Info

Więcej o mnie.
Statystyki i osiągnięcia
Najdłuższy dystans: 342 km Maksymalna prędkość: 79,20 km/h Najwyższe wzniesienie: 2920 mnpm Maksymalna suma przewyższeń: 2771 m
Podsumowania wydarzeń
Calpe - zgrupka marzec 2014
Sycylia - sierpień 2013
Polańczyk - lipiec 2013
Calpe - zgrupka marzec 2013
Opatija - czerwiec 2010
sezon 2013
sezon 2012 sezon 2011
sezon 2010
Moje rowery
Pogoda
Poniedziałek | +2° | -3° | |
Wtorek | +3° | -5° | |
Środa | +4° | -2° | |
Czwartek | +5° | -2° | |
Piątek | +4° | -3° | |
Sobota | +4° | -3° |
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2014, Wrzesień18 - 5
- 2014, Sierpień21 - 1
- 2014, Lipiec26 - 5
- 2014, Czerwiec26 - 0
- 2014, Maj24 - 4
- 2014, Kwiecień25 - 9
- 2014, Marzec24 - 15
- 2014, Luty4 - 6
- 2014, Styczeń4 - 9
- 2013, Grudzień7 - 14
- 2013, Listopad6 - 12
- 2013, Październik16 - 5
- 2013, Wrzesień23 - 14
- 2013, Sierpień25 - 5
- 2013, Lipiec25 - 3
- 2013, Czerwiec27 - 11
- 2013, Maj26 - 9
- 2013, Kwiecień22 - 20
- 2013, Marzec13 - 24
- 2013, Luty5 - 7
- 2013, Styczeń3 - 4
- 2012, Grudzień7 - 10
- 2012, Listopad5 - 1
- 2012, Październik5 - 1
- 2012, Wrzesień15 - 5
- 2012, Sierpień18 - 11
- 2012, Lipiec22 - 9
- 2012, Czerwiec24 - 8
- 2012, Maj25 - 9
- 2012, Kwiecień14 - 3
- 2012, Marzec4 - 2
- 2012, Styczeń2 - 0
- 2011, Październik4 - 0
- 2011, Wrzesień9 - 0
- 2011, Sierpień12 - 1
- 2011, Lipiec17 - 2
- 2011, Czerwiec17 - 2
- 2011, Maj14 - 0
- 2011, Kwiecień12 - 0
- 2011, Marzec9 - 3
- 2011, Luty1 - 0
- 2011, Styczeń2 - 3
- 2010, Grudzień1 - 0
- 2010, Październik12 - 1
- 2010, Wrzesień14 - 9
- 2010, Sierpień24 - 3
- 2010, Lipiec23 - 8
- 2010, Czerwiec18 - 17
- 2010, Maj21 - 6
- 2010, Kwiecień12 - 1
- 2010, Marzec2 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- 2009, Listopad1 - 0
- 2009, Październik1 - 0
- 2009, Wrzesień10 - 4
- 2009, Sierpień23 - 5
- 2009, Lipiec24 - 1
- 2009, Czerwiec16 - 0
- 2009, Maj15 - 0
- 2009, Kwiecień11 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Bez km
Dystans całkowity: | 1.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 00:03 |
Średnia prędkość: | 20.00 km/h |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 1.00 km i 0h 03m |
Więcej statystyk |
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowanie sezonu
Sobota, 29 grudnia 2012 · dodano: 29.12.2012 | Komentarze 0
Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, więc czas na podsumowania.Udało mi się wykręcić rekordowy dystans, prawie 5,5 tys. kilosów. Do celu, okrągłych 6 tys. zabrakło, ale nie miałem specjalnie parcia na dokręcanie. W ciągu roku zmieniło się moje postrzeganie celu, z robieniu kilometrów na świadome trenowanie. Szczególnie w drugiej połowie roku, więc już tak nie nastawiałem się na same kilometry. Dziś jeszcze mogłem te kilkanaście kilometrów dokręcić, żeby przekroczyć 5,5 tys., ale wolałem zrobić trening bazy na Tacx’ie.
