Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi dater z bazy wypadowej Czarna Białostocka. Przekręciłem na dwóch kołach 33225.50 kilometrów w tym 7698.22 w terenie. Kręcę z prędkością średnią 26.15 km/h i dociskam jeszcze bardziej :D
Więcej o mnie.

2014 button stats bikestats.pl 2013 2012 2011 2010 2009

Statystyki i osiągnięcia


Najdłuższy dystans: 342 km
Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m

Pogoda

+2
+
-3°
Czarna Bialostocka
Niedziela, 24
Poniedziałek + -3°
Wtorek + -5°
Środa + -2°
Czwartek + -2°
Piątek + -3°
Sobota + -3°

Linki


BTR2







hosting


Instagram

GPSies - Tracks for Vagabonds


Zalicz Gminę - Statystyka dla Dater


Opencaching PL - Statystyka dla Dater

Kontakt




Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy dater.bikestats.pl

Wpisy archiwalne w kategorii

Foto

Dystans całkowity:20396.47 km (w terenie 6110.17 km; 29.96%)
Czas w ruchu:802:22
Średnia prędkość:25.42 km/h
Maksymalna prędkość:186.00 km/h
Suma podjazdów:154053 m
Maks. tętno maksymalne:197 (100 %)
Maks. tętno średnie:179 (91 %)
Suma kalorii:492503 kcal
Liczba aktywności:358
Średnio na aktywność:56.97 km i 2h 14m
Więcej statystyk

Mazovia Legionowo - pierwszy start sezonu 2013

Niedziela, 21 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 2

W związku z odwołaniem kwietniowego terminu MK w Augustowie postanawiamy wybrać się z Saszą na rozpoczęcie sezonu startowego do Legionowa na Mazovię. Trzeba się przepalić, sprawdzić sprzęt i formę :)
Pogoda ładna, ok. 14-stu stopni, słoneczko świeci. Rejestrujemy się, pobieramy numery startowe, spotykamy chłopaków ze Sprintu, Kambetu, PTRu. Spotykamy także znajomych ze zgrupki w Calpe. Jest Kuba z Oakleya i Sławek z Olsztyna. Szymon "wąsik" też się pojawił na starcie pokibicować :) Jedziemy małą grupką na rozjazd. Przed 11-stą ustawiamy się w sektorach. Sasza jest w drugim.
Sasza na starcie © dater

Ja mam przydzielony trzeci i staję razem z Marcinem ze Sprintu.
na starcie w Legionowie © dater


grunt to dobre samopoczucie - z Marcinem © dater

Start to rozjazdówka polbrukiem, kawałek asfaltem, trochę szutrówki znów asfalt. Dopiero po kilku kilometrach wjazd w las. Początek nie za mocny, jest ścisk, trzeba uważnie wyprzedzać.
Szasza dociska © dater


start w sektorowym tłumie © dater

Łykam po kolei zawodników. Jest płasko i w miarę szeroko. Ludziska ustawiają się na prawym lub na lewym pasie. Więc ja bokiem. Przyspawanie do grupy, minuta odpoczynku i znów skok. Dospawanie do następnej. Noga kręci bardzo dobrze, samopoczucie super. Tętno pomiędzy 170 a 175, skok do grupy i tętno dolatuje do 180 uderzeń. Minuta odpoczynku na kole i znów poniżej 175. I tak lecę. Małe hopki są za krótkie żeby spokojnie więcej osób łyknąć. Udaje się maksymalnie 2-3 a i tak z problemami. Z reguły środek jest piaszczysty. Ludzie jadą bokami i jest ścisk. Raz wpadam na kogoś z rozpędu jak się wypina. Drugi raz próbując kogoś wyminąć wpadam w krzaki :)
Z zapamiętanych akcentów na trasie:
Około 7-go kilometra doganiam znajomego z bikestats serav’a. Siedzę mu krótko na kole, wyprzedzam na delikatnym podjeździe rzucając: „cześć serav!, dawaj, dawaj” ;) i umykam :D
Koło 35-go kilometra wjazd na miekką łąkę, na której wszyscy sprawdzają czy nie mają kapcia, tak podłoże ssie opony :) Druga runda, redukuję przód na mniejszą tarczę i… spada mi łańcuch. Klinuje się pomiędzy zębatką a ramą. Mija kilkanaście sekund zanim sobie z nim radzę i wsiadam na Cube’a. Tracę przy okazji magnes od kadencji z korby. Szarpiąc się przerywam papierowy pasek, którym jest przyczepiony, dynda się przez chwilę i urywa. Na szczęście małą strata.
Około 40-go kilometra chcę zmienić bidony. Sięgam do drugiego na rurze podsiodłowej… nie ma go. Gdzieś zgubiłem. Na szczęście niewiele do końca i jeszcze mam kilka łyków w pierwszym. Na bufecie chciałem się schytrzć i nie biorę wody, bo dalej są isotoniki… Jasne, nie ma, wyszły. Dają tylko banany :( Także końcówka na sucho

