogoda nas dziś w siuś zrobiła :/ Tzn zapowiadało się nie najlepiej, chłodno i z możliwością deszczu, ale rano miłe słońce nas powitało. Co prawda nad górami jakieś chmury, ale dość wysoko. Więc z Saszą realizujemy nasz plan dzisiejszego treningu. Wstajemy rano, rozruch o 8-mej, śniadanie i o 10-tej jesteśmy gotowi. Nie czekamy na grupę tylko uderzamy na Coll de Rates. Mamy dziś w planie mocną czasówkę na przełęcz.
Jedziemy oczywiście standard w kierunku na Morairę. Odbijamy na podjazd pod Benissę. Początek lekki, później coraz mocniej. Na górze widzimy nie ciekawy widok: ciężkie, niskie chmury :/

Zjeżdżamy w dół, mijamy Benissę, jedziemy na Alcalali i Percent zastanawiając się już, czy nasz dzisiejszy plan ma w ogóle szansę na realizację. Przed Lliber zaczyna kropić :/

Chwilę później to już nie krople, tylko prawdziwy deszcz. Mówimy sobie odpuszczamy. Skręcamy na Gata de Gorgos i... musimy się skryć pod dużym drzewem, bo rozpadało się na dobre.


Góry spowite w chmurach, widać że leje. Podjeżdżanie Coll de Rates w takich warunkach to głupota. A zjazd byłby niebezpieczny. Po pięciu minutach deszcz trochę ustaje, więc ruszamy dalej. Ale za kilka minut znów pada na całego. Mam deszczówkę i owiewy więc pod jakąś wiatką naciągam to na siebie. Wjazd jeszcze jakoś idzie, ale zaraz zaczyna się zjazd. Jezdnia mokra, wiatr z deszczem zacina, nieprzyjemne... brrrr :(

Przed Gata de Gorgos przestaje już padać, pozostaje mokry asfalt. Kluczymy trochę po ciasnych uliczkach miasteczka, żeby wydostać się na drogę na Benissę. Udaje się ostatecznie i wskakujemy na krajówkę z poboczem. Nie jedzie się za przyjemnie, ale robi się przynajmniej sucho. Chmury się zmieniają i zaczyna wyglądać słońce.


Po kilku kilometrach skręcamy w lewo na Teuladę zjeżdżając z krajówki. Można zdjąć deszczówkę, patrząc na niebo i wysokie chmury, raczej nas nic tu nie powinno zaskoczyć. Z Teulady zjazd do Moriairy i znaną drogą nadmorską do Calpe. Końcówkę jak zwykle mocniej dociskamy i wpadamy po niewiele ponad dwóch godzinach na rondo koło supermercado. Jeszcze mały rozjeździk przez dwa następne ronda. Patrząc w prawo, w kierunku zachodnim widać nadal ciężkie chmury nad górami.

A w samym Calpe piękne słońce i ciepełko :)

No więc ani dziś nie wykonaliśmy planu jakościowego, ani ilościowego treningu. Jutro też jeszcze ma być nieciekawie. Trzeba więc będzie gdzieś wzdłuż wybrzeża pojechać, a czasówkę pod Coll de Rates zostawić na później.



  • DST 25.80km
  • Czas 01:12
  • VAVG 21.50km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 148 ( 75%)
  • HRavg 118 ( 60%)
  • Kalorie 520kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, dayoff

Wtorek, 11 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 1

Co tu dużo pisać. Lekkie kilometry do Moraira, kawka nad morzem w pełnym słońcu i przy ponad 20 stopniach! Bajka :)









  • DST 118.80km
  • Czas 04:11
  • VAVG 28.40km/h
  • VMAX 64.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 188 ( 95%)
  • HRavg 149 ( 76%)
  • Kalorie 2585kcal
  • Podjazdy 1224m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 3

Poniedziałek, 10 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 0

Dłużej, wyżej, szybciej :)
W większej grupie, podobna trasa jak dzień wcześniej, ale wspak. Mieliśmy z Saszą plan na ten dzień trochę inny, ale namawiali, namawiali... i namówili ;) Więc znów Pego i kawa - ale knajpka inna :D
Na deptaku dużo nas na zbiórce.


Po drodze tym razem przepiękny podjazd na Benissę, spokojnie w tempie które wszystkim odpowiada.



Po drodze jeszcze jeden spory podjazd, z Alcalali do Llosa de Camacho. Prawie 7 km spokojnego młócenia a później szaleńczy zjazd ponad 10 km przez Llosa aż do Pedreguer - z 300 mnpm do 30 :)
Dalej płasko i z wiatrem do Pego. Peletonik w parach, każdy trochę pracował na przedzie i jechało się naprawdę super w pełnym słońcu.