Mimo wszystko rekord sezony padł, rekord pojedynczej wycieczki też. Od wiosny kręciłem coraz dłuższe dystanse, żeby pod koniec czerwca pyknąć życiówkę – 342 km :) Jeszcze były ambicje i próba pokonania granicy czterech stówek, ale to się nie udało. Później zmieniłem priorytety, jak już wcześniej zaznaczyłem i nie próbowałem więcej takich długich dystansów jeździć.
Zacząłem bardziej stawiać na świadomy, celowy trening i dążyć do coraz lepszych wyników startowych. Nie ukrywam, że sezon i forma była poniżej oczekiwań. Zrobiłem rachunek sumienia, stąd też zmiana podejścia i zmiana planu treningowego na przyszły sezon.
Starty zacząłem oczywiście Maratonem Kresowym w Białymstoku. Start słaby, niewiele lepszy niż rok wcześniej i rozczarowujący. Przepracowałem zimę, a formy nie było. Na obroty wkręcałem się bardzo wolno, aż do połowy sezonu. Następnie zadebiutowałem w Skandii, także ze średnim wynikiem. Kresowy w Augustowie jechało mi się już lepiej, niestety błędy trasy i organizacyjne sprawiły, że wyniki z tego startu nie były w ogóle ujmowane do klasyfikacji. Następne Maratony Kresowe w Michałowie, Łomży i Sopockiniach na Białorusi to coraz lepsze starty, forma i wyniki. Na przełomie lipca i sierpnia osiągnąłem szczyt formy i wystartowałem w Mazovii w Supraślu. Jechało się bardzo dobrze, zbudowaliśmy teamowy pociąg i przeciągnęliśmy ze dwa sektory :) Niestety przez głupi błąd na zjeździe wyścig skończył się już dla mnie na pierwszych kilometrach, pierwszy mój DNF w historii. Obolały i z pobitym barkiem wylądowałem na prześwietleniu w szpitalu, na szczęście okazało się, że jestem cały. Po dwóch tygodniach, odczuwając już tylko lekkie bóle mogłem wystartować w Sokółce. I myślę, ze mógł to być mój najlepszy start. Niestety czarna seria trwała i na kilkanaście kilometrów przed metą, jadąc na bardzo dobrej pozycji i jeszcze z dużą rezerwą sił urwałem hak przerzutki. I drugi nie ukończony maraton pod rząd stał się faktem. Na szczęście pech skończył się w Narewce i pojechałem bardzo dobrze, zaliczając najlepszy start w sezonie. Niestety forma skończyła się w Suwałkach. Na pewno wpływ na to miały fatalne warunki i pogoda, ale tak źle to mi się jeszcze w tym sezonie nie jechało. Dwa ostatnie maratony w Supraślu i w Mielniku to znów całkiem niezłe starty, ale cały sezon czuć już było w nogach i wynik mimo wszystko nie był zadowalający.

Uploaded with ImageShack.us
W generalce Maratonów Kresowych zająłem 30 miejsce. Trochę poniżej oczekiwań, bo celowałem w Top25, ale konkurencja w tym roku była bardzo mocna. Startowało kilku nowych, mocnych zawodników, generalnie frekwencja była w tym sezonie o wiele wyższa. Plus kilku zawodników naprawdę mocno pojechało sezon, widać że włożyli dużo pracy w przygotowania. W kategorii Elita Plus udało się osiągnąć 8 pozycję, co wydaje mi się naprawdę dobrym wynikiem. Ciekawe czy do poprawienia w przyszłym sezonie.