Sasza na mecie © dater

Końcówka to trochę problemów z wyprzedzaniem zawodników Fit na singlach. Wylatuję na ostatnią prostą. Jechałem z gościem z 2-go sektora. Wyprzedza mnie inny znajomek z trasy, z którym się kilka razy tasowałem. Siadam mu na kole i kręcę. Na 100 metrów od mety wychodzę z koła i zaczynam finisz
wychodzę z koła i zaczynam finisz :D © dater

Wygrywam na kresce. Siły i moc zatrzymałem do końca :)
wygrywam na kresce © dater

na meceie © dater


satysfakcja... © dater


...zadowolenie © dater

Bardzo udany start. Odczucia super, jechało mi się rewelacyjnie. Mogę nawet powiedzieć, że specjalnie się nie ztyrałem. Ostatnie 15 km jechałem wręcz spokojnie. Nie było jakoś nikogo z kim można by się było porządnie pociągnąć. Także swoje, bez zmęczenia, bez kryzysu, tętno ok. 165, więc środek mojej trzeciej strefy. Ogólnie w strefach ciekawie:
3 – 27 min – 20,2%
4 – 1:36 h – 72%
5a – 7 min – 5,2%
5b – 15 s – 0,2%
A więc w zasadzie jechałem w 4 i w 3 strefie, z dużą rezerwą i tylko krótkie podjazdy lub skoki na początku na dospawanie dawały piki ponad próg mleczanowy.
Jeśli chodzi o wyniki. Najlepszy mój start w Mazovii jak do tej pory. Wysokie miejsce i rating. Dodatkowo nie było dystansu Giga, więc wszyscy wymiatacze startowali na Mega. Patrząc na to i biorąc to pod uwagę to w ogóle wynik rewelacyjny i jestem zadowolony i pozytywnie nastawiony do sezonu.
Czas: 2:12:38, czas zwycięzcy: 1:50:41
Open: 128/523, kat. M3: 43/189
Rating Open: 83,5%, rating kat. M3: 86,5%
W klasyfikacji sektorowej bez zmian, startuje nadal z trzeciego. Do awansu zabrakło mi 1 (słownie: jednego) punktu! Grrr… W swoim sektorze zająłem 8-me miejsce :D
Sasza nadal nie do pobicia, ale w porównaniu de zeszłego sezonu znacznie się do niego przybliżyłem. Może gdybyśmy startowali z tego samego sektora, byłoby jeszcze lepiej. Szkoda, że zabrakło tego jednego punktu na następne starty :/
Czas Saszki: 2:04:14, Open: 60/523, kat. M3: 24/189

nawet dobry ten makaron © dater

Obyło się bez dekoracji :P więc szybki powrót do domu. A tam domowy zestaw regeneracyjny pp całkiem niezłym makaronie w Legionowie i dodatkowym hot-dogu wciągniętym na Orlenie :D
domowy zestaw pomaratonowy © dater



  • DST 18.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 20.77km/h
  • VMAX 34.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • HRmax 156 ( 79%)
  • HRavg 118 ( 60%)
  • Kalorie 356kcal
  • Podjazdy 65m
  • Sprzęt Cube Reaction GTC Team
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jazda testowa, zima w lesie

Środa, 17 kwietnia 2013 · dodano: 18.04.2013 | Komentarze 0

Jeśli się komuś wydaje na podstawie miejskich dróg i krajobrazów, że zima już odeszła to jest w błędzie. W Puszczy zima jeszcze panuje :/
Założeniem było zdjąć Kubusia z trenażera wreszcie i zobaczyć czy wszystko działa przed niedzielną Mazovią w Legionowie. Późno wracam z Warszawy, więc dopiero przed samą 19-stą wyjeżdżam, jak już słońce chyli się ku zachodowi. Dość ciepło, jakieś 14 stopni więc dół na krótko. Przy okazji sprawdzę jak sytuacja w lesie.
No i na przedłużeniu Marszałkowskiej od razu widać że zima w pełni. Na poboczu jeszcze śnieg i wszystko płynie. Od razu też czuć chłód od lasu.
szutrówka za Marszałkowską © dater

Nie mam zamiaru się uwalić, więc zawracam. W miejscu gdzie szła ścieżka od Marszałkowskiej nad Zalew jakiś dziwny wykop. Nie kumam co oni tam będą robić.
rozkopana ścieżka © dater

Odbijam przed nadleśnictwem na płyty i jadę w kierunku na Zalew tamtędy. Skręcam w las i od razu... zima.
droga przed lasem © dater

droga w las © dater

Wjeżdżam i od razu czuć powiew zimy, temperatura spada radykalnie o dobre kilka stopni. Jedzie się ciężko, albo jest ślisko, albo koła się zapadają w rozmokły śnieg. A po nogach ciągnie zimnem...
chłodem po nogach © dater