W Pego, po ponad 2 godzinach jazdy oczywiście coffeebrak, obowiązkowa kawka. Nogi wyciągnięte, cafe con leche, batoniki odwijane z opakowań. Luzik :D



Po przerwie z Pego lecimy odwrotnie niż wczoraj, nad morze. Później wzdłuż wybrzeża na Denię, skręcamy na Jesus Pobre. Tu znów hopka na Gata de Gorgos i następna przed Benitaxtell. Arturo tylko puścił oczko... i poszli :)

Zjazd z Benitaxtell na pełnej szybkości. Wyrywa się Leo, za nim leci Marta, Sasza i Adaś. Gonię ich. Do Moraira wpadamy na ronda razem.

Ale od Moraira idzie już pełen gaz. Ucieczka, rwanie, dochodzenie. Pierwsze kilometry pokonuje z nimi na maksa, ale przychodzi opamiętanie. Przecież to poza wszelkimi moimi i trenera założeniami. Dałem trochę do pieca, bo dnia następnego zaplanowany odpoczynek, ale wystarczy. Cały trening miał być na spokojnie i do tej pory był. Odpuszczam. I tak na Stravie PRy się pokazują :P
Bardzo dobry, jakościowy trening. Super samopoczucie, noga boska! Jutro odpoczynek i w środę będzie petarda :)



  • DST 101.90km
  • Czas 03:41
  • VAVG 27.67km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 75%)
  • Kalorie 2309kcal
  • Podjazdy 1233m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 2, płasko i nadal "rozjazdowo"

Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 11.03.2014 | Komentarze 2

Płasko to pojęcie względne. Tu w okolicach Calpe oznacza nadmorskie tereny, płaskowyż w okolicach Denii i Pego. Ale żeby się tam dostać trzeba przeskoczyć kilka hopek po 100 - 150 metrów. A żeby nie wracać tą samą trasą to jest ich jeszcze więcej po 200-250 metrów. I tak jak widać w podsumowaniu z założenia płaskiego etapu robi się ponad 1200 metrów przewyższenia. Sorry, taki mamy teren i warunki :)Tym razem zbieramy się drużynowo. Do mnie i do Saszy dołącza jeszcze AyJay, który siedzi tu już ponad dwa tygodnie i porządnie buduje formę na sezon.

Także zbieramy się we trójkę, przed Morairą odpuszczamy nasza grupę i lecimy wspólnie na Pego.
Pierwsza hopka to podjazd pod Benitaxtell, Bagatela 1,6 km podjazdu, 90 metrów przewyższenia ze średnią ok. 6%... w zeszłym roku na pierwszym etapie tu już umarłem :/ Momentami jest 8 - 9%.

Pilnuję cały czas tętna i mocy. AyJay wyjeżdżony, ma nogę. Sasza do niego dopina ja się nie szarpię. Odpuszczam jadąc swoim tempem. Ale i tak jest o wiele lepiej niż dzień wcześniej, gdy mnie dusiło.
Dalej lecimy na Xabie i Jesus Pobre, gdzie jest druga hopka. Dalej przedmieściami Denii skręcamy na zachód i wzdłuż wybrzeża jedziemy na Deveses. AyJay cały czas prowadzi, wyjeżdżony, mówi że się nie męczy. My z Saszą zapięci za nim robimy tlen, ale tak na granicy :) Wiatr wieje z boku i trochę przeszkadza, chwila zgubienia koła AyJay'a to ciężkie odrabianie strat.

Za Deveses skręcamy na południowy zachód i lecimy już na Pego. Ostatnie kilometry spokojnie, czeka na nas kawka :) Jest czas na kilka zdjęć z rąsi :D





W Pego siadamy w kawiarence na kawce. Przed stoją dwa rowery, widać że full wypas pro. W środku gość z Katiushy i RusVelo... gadają po rosyjsku, prosi :) Na ścianie zdjęcia właścicieli m.in z Alberto Contadorem. Ot, taka niepozorna, kolarska kawiarenka.
Zdjęcie Cotadora na ścianie za AyJay'em:

Pijemy kawę, jemy batony i zebrane po drodze w sadzie mandarynki. Właścicielka przychodzi i mówi że "ascidanacio", przynosi kilka innych słodszych, z własnych drzew. Słodziutkie, niebo w gębie! :D
Posileni jedziemy już z powrotem. Kierunek Orba. Tu już zaczynają się góry i długi podjazd: prawie 9 km z przewyższeniem 190 metrów, średnio niby 2,5% ale najczęściej ok. 6% Garmin pokazuje. Dobre 50 minut powoli to mielimy :)





Oczywiście jak są podjazdy, to zaraz po nich są i zjazdy :D


Jedziemy przez Alcalali, Xalo, Lliber na Benissę. Co raz to góra, co raz to w dół. Widoki piękne :)





Z Benissy jeszcze szybki zjazd na poziom morza. I nadmorską drogą ostatnie kilometry w kierunku Calpe.