Drużyna zajęła 5 miejsce w generalce i to należy uznać za bardzo duży i największy sukces mijającego sezonu. Refleks Bike Team zagościł kilka razy na pudle poszczególnych edycji. Najwięcej ich zaliczył Sasza i nasza kobieca gwiazda Ola. Sasza stracił trzecie miejsce w kategorii Elita Plus w ostatnim wyścigu w Mielniku urywając łańcuch. A Ola, gdyby startowała cały sezon regularnie na długim dystansie, to też miałaby pudło. Ale jak to się mówi „co się odwlecze, to nie uciecze” :) Przyszły sezon zwieramy szyki i ruszamy do boju o pudło. Chociaż konkurencja będzie jeszcze większa wiem, że do startów w Kresowych szykuje się kilka mocnych drużyn. Więc być może utrzymanie piątego miejsca będzie nawet trudno. A team w przyszłym sezonie będzie jeździł pod zmienioną nazwą: BLU Team Refleks. Skład się już skrystalizował i myślę, ze będzie w miarę stały.
Kategoria Bez km
- Sprzęt Tacx Satori
- Aktywność Jazda na rowerze
Problemy z kadencją
Wtorek, 25 grudnia 2012 · dodano: 25.12.2012 | Komentarze 0
Dziś śród-świąteczne kręcenie na tacx'ie dla spalenia nagromadzonych kalorii. Wczoraj po Wigilii krótki spacerek zaordynowałem, żeby się ruszyć i pobudzić metabolizm. Poza tym szło nagłe ocieplenie, więc ostatnia okazja była przejść się na lekkim mrozie i bez chlapy. W ciągu trzech godzin temperatura podniosła się o 5 stopni (z minus 8 do minus 3). No a dziś już plus 4 i ostra chlapa. Plan był na trenażer więc bez żadnych wyrzutów usiadłem na godzinkę.Zauważyłem, że kadencja mi cały czas wariuje. Zmieniłem ustawienie na rurze podsiodłowej i zmniejszyłem odległość między magnesem i czujnikiem. Nic nie pomogło. Problemem jest umiejscowienie czujnika w granicznej (maksymalnej) odległości od Polara, czyli 80 cm. Taka mniej więcej odległość u mnie wyszła i podejrzewałem, że stąd problem. Po jeździe więc mimo wszystko zmieniłem umocowanie czujnika na rurę dolną, tam gdzie od początku zgodnie z instrukcją był przewidziany. To co odwiodło mnie od montażu tam, to strasznie gruba rura dolna w Cube plus miejsce, które w założeniu jest obejmowane przez zacisk bagażnika dachowego. No ale cóż, tym faktem będę się martwił w sezonie. Teraz czujnik zamontowałem jak kazali i wydaje się, że chodzi dobrze :)
Dane treningu:
E1, niski próg tlenowy (cel 146-150)
czas: 1:10 h
czas w strefie 2: 53:10 min, 76%, HRAvg: 149 :)
12 min rozgrzewki, 5 min rozjazdu
kalorie: 665
kadencja: brak danych :/
- Aktywność Jazda na rowerze
Skończyłem 10-ty tydzień...