Niestety założenie jazdy na czysto się kończy. Rower uwalony, ja też, znów będzie czyszczenie :/
droga nad zalew © dater

droga nad zalew © dater

A zalew jeszcze skuty porządnie lodem. Spotykam na pomoście Patryka. Rozmawiamy kilka minut, wymieniamy się uwagami co do pogody, zimy, planów, zrobionych kilometrów i treningu.
Cube nad zmrożonym zalewem - połowa kwietnia! © dater

Postanawiamy zobaczyć jak droga na Agromę. Ostatnio był lód, Patryk jechał kilka dni wcześniej też mówi że nie było najlepiej. Ale dla mnie to krótka traska treningowa, więc dobrze wiedzieć jak sytuacja wygląda.
Okazuje się, ze cały czas mokro. Woda się leje. Zimno niesamowicie, las jak termos trzyma zimową temperaturę i śnieg. Na polarze pokazało się 3 stopnie, gdzie w Czarnej było 14! Zmarzliśmy strasznie, dłoni nie czułem, nogi zdrętwiały. Wycieczka nieudana, rower uwalony, ja też dokumentnie i jeszcze przewiany zimnem do szpiku kości.

  • DST 85.80km
  • Czas 02:37
  • VAVG 32.79km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • HRmax 187 ( 95%)
  • HRavg 156 ( 79%)
  • Kalorie 1762kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielna ustawka pod Sprintem

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 10

Zbieramy się według planu ok. 10-tej. Oczywiście kwadrans akademicki obowiązuję, więc zbiórka się przeciąga. Zbiera się nas razem ok. 20-stu. Są chłopaki ze Sprintu (m.in. Kamil, Krzycho, Marek, Marcin i jeszcze z czterech) w przeważającej ilości oczywiście, ale także i Bartek z Kabmetu, Robert z PTRu i kupa innych zawodników znanych mi lepiej lub gorzej (najczęściej w widzenia). Dzwonię do Szaszki, który się zapowiadał i okazuje się, że sfrajerzył :/ A że "pogoda brzydka, chłodno i pada". W czasie całego treningu nie spadła na nas żadna kropla :P Co prawda rzeczywiście w porównaniu do dnia poprzedniego to brzydko, bez słońca i temperatura ledwo 5 stopni. Zestaw długi: spodnie, potówka, bluza+kamizelka, cieplejsze rękawice i czapeczka Horna pod kask zdała egzamin.
Po małych różnicach zdań co do kierunku ostatecznie pada na wschodni (bo tam musi być jakaś cywilizacja :P) i lecimy na Bobrowniki. Wiatr będzie pomagał, bo zachodni i południowo-zachodni. Około 16-20 km/h. Za to powrót będzie wmordewind :) Początkowo jeszcze spokojnie, ale już w Grabówce pierwsza selekcja. Do Wideł dociera nas już tylko szóstka. Tempo dość mocne, ale udaje mi się utrzymać. Chłopaki z przodu, czyli głównie Sprint: Kamil i Krzysiek a także Bartek z Kambetu ciągną i robią między sobą zmiany nie schodząc do tyłu naszego peletoniku. W którymś momencie nudzi mi się jazda w 3 strefie na końcu i przed podjazdem daję mocniej lewą stroną wychodząc na prowadzenie. Od razu tętno skacze mi powyżej progu do 184-185 uderzeń i ciągnę tak w 5-tej strefie przez prawie trzy kilometry. Daję zmianę i odpadam na sam koniec zgodnie z przykazaniami :D I tak szóstką kręcimy do Królowego Mostu. Tam prawie kilometrowy podjazd, dobre 6% (a może się mylę?). Do przodu wyskakuje Bartek z Kambetu. Reszta zwalnia, jestem za nimi, z opóźnieniem dociskam i skaczę za nim. Początkowo odrabiam szybko kilkanaście metrów różnicy, ale w połowie już różnica się nie zmniejsza. Na szczyt dojeżdżamy we dwójkę, reszta sporo za nami. Pytanie czy to ja jestem mocniejszy, czy reszta miała „inne założenia treningowe”? :P Bartek później stwierdził że widać u mnie moc w tym sezonie :D
Jedziemy sobie we dwójkę później spokojnie, reszta dogania nas dopiero po następnym podjeździe. Dojeżdżamy do Walił i czekamy na grupetto.
czekamy na grupetto - Waliły © dater

Tak się człowiek tym jechaniem zaabsorbował, że nawet okrążeń w Polarze nie włączałem więc średnią na podstawie danych tylko przybliżoną można wyciągnąć. Zdjęć też nie robiłem, za to Kamil strzelił jedno na fejsa :P
postój w Waliłach © dater