Za drogą na zdjęciu widać poniżej skałę Penon de Ifach :)
Trening całkiem inny jakościowo niż dzień wcześniej. Nie dusiło mnie, całkiem inaczej się jechało. Odblokowałem się, noga się zaczęła kręcić. Może nie tyle noga, co całość organizmu zaczęła ze sobą współpracować. Wkręcam się na obroty :)



  • DST 70.90km
  • Czas 02:45
  • VAVG 25.78km/h
  • VMAX 55.10km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 144 ( 73%)
  • Kalorie 1568kcal
  • Podjazdy 914m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, etap 1 - przeskok do innego wymiaru :)

Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 1

Ależ ostatnio się działo! Jak przeskok do innego wymiaru. Żeby tak po kolei kolarsko to podsumować, to:
Najpierw spotkanie drużyny. Stroje przyjeżdżają na ostatni gwizdek, sami odbieramy z magazynu kuriera o 6.15 rano w sobotę. Spotkanie dzięki temu udane i punkt programu pt. sesja zdjęciowa zaliczony :D

To spotkanie było końcem prawie trzy tygodniowej orki, spotkań firmowych, wizytacji, negocjacji itd. Pozostało kilka dni na ogarnięcie zaległości, dopięcie spraw i w czwartek po 15-stej wsiadamy z Saszą w pociąg do Krakowa. Tak PKP pojebała rozkłady, że nocą się teraz do grodu Kraka nie dostaniesz. Więc żeby nie koczować kilka godzin na śmierdzącej lumpami poczekalni na Centralnej w Wawie, jedziemy wcześniejszym pociągiem i lądujemy na nocleg w KRK. Nocujemy w całkiem przyjemnym hoteliku koło dworca, łazimy sobie do południa po Krakowie zaliczając Stary Rynek, Sukiennice, Wawel.


W południe jesteśmy w Balicach i lecimy Ryanair nad słonecznymi Alpami :)

Po 16-stej lądujemy w Alicante, szybki transfer do Calpe. Bukujemy się w Hipocampo i jeszcze nas wita w ostatnich promieniach słońca Penon de Ifach.

Następnego dnia nastaje piękny poranek i czas na pierwsze kilometry na hiszpańskiej zgrupce.
Jak zwykle (w odniesieniu do poprzedniego sezonu) zbieramy się koło 11-stej na promenadzie przed Hipocampo.

Założenie pierwszego etapu to lekko, nie za długo tak do trzech godzin. Jedziemy w grupie i oczywiście jak to w grupie jest różnie: trochę szarpania, trochę kozaków na przodzie na podjazdach. Postanawiam sobie od początku nie jechać za mocno i się nie spalać. Bez rywalizacji. Robię swoje waty, nawet gdybym miał być na szarym końcu. To nie wyścig :)

Wcześniej jeszcze, na krótkim rozjeździe z Saszą spotykamy drużynową maskotkę. Tylko jak sprawić, żeby chciało uparte bydle zabrać się z nami z powrotem do Polski? :P

Lecimy na Moriarę, dalej podjazd pod Benitaxtell. Tutaj czuję, że jest źle. W ogóle mi płuca nie chcą podawać, ciężko się oddycha. Nogi czuć, że wypoczęte, ale ogólnie źle się czuje. Jadę więc delikatnie. No i tak w zasadzie do końca, kręcąc swoje waty.
W Percent oczywiście obowiązkowy coffe breake u podnóża Coll de Rates. Jeszcze nie tego dnia, jeszcze odpuszczamy przełęcz. Przyjdzie jeszcze na to czas... i noga :P

Wracamy przez Xalo i Benissę. Szybkim zjazdem do Calpe od zachodu.
Etap 1 mojego Vuelta a'Calp zaliczony. Na razie kiepsko, nie najlepsze samopoczucie. Mam nadzieję, ze noga się rozkręci na następnych etapach ;)





  • DST 34.30km
  • Czas 01:09
  • VAVG 29.83km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 169 ( 86%)
  • Kalorie 941kcal
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Onix dostał nowe kółka :)

Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 2

Jest PowerTap, są nowe kółka :) Koncepcja Yellow Fluo mi się rozwija.
W sobotę spac nie mogłem, od 5.30 się wlałem... więc już przed 7-mą szybka runda na Zdroje. Taki sobie test na moim SOT1 zrobiłem, docisnąłem na maksa. Prawie płuca wyplułem... 3 czas na testowym :) Jak na początek marca jest bardzo dobrze!