Sobota, 22 grudnia 2012 · dodano: 22.12.2012 | Komentarze 6
... przygotowań do przyszłego sezonu. Trzy tygodnie lekkiego treningu przygotowawczego na siłce, później sześć tygodni fazy AA z jednym tygodniem regeneracji. Plus ostatnie trzy tygodnie z budowaniem bazy na trenażerze, tylko druga strefa, niski próg tlenowy. Przejeżdżone ponad 10h na Tacx'ie Ostatni tydzień z kadencją :) Na siłowni coraz większe obciążenia i widoczne postępy. Teraz świąteczny tydzień regeneracyjny, aby nie nachapać się tylko za dużo tłuszczyku. Ale już czuję zmęczenie i taka regeneracja się przyda. Wypoczynek i na koniec pierwszy test w tym roku. Zobaczymy co mi powie 20-sto minutówka o moim progu mleczanowym. Planuję lekko dwa razy pojeździć krótko w przyszłym tygoniu i w niedzielę 30 grudnia, na podsumowanie roku, zrobić ostrą jazdę testową :) Kategoria Bez km
- Aktywność Jazda na rowerze
I ch... bombki strzelił :(
Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · dodano: 22.12.2012 | Komentarze 4
Hiszpanie wreszcie odpowiedzieli na moją reklamację ramy Onix'a. Odmownie :( A żeby to :/#&!!#^}+)$^#!$%&$@!!!!! Ehhh. Najpierw Polsport się mądrzył, wysłał ramę do Hiszpanii, a tam to samo. Że rama mechanicznie uszkodzona od uderzenia. Pytam ja się ich, jak ja niby uderzyłem w tym miejscu? Dachowałem? No ale badali, mierzyli, robili testy i wyszło, że uszkodzenie mechaniczne. Rozwiałem z człowiekiem z Polski, wykładał mi ich prawdę przez pięć minut. I co ja mogę im powiedzieć. Wiem, że nie miałem wypadku, nie było zdarzenia, które mogłoby takie uszkodzenie spowodować. Ot któregoś razu to zauważyłem. Niestety rama wraca do mnie, ta sama i w tym samym stanie. Tak niestety wygląda w realu hasło "dożywotnia gwarancja marki Orbea". Shit i bzdury. Dookoła ludzie w wątpliwych sytuacjach reklamują Cube, Meridy (które nie mają takiej gwarancji) i mają wymianki. A tu gówno :/ Nie powiem, to rozczarowanie i wielki zawód. Weź i teraz kup rower z "dożywotnią gwarancją"... Na pewno już nie Orbe'ę.No nic, ramka wróci. I tak mam zamiar wymienić osprzęt na Ultegrę, upgradować rumaka. Pojeżdżę jeszcze przyszły sezon, mam nadzieję, że się nie rozpadnie ;)
Kategoria Bez km
- Aktywność Jazda na rowerze
Mam kadencję...
Niedziela, 16 grudnia 2012 · dodano: 22.12.2012 | Komentarze 0
... więc świadomie zapodaję :) Już dłuższy czas myślałem nad czujnikiem kadencji do mojego Polara, ale jakiś brak inwencji w tym kierunku wykazywałem. Kręcąc na Tacx'ie od czasu do czasu liczyłem sobie obroty korbą w czasie 15 sekund, mnożyłem przez cztery i miałem ogólny pogląd na moją kadencję. Wychodziło 22-24 obroty, więc podejrzewałem że kadencję pod sto utrzymuję. No ale wreszcie wlazłem na allegro i zakupiłem czujnik. Pierwsze co to problem z montażem. Wyszło, że na Cube muszę zamontować na rurze podsiodłowej, bo główna po prostu za gruba. Poza tym zadałem sobie pytanie, co będzie z wożeniem roweru na dachu, w tym miejscu musi być zacisk bagażnika. Montowanie od strony przedniej przerzutki bez sensu, więc wyszło po drugiej stronie do góry nogami. Ale działa :D
Polar kadencja© dater
Pierwszy trening i kadencja średnia 98 :) A więc liczenie na piechotę dawało dobry wynik. Mam wrażenie, że kręcac z czujnikiem kadencji i widząc ja na bieżąco jestem w stanie otrzymać tętno bardziej stabilnie. Próbuję utrzymać niski próg tlenowy, w moim wypadku ok. 150 i jak sobie kręcę z kadencją 100 to tętno potrafi tak sobie stać na stałe kilka minut :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pożegnanie Onix'a
Środa, 7 listopada 2012 · dodano: 07.11.2012 | Komentarze 0
Przynajmniej w tej formie:
Orbea Onix sezon 2012© dater