Średnią w Waliłach miałem prawie 36 km/h razem z dojazdem do Sprintu i przejazdem przez miasto. Automatyczne okrążenia w Sport Tracker (10 km) pokazują z Grabówki do Wideł 38 km/h, stamtąd pod Waliły po górkach prawie 37 km/h. A więc tempo dość mocne.
Z Walił na Michałowo ma być spokojniej, ale oczywiście szarpanie jest nadal. Dalej jestem w przedniej grupie i nie puszczam koła niezależnie do tego, kto szarpie. Jest dobrze :D Wiatr już przeszkadza, boczny i od czoła. Prędkość się zmniejsza, ale lżej nie jest. W Michałowie przerwa pod sklepem, wciągnięcie żela i batona i dalej na Zabłudów. Tam już wiatr daje się mocno wyznaki . Cała trasa sucha była, ale w Topolanach woda płynie z górki z pozostałości śniegu całą szerokością drogi i się ostro chlapiemy.
Od Zabłudowa spokojnie i w zasadzie już całą grupą. Wiatr w twarz i nikt się nie wyrywa specjalnie. W Białym każdy się rozjeżdża w swoją stronę i tak się kończy pierwszy dla mnie „sprintowy” grupowy trening tego sezonu.
Odczucia super :D Nie puściłem ani razu koła, Bartka pod Królowym Mostem prawie dogoniłem. Jeszcze mnie później podbudował swoim komentarzem na fejsie (dzięki :D ). Już nie tylko moje obiektywne odczucia, ale także subiektywne innych potwierdzają, że jest MOC! :D
A po powrocie do domciu pyszny regeneracyjny obiadek (żeberka w sosie (białko), kasza gryczana (węglowodany, witamina B1 i PP, żelazo, wapń, fosfor, magnez, potas) buraczki (witaminy C, B1, B9, mangan, żelazo – wszystko dobre dla krwi) – dziękuję skarbeczku! :D
No i na na deser jeszcze „piwny” wyścig, czyli emocje, które rozładowują potreningowe spięcie. Szczególnie gdy mamy przygotowany specjalny zestaw :D Amstel'a niestety nigdzie nie znalazłem, choć jedna dobra dusza mi już podpowiedziała, ze jest do kupienia w Piotrze i Pawle. No to wiem gdzie szukać na następny sezon :)
zestaw kibica "piwnego" wyścigu gotowy © dater

Kamil jeszcze wrzucił do youtuba krótki filmik na którym mam małe „mignięcie:” :)
&feature=youtu.be

W Amstel Gold Race Michał Kwiatkowski piąty po całym zamieszaniu na mecie. Początkowo podali, że to jego kolega z drużyny Meersman. Ale ostatecznie to Kwiato! Emocje więc były do końca a nawet po zakończeniu wyścigu (ach te komentarze i sprzeczne informacje na fejsie!)

No i jeszcze traska, wyglądała tak:


  • DST 58.40km
  • Czas 01:49
  • VAVG 32.15km/h
  • VMAX 50.80km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 182 ( 92%)
  • HRavg 165 ( 84%)
  • Kalorie 1339kcal
  • Podjazdy 330m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sokółka ... i poleciało na Malawicze :)

Sobota, 13 kwietnia 2013 · dodano: 13.04.2013 | Komentarze 1

W sobotę szybki powrót z roboty, wciągniecie dwóch pasztecików (mniam, mniam :D ), chwila przygotowań i wskakuję na Onixa. Ciepło, ok. 16stu stopni, więc dół ubieram po raz pierwszy w tym roku (w Polsce :P) na krótko. Góra tylko potówka i długa bluza. Bez wkładek, grubych skarpet, ocieplaczy na nogach, lżejsze rękawiczki, czapeczka pod kaskiem. Przyszła wiosna! :D
Miałem plan polecieć na Zdroje leciutko. Ale mała dyskusja ze znajomym, który dziś tam pojechał mnie od tego odwodzi. Po prostu droga mokra, śnieg się z poboczy leje, do tego ser szwajcarski koło Zalewu (czego sam już doświadczyłem). Zaczepiam wracając z Białego samochodem drogę na Zalew i jeśli chodzi o warunki wszytsko się potwierdza. Nie chce mi się znów Onixa godzinę pucować. Wybieram więc krajówkę na Sokółkę. Wolę jechać sucho wśród samochodów, niż znów być uwalonym po pachy. A że sobota, to nie było źle. Jakoś w ogóle wyzbyłem się strachu czy rezerwy do jazdy szosą wśród tirów :D Przestały mi przeszkadzać :P
Przed 16-stą wyruszam. Droga prawie pusta, słoneczko przygrzewa, słaby wiaterek trochę popycha od południowego zachodu. Z założenia miało być leciutko, gównie w trzeciej strefie, rozjazdowo i nie za długo. No, ale co ja zrobię, że nogi same niosą. To jak przeskakiwało mi się góreczki na Sokółkę to bajeczka :D I nawet jak w 4 strefę wchodziłem, to po prostu mnie niosło. I poniosło aż za Sokółkę na Malawicze. Średnia noszenia z Czarnej do Sokółki 34,8 km/h przy HRAvg 171 (odcinek prawie 16 km) :D
Po drodze przed Sokółką dobre 8 km już stały tiry w kolejce do przejścia na Kuźnicę. A do Kużnicy jeszcze kilkanaście kilometrów z Sokółki. Dzizas, Ci to mają robotę. Kolejka paradoksalnie w jeździe pomaga. Wszyscy stoją, nikt nie wyprzedza, nie ciśnie się, cała droga moja. I kibiców miałem sporo na poboczach: dawaj, dawaj!!! :D
W Malawiczach do „ronda” :P …
"rondo" w Malawiczach :P © dater