  • DST 67.80km
  • Czas 02:24
  • VAVG 28.25km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 158 ( 80%)
  • Kalorie 1713kcal
  • Podjazdy 424m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR... przez Rzędziany :)

Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 02.03.2014 | Komentarze 0

Nie to że się pogubiłem, ale chciało mi się wreszcie trasę do roboty rano pokonać... i jeszcze trochę do tego dołożyć. Pogoda nas rozpieszcza, tego jeszcze nie grali, żebym w lutym do pracy rowerem jeździł :)
Wyjazd tuż po 6-stej, nominalnie jeszcze przed wschodem słońca (6:32 wschód czy jakoś tak). Ale już w miarę widno i zanim wyjechałem na krajówkę słońce wylazło :D

Pogoda ładna, bez chmurki, lekko poniżej zera. Asfalt suchy, czysty, delikatnie zmrożony - super się jechało.
Początkowo spokojnie, później trochę dociskałem. Kilka skoków w strefę TEMPA i wyżej do LT. Nogi dobrze odpowiadały. Jakieś tam nawet fajne czasy na  Stravie się pokazały (w PR) :D

Na Jeżewo było z wiatrem w plecy. Gorzej z powrotem. Źle obliczyłem czas na powrót do Białego... i do roboty się spóźniłem :)
Dobrze, że nikt mnie nie pilnuje ;)

A rozlewiska Narwii skute jeszcze lodem. I ścieżka zasypana śniegiem :P A dupek w swoim blachosmrodzie podjeżdża i mi wciska, żebym ścieżką jechał :P Niech se sam jedzie... na nartach chyba :P





  • DST 58.10km
  • Czas 02:06
  • VAVG 27.67km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • HRmax 181 ( 92%)
  • HRavg 150 ( 76%)
  • Kalorie 797kcal
  • Podjazdy 403m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokółka

Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 2

Super pogoda, słońce, plus 5 stopni. Praktycznie suche asfalty. Idealne warunki do jazdy :) A ledwo luty. Wiosna idzie? :)

Więc nareszcie na szosie :D Po raz pierwszy z pomiarem mocy. Niestety padło coś po godzinie (bateria?) :/
Jedynie w lesie między Strażą a Lipiną trochę lodu, roztopy i mokra droga.









  • DST 63.30km
  • Czas 02:22
  • VAVG 26.75km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 146 ( 74%)
  • Kalorie 1221kcal
  • Podjazdy 442m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała rundka do Sokółki

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 11.01.2014 | Komentarze 2

A skończyło się po ciemku. Tak to jest, jak rano człowiek się do 10-tej wyleguje. U mnie to niespotykane, 8-ma to maks jak wstaje. A tu prawie do 10-tej spałem jak zabity. Odsypianie niedosypianek :)
Zanim ogarnąłem sprawy dnia codziennego, to dość późno się zrobiło. Myślę, wyskoczę sobie do dwóch godzinek. Umówiłem się jeszcze z naszym juniorem, Ernestem, w Sokółce.
Wyjechałem prawie o drugiej, spokojnie krajówką do końca, do samej Sokółki. Z Orlenu dzwonię jeszcze do Ernesta, umawiamy się pod basenem. Jak tam na niego czekam to podbiega z drugiej strony ulicy gość w krótkich spodenkach (widać, że z domu wyleciał). "Cześć, na chłopaków czekasz?" - pyta. Mówię, że tylko na jednego młodego. On podaje mi rękę i mówi: "Piotr Kirpsza z BDC, przeleciałbym się z wami ale mam robotę..." Przyznam, że mnie zatkało :) Okazuje się, ze Ernest z nim w Sokółce jeździ. trzeba będzie się następnym razem ustawić z prosem :D
Pokręciliśmy lekko na Malawicze, wiatr pomagał. Pogadaliśmy z młodym, trochę gadania o treningu, sprzęcie itd. Z Malawicz skręcamy na Bohoniki i tutaj już się lekko nie jedzie... wiatr rządzi. Jedziemy przez Drhale do powiatowej, skręcamy na Kamionkę. W Pawełkach żegnamy się, Ernest wraca na Sokółke, ja dalej przez Planteczkę i Janowszczyznę do DK19. W międzyczasie ze zdziwieniem stwierdzam, że jest po 15-stej i zbliża się zachód słońca.