Dziś zawiozłem ramę do reklamacji. Jakiś czas temu zauważyłem na górnej rurze pajęczynkę pęknięć i delikatne odpryski lakieru. Ugina się to miejsce pod palcem, jakby rozwarstwienie lakieru i włókien węglowych. Byłem już z tym wcześniej u Darka w Mistralu i wstępnie ustaliliśmy, że po sezonie pomoże mi załatwić reklamację. Sezon się skończył, więc rozebrałem biedaka na ile mogłem i dziś do Mistrala zawiozłem. Pojedzie do Hiszpanii i najprawdopodobniej już nie wróci. Przejechała ze mną ta rama ponad 8 tys. kilometrów, wiele wycieczek i tras. Przywiązałem się do tego białego rumaka, nie da się ukryć :(
No ale cóż, z założenia powinienem dostać nową ramę. Jaką - wielka niewiadoma na ten moment. Tych ram w ofercie Orbea już nie ma. Jest Onix następnej generacji. Trochę inna rama, chociaż na pierwszy rzut oka nie widać, jeden kolor, czarno/czerwony. Ciekawe czy mi się trafi ;)
Onix T-105
Całe szczęście, że akurat Orbea ma dożywotną gwarancję. Raczej problemów robić nie powinni. Rzadko to się zdarza, Darek wspomniał, że jak był jeszcze dystrybutorem Orbei to nie miał żadnej reklamacji na ramę Onixa. No cóż: szczęście w nieszczęściu. Aby po mojej myśli wszystko się skończyło. Czyli nowa ramka :) Wtedy jeszcze na wiosnę zmiana na Ultegrę i mam całkiem nowego rumaka :D
A uszkodzenie wygląda tak:

uszkodzenie ramy© dater
Kategoria Bez km, Foto, Onix na szosie
- Aktywność Jazda na rowerze
Siły...
Poniedziałek, 29 października 2012 · dodano: 29.10.2012 | Komentarze 0
... człowiek w nogach nie ma. Taka brutalna prawda dziś do mnie dotarła. I nie o to chodzi, że człowiek nie jeździ, nie trenuje specjalnie. Po prostu nie mam siły :( I można powiedzieć, że niespecjalnie udany sezon startowy to potwierdza. Nie było może źle, na pewno nie gorzej niż w zeszłym roku. Ale też nie dużo lepiej. Jeszcze to wszystko sobie zbiorę do kupy, podliczę punkty, popatrzę na klasyfikację. Ale nie czułem jakiegoś progresu dużego. Wziąłem się więc znów za "Biblię..." Friela. Konsekwencją tego było przede wszystkim postanowienie przepracowania okresu przygotowawczego na siłowni. W poprzednim sezonie pracowałem ciężko... ale na trenażerze. Widziałem Saszę, który po prostu w tym sezonie mi odjechał. Odjechał, bo miał moc w nogach, wypracowaną zimą właśnie na siłowni. No więc w konsekwencji, czytając Friela i jednocześnie widząc progres Saszki, postanowiłem także się za to zabrać.Październik, dwa lekkie tygodnie przechodzone i przekręcone na siłce. Kilka lekkich, rozjazdowych wycieczek rowerem, dopóki pogoda łaskawa. Miałem nadzieję na kilometry w ten weekend, ale uderzenie zimy udaremniło zamiary.
A od tego tygodnia zaczynam konkretny trening na siłowni, okres przygotowawczy, faza Adaptacji Anatomicznej. Powolne ćwiczenia z niskim obciążeniem, duża liczba powtórzeń. Zacząłem dziś. I wniosek jak na początku. Człowiek siły nie ma. Jeździć się jeździ, kręci się, dociska. Ale jak przychodzi wykonać ćwiczenia siłowe, nawet z małym obciążeniem, to nogi więdnął. No więc czeka mnie masa roboty... hehe nawet się cieszę. I ciekawy jestem jaki wynik tego będzie :)
Kategoria Bez km
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowanie sezonu 2011
Piątek, 6 stycznia 2012 · dodano: 06.01.2012 | Komentarze 0
Zaraz połowa stycznia więc może by tak zrobić małe podsumowanko poprzedniego sezonu. Nie to, że lubię podsumowania, albo wpasowuję się w ogólny noworoczny trend. Po prostu jakoś złożyć te kilometry, wycieczki, starty do kupy by się przydało. Szczególnie, że to udany sezon niestety nie był :(Na pewno wpłynęło na to wiele czynników ale najważniejszy to problemy osobiste i rodzinne, oczywiście także zamieszanie z tym związane. Niestety rozwody są tym, co potrafi człowieka skutecznie wyprowadzić z równowagi, planów i spokoju. Zajęta jest głowa, zajęty czas, robić się nic nie chce, a na pewno ciężko trenować.