… nawrotka i z powrotem na Sokółkę. Mogłem na Bohoniki odbić, ale nie byłem pewien czy cała droga jest asfaltowa. Coś mam wrażenie, że kawałek do Sokółki to szutrówka. Muszę sprawdzić, żeby sobie pyknąc następnym razem dla urozmaicenia.
Malawicze - droga na Bohoniki © dater

W Sokółce koło Barteru stanąłem, wciągnąłem żela i batonika bo już mnie ssało. Drugi postój w Straży, żeby zrobić kilka zdjęć rozlewiska Sokołdy w tym miejscu.
Straż - rozlewiska na Sokołdzie © dater

Woda podchodzi aż pod pierwsze domy w Straży.
Sokołda - woda podchodzi pod domy © dater


Sokołda - wiosenne rozlewisko © dater


Onix na moście © dater


po drugiej stronie szosy © dater

Powrót już wolniejszy i spokojniejszy, dodatkowo wiatr już przeszkadzał. Ale i tak odczuciami jestem pozytywnie zaskoczony. Nie cisnąłem specjalnie mocno, tętno 3-4 strefa, tylko kilka pików na minutę łącznie w 5a na progu mleczanowym (180-183), a średnia jak na samotną jazdę kosmiczna, przy w gruncie rzeczy niewysokim tętnie. Takie średnie to miałem w szczycie sezonu zeszłego. Naprawdę jest moc :D Siedzę sobie teraz, piszę i świeżutki jestem na jutrzejszą ustawkę pod Sprintem.

Odcinki:
Okrążenie Czas Czas okrążenia HR Max śr Min Dyst km/h
Rozgrzewka
1. 0:05:27,5 0:05:27,5 158 164 148 103 2,424 26,6
Czarna – Sokółka:
2. 0:32:49,9 0:27:22,4 162 182 171 158 15,896 34,8
Sokółka – Malawicze – Sokółka:
3. 1:12:17,1 0:39:27,2 170 178 164 121 21,370 32,6
Sokółka - Czarna
4. 1:42:56,1 0:30:39,0 157 180 168 118 16,279 31,9
Rozjazd:
5. 1:48:39,5 0:05:43,4 127 161 147 125 2,426 25,4

Kadencja średnia: 94

EDIT: Aaaaa... i pierwszy tysiączek w tym sezonie pyknięty :)))



  • DST 47.90km
  • Czas 01:32
  • VAVG 31.24km/h
  • VMAX 49.10km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • HRmax 185 ( 94%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 1104kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Straż

Czwartek, 11 kwietnia 2013 · dodano: 11.04.2013 | Komentarze 3

Mocne uderzenie z roboty. Rewelacyjnie się czułem i docisnąłem porządnie. Już ciepło, z wiosną można się witać. Nadal mokro w mieście, lepiej na szosie poza. Nareszcie ścieżki rowerowe pokazują się spod śniegu. Już 80% na trasie przejezdne. Na podjeździe na wiadukcie przy obwodnicy maksymalne dociśnięcie i pik tętna do 185.
Na trasie wiatr wschodni, ale bardzo lekki, 5-6 km/h praktycznie bez powiewów. Trochę hamował na obwodnicy Wasilkowa, ale dało się utrzymać tempo 35 km/h. Ach jaką miałem moc w nogach :)
Do Czarnej rewelacyjny czas 31:07
Pr. Średnia: 34,3 km/h
HRAvg: 173
Podjazd: 120
CADAvg: 97
No i było tak dobrze, że pociąłem dalej krajówką na Sokółkę. Plan był do Straży i jak się da to dalej to na Lipinę i Planteczkę. Nie dało się, w lesie środek zimy.
droga na Lipinę © dater

Zawróciłem, na dojeździe do krajówki tam gdzie był jeszcze w zeszłym roku ser szwajcarski położyli nowy asfalcik :) Pozytyw.
powrót, rozjazd koło Straży nowy asfalt © dater

Powrót szybki i znów na kilometr przed Czarną zaczął padać… tym razem deszcz. Chciałem jeszcze dokręcić lekko kilka kaemów po Czarnej, ale szybko pocisnąłem do domu.
Najbardziej wkurzające jest to że po półtora godzinnej jeździe trzeba poświęcić godzinę na doprowadzanie roweru do porządku, taki uwalony :( Już mi psycha siada, niech wreszcie będzie sucho!