Dość spektakularny trzeba przyznać. Słońce walczyło z chmurami żeby się przedrzeć i wyszła z tego krwawa bitwa :)
Do krajówki docieram jak już jest prawie ciemno. Ostatnie kilometry do Czarnej już naprawdę po ciemku i w takich okolicznościach światła mijających samochodów bardzo pomagają :)



  • DST 111.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:57
  • VAVG 28.23km/h
  • VMAX 55.60km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 175 ( 89%)
  • HRavg 152 ( 77%)
  • Kalorie 1945kcal
  • Podjazdy 820m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeździ się...

Poniedziałek, 6 stycznia 2014 · dodano: 06.01.2014 | Komentarze 1

... wiosną tej zimy :)
Człowiek trochę sfrustrowany. Bo pogoda daje nam wiosnę tej zimy, akurat na kręcenie. I człowiek się napala. A jak Matka Natura jednak robi psikusa z pogodą, to nerw człowieka szarpie. No ale nie ma co się szarpać i tak warunki jak na ten czas są zajeb...e :) Normalnie by człowiek w chomika się bawił i nawet nie myślał o wyskoczeniu na szoskę.
Myślałem w sobotę rano wyskoszyć... i psikus. Bo lało. W niedzielę też nie lepiej i sposobności poza tym nie było (istnieje też coś takiego jak obowiązki :P). I trochę frustracji z tego tytułu, że weekend, że wiosna, że pada, że licznik weekendowy wskazuje zero. Ale na szczęście poniedziałek wolny i Matka Natura znów przegoniła chmury i powiało cieplej :)
Rano więc wskakuje na Onixa. Pomny doświadczenia z noworocznej jazdy cały wieczór majstruje przy błotnikach. Kupiłem je już w zeszłym sezonie, może raz czy dwa nałożyłem. Ale źle się jeździło, nie mogłem zamontować całych, cały czas coś ocierało, blokowało, a tower z racji niekompletności i tak uwalony. No więc wziąłem się za nie wieczorową porą, coś dociąłem, skróciłem, doszlifowałem, wyciąłem dodatkowy otwór na obejmę przedniej przerzutki (nie pozwalała na włożenie ostatniej, dolnej części błotnika pomiędzy oponą a rurą podsiodłową. Poustawiałem wszystko, wyregulowałem i... cacy :) Dziś się całkiem inaczej jechało :D

Wiatr dziś dość duży, z kierunku zachód, południowy-zachód. Dobieram więc tak trasę, żeby w większości czasu pomagał :)
A więc początek standardową traską na Zdroje, kawałek (ze 2 km) szutrówką przebijam się na Łosiniec. I dalej przez Białousy na Janów. Za Janowem zaczyna się przecierać, wychodzi słońce.

Lecę dalej na wschód, wiatr pcha, średnia ponad 30 :) Przez Nowowolę na Sokolany, Tu postój chwilowy na tradycyjne zdjęcie kościoła na górce.

Skręcam na południe w kierunku Sokółki. Trochę hopek, więcej samochodów, wiatr z boku. W Sokółce znów na wschód, na Malawicze. Tutaj wchodzę na wyższe tempo, dociskam i lecę mocno w kierunku na Wojnowce. Górę Wojnowską przeskakuję, zdobywając KOMa na Stravie :) Nie jeździłem jak do tej pory tutaj za mocno, ale łyknięty w dobrym tempie podjaździk cieszy :D
Za Wojnowcami trasa prowadzi na południe, pod słońce.

Tutaj tempo mi spada, w otwartym polu wiatr duje nieźle i przytrzymuje. W Babikach zatrzymuję się w sklepie.  Dobra kierowniczka grzeje mi wodę w czajniku. Robię sobie ciepłego izotonika do bidonu :D Wcinam też banana i batonik i jadę na zachód w stronę Sokółki. Prosto pod wiatr :/

Nogi już zjechane, ciężko się jedzie. Do tego kilka niezłych podjazdów w tej okolicy jest. Ale baz napinki, spokojnie sobie kręcę, tak żeby nie przesadzić z tętnem i nie zajechać się. Przed Sokółką skręcam na Kamionkę i dalej swoją standardową trasą przez Pawełki, Bilwinki na Lipinę.

A Straży wyskakuję na krajówkę i zostają mi ostatnie kilometry do domu. Słońce już powoli zachodzi, jest coraz niżej nad drogą.

I w ten sposób kończę drugą jazdę tego sezonu i zarazem drugą seteczkę. Matka Natura mimo wszystko nas rowerzystów w tym roku rozpieszcza :D