Na szczęście wszystko wychodzi na prostą, coś się kończy, coś się zaczyna. Po burzy nastaje spokój i wychodzi słońce. I tak na szczęście się już dzieje i słoneczko świeci pełnym blaskiem - obok mnie :)
Z założonych więc na początku sezonu kilometrów nic nie wyszło. Z wycieczek długodystansowych i formy także. Ledwo kilka lajtowych setek, żadnej dwusetki. Nie mówiąc już o celu 400 km. Zażynek w tym roku tez nie zaliczony. Nie porywałem z moją formą na długodystansowe nocne przeprawy.
Co do startów to było trochę lepiej. Regularnie startowałem w Maratonach Kresowych i tu prawie się udało osiągnąć cel. Mimo słabej formy i zaniechania treningów, szczególnie w drugiej części sezonu, co zaowocowało słabszymi startami pod koniec. Zaliczyłem też dwa stary w Mazovii, które dobrze wyszły i zaliczam je do udanych.
Białystok to taka wprowadzająca jazda. Niezłe odczucia, całkiem niezły wynik. Michałowo podobnie. Później była Łomża i najgorszy (przynajmniej wynikowo) start w sezonie. Jechało się jakoś ciężko, chociaż na mecie aż tak źle tego startu nie czułem.
Wyjazd na Białoruś i start w Sopoćkiniach to znów całkiem niezły wynik. A sam wyjazd jeszcze lepszy, bo "kresowo" klimatyczny ;) Tydzień później Mazovia w Supraśli i dobry, pierwszy start na Kjubie. Miejsce na mecie i odczucia dobre, rating gorszy niż w roku poprzednim. Taki mały niedosyt pozostał…
Później znów nie najlepszy start w Sokółce (jakaś klątwa??), prawie na mecie umarłem. Niesamowita spiekota, duszność, na zakończenie byłem przegrzany i miałem dreszcze. Po tych zawodach odpocząłem dłużej i zaowocowało to super startem w Mazovii w Ełku. Gdyby nie guma w połowie trasy pewnie byłby to najlepszy mój maraton.
Wraz ze startem w Narewce nadal trwała moja dobra passa. Dłuższy odpoczynek zaowocował najlepszym startem w sezonie. Byłem cudnie świeży, trasa mi podpasowała a noga podawała aż miło :)
Następnie przyszedł czas na spadek formy i dwa gorsze starty na zakończenie sezonu: w Suwałkach i Augustowie. Tu już dał o sobie znać brak formy, brak treningów i całosezonowe zmęczenie.