  • DST 31.30km
  • Czas 01:07
  • VAVG 28.03km/h
  • VMAX 50.30km/h
  • Temperatura -2.0°C
  • HRmax 180 ( 91%)
  • HRavg 163 ( 83%)
  • Kalorie 800kcal
  • Podjazdy 190m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JDR

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0

Zgodnie z planem poranna jazda do roboty. Wcześniejsza pobudka, mały rozruch (program Max Capatcity Training – masakra - może coś kiedyś w temacie głębiej opiszę), lekka przegryzka i na rower. Godzina 7.10, minus 2 stopnie, ładne słoneczko. Miałem małe Roubaix na Orzeszkowej, bo rano kocie łby śliskie i w lodzie. Do tego pozostałości wczorajszego wieczornego śniegu, więc było nieciekawie. Na szczęście to tylko kilkadziesiąt metrów takiej przeprawy. W Czarnej na asfaltach też nieciekawie, ale miałem nadzieję, że krajówka w lepszym będzie stanie. I się nie pomyliłem, było ok i bez niebezpieczeństw. Za to po małej śnieżycy dnia poprzedniego ładne zimowe widoczki tej wiosny mamy :)
piękną mamy zimę tej wiosny © dater

przed Wasilkowem © dater

Trzy pomysły w ten dzień wypaliły. Pierwszy to rękawki założone pod bluzę. O wiele cieplej od dłoni w górę :) Drugi to wiatrówka. Też pomogła przy minusowej temperaturze tego dnia. Trzeci to błotniki. Generalnie spełniają swoją rolę, dupa sucha :) Czasami coś trze, szoruje jak trochę mokrego razem z piachem dostanie się na opony. Mało miejsca niestety pomiędzy błotnikiem i oponą, więc efekt do przewidzenia. Mam nadzieję, że nie będzie to uszkadzać opon. Miałem czarne wizje, że wpada jakiś większy kamień, klinuje się pomiędzy oponą a błotnikiem i fikam koziołka przez kierownicę :P
Co do samej jazdy i wydolności to super odczucia. Od Czarnej do Białego ogień w 4 strefie i powyżej, mocne akcenty na podjazdach. Na 18-sto kilometrowym odcinku:
Czas: 32:47
Pr. Średnia: 33,0 km/h
HRAvg: 170
Podjazd: 114m
CADAvg: 95

  • DST 60.30km
  • Czas 02:10
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 177 ( 90%)
  • HRavg 155 ( 79%)
  • Kalorie 1441kcal
  • Podjazdy 390m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

JZR + Oleszkowo

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 0

Z roboty wyjazd tuz przed 17-stą. Założenie żeby zrobić więcej kilometrów i spokojniej niż rano. Trochę cieplej, bo jakieś 3-4 stopnie. Oczywiście o wiele bardziej mokro niż o poranku,śnieg cały czas płynie po ulicach i chodnikach. A DDRy nadal zaśnieżone i głównie nieprzejezdne :/ No ale ma się błotniki. I niech mi nikt nie mówi, że to trzepactwo. To lepiej mieć mokrą i zdartą dupę??
Z Białego do Czarnej ciężej niż rano, ale też i bez takiego szarpania. Założenie to więcej czasu w strefie 2 i 3. No ale i wiatr w twarz, szczególnie na obwodnicy Wasilkowa. Wiało ze wschodu jakieś 15-18 km/h w porywach ponad 20 km/h. Hamowało dość skutecznie. Na odcinku „testowym” na powrocie:
Czas: 34:21
Pr. Średnia: 29,9 km/h
HRAvg: 165
Podjazd: 121
CADAvg: 93
Tak się dobrze jechało że pyknąłem sobie jeszcze traskę na Zdroje. Taki rekonesans standardowej trasy treningowej. Dziur w asfalcie dwa razy więcej niż jesienią. Na dojeździe do Zalewu taki ser szwajcarski, że nie da się wyminąć, skakałem kilka razy. Masakra :( Jak tak dalej pójdzie to jeszcze jedna zima i asfaltu w ogóle nie będzie (a na pewno będzie go mniej niż dziur). Mimo założenia, że jadę lekko, to nie mogłem się powstrzymać żeby docisnąć trochę na SOT1. Jak na brak dociskania i początek sezonu to wynik całkiem niezły:
Czas: 11:03
Pr. Średnia: 30,4
HRAvg: 160
Podjazd: 37
CADAvg: 90
Zdziwko w lesie przed Kosmatym Borkiem. Leżą na środku drogi jeszcze łachy śniegu głębokie. Reszta drogi już bezproblemowo przejezdna i czysta. Ale ogólnie śniegu dookoła jak w środku zimy.
za Niemczynem © dater