Uploaded with ImageShack.us
W generalce Kresowych uplasowałem się tuż za założonym celem – na 31 miejscu. W kategorii wylądowałem na bardzo zadowalającej 12-stej pozycji. Całemu teamowi też poszło nieźle – 7 miejsce w generalce jak na pierwszy sezon startów to całkiem niezły wynik. Ostrzymy już sobie zęby (i trenujemy!) na ten sezon… ;)
A później już spokojne rozjazdy, roztrenowanie. Odpoczynek w listopadzie i spokojne kręcenie na trenażerze w grudniu. A jaki będzie następny sezon?? Się zobaczy… ;)
Kategoria Bez km
- DST 1.00km
- Czas 00:03
- VAVG 20.00km/h
- Temperatura -1.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Postanowienia noworoczne
Niedziela, 2 stycznia 2011 · dodano: 02.01.2011 | Komentarze 1
Wzorem ubiegłego stycznia pora wziąć się za planowanie następnego roku i sezonu rowerowego.Poprzedni rok już podsumowałem, ale jakoś ciężko określić konkretne i ambitne cele na 2011. Pierwsza sprawa to dystans. W mijającym roku pojeździłem sporo, choć chciałoby się więcej. Pytanie tylko czy na więcej mnie stać. Żeby pokręcić i tak wstaje wcześnie rano, wiem że wieczorem nie ma szans na jeżdżenie. Jedyne dłuższe wycieczki to weekend, bądź zarwanie się rowerowo z roboty, albo po prostu urlop. Dodatkowo całosezonowcem nie jestem, nie lubię zimy. Kręcę w domu na trenażerze gdy aura mnie odstrasza, ale kilometrów w ten sposób nie nabijam. A więc ambitnie byłoby zaplanować 7-8 tys. w przyszłym roku. Tylko chyba po prostu przy moim trybie życia nie ma na to szans. A więc trochę asekuracyjnie cel na 2011 to 6 tys. km. Chociaż jak by dobrze poszło i składało to i 7 tys. jest realne.
W zeszłym celem jednorazowym był dystans 200 km. Udało się go pokonać i to z nawiązka, bo pyknęło ponad 300 km. No więc tu ambitnie, cztery stówki do pokonania w jakimś długodystansowym wypadzie w 2011. A co, niech dupa boli :)
No i zawody. W mijającym roku połknąłem bakcyla. Ale konkretne plany startowe jeszcze ciężko ustalic, a tym samym cele. N pewno będę zaliczał lokalne Maratony Kresowe, bo i miło się jeździ i blisko. W tym cyklu chciałbym pojeździć najwięcej i w generalce być w top 30. W 2010 po trzech startach byłem na 62 miejscu, a więc spinając się i startując we wszystkich lub prawie wszystkich edycjach mogę tą miejscówkę znacznie poprawić. Na razie nie znamy tylko kalendarza Kresowych i tu jest jedyna wątpliwość. Ale co tam, trzeba się starać.
Mazovia z tego co widać w tym roku nie wystartuje w Supraśli, a więc jedyny „domowy” maraton większego cyklu wypadł. Skandia – nie wiadomo, nie ma jeszcze terminarza. W każdym bądź razie, jeśli terminy się zgrają to w trzech bliskich edycjach Mazovii dobrze by było się po przepychać i jakąś bliską Skandię Langa zaliczyć. W góry, do Golonki czy Grabka za daleko i za ambitnie jeszcze jak na mnie na ten sezon, góry jeszcze poczekają.
Na razie, w miarę możliwości buduję formę na trenażerze. Mam nadzieję, ze znajdę też w styczniu-lutym czas na siłownię. Trzeba by było trochę ogólnie się porozwijać i wzmocnić, bo tego brak. No ale czasu też. A więc na razie tylko trenażer w domu i treningi wytrzymałościowe. Jeżdżę 4-5 godzin tygodniowo, w drugiej połowie stycznia przechodzę do treningów bardziej specjalistycznych.
Zaczynam symbolicznie baton na 2011 rok. Naodsnieżałem się dziś, że jeden km można zaliczyć. A co – niektórzy takie bzdury w kilometrach na bikestats wpisują, że ja odśnieżanie symbolicznie też mogę, nie?? ;)
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim życzę, spełnienia marzeń i pragnień. Wiele zdrowia, wytrzymałości, wytrwania w planach, zrozumienia i miłości w 2011 roku!
Kategoria Bez km
- Aktywność Jazda na rowerze
Podsumowanie sezonu 2010
Niedziela, 26 grudnia 2010 · dodano: 26.12.2010 | Komentarze 0
Koniec roku a więc czas na małe podsumowania :)Wróciłem do pierwszego tegorocznego wpisu ze stycznia z postanowieniami noworocznymi. Cele, które sobie postawiłem zostały zrealizowane w 100%, a w porywach i w 150%. Po pierwsze – 5 tys. kilometrów – przekroczone. Udało się zrobić deczko więcej i spokojnie można było dobić do sześciu, ale już na koniec jakoś się na rower siadać nie chciało. Jak na drugi sezon rowerowania zadanie wykonane w pełni, bez większego problemu. Kilometry same się robiły, chciało się kręcić. Po drugie – 200 km w jednej wycieczce. Tu mocno przesadziłem ;) – poszło ponad 300 km za jednym zamachem na podlaskim Zażynku. Świetna impreza, w następnym roku także się piszę. Było coś niesamowitego w tej dobowej, nocnej jeździe. Grupa zawziętych zapaleńców, klimat, przeciwności i wyzwanie. Poza tym dwie inne wycieczki ponad 200-stu kilometrowe: na Mazury i runda dookoła Białego zaliczona w ekstremalnych warunkach przygotowująca właśnie do Zażynka. No i po trzecie: góry. W planach były polskie, bo łatwiejsze do zdobycia i bliższe. Wydawało się oczywistością, że dalej się nie wybiorę. Ale los sprawił mi niespodziankę i znalazłem się w Chorwacji, gdzie tydzień jeżdżenia zaowocował zdobyciem najwyższego wzniesienia jak na razie – Ucka 1400 mnpm.
A więc plany zrealizowane i to z nawiązka. Co poza tym? Kupiona szosa :) Wyjazd do Chorwacji zaraził mnie chęcią posiadania roweru szosowego i te marzenie w niedługim czasie zrealizowałem. Zaczałem chorować niemiłosiernie i po prostu musiałem ten krok zrobić. Kupiona w lipcu Orbea Onix zrobiła ze mną w tym roku prawie 2,5 tys. km. Dzisiaj stoi przypięta do następnej rowerowej inwestycji tego toku, czyli Tacx Satori. Pozwala mi to trenować niezależnie od aury na zewnątrz i daje niesamowitą satysfakcję. No i nie pozwala zardzewieć a także daje nadzieję na dobra formę w sezonie 2011.
Poza tym zrealizowałem nieśmiały plan startu w maratonie MTB. Nie wymawiałem tego nawet głośno, wiedziałem że nie jestem przygotowany. Ale postanowiłem jednak zaryzykować i skorzystać z okazji, którą dał mi wyścig realizowany tuż za miedzą. Ten pierwszy, z cyklu Maratonów Kresowych w Sokółce by prawdziwą nauką, ale zaszczepił we mnie chęć dalszych startów i rywalizacji. A także sprawdzania siebie i swoich możliwości. Drugi to Mazovia w Supraśli. To już całkiem inna bajka, maraton pojechany z całkiem innym nastawieniem i w o wiele lepszej formie. Sam byłem zaskoczony jak dobrze poszło. Następnie Kresowy w Suwałkach. Najlepszy, najlepiej pojechany, ale i najcięższy maraton zaliczony w sezonie 2010. Pełna satysfakcja i zadowolenie. No i finał Kresowych w Augustowie. Tu znów rozczarowanie i pokazanie moich słabości. Ale jak to się mówi, każda porażka uczy. Ta mi pokazała mój brak przygotowania w kwestii wytrzymałości szybkościowej i kazała stwierdzić: nie lubię płaskich szybkich wyścigów, jestem „góralem”, wolę górki :) Mam nad czym pracować w zimie z jasnym celem i aspektami do poprawienia.
Sezon 2010 można więc uznać za zakończony i bardzo udany. Cele zaplanowane zostały wykonane z nawiązka. Mam szoskę, która daję mi wielką satysfakcję. Poznałem siebie, swoje słabości ale tez mocne strony. „Biblia” przeczytana już kilka razy, plan treningowy opracowany, kręcę na trenażerze i nie mogę się doczekać wiosny. A za chwilę nowy rok… i następne cele i zamierzenia do zrealizowania. Czy będą ambitne… jeszcze kilka dni mam na zastanowienie i opracowanie.