przed Oleszkowem © dater

Przed domem dupnałem po raz pierwszy od niepamiętnych czasów. Założyłem nowe bloki do butów i hamując przed bramką, gdzie wcześniej musiałem przeskoczyć błoto, zabrakło tego ułamka sekundy do wypięcia. Ciężej nowe bloki chodzą przy wypinaniu i była gleba. Biodro zbite, barkiem wylądowałem w zaspie. Do czegoś się śnieg w kwietniu jednak przydaje :D
A jak test błotników? Generalnie się sprawdzają. Niestety nie udało mi się zamocować jednego kluczowego elementu pomiędzy rurą podsiodłową a oponą. Kombinowałem wczoraj, przycinałem, naciągałem a miejsca na tyle mało, że opona ocierała. Więc zrezygnowałem. Zadek suchy, nogi też, strój czysty. Onix o wiele czystszy niż dzień wcześniej (szczególnie z przodu), ale niestety tylne widełki, przednia przerzutka i okolice uwalone. Coś jednak muszę wykombinować, bo to połowiczne rozwiązanie. Znów prawie godzinę czyściłem bestię ;)
Fajny dzionek – dwa treningi, razem ponad 9 dyszek i 3h w siodle. Jakby się udało choć raz w ciągu tygodnia roboty taką sekwencję powtarzać to byłoby super :)
Onix z błotnikami © dater


  • DST 24.80km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:16
  • VAVG 19.58km/h
  • VMAX 42.70km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • HRmax 172 ( 87%)
  • HRavg 153 ( 78%)
  • Kalorie 869kcal
  • Podjazdy 130m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Środek lasu w środku zimy (!)

Niedziela, 31 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 5

W lesie jakby środek zimy. W styczniu to aż tak zimowo nie wyglądało :/
Krótka runda na Biały Krzyż, leśniczówkę Osierodek ale odbicie na Wilczą Jamę i z powrotem na CB.
Cieplej niż wczoraj. W lesie ślisko i koleiny, trochę ślizgania, kontrolowanych podpórek, strachu na zjazdach. I strasznie ciężko się jechało.

zima wiosną - mogiłka © dater

Biały Krzyż © dater

Wilcza Jama © dater


  • DST 34.40km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:26
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 47.30km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 183 ( 93%)
  • HRavg 161 ( 82%)
  • Kalorie 1068kcal
  • Podjazdy 253m
  • Sprzęt Kellys Oxygen 2009
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dupa mokra... ale szczęśliwa :)

Sobota, 30 marca 2013 · dodano: 31.03.2013 | Komentarze 0

Świąteczna sobota, wreszcie dzień wolny więc można przynajmniej spróbować roweru. Szlag człeka trafia na tą pogodę. Cały tydzień może nie za ciepło, ale słońce było - warunki jak na porę roku idealne. Ale jak się wraca już po ciemku z roboty to rower niestety stoi (jeden na trenażerze, drugi z trzecim w garażu).
W nocy padało znów to białe g... którego wszyscy mają już w tym roku dosyć. Przed domem warstwa 10-15 cm świeżego puchu. Rano jadę szybko na ostatnie świąteczne zakupki i sprawdzam asfalty. Wszędzie mokra breja :( No ale postanawiam nie odpuścić. Wsiadam na uwalonego od jesieni Oxygena i przed 12-stą jadę. Próbuję wjechać do lasu drogą nad Zalew, ale jest tak nierówna, skuta i zryta przez ludzkie ślady, że nie da się jechać, obrać jakiegoś śladu. Dlatego jednak zawracam i wybieram breję na asfalcie. Nie jest tak źle, większość już spływa i asfalt zaczyna się czyścić. Jadę standard szosowy na Zdroje przez CWK i Niemczyn.
Coś mi się ostatnio po Hiszpanii tętno spsuło. Nie mogę uzyskać poziomów sprzed wyjazdu. Wzrost formy?? Za lekko? Myślałem ze może Polar coś źle wskazuje. Ale pożyczałem pulsometr od Saszy, pokazuje tak samo. A średnie na trenażerze, czy spinningu przy takich samych obciążeniach, kadencji itd. ok. 10-14 uderzeń niższe. Więc próbuje dociskać na maksa, aby zobaczyć gdzie jest rezerwa. Udaje się z trudem wejść na ponad 180, ale generalnie odczucia mam takie że jakoś ciężko.
Generalnie cieszę się, ze się wyrwałem. Warunki nie najlepsze, chłodno, mokro, wietrznie. Dupa więc mokra, ale szczęśliwa :D

zima późną wiosną... © dater




  • DST 23.10km
  • Czas 00:57
  • VAVG 24.32km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 167 ( 85%)
  • HRavg 130 ( 66%)
  • Kalorie 525kcal
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Orbea Onix
  • Aktywność Jazda na rowerze

Calpe, epilog, podsumowanie zgrupki... bo sensem jazdy są podjazdy :D

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 30.03.2013 | Komentarze 0

Ostatni dzień hiszpańskiej przygody. Niebo już zaczęło płakać, pogoda się popsuła. Chłodno, niebo zaciągnięte, prognozy na deszcz. Ale ostatnie kilometry zrobić trzeba. Jak na rozjazdówkę przystało kierujemy się standardowo drogą na Morairę na kawkę :)
kręcimy... © dater

... ostatnie kilometry © dater

Siadamy przy porcie w kafeterii, gdzie ponoć serwują pyszne ciasto i naprawdę GRANDE cafe con leche :D
Moriaira, czekamy na kawkę © dater

No i musze przyznać, że Wojtek nie ściemniał. Kawa napradę Grande i pyszna, ciasto do tego jeszcze lepsze :D
zestawik :D © dater

ciasto było pyszne © dater

W czasie zajadania zaczyna padać deszcz, kryjemy się pod daszkiem. Na szczęście po pięciu minutach deszczyk się kończy, więc ruszamy z powrotem. Jeszcze raz po drodze kropi, bardziej straszy. Dopiero wieczorem naprawdę zaczyna lać, ale wtedy już pakujemy rowery :D
Moraira - nad morzem © dater

ostatni rzut oka na Penon de Ifach - w towarzystwie :D © dater

I tym sposobem kończymy zgrupkę. Bardzo udany wyjazd, już z chłopakami zapisaliśmy się na przyszły sezon ;) Zrobiliśmy kawał dobrej „kolarskiej” roboty. W dziesięć dni przekręcone ponad 740 kilometrów, ponad 28 godzin w siodle, ponad 11 tys. metrów w pionie. Sprawdziłem, że w całym sezonie 2012 podjazdów pokonałem nieco ponad 30 tys. metrów. Tu na samym początku roku, w 10 dni jazdy zrobiłem 1/3 zeszłego sezonu w metrach pokonanych do góry :) Mam nadzieję że zaprocentuje to w jeździe na zawodach i Ptaq będzie miał moc :D

Calpe, marzec 2013 podsumowanie zgrupki © dater


Dla ciekawości poprzeglądałem sobie zapisy GPS i zrobiłem "statystykę" pokonanych poszczególnych co ciekawszych podjazdów. Trudno jest znaleźć na śladzie "ścianki" i określić ich procent nachylenia. Ale na co niektórych momentami było ponad 20% a czasami nawet Polar wariował i pokazywał same xxx :) Ale długość podjazdów, metrów w pionie, średnie nachylenie można już dla odmiany znaleźć i obliczyć.

Krótki podjazd pod Benitaxtell, który mnie zarżnął prawie pierwszego dnia:
1,5 km, 91 m różnicy, średnia 6,1%, czas: 4:56

Col de Rates od strony Percent, etap 1:
6,8 km, 355 m do góry, średnia 5,2%, czas 23:16

Benissa, pokonana dnia drugiego i jeszcze później ze dwa razy:
4,2 km, 191 m, średnia 4,5%, czas 13:10

Guadalest, etap 3:
6,7 km, 325 m w pionie, średnia 4,9%, czas 23:30

Teulada, pokonana w czasie dnia odpoczynkowego ;) :
2,4 km, 130 m, 5,4%, czas 9:05

Coll de Rates od strony Callosa, etap 5 (tutaj trochę zjazdów po drodze w okolicach Trabena, dlatego średni % nieadekwatny do trudności pdojazdu):
6,8 km, 315 m, średnia 3,0%, czas 48:07

Port de Tudons w czasie 6 etapu królewskiego:
17,4 km, różnica w pionie 836 m, średnia 4,8%, czas 1:12:23

Bernia,ładny długi i łagodny podjazd w czasie etapu 7, ale na ostatnich kilometrach takie ścianki:
2,6 km, metrów 227, średnia 8,7% :D, czas 14:38

Z okolic Pedreguer w kierunku na Alcalali podczas etapu 8:
5,4 km. 223 metrów w pionie, średnia 4,1%, czas 16:10

No to się najeździłem na wiosnę wg zasady: sensem jazdy są podjazdy :D